Info

FAQ oraz Opis odwyku od porno krok po kroku dla początkujących znajduje się tu: http://nadopaminie.blogspot.com/2014/05/100-post-odwyk-krok-po-kroku-dla.html

poniedziałek, 27 lipca 2015

Tomas - flak, cykliczne nawroty mimo odwyków

Cykliczne nawroty choroby?

Witam wszystkich! Z tej strony Tomas. Chciałbym opisać wszystkim moją dziwną sytuację. Nie ukrywam, że bardzo liczę na wasze opinie.
Sytuacja moja jest podobna do wielu innych osób - rok temu w maju, mając 28 lat i będąc zdrowym, silnym facetem z boku pięknej żony, pojawiły mi się problemy z erekcją. Byłem i urologa, który od razu stwierdził, że jestem zdrowy. Szybko jednak uświadomiłem sobie, że przyczyną problemu było uzależnienie od hardcorowych pornoli. Przystąpiłem od razu do terapii.
Po 3 miesiącach od tamtego czasu wyzdrowiałem! Erekcja wróciła i był pełna! Byłem przeszczęśliwy. Natychmiast powróciłem do kochania się z moją żoną odrzucając na całe życie pornografię. Problem w tym, że po miesiącu wszystko wróciło..... znowu totalny flak. Powtórzyłem terapię i po kolejnych 2-3 miesiącach znowu było wszystko ok! Niestety, ale tylko na jeden miesiąc. Sytuacja znowu się powtórzyła. Cykl tenwystąpił już 4 razy. Pragnę podkreślić, że gdy jestem zdrowy, to nie wracam do fapowania i pornoli - tylko sex z żoną. Dodam, że w tym wszystkim towarzyszy mi dziwne uczucie mrowienia w jądrach. Ostatni raz wszystko było dobrze w maju. Mamy lipiec, a ja dalej chodzę jak zombie. W między czasie skorzystałem z cialis, natomiast szybko porzuciłem ten doraźny lek. Co robić? W czym tkwi problem? Czy ktoś z Was miewał cykliczne nawroty choroby?


Pierwszy raz słysze o takiej sytuacji, przytłaczająca większość normalnie kończy odwyk i ich życie i stan powraca do normy, skoro jeden lekarz powiedział że wszystko jest ok to masz inne opcje:
- pójść do innego lekarza i zrobić serię innych badań
- zastanów się czy coś nie wpływa mocno na ciebie, stan psychiczny szczególnie, jak sam mam doła to ciężko z seksem, może stres? brak odpoczynku po pracy etc?
- skoro nie fapujesz i rozumiem nie oglądasz porno  a pojawia się to mrowienie to hmm może za mocno się doprowadzasz do stanu gotowości, moze to jest mocno objaw death grip i jak sie dlugo nie dotykasz na odwyku wraca do normy wszystko. Po odwyku mocna stymulacja jak edging i wraca flak. Ciężko stwierdzić.


Pozdrawiam
Danie;

Wpis Rumcajsa



Wieczór, godzina 20:18

" Stał przed monitorem z opuszczoną głową... W sumie, trzymając jedną ręką swojego fallusa, drugą
wyłączając zlizującego kobiece stopy faceta na monitorze(był fetyszystą), wzrokiem wędrując po spadających kropelkach
spermy na podłogę, 24 latek wyglądał żałośnie. Umył penisa, wyczyścił "plemniczki", podszedł do lustra.. Patrzył na siebie, widział
faceta, który przegrał. Przegrał z samym sobą.. Najgorsze nie było porno, najgorszy był fakt, że obiecał samemu sobie, że
więcej tego nie zrobi.. Okłamał samego siebie. Nie płakał, nawet mu się nie chciało. Czuł frustrację, ale jednocześnie spokój..
Mimo, że próbował już wszystkiego, wciąż przegrywał. Walczył, nie walczył, akceptował, ćwiczył, spotykał się z ludźmi, a mimo to
przed chwilą poległ... Uzależniony był od dobrych 10-11 lat.. Przed chwilą poległ, zrobił to aż 4 razy w ciągu godziny, przeglądając
przy tym dobre 100-150 filmików, zmieniając jak szalony po kilku sekundach, "nadrabiając" zaległości.. Jest człowiekiem ambitnym,
zmotywowanym, człowiekiem sportu, który rozumie wzloty i upadki. Rozumie również wyciąganie wniosków z porażek, a jednak... Powtarzając
w kółko te same błędy wraca do punktu wyjścia. Rok temu, gdy uprawiając pewnego miesiąca seks trzykrotnie, za każdym razem
nawet nie drgnął - bojąc się o swoją potencję, o swojego małego przyjaciela, a także mając umysł przepełniony strachem o swojej
orientacji nad którą głowił się oglądając kobiety z penisami, zaczął szukać odpowiedzi.
Bohater historii, trafiając na Twój blog Danielu, rozpoczął odwyk. Po dziś dzień regularnie dostaje baty od swojego uzależnienia, za każdym razem
mówiąc, że tym razem będzie lepiej. Nigdy nie było, lecz mimo to wciąż jest spokojny... Jest spokojny, ponieważ pisząc to już wie, że
zwycięży.. Tym razem to po prostu wie. Nie potrafiąc pomóc sobie i zwyciężyć z własnym uzależnieniem, pomoże komuś innemu. Ma w 
sobie nieodpartą chęć napisania opowieści o samym sobie, jako zwycięzcy, który stał się wolny i szczęśliwy, wolny od uzależnienia.
Skoro nie potrafi pomóc sam sobie, wykreuje postać, która zwycięży... "

Cała historia wyżej, to właśnie ja, na ten moment jest 21:01, czuję się spokojnie... 
Opisując siebie samego z perspektywy 3 osoby, widzę jak to wygląda.. Każdego dnia będę krótko
opisywał odczucia swojego bohatera (czyli siebie samego), i już teraz intuicyjnie wiem, że zakończenie będzie szczęśliwe... Będą to
ukryte notatki dla mnie, a za 90 dni (lub tyle ile będzie trzeba), przeczytam wszystko od początku i zobaczę milowy krok, który
zrobiłem, zobaczę swoje zwycięstwo.. Zobaczę drogę bohatera do wolności. Autor pokona największego wroga jakiego ma, samego siebie,
potem do realizacji marzeń nie powstrzyma go już nic. Jest 21:09... Z porno, definitywnie zrezygnowałem 51 minut temu.. :)

Mój pomysł może wydawać się dziwny, ale ja podświadomie czuję teraz, że nie jestem z tym sam.. Jestem ja, oraz ja w opowieści, jako
bohater, bohater-zwycięzca. Nakieruję podświadomość na napisanie historyjki z happy-endingiem, a to może stać się tylko jeśli ja sam
zwyciężę, a tak się stanie. Jest 21:17, właśnie przeczytałem sobie całość jeszcze raz i zaraz przesyłam Ci na e-maila. Fajne jest to, że niczego nie zmieniam, nie dobieram
słów.. Piszę tak, jak podpowiadają mi emocje. Dzięki temu teraz świetnie mi się czyta to, co myślałem jeszcze godzinę temu... Cieszy mnie, że za
kilka miesięcy napiszę o tym, jak cudownie się czuję, jak czerpię z wolności pełnymi garściami.

