Info

FAQ oraz Opis odwyku od porno krok po kroku dla początkujących znajduje się tu: http://nadopaminie.blogspot.com/2014/05/100-post-odwyk-krok-po-kroku-dla.html

niedziela, 28 lutego 2016

List Krajana

Witam, mam 27 lat, zacząłem się masturbować nie wiem chyba w 4 klasie, w gimnazjum doszło do tego na początku zdjęcia a później filmy porno.  Mimo swojego wieku, jestem prawiczkiem, nigdy nawet się nie całowałem. Przez swoje uzależnienie straciłem jak to niektórzy mówią najlepszy czas życia. Nie  tylko to wpłynęło na brak doświadczenia z płcią przeciwną,  a od czasu założenia stałego dostępy do sieci utratę kolegów. Wolałem siedzieć  przed kompem i oglądać pornografie niż wyść z kumplami. Stałem się 100% nolifem. Jakby tego było mało jestem osoba bardzo nieśmiałą, ale to może wynikać z uzależnienia od porno, mam nadzieje że odwyk pomoże. Wyglądam ,jak to niektórzy mówią, jakbym wyszedł z Oświęcimia, zero tkanki mięśniowej, ale jest to skutek siedzenia latami przed komputerem. Nie wiem czy jest to związane z masturbacją, jestem owłosiony jak małpa czasami się dziwie że jak idę do zoo to mnie nie zamkną. Rodzice mówi idź na studia wyjdziesz na człowieka, a dało mi to że jeszcze bardziej się uzależniłem od porno. Na rozmowie na prace stwierdzili że tytuł jest nie ważny, dla nich bardziej się liczy doświadczenie w pracy. Sorry , za błędy ale wreszcie zmusiłem się aby napisać list, jestem na odwyku.  Jedyne co zauważyłem to brak chęci do życia, ale może jest to objaw odwyku.  Postaram się jeszcze kiedyś napisać list. Dzięki Daniel za stronę oraz poświęcony czas. Zezwalam na publikację listu.
Pozdrawiam.


Wiesz jaki jest plan, więc czas pozamykać ten rozdział i wyjść z jaskini. Nie ma co też studiów demonizować, papier się przyda, a doświadczenie, cóż trzeba zdobyć. Spokojnie  wiesz że nie będzie łatwo ze wszystkim, ale zaakceptuj to. Bądź cierpliwy i konsekwentny.
Zalecenia:
- sport, szczególnie na powietrzu aby nie siedzieć cały czas w domu, siłownia niezależnie od samopoczucia 2 lub 3 razy w tygodniu i skup się na ćwiczeniach siłowych
- towarzysko, poszukaj lekcji tańca w mieście, mów że jestes student, zmienia się tam pary itd trochę się przyzwyczaisz do towarzystwa
- odwyk oczywisty, czyszczenie kompa, k9, pomyśl by komórkę zabezpieczyć, tu zwykle jest problem.
- wybacz sobie, po prostu popełniłes błąd i nie ma co się biczować, szkoda energii, wszyscy co tu przechodzili wiedzą o tym bo inaczej będziesz kręcił sie w kółko. Nie ty jeden startowałeś z samego dna, czasem spadłeś z niżej, patrz pozytywnie że każdy krok do przodu w zmienianiu życia na lepsze, nawet jak pozornie nie ma efektów zaprocentuje bo te kroki się kumulują. Sam się pozytywnie zaskoczysz

wtorek, 23 lutego 2016

List Rozkojarzonego

Cześć Daniel
Mam 20 lat i właśnie dziś zdecydowałem się do Ciebie napisać bo nie wiem co robić.
Jestem w związku od 3 lat z dziewczyną , za którą większość facetów mogło by się zabijać- seksowna, słodka , ładna, inteligentna, potrafi gotować, lubi grać na konsoli. Po prostu cud, miód, malina.
 Strasznie doceniam, że ją mam, i nie chcę jej stracić a przez mój problem i brak dyscypliny i odwagi mogę to wszystko zrujnować i mieć potem straszne wyrzuty sumienia i pretensje do siebie, dlatego piszę do Ciebię jak i do Was czytelnicy o poradę, kopa w dupę albo cokolwiek.
Rok temu zorientowałem się, że mam problem w momencie gdy miało dojśc do stosunku czułem podniecenie ale takie jakby "toksyczne" byłem podniecony ale nie stawał, pogrążenie się w sobie w tym momencie, dziwna atmosfera w łóżku bo pare razy wcześniej się to stawało ale tym razem było inaczej tak jakby coś pękło w końcu. Zacząłem szukać odpowiedzi i znalazłem Twoją stronę, zastosowałem się do wskazówek, powiedziałem dziewczynie o problemie, zareagowała lekką agresją była zszokowana lecz przyjęła to do wiadomości. Jest młodsza ode mnie o dwa lata ale dorosłością przebija swoje rówieśniczki o jakieś 5 lat. 

