List Silvera...
A więc Witajcie! Nie wiem czy wszyscy bo nie wiem czy konkretnie ze wszystkimi chciałbym mieć cokolwiek do czynienia. Pewna osoba z tego bloga powiedziała mi o swoim problemie i bardzo serdecznie Cię Tomie pozdrawiam. A teraz do konkretów.
Cały list rozbiłem na kilka puntków:
1.Związki, Nice Guy i jak tu trafiłem.
2. Moja przygoda z porno i fapanie.
3. Kilka typów osób próbujących zerwać z porno/fapaniem.
4. Jak wygląda mój no fap do tej pory.
5. Podsumowanie.
Więc jeśli nie interesuje was moja przeszłość z kobietami czy czytanie moich sarkastycznych odcinek na temat niektórych uczestników bloga możecie spokojnie pominąć punkty 1, 2, 3, albo przeczytać tylko te rzeczy które was interesują.
1.Związki, Nice Guy i jak tu trafiłem.
Kiedyś też przechodziłem okres, że dotykanie własnych jajec jest czymś złym i czułem się brudny czy jakieś inne dziwne uczucia. Wtedy bez żadnej wiedzy o temacie postanawiałem z tym DEFINITYWNIE skończyć! Brzmi znajomo? Też szybko wymiękacie/wymiękaliście w takim stanie? Całkiem szybko mi to przeszło i powróciłem do procederu. Zabiłem własne uczucia w tym temacie i żyłem dalej uważając to za coś normalnego. No i byłem w związku 7 lat ładnie, ładnie... Po 7 latach przyszła pora na sex! Pięknie brzmi, gorzej się kończy. Bo największą przyjemność sprawiało mi tarmoszenie wora. Przy innych czynnościach, albo nie stawał, albo opadał w trakcie. Trudno. Obiecałem "swojej kobiecie", że z tym skończę. I skończyłem nie miałem parcia BO CHCIAŁEM z tym skończyć. Same akty poprawiły się, ale nie dużo(po 2-3 tygodniach wszystko się posypało, zobowiązanie o nie fapaniu też). Byłem tak zdenerwowany(to nawet wręcz za mało powiedziane) tym jak potraktowała mnie była, że mój sposób widzenia kobiet/związków i innego słodzenia o miłości zmienił się o dobre 180*. Przedtem byłem człowiekiem do rany przyłóż. Skakanie dookoła tylko po to by jak najbardziej dogodzić i staranie się ponad ludzkie możliwości. Wszystko się skończyło tyle powiem, zaczęło się prawdziwe poszukiwanie tego co mnie zadowala i olewania w większości innych. Tom musiał mieć świetny czas słuchając moich żali o słodkiej przeszłości. Szybko stwierdził u mnie syndrom Nice guya i odesłał mnie do tej strony. Co prawda większość cech nice guya umarła u mnie po tragicznym zerwaniu "PIĘKNEGO I WCALE NIE TOKSYCZNEGO" związku, ale wciąż widzę wiele rzeczy, które mogę w sobie poprawić i z lepszą znajomością tematu staram się je korygować.
Co do Toma powiedział mi o swoim problemie, powiedział jak to u niego wygląda. Niby miałem być tylko safe person przy jego problemie, ale postanowiłem zupełnie bez parcia zmierzyć się z nofapem.
Nim poznałem Toma miałem jeszcze jeden związek, ale zbytnio nic ciekawego poza tym, że zamiast być bardziej asertywny itp. itd. byłem zwykłym chujem nie mam zamiaru tego ukrywać, ale nie mam zamiaru też zagłębiać się w szczegóły. Ale użycie słowa "bucem" było by naprawdę lekkim naruszeniem powierzchni tego czym to było naprawdę. Nie trzeba chyba mówić, że szybko to się rozleciało. Co do spraw seksualnych. Wbrew pozorom za każdym razem było coraz lepiej. Ale teraz jestem tu, ludzi tłum, a tak wygląda mój no fap.