W tle leci muzyczka z gladiatora, Hansa Zimmera, NOW WE ARE FREE, tak tak... Teraz jestem wolny.. :) Rozpoczynam podróż na nowo, jednak robię to
ostatni raz w życiu, gdyż człowiek, który staje się wolny na zawsze, nie może znów walczyć o wolność. Minęło w sumie 69 minut (ale trafiło :P) odkąd skończyłem z 
porno raz na zawsze, ale w głębi siebie już teraz czuję się fajnie, swobodnie.. Przepełnia mnie swego rodzaju inspiracja.. :)

"... Jest spokojny, ponieważ pisząc to już wie, że zwycięży... "

Żegnaj pornograficzny pikselu, witaj nowe życie!

wtorek, 21 lipca 2015

List czytelniczki o swoim uzależnieniu - Anonimka

Witam Was wszystkich

Pisałam tu niedawno z problemem mojego chłopaka. Teraz piszę ze swoim.
Nie wiem jak to ubrać w słowa. Bo jest to dość tragiczne, w sumie to śmieszne. Mnie to śmieszy, ale chce mi się płakać. 

Pierwszy raz masturbowałam się mając jakieś 11 lat. Nie miałam wtedy dosłownie nic, co by mnie na to naprowadziło, poza instynktem. Ani zdjęc, ani neta, ani gazet, ani nic, po prostu była to taka reakcja jak u Was polucja. Ot był orgazm sam z siebie, a potem jakoś poszło samo. Zostawiłam to na długi czas. Z rodzicami nigdy o tym nie gadałam, jak miałam z 14 lat to spróbowałam, ale nie miało to większego sensu, bo mnie zbyli. Ojciec że ja jestem dziewczynką to matki rola, matka, że on też jest rodzicem a w sumie to ja już wszystko wiem bo teraz dzieci to tak dorastają... Nie mniej rzuciłam to tak bardzo sama z siebie jak się to pojawiło.

Miałam chłopaka potem drugiego trzeciego itd, zaczynając od (chyba) 15stego roku życia. Jarali mnie żywi chłopcy, z reguły starsi o parę lat. Czasami robiłam to sama, ale nosiło mnie na seks, i to bardzo, pamiętam jakby to było wczoraj. Nie dało się usiedzieć w miejscu, a trzeba było :D Jak miałam 16-17lat poznałam chłopaka który czasami oglądał porno, ale mi to u niego w ogóle nie przeszkadzało, nie wiem dlaczego. Już wcześniej mając ze 12- 13 czasami się o coś takiego "ocierałam", czasami sama szukałam. Nie wiem czy to zrozumiecie, ale mając 23 lata, czyli 10-11 lat po fakcie, nadal pamiętam niektóre sceny, które mi wychodzą czasem na świadomośc, nawet teraz, gdy to piszę. Tak więc ten chłopak wiedziałam, że oglądał. Miał normalnie czasopisma, komiksy, płyty, nie ukrywałsię z tym. Pamiętam, że wtedy mnie to nie bardzo ruszało, włączyliśmy jeden, spojrzeliśmy po sobie i "weź to wyłącz, nuda". I tak zostało. Rok później zaczęłam sama oglądać jakieś zdjęcia, samych kobiet. Nigdy nie interesowali mnie faceci jeśli chodzi o porno, same kobiety. takie zwykłe, bez silikonów, "normalne" laski. Zwracałam zawsze uwagę na takie rzeczy jak dłonie, czy rodziły, jak mają nałożony makijarz itd, ale oczywiście same fotki robił swoje. Byłam wtedy w poważnym związku z facetem, który tego nie robił.

Dwa lata przerwy iiii koleś z problemami na temat porno. Najpiew układało się super, a potem wyszło jak z bata. Ja nigdy tego będąc z nim nie potrzebowałam. Układało się dobrze, widywaliśmy się często, seks zawsze był i jego wizja w przyszłości mi wystarczała. Potrafiłam się napalać na niego cały dzień i tylko to mi wystarczało. Trochę wyobraźni i sama świadomość. Nie myślałam wtedy o porno ani o niczym. Stoczyłam z nim o to małą wojnę.

On nie ogląda. Ale ja zaczęłam. Nie wiem po co, na co, dlaczego. I to filmy, na tych samych stronach, na których on to robił. Nie często, czasami. Nie robię tego codziennie czy coś, ale ot raz na tydzień, dwa, trzy tygodnie. Wybredna jestem, to lecą 3-4 na raz, i muszę sobie wybrać oczywiście, nie mogą być za krótkie, bo mi nie wystarczy, ja nie dochodzę w 3 sekundy jak koleś, i najpierw muszę się podkręcić czymś z 10 minut. Nie biorę byle czego. Nie wiem czy to normalne czy nie ale łączę to z alkoholem, wtedy wchodzą lepiej. I najlepiej jakby była silna dominacja faceta lub lesbijki, co jest totalnym kretynizmem, bo to skrajności. Nie daje mi to żadnej satysfakcji na dłuższą chwilę niż parę minut, bo i tak czekam, aż wróci mój facet i coś porobimy. Coś innego niż tam, z nim chcę normalnej miłości.

Oczywiście facet nie wie, można rzec- role się odwróciły. Raz mu powiedziałam, to mi zrobił awanturę, że go zdradzam, a ja, że to nic takiego, to tylko filmy. Dalej go czasem magluję, że on ogląda, choć wiem,że nie. Nie wyobrażam sobie oglądać z nim. W ogóle to tego nie chcę. i normalnie jakoś żyję, nie myslę o tym, ale w pewnych momentach gdy go nie ma znajduje się we mnie coś takiego dziwnego. Coś co mnie pcha ku temu. Nie wiem czy to niezadowolenie ze związku, czy co, ale ciągnie się to za mną już długo. Zawsze miałam dużą potrzebę akceptacji i adorowania mnie, pożądania. Swego czasu, mając te naście lat, masturbowałam się bardzo dużo, nawet codziennie, by w ogóle zasnąć, ale nie potrzeba mi było do tego dodatkowych bodźców. Teraz mogę masturbować się tylko z filmami, bo inaczej nic nie czuję. I choć troche panuję nad tym, bo jak "nie" to "nie", to mam ochotę na to czytając np ten blog. Nie mam pojęcia dlaczego, ale działa on sam na mnie jak wabik. Nie jako anty porno ale pro porno. Nie mam pojęcia czy moje reakcje są normalne, obawiam się, że nie, i że jestem jedynym takim przypadkiem na świecie...