Rozpoczęliśmy odwyk założyłem, że będzie trwał 3 miesiące, w trakcie pierwszego miesiąca siłownia(na ,którą chodziłem już od pół roku)czytanie książek jak No More Mr. Nice Guy, brak fappu, porno , ograniczenie internetu.
Pierwszy miesiąc wtedy upłynął , no i poszliśmy na imprezę z kumplami i partnerką do parku wstawiliśmy się i wzięło nas a , że w gaciach poczułem życie to wykorzystałem okazje, szybki numerek ale była satysfakcja i te emocje, że ktoś może nas przyłapać. W ciągu dwóch tygodni od tamtego stosunku znowu wszystko wróciło flatline, myślenie o wzwodzie, brak libido, brak pewności siebie- błędne koło.

Po może dwóch tygodniach się zmobilizowałem i rozpocząłem od nowa, dziewczyna wspierała mnie ale widziałem , że też cierpi z tego powodu. Minał miesiąc odwyku, mieliśmy jechać nad morze na wakacje i kłótnie, że w wakacje sami w domku nie będzie seksu itd. że to nie będzie wyjazd jak inne no i ogólnie takie pretensje z jej strony.
Na miejscu mnie poniosło(tym razem bez alko) ją też i zaczęła mnie pieścić oralnie tak , że doszedłem wystrzał był taki, że ho ho :D myślałem, że już jest git lecz przy pierwszym zbliżeniu na myśl o seksie mi stał a jak już miałem zakładać gumkę to opadał. Kolejna próba miesiąc odwyku i akurat wtedy byłem strasznie podniecony i ulżyłem sobie bez żadnych fantazji itd. ale i tak czułem wstyd po tym i , że odwyk się zresetował. To wszystko coraz bardziej mnie dołowało, coraz większa presja od partnerki, nic nie musiała mówić ja to czułem, przeświadczenie o tym, że inni rówieśnicy teraz emanują seksem z partnerkami, ciągłe rozmowy o tym co kumpel zrobił swojej wczorajszej nocy itd. a ja tylko udawałem , że też mam git w łóżku.


We wrześniu zacząłem pracować, wiązało się to ze stresem i pierwszy raz od pół roku odpaliłem pornosa przez tydzień miałem po 3 razy dziennie maraton. Po tygodniu się ogarnąłem i zacząłem kolejny odwyk i tym razem z partnerką robiliśmy tak, że ona może jedynie robić mi dobrze ustami ale bez dochodzenia. I tak było przez 3 miesiące- wiedziałem, że są skoki dopaminy, że to źle ale nie mówiłem jej że tak nie można. W grudniu miała urodziny i stwierdziłem ,że czuję się na siłach i zrobiliśmy to.
Radość z tego stosunku była wielka poczułem się bosko. Od tamtego czasu co tydzień  był seks(tylko w weekendy mamy możliwość widzenia się), lecz zanim przyszedł weekend nie czułem wysokiego libido, dziennie mogłem sprawdzać czy mój kompan jest odpowiedniej wielkości, czy mam samositne wzwody w ciągu dnia, czy mam poranne erekcje, stresowałem się. Przychodził weekend, przeważnie gdzieś wychodziliśmy wracaliśmy do niej do domu i zawsze po dawce alkoholu małej bo ja dwa piwa ona jedno ale wtedy czułem, że bariera tak jakby w mojej głowie spadała i nie miałem już myśli czy stanie czy nie i zawsze się udawało 3 razy w ciągu paru godzin no bomba. Lecz z tygodnia na tydzień wałkowałem to w głowie czy stanie, widziałem że libido nie jest takie zanim pojawiły się problemu typu flatline, poranne wzwody są słabe i szybko nikną. Co weekend musiałem pić, żeby uprawiać seks, trwało to 2 miesiące. Zbliżały się walentynki chciałem kupić mojej dziewczynie erotyczną bieliznę, przeglądałem różne typy, potem wpadłem na fejsie na fajne zdjęcia piżam z takimi otworami na pośladki i pochwę w wiadomym celu i wtedy mi sie odnowiło znowu klapa w łóżku pomimo wypitego alkoholu, problemy są teraz z co weekend. 