2. Moja przygoda z porno i fapanie.
Od razu zaznaczam, że kiedy zaczynałem nofap, nie uważałem fapania czy porno za cokolwiek złego i nadal tak nie uważam, ale moje podejście trochę się do tego zmieniło. Podśmiewałem się z osób tu będących, a sam zacząłem fapanie w podstawówce i od tamtego czasu był to nieodłączny składnik mego życia. Poza fragmentami gdzie "czułem się z tym baaaaaardzoooo źleeeee i zrzucałem na to swoje wszystkie problemy", albo obiecałem byłej, że z tym skończę. Poza tymi epizodami przewijało się to przez całe moje życie. Na początku bez internetu, później zdjęcia na internecie, później z kolei filmy. Ostatecznie zatrzymało się to na obrazkach które możecie nazywać hentaiami, albo kilkoma "ulubionymi filmikami". Gusta zmieniały mi się średnio raaaz na bardzo dłuuugi czas. Bo albo o danych tagach nie wiedziałem, albo mi się odwidziało. Głównie to pierwsze. Nie miałem może akcji, że potrzebowałem już rzeczy naprawdę zrytych, aby się podniecić, ale też nie mogę stwierdzić, aby rzeczy które oglądałem przed rozpoczęciem no fapu dawały mi w pełni zadowolenie. Wzwody już nie te, albo akcje gdzie potrzebowałem już naprawdę sporo czasu, aby w ogóle dojść. Zdarzyło się kilka sytuacji gdzie wręcz po długim czasie stwierdzałem, że nic z tego nie wyjdzie i przerywałem. Osobiście nie jestem osobą, która ocenia ludzi po ich orientacji(ale kto nie lubi czarnego humoru), a sam jestem osobą ciekawą "świata". Więc dla mnie najciemniejsze zaułki internetu w jakie trafiłem to było gay porn oraz właśnie hentaie. To drugie bardziej, to pierwsze z czystej ciekawości chociaż w hentaiach sporo się tego przewija nawet podczas zwykłego szukania "materiałów". Mógłbym napisać wprost, że jestem hetero(co byłoby zwykłym usprawiedliwianiem siebie), ale samo oglądanie takich materiałów w przynajmniej pewnym sensie ustawia mnie pomiędzy bi a hetero. Spoko Tom... Nie fantazjuję o facetach jeśli w jakikolwiek sposób przyszłoby Ci to do głowy. Po prostu traktuję porno jako porno. Co jest w porno, zostaje w porno, a z porno jest prosta zależność: coś Ci się podobało, podoba, albo może spodobać i nie ma znaczenia czy są to stopy, milfy, hentaje czy cokolwiek innego to dalej jest porno.
3. Kilka typów osób próbujących zerwać z porno/fapaniem.
Jeśli staracie się śledzić tego bloga w miarę regularnie pewnie tak jak ja zaczynacie szufladkować ludzi do pewnych kategorii. Chciałem opisać kilka swoich typów, które dostrzegłem, albo najbardziej rzucają się w oczy.
Pierwsza i najbardziej liczna grupa "Ciśnieniowicze". Przeważnie wysyłają swoje listy w przeciągu 2 tygodniu swojego nofapu, a nawet w przeciągu tygodnia. Listy te są nasycone mocnym postanowieniem poprawy bo właśnie zauważyli jakim bagnem jest porno i za wszelką cenę chcą się z niego wyrwać, a nawet nie tyle chcą co MUSZĄ. Często opisują swoją wewnętrzną walkę, aby nie wytarmosić worka do ostatniego plemnika, a ja się was szczerze zapytam. Jaką walkę? Nie róbcie z siebie ofiar jak to wam źle i jakich to problemów nie macie przez fapanie, bo z tego co czytałem na blogu są ludzie, którzy mają od was o wiele gorzej. Przytoczę tu jako przykład Roberta. Człowiek jedyne na czym ciągnął to były fapy i odbijanie się od lekarza do lekarza i mimo, że miał kobietę nie był w stanie odbyć z nią żadnego stosunku. O mały włos nie skończył z protezą penisa wydając przy tym tysiące złotych na leczenie. W pewnym sensie zakończył swój no fap(jego walka w pewny sensie dalej trwa) i spłodził potomka, a wy płaczecie jak wam źle bo nie potraficie utrzymać własnych rąk w z dala od członka dłużej niż kilkanaście dni? Jesteście właśnie grupą z którą ja poza blogiem nie chciałbym mieć nic wspólnego. Bardzo możliwe, że sam kiedyś taki byłem i teraz dostrzegam jakim idiotyzmem było moje zachowanie czy egoizm.