Dziękuję za bardzo ciekawy list i przepraszam że trochę zajęło mi czasu z jego publikacją. Oczywiście blog ten nie jest pro porno, ale czytając listy, opisy osób jak nie ma się dużych negatywnych skutków porno to możliwe że można się nakręcić, w końcu to sa ludzie sprawy a kobiety bardziej poruszone są przez opisy, przeżycia. My faceci jestesmy bardziej nakręcani przez obraz i jak już tu jakies osoby trafiają to zwykle takie które mają problem z erekcją. Ten typowy męski objaw, na szczęście uleczalny po odstawieniu porno jest widoczny, wręcz wołający  że coś jest nie tak. Natomiast sama świetnie napisałaś i dobrze ujęłaś jak to może być u kobiet, czyli brak czucia. U kobiet podniecenie to ciężka często sprawa, raz że wiele nie zna swoich potrzeb i niektóre unikają masturbacji co bez wspomagania filmami jest normalne i zdrowe tym bardziej że inaczej niż u nas facetów czasem samo "tarcie" nie jest wystarczające.
     Jednak sam fakt brak czucia to typowy objaw uzależnienia od porno, setki obrazów, mysli fantazji sprawia że przesunęłaś znacząco swoją granicę tolerancji na bo∂cce seksualne. To co kreciło Ciebie kiedyś czyli sama myśl o bliskiej osobie było wystarczające na seks i satysfakcje. Oglądając kolejne filmy mózg przyzwyczajał się do coraz bardziej zróżnicowanych obrazów i większej ilości i zaczął potrzebować więcej by osiągnąć to samą dawkę podniecenia i w końcu orgazmu, Po trochu z każdym filmem ta granica się przesuwała aż sama zauważyłaś że bez filmów nic nie czujesz. Uzależnieni faceci mają tak samo, mogą bez filmu trzepac bez końca, często nawet z pamięci fantazje czy przypominanie sobie scen nie pomaga i muszą odpalić kompa by się nakręcić.
    Anonimka... i żeby tak faceta wpuszczać w maliny i wmawiać mu że sam ogląda, ale jesteś przebiegła i cwana, nie rób już tego bo jest mu przykro i dobrze że zrobił Tobie awanturę. To wręcz ciekawe że facet może uznać to za zdradę, ale z drugiej strony skoro jak piszesz sam kiedyś miał z tym problem to naturalne że tak uwaza bo po co wspomagacze skoro para ma siebie nawzajem. Kiedyś porno nie było i ludzie sobie radzili, ba tantra świetnie uczy jak rozwijać takie rządze by z czasem nie wygasały, ale filmy oczywiście są łatwiejsze, każdy z nas uzależnionych aktualnie lub kiedyś o tym wie że ta dostępność i przyzwyczajenie jest zgubne. Zaznaczam że nei jestem za blokowaniem porno, tylko większą świadomością że może powodowac problemy.
    Odwyk jest jedyną opcją i nie ma innej, jestem ciekaw bardzo jak będzie u Ciebie przebiegał, kiedy wróci czucie i jakie będziesz miała obserwacje. Szczerze byłbym bardzo wdzięczny za informacje z Twojej strony gdyż wiem że dużo kobiet czyta tego bloga ale tez się wstydzi napisać, a tak te cenne informacje zostałyby na przyszłość. Kiedyś czytając yourbrainonporn widziałem relacje kobiet po odwyku i jest uzależnienie od porno dla nich również uleczalne, działają te same mechanizmy, więc cierpliwie trzeba przejść przez kilku miesięczną absencję i zero porno do końca życia.


wtorek, 14 lipca 2015

Działalność bloga powoli wróci do normy

Drodzy, ostatni miesiąc miałem bardzo duzo pracy i jak sami zauważyliście zmniejszyła sie ilośc artów. Wiele listów czeka na publikacje a ja nie miałem czasu sie nimi zająć, przepraszam najbardziej zainteresowanych za tą sytuację. Powoli odgrzebuje się z zaległości i niedługo wszystko wróci do normy :)