Ogólnie zdarzało mi się przeglądać zdjęcia dziewczyn na fejsie i instagramie, i było to mniej więcej na zasadzie, że nie po jednym ale katalogami przeglądałem by znaleść fajne zdjęcie. Tutaj mam parę pytań i proszę o porady.
Czy mam powiedzieć dziewczynie, że wszystko trzeba zacząć od nowa cały odwyk ? - tego bym jej nie mówił, ogólnie ciężka sprawa 
Boję się tego bo mówiła mi ostatnio, że nie ma siły mnie wspierać jak się okaże, że tak ale mnie nie zostawi. Nie chce, żeby to przechodziła znowu (myślałem o tabletkach za 140 zł - co myślicie o tym?). - personalnie odradzam, krótkoterminowo podziała, długoterminowo i tak przestaną działać a może wydłużyć odwyk
Czy granie na konsoli może, być połączone z uzależnieniem od porno ?
- wszystko w zdrowym rozsądku, ale jeśli ktoś gra długie godziny codzień no to już nie tyle chodzi o odwyk ale ogólnie o tracenie zbyt dużej ilości czasu. Może warto zrelaksować się bardziej czynnie jak bilard czy kręgle etc
Piszesz o książkach żeby dużo czytać, lubię czytać ale przeważnie thillery, fantasy i horrory. Mogą być takie gatunki czy musi to być wyłącznie literatura popularno naukowa. -
cokolwiek byle nie porno, zaznaczam jednak że takie książki jak Mantaka Chia to nie porno, raczej o zdrowiu seksualnym więc może się przydać
Czy bez siłowni odwyk trwa dłużej?(mam przepuklinę pachwinową) - poradź się lekarza co możesz ćwiczyć i dostosuj do siebie
Czy suplementacja typu magnez cynk żeńszeń wspomaga odwyk? - jeśli naturalne, może pomóc, dodałbym witaminę D
Wiem, że pytania choćby do eksperta, ale po prostu chciałbym znać Twoją opinię jeśli mógłbyś napisać dodatkowo jakieś rady od siebie jak Ty to widzisz. Nie użalam się tutaj, szukam pomocy bo chcę z tym skończyć i cieszyć się seksem jak kiedyś. 
Byłbym wdzięczny za odpowiedź na mój list i opublikowanie go na blogu. Sorry za ten chaos w liście, ale zabierałem się do niego z 3 razy. Z góry wyrażam zgodę na opublikowanie go na blogu. Jeśli by nie trafił  na bloga czy mogę liczyć na prywatną odpowiedź co myślisz o mojej sytuacji ? 
Z góry dzięki 
Pozdrawiam.


Wyraźnie widać, że alkohol pomaga się Tobie rozluźnić, czyli problem jest w samym zamartwianiu się oraz stresie co zresztą powtarza się wielokrotnie tutaj na blogu od osób, które nie widzą szybkich efektów. Stres i ciągle zamartwianie się sprawiają problemy, myśli się kotłują czujesz się gorzej a jak przychodzi co do czego napięcie jest tak duże że opada. Na zielono odpowiedziałem, daj sobie spokój też z zdjęciami jak i innymi formami co moga Ciebie nakręcić, bo działa to tak samo jak porno. Pamiętaj że liczy się Twoje zdrowie i szybkie rozwiązania nic nie dadzą.