Co do Ciebie Robert jeśli to czytasz wiedz, że w moich oczach jesteś mistrzem i trzymam kciuki za Ciebie, Twoją żonę i przyszłego potomka. :)
Drugą grupą są osoby, które są w stanie nie fapać przez długi czas, ale ostatecznie znowu powracają do porno. I jeśli nie jest tak jak było wcześniej to jest gorzej. Z takimi osobami jestem duchem, bo mimo tych porażek wciąż mają siły, aby zebrać się w garść i podjąć dalszą walkę. Tak mało jest takich ludzi w dzisiejszych czasach w każdej dziedzinie, że mimo porażek wciąż są w stanie zbierać się do kupy i próbować dalej. Jeśli potrzebujecie określenia na takie osoby to sądzę, że "Ci którzy w końcu wygrają" będzie adekwatne.
"Szamani" jest to trzecia grupa jaką wymienię. Osoby te skończyły no fap, albo są już w zaawansowanym stadium (2-3 miesiące bez porno/fapania). I zaczynają prawić kazania, które mają się nijak do rzeczywistego stanu rzeczy, albo ich wypowiedzi mają na celu pouczać całą resztę niejednokrotnie stawiając ich osoby wyżej w jakiejś wyimaginowanej hierarchii. Mogę mieć złe zdanie o "Ciśnieniowiczach", ale dalej jesteśmy tymi samymi czytelnikami i tak samo zmagamy się z podobnym problemem. A wracając do tematu: czytelnicy macie wspaniale przygotowane FAQ, tam odnośniki do artykułów i zamiast poświęcać swój czas na osoby, które będą wam wmawiać, że porno do głowy przyniósł wam bocian, albo nie wiem, że jest to kara za grzechy przodków, albo przez to, że nie jedliście warzyw w dzieciństwie to przeczytajcie jeden z artykułów które znajdziecie w rzeczonym FAQ. Oczywiście przejaskrawiam, ale sądzę, że większość z was zrozumie co miałem na myśli pisząc to.
Czwarta grupa nie ma zbytnio określenia, ale są to ogólnie osoby, które podeszły do tematu bez popadania w skrajności. Postanowili z tym skończyć i ich posty są jedynie "aktualizacją" tego co się aktualnie z nimi dzieje czy tego z jakimi problemami się zmagali. Wiadomo upadają, ale jak zaznaczyłem nie popadają w skrajności. Ot zdarzyło się raz bo już nie mogli wytrzymać. Nie będę ich usprawiedliwiał, ale jeśli ktoś wytrzymał 1-2miesiące i zdarzyło mu się sfapać czy obejrzeć jakieś fotki to nie zasługują na lincz za zerwanie "świętej przysięgi" jaką jest nofap. Większość nie jest w stanie wytrzymać nawet tyle.
To były chyba główne grupy jakie mi osobiście rzuciły się w oczy. Oczywiście są jeszcze osoby, które to rzekomo wytrzymywały bez fapania po kilka lat, nie posiadali kobiety, a kiedy zabierali się za no fap nie mogli wytrzymać tych 3 miesięcy, ale takie przypadki przemilczę. Nadmienię tylko, że kalkulując wiek podanych osób wychodziło, że ich aktualny wiek prawie że się rozbiegał z ilością czasu poświęconą na nofap, momentami nie fapania, a fapaniem. Tak... Najwyraźniej ich przygoda z nofapem zaczynała się jeszcze w łonie matki albo i wcześniej.
4. Jak wygląda mój no fap do tej pory.
Mój no fap nie rozpoczął się wielką pompą, usuwaniem wszystkiego, zakładaniem blokady na porno i innymi rzeczami.
Jak już wcześniej pisałem jestem osobą dość ciekawą świata i tym razem postanowiłem zobaczyć jak to jest prowadzić życie bez fapu bo takich momentów praktycznie nie pamiętam. Czyli głównymi motywami były: poprawa erekcji(tak dostrzegałem to już wcześniej), zobaczenie świata "po drugiej stronie lustra" no i chęć sprawdzenia siebie.