niedziela, 12 lipca 2015

List Deloriana




Sam chyba do końca nie wiem, czemu piszę tego maila, docelowo przecież na bloga o chyba dość dużej poczytności. Może szukam porady, albo sam chcę sobie po prostu w ten sposób poukładać pewne rzeczy.
To, że piszę te słowa akurat w 150-tym dniu nofapu to zupełny przypadek. Zwyczajnie przestałem już liczyć. To, że minęło już 5 okrągłych miesięcy od mojej ostatniej masturbacji wiem dzięki aplikacji na telefonie podliczającej każdy kolejny dzień, czasami zaglądam do niej z ciekawości.
Przez prawie pół roku zapomniałem już, dlaczego właściwie zacząłem to wszystko. O nofapie dowiedziałem się chyba z wykopu (nie słuchajcie idiotów, którzy piszą wam tylko „po co ci to, hehe”, „to nic ci nie da”), czytając doświadczenia innych stwierdziłem, że spróbuję. Na początku strasznie się w to wkręciłem. Czytałem dużo na ten temat na reddicie, artykuły, oglądałem filmiki na youtube temu poświęcone. Ten blog pomógł w znacznej mierze; możliwe, że szczególnie listy od pań, które opisywały swoje odczucia na ten temat (te, które np. opisywały rozbiegane oczy u znajomych facetów i tym podobne – to wszystko prawda). Więcej takich, dziewczyny.
Mijał tydzień na odwyku, kiedy widziałem się ze znajomymi „na mieście” na piwie. Bardzo możliwe, że to był tylko efekt placebo (siódmego dnia od masturbacji ma mieć miejsce ten słynny skok testosteronu, co było jednym z czynników, które zainteresowały mnie w całej tej sprawie), ale czułem się tego wieczora pewniejszy siebie niż zwykle. Wydaje mi się, że nie kontynuowałbym dłużej nofapu, gdyby bliska koleżanka nie powiedziała mi tego wieczora, że bardzo się zmieniłem, chociaż nie bardzo potrafi powiedzieć, co to takiego. Na lepsze. (pewnie brzmi znajomo, jeśli ktoś czytał relacje innych)
Na drugi dzień – relapse. Nie wiem jak to się stało. Pamiętam tylko jedno: przeżywałem to chyba kilka dni. Nie mogłem sobie tego wybaczyć. Przecież byłem taki zmotywowany. Były efekty, działało, po co ja to zrobiłem. Do dzisiaj nie mogę uwierzyć, jak bardzo się wtedy przygnębiłem. Za mną był przecież dopiero tydzień. 
To była dobra decyzja, zacząć. Jeszcze przedtem wiedziałem jednak, że to nie lek na wszystko i trzeba oprócz tego zmienić w sobie jeszcze wiele. Powróciłem do trzymania diety (wieczna nadwaga, od dzieciństwa nie pamiętam, bym miał płaski brzuch, chociaż waga przez te lata mocno wahała się w obie strony), tym razem chyba na poważnie(-j niż wcześniej). Po zrzuceniu zbędnych kilogramów, a raczej centymetrów, planuję nabrać jeszcze trochę mięśni. Nie jem śmieci. Na alkohol najczęściej po prostu nie mam ochoty, ale to nie znaczy, że jestem 100%-owym abstynentem. Ogólnie – zacząłem znowu dbać jako-tako o formę, ale wynikło to raczej z większej motywacji, zmiany myślenia, bo – wbrew wielu twierdzeniom – od rozpoczęcia odwyku, wcale nie przybyło energii. Flatline był/bywa, ale psychiczny. Fizycznie, mimo że śmiem twierdzić, że jestem w najlepszej formie, jeśli nie życiowej, to od wielu lat, to cały czas czuję się zmęczony. Zaspany. Nie chce mi się. Do machania ciężarami raczej się zmuszam, motywuję się. (Tudzież, gdyby nie nofap, to pewnie nie robiłbym tego wcale). 
Polubiłem swoje ciało. Po tej czynności przed monitorem, czułem do siebie często obrzydzenie. Albo porównywałem się do gości z filmów. Nigdy nie wpływały one na moje spojrzenie na kobiety. Od jakiegoś czasu i tak wolałem te amatorskie, gdzie kobiety wyglądają przynajmniej jak kobiety, a nie modele 3D. Ale odbijało się to na tym, w jaki sposób patrzyłem na siebie. Mój penis już nie wydaje się zbyt mały. Nie, nie urósł przez 5 miesięcy, nadal średnia krajowa. Odzyskuję szacunek do siebie. Coraz bardziej myślę o sobie jako o mężczyźnie, a nie o chłopcu.
Sny erotyczne były na początku, potem rzadko, ale zdarzają się częściej niż przed odwykiem. Zdecydowanie częściej są polucje. To jeden z powodów, dla których chcę ograniczyć nofap. W każdym śnie, z którego wybudzał mnie nocny wytrysk, dochodzi do nieprzyjemnej sceny. Praktycznie zawsze sen kończy się tym, że podczas albo przed stosunkiem mam przedwczesny wytrysk. To kwestia psychologiczna. Nazywają to sexual performance anxiety. Bez jakiejkolwiek stymulacji czuję się dużo „wrażliwszy”, czuję, że jakikolwiek zbliżenie skończyłoby się w mgnieniu oka, dalszy bezwględny nofap mi w tym nie pomoże. Pod koniec sierpnia 24 lata i nadal prawiczek. :) Złożyło się na to wiele czynników. Kompleksy, nieśmiałość, brak motywacji by to zmienić, i jeszcze kilka. To drugie znika, to trzecie już nie istnieje, uważam, że dzięki nofapowi. Kompleksy same nie znikną. To kwestia pracy nad sobą. Niektóre rzeczy, których w sobie nie lubię, mogę poprawić – i te fizyczne i te w głowie. Mojego największego kompleksu fizycznego prawdopodobnie nie będę mógł zmienić, więc muszę nauczyć się z nim żyć.
Te polucje to za mało. Organizm niby reguluje ilość produkcji nasienia, do wtrysków dochodzi, ja wiem?, co 10 dni. Czasami po długiej przerwie dzień po dniu. Ale ciągle bolą mnie jądra. To kolejny powód, dla którego chcę ograniczyć nofap. Nie chcę być królikiem doświadczalnym, który powie wam za kilka lat, czy pół roku bez masturbacji może powodować raka czegokolwiek. To tak pół żartem, pół serio.
Pisze o ograniczeniu nofapu, a mam na myśli masturbację, ale nie codziennie, co 2-3 dni. Ale np. co tydzień, albo 10. Czuję się, jakbym trochę się usprawiedliwiał. Mam nadzieję, że nie wyolbrzymiam tych dolegliwości, bo po prostu chcę w końcu zrobić sobie dobrze. Boję się też trochę, że wrócę do starych nawyków. Nie oglądam już pornosów. I nie zacznę. Czasami oglądam zdjęcia na kilku subredditach. Mija nieraz kwadrans, aż powiem sobie dość. Ale to rzadko. Na oglądaniu poprzestaję. To wydaje się niesamowite. Kiedyś wystarczyło zdjęcie półnagiej kobiety, żeby zacząć 2-godzinny maraton z porno zakończony wytryskiem w chusteczkę, z majtkami na kostkach i lekką zadyszką. W chwilach zwątpienia polecam wyobrazić sobie siebie w takiej sytuacji. Żałosne, nie? To powinno czasem pomóc. Teraz nie uciekam od widoku ładnych pań na zdjęciach. No, fajna. Przewijam dalej.
Fajnie było o sobie myśleć, że „ja to się nie masturbuję, wcale. Nie potrzebuję tego”. Takie trochę łechtanie ego. Czemu nie. Chyba będę musiał się z tym rozstać. A czy uda mi się wytrzymać - to już sprawdzian dla mnie (zrozumiałem to podczas pisania tego listu, wiedziałem, że muszę to zrobić; chyba muszę w końcu zacząć pisać dziennik, czy tam pamiętnik). To ważne – myślę, że to będzie dużo trudniejsze, niż nie robienie tego wcale. Teraz po prostu o tym nie myślę, i jakoś to zleciało. W końcu zrobię to po 150 dniach. To co szkodzi jeszcze raz, a przerwę zacznę od jutra. Albo pojutrze. Trochę się tego boję, ale po kilku dniach bicia się z podobnymi myślami, w końcu spróbuję.
Żeby zmienić na dobre swoje życie, muszę wyprowadzić się z rodzinnego domu. Mieszkałem 3 lata na stancji, pół roku miałem mieszkanie tylko dla siebie, ale po studiach znowu wróciłem do swojego małego miasta na Mazowszu. To niekoniecznie dlatego, że nie chciałem się usamodzielnić, tak było mi wygodnie czy tym podobne. Trochę też, ale głównie sprawy rodzinne, które ciągle mnie męczą. Jak nie będę trochę egoistą, to jeszcze dłużej będę tym małym chłopcem. Zamieszkać samemu (nie z rodziną, nie z kumplami). W Warszawie – nie moje wymarzone miasto, ale nie za daleko, ale też nie za blisko domu. Wtedy będzie mi łatwiej pracować nad sobą.
Naprawdę chętnie odpowiem na pytania czytelników bloga, jeśli takie będą. Wszelkie opinie na temat mojej postawy czy tego co robię są mile widziane. A jeśli ktoś chce wiedzieć, co było (będzie) dalej, to wyraźcie chęć, a chętnie napiszę następny list za jakiś czas. Sam jestem ciekaw, co z tego wyniknie. 
Jestem pewien, że nie napisałem czegoś, co chciałem zawrzeć w tym tekście. Najwyżej dopiszę w komentarzu. Wiem, że to wszystko chaotyczne (nie przeczytałem tego w całości po napisaniu), ale mam straszny natłok myśli związanych z tym wszystkim. Życzę wszystkim powodzenia. Uważam, że warto. Serio. Nofap to nie wszystko, ale nie rozczarowujcie się, jeśli tak myśleliście. Po prostu dzięki nofapowi praca nad sobą we wszystkich innych aspektach jest dużo łatwiejsza. Tylko do zimnych pryszniców nie mogę się przemóc – próbowałem. Spróbuję znowu. :) 
Miłego tygodnia, B.D.

wtorek, 7 lipca 2015

Jak podnieść fachowo poziom testosteronu, libido - list Piotra, polecam!