sobota, 20 lutego 2016

List Grześka

Witajcie,
Za niecały miesiąc będę miał 23 lata, od masturbacji jestem uzależniony około 12 lat. Zacząłem gdzieś mniej więcej w czwartej/piątej klasie podstawówki kiedy zacząłem się interesować seksem. Miałem trochę trudne dzieciństwo, gdy miałem 11 lat umarła moja mama, mam też ojca pijaka. Nie wiem czy to miało jakiś wpływ na moje uzależnienie, ale możliwe, że tak.
Zawsze byłem cichy i spokojny, trzymałem się na uboczu. Nigdy nie miałem zbyt wielu znajomych, w sumie do tej pory nie mam ich zbyt wielu, nigdy nie byłem „fajny” ani jakoś szczególnie lubiany. Miałem tylko jedną dziewczynę w życiu i to tylko dwa miesiące. Zaznaczę, że mam fetysz stóp podobnie jak bohater jednego z artykułów na blogu, który miał stronę porno ale ją zamknął i skończył z tym. Także żeby mnie podniecić dziewczyna nawet nie musi się rozbierać ;)
Mój nałóg zaczynał się tak jak u większości z Was, na początku fapałem do zdjęć, wyobrażałem sobie ładne koleżanki z klasy i do nich fapałem, szczególnie jeśli miały ładne nogi bo ta część ciała mnie najbardziej interesowała i w sumie dalej interesuje. Później gdzieś w połowie gimnazjum założyliśmy Internet i zacząłem się interesować pornosami z sieci. Nie ściągałem ich na dysk jak większość ale tylko oglądałem, kilku kolegów pożyczyło mi jakieś filmiki na płytach CD.
Zawsze czułem się zmęczony, ociężały, głos mimo mutacji był mało męski, podczas gdy wielu kolegów latało za dziewczynami, ja byłem chorobliwie nieśmiały i nie czułem takiej potrzeby.  Myślałem, że nie mam energii bo mam nadwagę a głos to sprawa indywidualna, nie musi być gruby. Teraz wiem, że ospałość i przemęczenie u chłopaka czy teraz już młodego mężczyzny nie jest normalna. Denerwowałem się, że dziewczyny interesują się moimi kolegami a mną nie. Niektóre nawet patrzyły na mnie ze swego rodzaju lekceważeniem czy pogardą. Wiem, że mam nadwagę i do przystojniaków nie należę, ale to chyba chodziło o coś innego, już wiem o co. Kobiety to po prostu wyczuwają, czy ktoś wali czy nie. Ci co walą są mniej męscy bo sami się kastrują tak jakby i one to czują.
Początkowo nie chciałem skończyć z masturbacją, nie widziałem w tym nic złego. Pozbyć się tego próbowałem właściwie gdzieś dopiero od kilku lat, ale nie było to z przyczyn zdrowotnych. Próbowałem z tym skończyć wiele razy, upadałem i znowu zaczynałem i tak przez długi czas. Silny impuls do rzucenia nastąpił jednak później i były to przyczyny zdrowotne. Tak jak pisałem na początku, miałem dziewczynę. Miałem ją w tamtym roku od połowy lutego do połowy marca mniej więcej. Spędziliśmy 4 noce razem. Zaznaczam, że ona nie chciała seksu, jest z tych co czekają do ślubu, a przynajmniej mi tak powiedziała, ale pieszczoty były. Niestety przyjaciel nie chciał stanąć, albo stawał do połowy, byłem trochę przestraszony. Ale jak to, pomyślałem sobie. Kiedyś stawał „na dotyk”, z byle powodu a teraz nic. Kiedy odpalam filmik i mam walić też staje bez problemu, a przy dziewczynie jest problem. Wzięła go w rękę, zero reakcji. Powiedziałem, żeby może spróbowała stopami bo mam fetysz, ale o dziwo nawet to nie pomogło. Na szczęście przyjęła to normalnie, bez wyśmiewania, bez nerwów, spokojnie. Zaznaczam, że rozstaliśmy się z innych powodów.
Po tym dalej próbowałem rzucać i wracałem. Zawsze (parę lat temu i teraz też) miałem takie silne libido, taką „chcicę” że wytrzymywałem maksymalnie z tydzień i ręka sama pchała się do gaci żeby sobie ulżyć. Miesiąc, czyli chyba najdłużej jak do tamtej pory. Ale po tym miesiącu to zrobiłem, z nudów, stwierdziłem, że skoro i tak nie mam libido to jest pewnie cos nie tak i to się nie liczy.  Zaznaczam, że zazwyczaj masturbowałem się codziennie, a czasami nawet kilka razy dziennie, chociaż bywało też tak, że co kilka dni. Robiłem to już z przyzwyczajenia, nawet gdy nie miałem ciśnienia, to była taka rutyna.
Ale dosyć tej prehistorii ;) przejdźmy do współczesności. Ostatni raz zrobiłem to 16 grudnia 2015, czyli od 17 rozpocząłem odwyk. 17 lutego minęły dwa miesiące od kiedy się nie masturbuję. Teraz już dwa miesiące i dwa dni, bo kiedy piszę ten list jest 19 luty, ale staram się aż tak nie liczyć dni tylko żyć dalej, po prostu pamiętam kiedy skończyłem, żeby wiedzieć ile już wytrzymałem.
Na Twój blog Danielu natrafiłem gdzieś tak w drugim, może w trzecim tygodniu odwyku. Także nie rozpocząłem tego odwyku pod wpływem bloga, ale mimo wszystko Twoja stronka jest dla mnie pomocna. Znajduję tu nadzieję, motywację do dalszych starań i wiem, że nie jestem sam. W naszym społeczeństwie seks jest tematem tabu więc nawet nie miałem z kim o tym porozmawiać. Także, dziękuję Ci, że go założyłeś i prowadzisz.  Jednak zdarzały się też lekkie rozczarowania i frustracje czytając blog. Niektórzy pisali, że już po kilku tygodniach czuli się jak nowo narodzeni, a ja nie robie już tego dwa miesiące a dalej czuję się bez energii, czuję się jak by niewiele się zmieniło tak naprawdę. Dalej czuję się jak łach, wypruty z energii i słaby. Może potrzebuję po prostu więcej czasu. Jest napisane na blogu, że odwyk może trwać od 3 do nawet 9 miesięcy więc staram się być cierpliwy.
Pojawiło się jednak kilka pozytywnych zmian. Mam bardziej męski głos, stałem się jak by troszkę pewniejszy siebie, ale niewiele. Mam tzw super powers, przebłyski pewności siebie, odwagi i pozytywnych emocji. Zdarzają mi się namioty rano i w ciągu dnia, ale niecodziennie i niepełne. Co prawda dziewczyny wciąż się mną niezwykle rzadko interesują, ale może to się zmieni. W odwyku bardzo pomaga mi niskie libido, dzięki temu odwyk jest prawie bez wysiłkowy. Na początku się martwiłem, że coś jest nie tak, ale przeczytałem na blogu, że obniżone libido na odwyku jest czymś dobrym. Wpis jest trochę za długi i chaotyczny, ale historia mojego walenia też jest zdecydowanie za długa i chaotyczna ;) Także czekam dalej na kolejne pozytywne zmiany, mam nadzieję, że nie wymięknę. Wiem, że list wyszedł mi długi, ale chciałbym, żebyś umieścił go na blogu jeśli uznasz to za stosowne. Życzę Wam wszystkim sukcesu i wyjścia z tego podłego uzależnienia.