Pierwszy tydzień minął mi na przeglądaniu obrazków i odczuwaniu ciągłej chęci dotykania się w pewnych rejonach. Tak zwane "podfapywania" bez wytrysków były na porządku dziennym. Z czasem zauważyłem, że coraz mniej potrzebowałem tego typu impulsów. Potem była premiera wiedźmina 3. No i stanąłem przed bardzo ciężkim wyborem... Fap folder na telefonie czy soundtrack z W3... Tydzień później na telefonie gościł soundrack. Jest świetny i gorąco polecam. Również samą grę. :)
Do tej pory nie postrzegałem kobiet inaczej niż obiekt do pogadania, albo ewentualny obiekt zwany "kawałkiem mięsa" – obczaić, poślinić się i stwierdzić, że nie dla mnie. Od dawna nie miałem "uczuć", że chciałbym się z jakąś dziewczyna spotkać czy gdzieś wyjść. Pierwsze takie objawy pojawiły się już po około 3 tygodniach to szczerze myślałem, że zaczyna mi się coś niedobrze robić z głową(po mych przejściach z kobietami nie miałem ochoty się już w nic pakować przez baaardzooo długi czas). Także pojawiły się bóle głowy czy bóle jąder. Nie mam zamiaru szamanizować, że jest to związane z nagromadzeniem materiału, uciskiem, który o dziwo do tej pory nie występował czy czymkolwiek innym. Wiele osób ma ten objaw, a ja to akceptuję jako oznakę tego, że coś się na pewno dzieje i idzie to w dobrym kierunku.
Super powers... Jeśli to, że zdarzyło mi się wstać 2-3 razy po 5-6 godzinach snu i być w pełni przytomnym cały następny dzień to tak... Miałem super powers, ale to zdarzyło się pierwszy raz może półtorej tygodnia temu. Ogólnie przez większość czasu chodzę w pewnym sensie "przymulony".
Na filmy pornograficzne nie wchodziłem od początku, ale jak pisałem przeglądałem zdjęcia. Dalej jak coś mi się napatoczy to mogę sobie to przejrzeć, nie zauważyłem, aby w jakiś super sposób to nie mnie wpływało, ale szczerze na sam sex też nie mam ochoty. Spadek libido?
Najgorsze są niektóre wieczory, kiedy już idę spać i nagle przez mózg zaczynają mi przelatywać koleżanki, tylko te koleżanki są bez ubrań i robią ze mną pewne nieprzyzwoite rzeczy. Doprowadzając mnie tym do szału bo ciężko przestać o tym myśleć i jedyne co mi wtedy zostaje to wgryzanie się w poduszkę, aby nie zmięknąć, bo wiem, że kolejnego dnia to minie i mija. Może tak napisane pół żarem, ale jak na razie to był największy problem z jakim ja się zetknąłem.
No i ostatecznie bezsenność. Miałem okres kiedy nawet bez zboczonych myśli potrafiłem rzucać się po łóżku przez pół nocy nie mogąc usnąć. Wiem, że borykałem się z tym przynajmniej tydzień, ale czy więcej to już szczerze nie pamiętam. I też nie mam żadnych dowodów na to, że było to bezpośrednio powiązane z no fapem. Jedno drugiego nie wyklucza, ale na wszelki wypadek wolę zmieścić wzmiankę.
5. Podsumowanie
Tak to wygląda wszystko na ten moment. Na początku planowałem wytrzymać 3 miesiące i wrócić do starych nawyków. Teraz? Może tak, może nie. Zobaczymy bliżej końca, ale przewiduję jeśli nie całkowite zerwanie to przedłużenie czasu do np. 4-5miesięcy.
Planowałem też napisać po raz pierwszy z wszystkimi przemyśleniami czy podsumowaniem w momencie kiedy minie "magiczne" 3 miesiące, ale szczerze bolała mnie już głowa od czytania o kolejnych "Ciśnieniowiczach" i jeśli jakiś to czyta niech zobaczy, że podejście na większym luzie daje znacznie lepsze rezultaty niż koncentrowanie się na problemie, którego nie ma tak długo jak nie przywiązuje się do niego zbyt dużej uwagi. Przynajmniej ja to tak odbieram.