Cieszy mnie bardzo ze ktoś profesjonalnie w naturalny sposób opisał jak podnieść poziom testosteronu. Jak sam zaznaczył odwyk jest podstawa, natomiast po nim długoterminowo opisane sposoby przyczynia sie do poprawy jakości życia. Zaznaczam ze jeśli w komentarzach pojawi sie informacja typu: a ja biorę suplement/środek gowno 5000 i mi wystarczy to bedzie kasowane. Przypominam ze rynek suplementów jest nie uregulowany i nie badany wogole przez żadne instytucje w przeciwieństwie do leków. W zasadzie niewielkim nakładem każdy moze sciągnąć składniki i zrobić swoj suplement i taki nie przebadany zacząć sprzedawać. Oczywiste jest ze wiele z tych składników ściąganych jest czwartkowych źródeł oraz sa tam dodatki nie w pełni opisane na etykiecie. Odpowiednia dieta i ćwiczenia to podejście długoterminowe dające trwalsze efekty oraz bezpieczniejszej dla zdrowia. Uczulam na to ale każdy ma swój rozum i to jest jego wybór. Wszyscy wyrażamy swoje opinie a co kto zrobi to jego sprawa i ryzyko. Btw pewnie wiecie a jeśli nie poszukajcie w necie ze przyjmowanie testosteronu z zewnątrz, czyli nie wyprodukowane naturalnie przez własny organizm powoduje zmniejszenie jąder...
Zastanówcie sie 10 razy zanim cos weźmiecie. W kwestii masła i cholesterolu, juz wcześniej zamieszczałem materiały ze prawdziwe mleczne nie oszukane masło 82% jest zdrowe podobnie jak jaja. Jest tak bo cholesterol tak naprawdę mozna podzielić na dobry i zły, w tych produktach dobrego jest więcej i wypycha z organizmu zły. Jedząc więcej prawdziwego masła paradoksalnie zmniejsza sie poziom złego cholesterolu a dobry jest niezbędny bonusy budulcem komórek. Te wszystkie bzdury o zdrowych margarynach i cholesterolu to kwestia dwa razy tańszej produkcji margaryny od masła. Wyższa marza to kasa na marketing pseudo badania etc mające pokazać wyzszszosc margaryny nad masłem. W bardziej cywilizowanych krajach odchodzi sie od margaryn mających b duzo tłuszczów trans gdyż podwyższają ryzyko raka co zostało udowodnione. Np w USA w ciagu 3 lat margaryny maja zniknąć z rynku. Niestety margaryna to podstawa ciastek , wielu gotowych dań a oleje z tłuszczami trans używane sa do smażenia bo sa tanie. 

Zapraszam do przeczytania poniższego bardzo wartościowego artykułu, sam z ciekawości wypróbuje ten trening.

Hej, tu Piotrek.
Na początku oczywiście podziękowania dla Ciebie za prowadzenie bloga oraz dla czytelników za podzielenie się swoimi doświadczeniami. Twój blog upewnił mnie, że wszystkie moje problemy z seksem mają źródło w silnym uzależnieniu od pornografii i fapania. Zaczynam odwyk (kolejny raz) - tym razem już nie na ślepo.

Dziś przejrzałem całego bloga, natrafiłem na art dotyczący poziomu libido. Czytelnik dający porady - przy pełnym szacunku do niego - wziął je zapewne z jednego z popularnych serwisów internetowych. Ogólnie porady te są prozdrowotne, nie mają jednak nic wspólnego z podniesieniem poziomu testosteronu, który - jeżeli go brakuje - obniża libidio i powoduje brak erekcji. W ramach wdzięczności przekazuję w Twoje ręce SPRAWDZONY program podniesienia poziomu testosteronu w naturalny sposób. Mam tylko dwie uwagi:
1. brak erekcji nie musi być spowodowany poziomem testosteronu. Ten program nie ma za zadanie zastąpienie odwyku. Gdybym miał wybierać: przejść odwyk czy zwiększyć poziom testosteronu - z pewnością wybrałbym to pierwsze. Traktuj ten program jako dodatek po zakończeniu odwyku
2. podniecenie nie wybiera - zalecam wdrożenie tego programu pod koniec odwyku, ponieważ jak już testosteron skoczy na wyższy poziom, może kogoś skłonić do fapania.

Ok, więc zaczynamy:
1) Styl życia:
a) Sen. Musisz, MUSISZ spać co najmniej 6 a najlepiej 8 godzin dziennie. Przestań patrzeć na sen jak na przymusową przerwę w rozrywce, patrz na sen jak na podstawową potrzebę bytową, równie ważną jak jedzenie czy picie. Sen jest najważniejszym puzzlem w tej układance. Śpij przez 2-3 miesiące po 8 godzin dziennie, a być może będziesz mógł pominąć pozostałe punkty. Ciężko zasnąć? Dwie godziny przed snem zjedz kolację obfitą w zdrowe węglowodany, wyłącz komputer i telewizor, weź gazetę, książkę... najlepiej jakąś nudną ;P
b) odejdź od komputera, wyjdź na powietrze, przejedź się rowerem, pogadaj z kumplami, zabierz żonę na spacer za miastem. Chill :)

2) Suplementacja:
a) 1 x kapsułka tranu + ok łyżka stołowa masła (prawdziwego, zdrowego, co najmniej 82% tłuszczu, bez utwardzaczy, margaryn i innego ścierwa)
b) witamina D3. Nie zalecam suplementacji, ponieważ trzeba to robić naprawdę z głową (i wcale nie chodzi o toksyczność tej witaminy). Zamiast supla polecam raczej długie kąpiele słoneczne, rower itp, codziennie przynajmniej przez 30-60 min z odkrytymi ramionami i nogami. Lato sprzyja :) A jak mieszkasz na wsi to zdejmij koszulkę.
c) możesz spróbować orzechów brazylijskich - są bogatym źródłem selenu. Nie przesadzaj jednak z ilością - wystarczą 3 dziennie, przedawkowanie może skutkować nieprzyjemną wysypką

3) Dieta
a) nie bój się tłuszczy zwierzęcych, takich jak tłuszcz wieprzowy, masło, jaja (nie bój się cholesterolu poczytaj co napisała o nim ostatnio Światowa Organizacja Zdrowia), prawdziwe masło... Tłuszcze zwierzęce są gwarantem prawidłowej gospodarki hormonalnej. Uważaj tylko na kalorie. Dzień przed zaplanowanym seksem zjedz kolację składającą się z dużej ilości cholesterolu. Dobre będą np 4 jajka (obojętnie w jakiej formie, byle nie surowe) z ulubionymi dodatkami. Jajka nie są szkodliwe o ile nie jesteś na nie uczulony. 
b) utrzymuj poziom węglowodanów na poziomie co najmniej 150 g dziennie. Jeżeli uprawiasz sport, w dni treningowe powinieneś dostarczyć do organizmu co najmniej 200 g węglowodanów (najlepiej w postaci ziemniaków, ryżu czy pełnoziarnistych zbóż, ale zwykła bułka też daje radę). Jeżeli za bardzo zejdziesz z węglami, organizm może przestawić się w tryb "oszczędzania" i ograniczy produkcję hormonów płciowych.
c) zrezygnuj ze słodzików (aspartam!), napojów i piwa w puszkach (swoją drogą - piwa jak najmniej, zwiększa poziom babskich hormonów), jeśli chcesz poczytaj o BPA i dowiedz się jak go unikać, pij napoje w szklanych butelkach, ogranicz kawę, zrezygnuj z herbaty w torebkach. Ogranicz alkohol - on również poszerza ścieżkę dopaminową, dodatkowo uszkadza wątrobę która bierze udział (a tak!) w syntezie testosteronu.