Pozdrawiam



Pozbycie się porno ze swojego życia oraz wstrzymanie się z masturbacją to trochę za mało. Porno dawało tobie radość, było też formą ucieczki i została po tym dziura która musisz wypełnić, pasjami, hobby oraz przede wszystkim sportem. Ruch jest niezwykle ważny, gdyż wyzwala naturalne mechanizmy jak endorfiny, które pobudzają organizm by człowiek czuł się lepiej. Odwyk trwa średnio 3 miesiące, każdy jest inny i jasne że może trwać trochę dłużej ale jeśli zaczyna się liczyć każdy dzień i nie wypełnia się czasu no to niestety w ten sposób można go właśnie przedłużyć. Głowa sama musi się zresetować i aby w tym pomóc trzeba się zająć normalnym życiem.

poniedziałek, 1 lutego 2016

List Filozofa

Wyszedł mi poemat, także list tylko dla cierpliwych :) 

            Pochodzę raczej z biednej rodziny. Mam dwóch młodszych braci. Moi rodzice są przeciętnymi, zwykłymi ludźmi. Mama-   cukiernik  po szkole zawodowej;  pracuje  w jednej fabryce od 23 lat na tym samym stanowisku za marną najniższą krajową na 3 zmiany.  Ojciec -  złota rączka. Zna się na wszystkim w budownictwie.  Potrafiłby sam postawić dom i go wykończyć.  Mimo to całe życie tyrał za marne grosze i zmarnował zdrowie w pracy. Ma kamienie na nerkach, chory kręgosłup, zepsuty żołądek, przeżył 2 zawały, operacje serca, aktualnie jest na rencie. 

            Czasem widzę to zmęczenie w jego oczach. Być może dlatego uciekał w alkohol odkąd tylko pamiętam. Coś go gryzło, był pełen rozczarowania  i chciał chwilowo polepszyć sobie nastrój. Nie pił codziennie. Miał cugi, średnio 2 razy w miesiącu. Tylko ktoś kto miał lub ma ojca alkoholika zrozumie o czym teraz piszę.  Ukrywanie przed sąsiadami, pytania co tam z ojcem? Ciągły stres, kłótnie. Najgorzej było jak nie miał już za co pić, bo mama zabrała karty do bankomatu lub brakło na koncie. Wtedy zaczynało się pożyczanie i przepijanie ostatnich pieniędzy. Delirka alkoholowa, nieprzespane noce, raz nawet uciekł z domu przez okno bo tak nim trzęsło i musiał wypić. Nawet pierwszy zawał nie powstrzymał go przed piciem. Wtedy był stres podwójny. Czy wytrzyma noc? Czy wytrzyma mu serce? Przecież jest po zawale, a tu tak go trzęsie... Ten obraz mam przed oczami jakby to było wczoraj.  Do dziś podziwiam moją mamę, że to wszystko wytrzymywała. Na mnie jako najstarszego wpłynęło to w szczególny sposób.  Stałem się bardziej odpowiedzialny jak na swój wiek, spadły na mnie dodatkowe obowiązki, opieka nad braćmi,  gotowanie, sprzątanie, często miałem cały dom na głowie włącznie z najebanym ojcem. Musiałem taki być. Musiałem być silny. Do tego dochodziły częste przeprowadzki od stancji do stancji i pomoc ojcu w remontach bo dorabiał na czarno żeby związać koniec z końcem.

            Jako młody człowiek byłem przeciążony obowiązkami jednak zawsze byłem w czołówce najlepszych uczniów w szkole. Sam nie wiem jak ja to robiłem.  Może to dlatego,  że rodzice całe życie powtarzali mi że to nauka jest najważniejsza a na  imprezy/ dziewczyny/znajomych przyjdzie czas- bzdury haha:). Ale myślę, że chcieli dla mnie jak najlepiej tylko ich rady są w dzisiejszej rzeczywistości nietrafione. Dla nich skończone studia =  zajebista praca i płaca. Całą swoją złą sytuację zawodową usprawiedliwiali głównie tym że nie skończyli porządnej szkoły, studiów czy nawet matury. Zresztą ja zawsze taki byłem. Nieśmiały, skryty. Czułem się gorszy bo nie byłem tak przebojowy. Raczej mniej odważny ale za to żądny wiedzy, z ogromną wyobraźnią, mający mnóstwo pytań, wątpliwości, przemyśleń . Mam też talent plastyczny, świetnie rysowałem. To chyba po babci malarce. Zaznałem biedy i uczucia braku.  Nawet głodu.  Nie chciałem skończyć jak rodzice. Wierzyłem że dzięki szkolnej edukacji wyrwę się z biedy. Jak skończę studia to "będę kimś", będę miał dostatnie życie. Zamiast liceum wybrałem technikum elektryczne. Rodzice nie byli zadowoleni ale ja chciałem się na czymś znać, a nie uczyć się samych ogólników.  Był to mimo wszystko jeden z najlepszych okresów mojego życia. Trafiłem na świetnych nauczycieli, z pasją i powołaniem.  Tam po raz pierwszy usłyszałem słowa od nauczycielki matematyki:  "Jesteś niesamowitym jak na swój wiek uczniem, ambitnym ,wybitnym, o niezwykłej osobowości-  jakby z innej epoki. Zasługujesz na sukces w życiu, musisz coś osiągnąć nie możesz zmarnować się w tej szarej przeciętności. Zasługujesz na  piękne życie."  Skończyłem je z wyróżnieniem jako najlepszy uczeń szkoły.  W domu nigdy nie usłyszałem nawet głupiego jestem z ciebie dumny synu.