Wiele osób pisze ile już wytrzymali i to najczęściej na początku listu. Nie mam zamiaru podawać wprost, ale jeśli ktoś uważnie przeczytał mój list to już orientacyjnie wie ile czasu "sobie nabiłem".
Trafnie i śmiesznie opisałeś wiele rzeczy, pamiętajmy jednak i nie odbierajmy nikomu tej radości gdy po latach męczenia się nieświadomie z porno nastąpiło u wielu osób otrzeźwienie i to często w łóżkowych sytuacjach. Dla mnie to była radość że znalazłem w necie odpowiedź że da się wyleczyć problem z erekcją a to dopiero siada na psychikę i fakt ludzie piszą różne rzeczy ale osobiście cieszy mnie to że im się chciało, że usiedli i zauwazyli że warto zacząć nad sobą pracę, popatrzyli wstecz na stracone lata i chca coś zmienić. Jest to ważne bo wiele osób machnie ręką kupi tabletkę i będzie pogłębiała swoje problemy nie dopuszczając do siebie że porno jest problemem. Zatem nie wazne jak pompatycznie brzmi jakas wypowiedź, najważniejsze że widża potrzebę zmiany na lepsze a to nie jest proste i jak pisałem większość facetów nawet się do tego nie zbliży tkwiąc na oślep w nałogu.
W kwestii fantazji sprobuj moze zamiast walczyc zrobic cos takiego ze jak w myslach ci sie pojawia to wyborax sobei ze sie ich pozbywasz. Ja mam plastyczna wyobraznie i nawiedzaly mnie czesto z poczatku to wyobrazalem sobie ze wywalam je przez okno. Akceptowalem fantazje, obrazy i silami woli kierowalem te obrazy/uczestnikow z dala ode mnie. Dostosuj jak chcesz moze podziała, walcząc tłukąc poduszkę tylko wzmagasz problem.
Bardzo mi się podoba Twój list, faktycznie wiele osób podchodzi sceptycznie do nofapu/odwyku lub wręcz się śmieje tych pewnie "podszytych kleryków" albo traktują fapstronautów jak jakąś ciemnotę lub ludzi robiących sobie kuku. Osobiście jestem pierwszą osobą która cieszy się z tych żartów, ba sam mogę sie nazwać ciemnogrodem jeśli to sprawi że więcej osób trafi na tą stronę. Niech się nawet utwierdzą wtedy że to jacyś ciemni ludzi piszą, ale widzisz wiedzą żę ta strona istnieje. Moze teraz nie maja problemów, nie życzę im, ale może kiedyś nastąpią i przypomną sobie o nadopaminie. Nikt tu nie będzie im mówił "a nie mówiłem" albo że jesteśmy lepsi bo wcześniej znaliśmy ten problem, przeciwnie etap negacji, akceptacji i zrozumienia że porno może powodować problemy powinien każdy doświadczyć sam dla siebie bo wtedy jest największa motywacja do zmiany. Tego się nie da kupić, fail w łóżku z kobietą czy podobna sytuacja to ciężka sprawa i wtedy może tu trafią i będę szczęśliwy że im ta strona pomoże.
Na bezsennsc polecam dobrze się zmęczyć, świetnie działa bieganiem padniesz trupem i twardo będziesz spał.
Dziękuję za miłe słowa pod moim adresem. Prawda jest taka jak pisze Silver przestańcie podchodzić do odwyku zbyt serio z leczeniem dzień po dniu jak długo wytrzymaliscie juz. U mnie dokładnie dziś mija 9 miesięcy odwyku i idę dalej ile by to nie było czy będzie rok czy dłużej, wogole się tym nie przejmuje. Nie zaglądam w spodnie, nie głaszcze pitolka, nie gadam z nim, porostu przyjdzie i czas na niego. Jak dojdę do roku odwyku czyli do 4 listopada postaram się wrzucić kolejne moje przemyślenia a także pozytywne efekty odwyku. Pozdrawiam Cię serdecznie Silver i życzę tobie także wytrwałości. Robert
OdpowiedzUsuń