4) Trening
a) trenuj trzy razy w tygodniu (więcej nie musisz). Jeżeli nie jesteś wysportowany - zacznij od długich spacerów. Jeśli masz trochę lepszą kondycję wybierz szybką jazdę rowerem na dystansie np 20 - 30 km. Dobierz siły na zamiary - nie katuj się. Przetrenowanie jest gorsze od braku treningu.
b) jeżeli masz dobrą kondycję, wypróbuj trening HIIT. Możesz go wykonywać z obojętnie jakim przyrządem na siłowni, w domu z ciężarem własnego ciała lub np na rowerze (ja tak robię). Chodzi w nim o to, żeby naprzemiennie wykonywać bardzo intensywne ćwiczenia (tzn takie na maksa, gdzie serce wali jak szalone) i odpoczywać. HIIT wykonujesz zawsze po 5-10 min rozgrzewce i kończysz 5-10 min ochłonięciem. W dzień treningu pamiętaj o węglowodanach i nawodnieniu, wykonuj trening maksymalnie 3 razy w tygodniu, w dni kiedy jesteś wypoczęty. Inaczej możesz szybko wykończyć organizm i skutek będzie odwrotny. Przykładowy plan HIIT na rowerze:
- 10 min wolnej jazdy
- 20 sekund na maksa
- 60 sekund odpoczynku
- 20 sekund na maksa
- 60 sekund odpoczynku
- 20 sekund na maksa
- 60 sekund odpoczynku
- 20 sekund na maksa
- 60 sekund odpoczynku
- 20 sekund na maksa
- 60 sekund odpoczynku
- 10 min ochłonięcia (wolnej jazdy na stałym poziomie)
HIIT jest ekstremalnie skuteczny przy podnoszeniu testosteronu i spalaniu tkanki tłuszczowej.

Teraz najlepsze - jeżeli z każdego z tych punktów będziesz wykonywał tylko podpunkt a) to pod 2 miesiącach zmiany będą dobrze widoczne. Jeżeli dołączysz rady z podpunktu b), po dwóch miesiącach testosteron powinien się podnieść bardzo istotnie. Punkt c) jest opcjonalny, to taki ostatni szlif. 
Powtarzam jeszcze raz - wysoki poziom testosteronu może skłonić do przerwania postu odwykowego. Może jednak skrócić okres powrotu do zdrowia już po zakończeniu postu.

poniedziałek, 6 lipca 2015

Typowy uzależniony facet

W jednym z dawnych postów http://nadopaminie.blogspot.com/2015/02/kobieca-wypowiedz-o-subtelnych.html?showComment=1436141752374
Była kobieta uzależnionego dodała interesujący komentarz:

Jako była kobieta uzależnionego od porno mogę zgodzić się z przedmowczyniami. Fapujacy facet ma rozbiegany wzrok, który zatrzymują tylki, nogi, biusty - nawet nie wie że rozmaiwia z kobietą i gapi jej się bynajmniej nie w oczy i to przy swojej dziewczynie. Potrafi wyłączyć się na czas podziwiwnia wdziekow innych kobiet i nie słuchać swej lubej. Nie chodzi się z nim za rękę tylko obok siebie. A jak rozmawia z kobietą to od razu widać że mu się jakaś spodobała - widać stres, czerwienienie się, jakanie, nerwowy smiech i głodne spojzenie. Stoisz koło takiego i nie wierzsz - a on nawet nie pamieta że czekasz. Inne kobiety stawia ponad Ciebie - np stoicie razem w kolejce ( przykład z życia) jesteś z nim w ciąży, a on przepuszcza jakieś młode, skompo ubrane panny przed was... Generalnie fapujacy faceci mają ogromne wymagania co do kobiet i uważają że im się wszystko należy, od tak, bez starań, że kobieta ma ich rozpieszczac w łóżku, w którym są po prostu słabi, że dobrym wstepem do seksu jest powiedzenie że jajka bolą i trzeba coś z tym zrobić. Taki facet szybko przestaje reagować na swoją partnerkę, na jej nagość i potrafi powiedzieć podczas seksu, że masz za małe cycki. A potem flak. Poza tym nie dba o kobietę, nic nie robi z myślą o niej i łatwiej mu pozbyć się dziewczyny która darzy jakimś uczuciem niż porusow. Tiki nerwowe okdopne miał ten mój były, ojciec mojej córeczki, który po dziś dzień fapuje do monitora. A wystarczy wspomnieć o tym i wpada w furje. Porno wygrało ze mną w 1,5 roku - rok żyłam w nieswiaeomosci i z calych sił wspieralam niedomagajacego w łóżku, spelnialam wszystkie jego fantazje, ale nie działało, zwalal wine na mnie lub na przemeczenie. Seks z nim podcinal mi skrzydła, czułam że go nie ma ze mną, najczesciej miał zamknięte oczy, rznal puki nie opadł i sie tlumaczyl, a ja byłam cała obolala bo robił to jakbym nie była czlowiekeim, jak mówiłam że boli nie reagował. Brak szczerości i nie rozumienie że jak się wiąże z kobietą to trzeba na niej budować relację, a nie na wymyslonych historyjkach o swoim życiu seksualnym, ktorego nie było tak naprawdę, byl komputer i filmiki o seksie matek z synam.


Podsumowując:
- fan porno incest
- zaawansowane uzależnienie i problemy w relacjach z kobietami
- wyraźne stany na głodzie
- nie obecność podczas seksu, zamknięte oczy, fantazjowanie, brak czułości, traktowanie kobiety przedmiotowo

Jak to się dzieje że zawsze powtarza się ten sam schemat i sam kobiety na to zwracają uwagę. Niestety są to częste symptomy uzależnienia a sam flak będzie już się tylko pogarszał co zacznie rzutować na jego psychikę.

niedziela, 5 lipca 2015

Tysiące wytrysków, wpływ na zdrowie? - przy okazji infografika



W poprzednim wpisie pojawiło się kilka komentarzy na temat :  jaki wpływ może mieć na mózg/zdrowie duża ilość wytrysków:

Czesc, rzucam nałóg od 9 miesięcy, w trakcie odwyku najdluzej 32 dni bez i najdluzej 9 dni pod rzad, moje pytanie na dzis, co z mózgu zostaje człowiekowi ktory zwalił ok 5,256 razy?

@up, skąd wiesz że tyle razy?

ja mam najdłużej 7 dni, mam ponad 7000, ogólnie licząc, jakby to była prawda co mówisz to jesteśmy w podobnej sytuacji.
Co z mózgu pozostaje, pozostaje cały tylko mocno zamglony. Przede wszystkim występuje alienacja od ludzi, możliwe obrzydzenie do kobiet po tym co się widziało, w drugą stronę idąc brak skupienia na emocjach i uczuciach partnera w czasie seksu tylko chęć uprawiania mechanicznego seksu jak to jest na porno. Konieczne jest znalezienie powodu przez który tyle razy doszło do masturbacji i nie marnowanie więcej czasu na to. U mnei np. jest to ucieczka od tego jakie mam życie, nie chcę o tym myśleć bo mnie to boli i przez dzieciństwo się nauczyłem że to mi daję możliwość wyłączenia świdomego myślenia (tzn. czułem że to przyjemne) i akurat tak to działa u mnie.