            Wszystko ładnie pięknie pomyślicie gdzie tu problem? Nie takie problemy ludzie mają. Jest jednak druga ciemna strona mojej osoby jak się domyślacie. Nawet nie pamiętam kiedy pierwszy raz się masturbowałem. Mam wrażenie że to towarzyszyło mi od zawsze. Na początku niewinnie.  Jakieś zdjęcia gazet, które  gdzieś przypadkowo trafiły w moje ręce. Fantazje.  Wtedy nie miałem jeszcze internetu. Zaczynałem tak jak każdy. Jednak granica jest bardzo cienka i nawet się nie obejrzałem a spędzałem mnóstwo czasu na dogadzaniu sobie. Z czasem robiłem to codziennie po kilka razy. Rytuał.  Szkoła- jedzenie- nauka- walenie- sen. Tak w kółko.  Kiedy rodzice założyli internet a było to tak pod koniec gimnazjum- przepadłem całkiem. Potrafiłem spędzić całą noc na porno, chociaż rano miałem szkołę. Byłem jak w transie, nieprzytomny. Kontakty z dziewczynami zerowe. Zresztą w technikum była ich 4 na całą szkołę. Czułem się jakbym miał 2 osobowości. Ludzie mięli mnie za wzór. Nie piłem, nie paliłem, świetnie się uczyłem. Z zewnątrz nieskazitelny.  Wewnątrz, był ten drugi JA. Ten młody, wrażliwy chłopak  pogrążony w obowiązkach, stresie i lękach. Zagubiony, nie mający autorytetów, wsparcia i dobrej rady . Wewnętrznie rozbity, smutny i  nieszczęśliwy. Jednak najgorsze było przede mną. 

            Przebudzenie nastąpiło w ostatniej klasie technikum.  Postanowiłem pójść na dodatkowe zajęcia razem z klasą. Była wiosna. Nauczyciel poruszył temat uzależnienia od porno. Zaczął opowiadać jak wciąga to ludzi. Jak ich gubi. Siedziałem oniemiały. Jakby ktoś przywalił mi cegłą w głowę. Doznałem olśnienia, że to może przez to jestem taki bezsilny, otępiały. 

            Postanowiłem wtedy z tym skończyć jednak nałóg łatwo nie odpuszczał. Na początku nie wiedziałem jak się za to zabrać. Wytrzymywałem 2-3 dni a potem miałem taki ciąg że nie spałem 2 noce. Zupełnie jak ojciec... tyle że zamiast alkoholu miałem filmy. Czasem trzęsłem się przed komputerem jak narkoman.  W międzyczasie skończyłem technikum  i chociaż miałem 3 oferty pracy od razu po szkole to poszedłem na studia w tym samym kierunku. Okazało się to dużym błędem. Bardzo szybko prysło moje wyobrażenie o studiach.  Trafiłem na najgorszych nauczycieli w życiu. Banda starych capów, którzy traktują studentów jak  śmieci. Naprawdę nigdy w życiu nie spotkałem się z takim chamstwem i to jeszcze od ludzi z tytułami!  Wiedza tam przekazywana kompletnie oderwana od rzeczywistości. Myślałem, że dzięki tej wiedzy będę w czymś dobry, że pomoże mi to w życiu. Przynajmniej mnie jakoś zainspiruje czy nakieruje.  Strasznie się rozczarowałem, stałem się oschły, nieczuły. Nie tak to sobie wyobrażałem.  Znienawidziłem edukację. Jak patrzę teraz na fizykę to rzygać mi się chce. Ci ludzie pozbawili mnie ciekawości i wszelkiej chęci do nauki. Nabawiłem się nerwicy. Zaczęły się problemy z sercem, żołądkiem.  Stałem się strasznym pesymistą. Przestałem się cieszyć z  życia, śmiać. Czułem że cały mój świat się zawalił. Cały plan na życie legł w gruzach. Ja zawsze wierzyłem, że studia coś znaczą a tu takie zderzenie. Przypomniały mi się słowa mojej matematyczki: " Chociaż jesteś bardzo dobry z matematyki myślę, że nie nadajesz się na politechnikę. Zamęczysz się tam ". Jej słowa okazały się prorocze. To wszystko przelało czarę goryczy. Całkiem pogrążyłem się w porno.  Cięgle chodziłem wkurwiony, zły, miałem dość wszystkiego.  Przechodziłem na coraz mocniejsze gatunki. Pojawiły się kłopoty z erekcją potrzebowałem więcej zróżnicowanych filmików. Co ciekawe gdzieś tam w głębi wiedziałem, że źle robię ale nie potrafiłem przestać. Oszukiwałem sam siebie. Czasami siedziałem po maratonie filmowym o 5 nad ranem i zastanawiałem się czy warto w ogóle kłaść się do łóżka? Przecież zaraz muszę jechać na uczelnię! Obiecywałem sobie nie raz, że nigdy więcej. Ale potem mnie coś dopadało i sam się usprawiedliwiałem. Myślę, że nie sięgnąłem jeszcze dna.  Ile ja ważnych rzeczy spieprzyłem przez moje roztargnienie, niewyspanie i wieczne zmęczenie. Ale w końcu coś mnie tknęło. Po kolejnym maratonie ze łzami w oczach zdałem sobie sprawę, że czas leci. Czy tego chcę czy nie, umrę kiedyś. I nawet pieniądze, studia ,nauka mi nie pomoże wtedy. Na to nie ma siły. Wobec upływającego czasu wszyscy jesteśmy równi. I czy tak mają wyglądać kolejne lata mojego życia? Kiedyś może będę miał 80 lat i co będę wspominał? Setki, tysiące godzin przepuszczonych przez palce, zmarnowanych na jakieś filmiki?!  Gdzie ja bym był teraz? Na jakim poziomie bym był gdybym nie trwonił na to swojego cennego czasu? 

            Dziś już wiem że: " To nie tytuły przynoszą zaszczyt ludziom, lecz ludzie tytułom."  Jak to powiedział Machiavelli. O twojej wartości świadczy to jakim jesteś człowiekiem, jak traktujesz innych i jakie masz zasady życiowe. Te literki przed nazwiskiem możesz wsadzić sobie głęboko w dupę.  Jestem na 5 semestrze. Łudziłem się, że będzie lepiej. Nie jest.  Jeśli przyjdzie mi płacić za jakiś warunek rzucę to w cholerę. 
            Prawie pół roku czytam  Twoją stronę Danielu. Dziękuję Ci z całego serca za to, że kiedyś odważyłeś się opisać tu Swoją historię. Różnie to było z moim odwykiem zaliczyłem małą wpadkę ale  od  prawie trzech miesięcy jestem czysty. Wróciłem do starych zainteresowań, uprawiam sport i staram się maksymalnie wypełnić czas wolny. Zacząłem grać na gitarze. Wychodzę do ludzi, przełamuję bariery w kontaktach z kobietami. Uczę się panować nad emocjami, gdyż tych negatywnych jest we mnie nadal bardzo dużo. Staram się uspokoić.  Rozpocząłem proces naprawy swojego życia.  Lecz dzisiaj ciemna strona mocy uderzyła mnie znów bardzo mocno. Jeden z najlepszych przyjaciół,  których i tak nie mam wielu wbił mi nóż w plecy jak to się mówi... Jazdy nastroju mam nawet teraz niesamowite,  ale muszę to przetrwać. Wierzę, że będzie lepiej. W mojej historii skupiłem się głównie na moim dzieciństwie. Chciałem to opisać  ponieważ myślę, że nałóg to nie tylko przyczyna  lecz skutek. Droga nałogu jest u każdego podobna natomiast przyczyny tego stanu rzeczy leżą czasem o wiele głębiej niż nam się wydaje i u każdego mogą być inne. Ja już wiem jakie są u mnie. Paradoksalnie nałóg jeszcze je spotęgował.  Ale tak jak wszystko się zaczyna, tak kiedyś się kończy.
Dziękuję wszystkim za dotrwanie do końca mojego życiorysu i życzę siły w naprawie swojego życia.  


Proszę Cię Danielu o opublikowanie mojego listu. Wyrażam na to pełną zgodę. Chyba, że uznasz go za nic nie wnoszący do bloga, lub mało atrakcyjny- zrozumiem.

Filozof.




Dróg jest wiele by skończyć na porno, czasem to ucieczka od problemów wokół nas. Inni prowadzą błogie bezstresowe życie i tez wsiąkają w porno. Niezależnie od początków z czasem drogi różnych ludzi schodzą się i kończą tak samo na głębokim uzależnieniu. Twoja historia jest poruszająca i sporo przeszedłeś. Nie powinienem się mądrzyć, ale wielu osobom zawsze radzę studia zaoczne i normalną pracę aby już wcześniej zaczęli się odnajdywać na rynku bo w wieku 25 lat można przeżyć wstrząs że ten papierek nie zawsze jest tyle wart. Jasne są wyjątki bla bla, ale nic nie będzie substytutem prawdziwego doświadczenia. Przyłączam się do Twoich życzeń dla wszystkich.