Natomiast ciekawy jestem długotrwałego wpływu na organizm i jakość spermy po tym wszystkim, czy może ktoś coś wie na ten temat, no bo jakby taak obiektywnie spojrzeć to liczba którą napisałeś powinna wystarczyć na jakieś 20 lat regularnego uprawiania seksu co nie

Również jestem ciekawy wpływu na organizm długotrwałego pozbywania się spermy no i oczywiście hormonów.Ja robiłem to przez 7 lat.Też mam na koncie coś koło 5 tys wytrysków.Mimo młodego wieku 20 lat.Penis mi nie staje,wręcz mogę powiedzieć,że nawet się skurczył .... słyszałem kiedyś taką teorię,że poprzez częste wytryski pozbywamy się białka,które przeznacza się do budowy penisa ...


Liczyłeś kłażde walenie ? ;o ja powiem tak od 14 roku życia do 27 w nałogu na detoksie jestem od 29 czerwca tego roku, co zauważyłem ? poza przygnębieniem i Tym że mam przez większość dnia czarno przed oczami nic, a i nie ma namiatów porannych żadnych, komputer blokada k9 , dlatego na mało stron mogę wchodzić, jeśli chodzi o komórkę to iphona sprzedałem i kupiłem nokie 3510 i , tableta również się pozbyłem, Bogu dzięki że teraz są upały i staram się przebywać poza domem, ale jak mówię cały dzień chodzę jakiś przymulony i mam plamki przed oczami nie wiem czy to wina tego że porno nie oglądam od 7 dni czy tych upałów, Pozdrawiam wszystkich serdecznie !

<--Czesc, rzucam nałóg od 9 miesięcy, w trakcie odwyku najdluzej 32 dni bez i najdluzej 9 dni pod rzad, moje pytanie na dzis, co z mózgu zostaje człowiekowi ktory zwalił ok 5,256 razy?-->
głaszcze Żylusia od 10 roku życia, teraz mam 22 lata, przez te 12 lat nie bylo dnia przerwy, ciężko oczywiście oszacować dokładnie no ale pomiędzy 4,000 a 6,000 razy na pewno. Co teraz? o problemie dowiedziałem się przypadkiem szukałem technik na onanizm.pl i tak jestem tutaj:-) Nie zapomne nigdy uczucia kiedy po 11 latach trzepania i nagłej przerwie przyszły super powers, no jakbym był niezniszczalny. Nie wykryłem u siebie uczuć wyższych, mam spore problemy w kontaktach z ludzmi, polega to na niewyobrażalnej pustce w głowie w towarzystwie, mam kilku-nastu znajomych którzy akceptują mnie takim jakim jestem, to znaczy akceptują że przez większość czasu spotkań ze znajomymi po prostu milczę no bo co tu powiedziec? Jak można się z automatu domyśleć, nie miałem nigdy nikogo, pierwszy raz przeżyłem u ukraińskiej prostytutki, byłem pod wpływem SSRI wieć stukałem pół godziny bez przerwy i jakiegokolwiek efektu, po tej przygodzie doszedłem do wniosku ze seks to mocno przereklamowana sprawa. Uprzedzając pytania, ta przygoda nie wpłyneła w żaden sposób na moją psychikę:-) Walczę od 9 miesięcy, zwracam się z pytaniem do bardziej doświadczonych nofapowiczów, co jest dalej po 32 dniu odwyku? moje samopoczucie wygląda tak ------++++--------------------, to znaczy że kiedy zaczynam odwyk, super powers zaczynaja sie kolo 6-7 dnia odwyku, i trwaja 3-4 dni, wyczuwam momentalnie zmiany nastroju, z betona zamieniam sie w super towarzyską, gadatliwą i pewną siebie osobę, później przychodzi super zwałers, nie mam lęku przed patrzeniem ludziom w oczy, ale już nie jestem tak gadatliwy, w dalszym ciągu milczę, cisnienie narasta aż około 30 dnia pękam, co jest po 30 dniu? czy to uczucie kolo6-7 dnia jeszcze wróci?

i tak dalej...



Niestety Panowie muszę was zmartwić, bardzo mi przykro. Wiem że te tysiące wytrysków was martwią i myślę że macie rację, tak naprawdę to dopiero początek waszych problemów jeśli naprawdę uwierzyliście i sami sobie w mawiacie problemy. W takim wypadku jesteście zgubieni i nie ma dla was ratunku. Ludzie, ja trzepałem, dłużej niż wym, spokojnie grubo ponad waszą średnią i wyobraźcie sobie że jakoś mi penis nie odpadł, ba po odwyku mam lepsze zdrowie i samopoczucie, jak trzeba to stoi i niby czym mam się przejmować.
      Moi drodzy musicie zrozumieć że podstawą każdego leczenia jest psychika i przejmując się każdą pierdołą nie idziecie do przodu. Oczywiście jak w poniższej infografice dobrze jest sobie uzmysłowić że trzepanie kilka razy dziennie to duże straty dla organizmu przez co człowiek na następny dzień czuje się nie do życia i musi się zregenerować. Mając jednak tego świadomość te wnioski używajmy jako motywator by się zmienić na lepsze i ograniczać się, ale tez nie wpadac w paranoje. Wytrysk i orgazm to jedna z czynności fizjologicznych czynności organizmu, bez masturbacji i tak by następowały polucje, więc nie ma co demonizować i podliczać tych strzałów. Kwestie wpływu na mózg już wielokrotnie omawiałem, część można znaleźć w faq. Zamglony umysł, wolniejszy response, ciągle zmęczenie, wolniejsza regeneracja, czasem problemy w kontaktach z ludźmi ale tez nie zawsze. Często ogólne nie akceptowanie czy nie lubienie siebie, jakiś podświadomy wstyd, szczególnie jeśli się ogląda dużo porno.
    Ideą zmiany na lepsze jest zastąpienie starych nawyków jak i przekonań na nowe, lepsze. Więc zamiast siedzieć przed kompem trzeba jak najwięcej wychodzić z domu. Zamiast rozpamiętywać liczyć i myśleć co bybyło gdyby, po prostu zacząć żyć lepiej nie zależnie od przeszłości. Radzę wam zamknąć te wszystkie epizody z których nie jesteście dumni i iść do przodu bo szkoda czasu. Ja też codzień trzepałem i robiłem sobie kuku, i co z tego??? Było i koniec, wyciąga się wnioski i uczy na błędach.
    Korzystajcie z lata i nie przejmujcie się, wbrew pozorem organizm to dość wytrzymała struktura, adaptująca się do różnych warunków i co ważniejsze plastyczna, dzięki czemu np po odwyku odzyskuje się erekcje, fantazje porno znikają etc.
    Poniższą infografikę proszę traktować raczej jako motywator by zacząć odwyk lub do porno nie wracać bo to strata energii i czasu.