List Pawła o jego spostrzeżeniach na temat masturbacji

Cześć, nazywam się Paweł. Mam 19 lat. Pierwszy raz się masturbowałem jak miałem jakieś 11 lat. Pamiętam dobrze dzień kiedy pierwszy raz to zrobiłem. Tak mi się spodobało, że tego samego dnia zrobiłem to jeszcze jakieś TRZYDIZEŚCI razy i wcale nie przesadzam. Potem oczywiście nie robiłem tego już tyle(raz dziennie wystarczył).
   Porno odkryłem około rok później. Kolega mi o tym opowiedział. Pamiętam, że na początku nie mogłem uwierzyć, że ludzie naprawdę robią to przed kamerą i wrzucają to do Internetu. Cóż, postanowiłem sprawdzić i okazało się to prawdą. Od samego początku się wciągnąłem i każda kolejna masturbacja była już z porno. Wtedy też poszedłem do gimnazjum i rozpoczął się najgorszy okres mojego życia. Fapanie i porno sprawiło, że byłem bardzo nieśmiały, a w nowej klasie nie było nikogo z mojej poprzedniej klasy. Szczerze nie rozumiem co za debil wpadł na pomysł wprowadzenia gimnazjów. W takim wieku zabierać dzieci ze znanego im środowiska i dawać do zupełnie obcego. W nowej klasie nie znalazłem kolegów i szybko stałem się kozłem ofiarnym. Mój wewnętrzny ból oraz stres musiał zostać rozładowany, więc zacząłem częściej fapać i popadać w coraz cięższe porno.
   W 2-3 klasie gimnazjum było już lepiej. Nawet znalazłem paru kolegów. Cały czas się oczywiście masturbowałem i oglądałem porno. Stało się to dla mnie codziennym rytuałem. O ile kolegów znalazłem to moje relacje z dziewczynami były tragiczne. Nie potrafiłem kompletnie z nimi rozmawiać, wręcz panicznie się ich bałem. W tamtym czasie wstydziłbym się pewnie nawet poprosić koleżanki z klasy o zeszyt z chemii.
   Pamiętam, że w tamtym okresie byłem bardzo słaby fizycznie i pozbawiony energii. W weekendy zdarzało mi się spać 12-14 godzin i cały czas chodziłem zaspany. Rodzice się o mnie bardzo martwili, myśleli nawet, że mam cukrzycę czy jakąś inną chorobę. Po zrobieniu badań okazało się jednak, że jest wszystko w porządku. Nic dziwnego, że nie miałem energii do życia skoro fapałem 2-3 razy dziennie oglądając przy tym porno i na dodatek nie uprawiałem żadnego sportu, ale wtedy o tym nie wiedziałem.
   W 3 gimnazjum na religii katecheta puścił nam wykład jakiegoś księdza i przewinął się temat porno i masturbacji. Nigdy nie byłem zbyt pobożny, ale jego słowa mną wstrząsnęły. Postanowiłem wtedy to rzucić. Wytrzymałem 2 dni. Po tym upadku jakoś kompletnie o tym zapomniałem i normalnie dalej to robiłem. Z tą różnicą, że nie robiłem tego już 2-3 razy dziennie ale ograniczałem to do „tylko” raz. I wtedy nastąpił mały przełom. Zauważyłem, że kiedy robię tego mniej to mam więcej energii. Spodobało mi się to, ale spocząłem na laurach i nie postanowiłem tego uciąć całkowicie. Ograniczyłem się do robienia tego raz dziennie.
   W szkole średniej trochę się zmieniłem. Stałem się trochę pewniejszy siebie (już nie boję się dziewczyn, jednak dalej jestem nieśmiały). Zacząłem uprawiać sport i czytać książki. Jednak dalej jestem uzależniony. Jakieś pół roku temu postanowiłem całkowicie to rzucić i jak na razie mój „rekord” to jedynie 9 dni bez obydwu. To było niesamowite jak po tych 9 dniach się czułem. Byłem zabójczo pewny siebie i energiczny. Bez wstydu patrzyłem dziewczynom w oczy. Skoro po głupich 9 dniach się tak czułem to zastanawia mnie co by było gdybym wytrzymał na przykład miesiąc.
   Dziwne, że interesuję się tematem uzależnienia od porno i masturbacji od 6 miesięcy a twojego bloga znalazłem dopiero jakiś tydzień temu. Dziękuję Ci za to co robisz bo jesteś jedną z niewielu osób które mówią mądrze na ten temat. Jak się wpiszę w wyszukiwarkę słowo „masturbacja” to na oko 80% treści rozpływa się jakie to trzepanie dobre, zdrowe i pożyteczne. Około 19% materiałów to jakieś religijne gadanie o jakiś tam grzechach, czy innych rzeczach. A jedynie ten 1% to rzeczywiście merytoryczne materiały.
   Mam nadzieje, że odniesiesz się do mojego listu. Cieszę się, że w końcu to gdzieś opisałem. Pozdrawiam!


      Tylko pozazdrościć że w tak młodym wieku pozbędziesz się porno i nie popełnisz błędów starszych osób, napawa to optymizmem. Gimnazjum czy nie to nie jedyny eksperyment przed tobą któremu będziesz poddany a stary system tez nim był ale bez wielu postępowych nowości. O zgrozo że na tej katechezie więcej się dowiedziałeś o tym problemie niż na podejrzewam lekcjach o seksie czy jak to się tam to nazywa, czy to nie wystarczająco wymowne? To co sam zaobserwowałeś przy ograniczeniu masturbacji to typowy znany nam efekt. Z pewnością trzeba wziąć na poprawkę że jesteś młody i te potrzeby sa większe jak i że się uczysz to regenerujesz również się szybciej. Masz szanse nie stracić tych wielu lat co wielu Tobie zazdrości, niech więc będzie to pewien dla Ciebie motywator.
    Szkoda, że mimo że szukałeś dopiero po tak długim czasie odnalazłeś nadopaminie, ale jak widzisz dałeś radę. Cóż trudno konkurować niszową stroną z sklepami erotycznymi, stronami porno, witrynami z tabsami na erekcje, powiększenie penisa etc. To dość konkurencyjna nisza, w zasadzie mało jest bardziej napchanych, więc cóż zrobić. Ta jednak strona jak i jej czytelnicy zdają sobie sprawę że jak i na odwyku prędzej czy później zdrowy rozsądek oraz cierpliwość w szukaniu odpowiedzi doprowadzi ich na odpowiedni tor. Prędzej czy później wyjdą z bagna i znajdą informacje o tym jak to zrobić.