środa, 1 lipca 2015

List Karoli - co zrobić z uzależnionym facetem?




Cześć !

Piszę do Ciebie, bo, jak większość odzywających się tu osób pojawił się problem z porno. Nie, nie u mnie, ale u mojego chłopaka.
On jest ode mnie młodszy - 2 lata. Poznaliśmy się na jednym z bardziej popularnych portali społecznościowych. Razem jesteśmy nieco ponad pół roku, razem też mieszkamy.
Zacznę od faktu, że byłam jego pierwszą kobietą, z którą wogóle uprawiał seks (ma 23 lata). Ja jestem trochę bardziej doświadczona niż on, nie jest to też mój pierwszy związek. Byłam w kilku długich i całkiem udanych.
Nasz pierwszy raz tak naprawdę odbył się chyba za 4 razem, bo zwyczajnie za pierwszym podejściem mu nie stanął. No, ale cóż zdarza się, prawda? Wtedy sobie pomyślałam, że może potrzeba mu nastroju, że może się różni od swoich rówieśników, którzy chcą jak najszybciej zaruchać i mieć to z głowy, więc postarałam się o nastrój, pieszczoty itd. W zasadzie zachowałam się jak fajny mężczyzna, który chce sprawić, żeby kobieta, która mu się postanowiła oddać zapamiętała na całe życie miłe wspomnienie pierwszego razu. Nie powiem, że było idealnie, bo nadal kiepsko było z twardością sprzętu  u niego, no ale w końcu to zrobiliśmy. I robiliśmy to długo, aż sama byłam zaskoczona, że mógł tyle czasu się kochać.
W każdym razie, po pierwszym seksie już nie był taki spięty, ale pojawił się inny problem - gra wstępna. W sumie gra wstępna polegała na tym, że to ja pieściłam jego, a nie on mnie. Miałam wrażenie (i w sumie do dziś takie mam), że najważniejszy dla niego był JEGO orgazm i jego przyjemność, a mnie traktował jak zbiornik na spermę.
Niemniej i w tym temacie nadrobiliśmy straty, nauczył się, że kobieta też potrzebuje czegoś więcej w seksie niż chuja w sobie.
Parę dni temu logowałam się standardowo na swoją pocztę i jakoś nie zauważyłam, że konto, na które się logowałam nie było moje, tylko jego (korzystał z mojego laptopa i się nie wylogował ze swojego gmaila), a że autologowanie było grane, to pierwsze co zrobiłam otworzyłam spam (często trafiają mi tam istotne maile) i...oniemiałam, orientując się, że to kurwa nie jest moje konto, tylko jego.
Sprawdziłam tylko pierwszą stronę skrzynki dalej mi się nei chciało. I tak odkryłam jego konta na 2 portalach z seks-randkami. Zrobiło mi się czarno przed oczami, poprosiłam o wyjaśnienia (akurat byliśmy pokłóceni i spał w drugim pokoju). Powiedziałam, że nie będę robiła awantury, że nie będę krzyczeć, tylko niech powie całą prawdę i niech będzie szczery. Więc potwierdził te 2 konta, ale, że nie wie jak to się stało, że one są, że zajrzał tam raz i zaraz jutro napisze do supportu strony, żeby te konta usunęli, bo on nie umie (serio? umie założyć, a usunąć już nie?). Nie uwierzyłam mu do końca, ale dałam spokój.
Następnego dnia zalogowałam się na jego poczcie, chciałam zobaczyć, czy faktycznie pousuwał te konta. Nie tylko nie usunął, ale też odkryłam konta na kilku innych portalach towarzyskich. Wtedy się już wkurwiłam i rozdarłam się na niego, że mnie okłamał nie pierwszy zresztą raz, że za moimi plecami szuka sobie dupy, że ogląda jakieś ogłoszenia kurew na necie itd, itp. Tłumaczenie było takie samo : ' ja nie wiem, nie pamiętam, z ciekawości tylko patrzyłem' . Potem on się rozdarł na mnie, że rzadko uprawiamy seks (serio, raz na 2 dni, a zwykle codziennie, to rzadko ?) i awantura gotowa.
Skończyło się na spaniu osobno i cichych dniach.
Aczkolwiek najlepsze na koniec:
w historii przeglądarki, na jego tablecie, znalazłam kilkadziesiąt otwieranych i oglądanych filmów porno (typu: milf, matka+córka w trójkącie, cycate, niegrzeczne nauczycielki itd, itp) otwierane w zasadzie CODZIENNIE. Wtedy zaczęłam kojarzyć fakty i zorientowałam się, że oglądał porno i masturbował się zwłaszcza, kiedy się kłóciliśmy, czyli bardzo często ostatnimi czasy. W historii przeglądarki było też wiele innych, ciekawych rzeczy, które bardzo mnie zraniły (np. lewe konta na facebook'u, chociaż mówił, że nie używa facebooka, bo nie umie, pokasowane konwersacje, częste odwiedziny profili jakiś 2 panienek, śledzenie mnie w sieci, bo wkręcił sobie,że to ja mam kogoś na boku)...
Pytałam dlaczego, czego mu było brak, twierdził, że nic, że miał ze mną wszystko i że to rozjebał, ale widać jest, że on nawet jak mówi, że mu wstyd, to nawet nie potrafi jasno powiedzieć i glośno ' wstyd mi, że oglądam porno i nałogowo się masturbuję', tylko mówi, że wstyd mu za to, co zrobił, bardzo cicho i bardzo szybko wypowiedziane..
Czuję się jak kompletna ściera, jakby mnie zdradził kilkanaście razy, jakbym była mu odskocznią po porno. Bo ja nie mówię, że porno jest bardzo złe i masturbacja. Okej, w porządku, wszystko jest dla ludzi, ale kurwa w jakiś granicach rozsądnych.
Jestem rozgoryczona, załamana, rozbita...Do tego dochodzą jego wieczne fochy o nic, jego gówniarskie zachowanie i egoizm..
Nawet dziś spaliśmy osobno, bo się obraził, że ja chciałam w ulewie wracać do domu taksówką, a nie autobusem. Ale postawil na swoim, więc ja niosąc jego zakupy, bo sobie szmat nakupował i wrzucił mi do torebki swoje nowe nabytki, szlam sobie moknąc i kurwiąc pod nosem na wszystko (dodatkowo dostałam okres, więc wyobraź sobie, jaka to musiała być urocza mieszanka przyjemności).
Niemniej, nie wiem, co mam z nim robić, bo go kocham, ale nie chcę dać wejść sobie na łeb jeszcze bardziej, a już na pewno nie chcę, żeby mnie ranił w ten sposób.
Proszę Cię o radę i jednocześnie podziwiam Cię za to, co robisz. To fantastyczne.


Przepraszam że długo  mnie nie było, ogromny nawal pracy i zaczynam publikację zaległych maili, na razie bez komentarza mojego, dodam poźniej ale tymczasem proszę o wasza opinię drodzy czytelnicy!