Info

FAQ oraz Opis odwyku od porno krok po kroku dla początkujących znajduje się tu: http://nadopaminie.blogspot.com/2014/05/100-post-odwyk-krok-po-kroku-dla.html

niedziela, 2 sierpnia 2015

List Kingi

Witam,

Mam na imię Kinga, z moim chłopakiem, a właściwie już narzeczonym, jestem od 6 lat. Nie mieszkamy razem, kiedyś krótko mieszkaliśmy, ale w sumie nie o tym chciałam pisać. Planujemy powoli ślub. Mamy po 25 lat. Nasza ogólna sytuacja wygląda właśnie tak.
Bardzo mi na nim zależy, jemu na mnie też. Ogólnie kochamy się, ale.. No właśnie. Od zawsze w naszym związku coś było nie tak. Niby szczęśliwi, ale nie do końca.. Od jakiegoś czasu zaczęłam sobie zdawać sprawę, że przyczyną takiego stanu rzeczy jest seks, a konkretnie pornografia. Ja wiedziałam o tym, że on to ogląda, i nigdy nie przeszkadzało mi to jakoś szczególnie. Myślałam, że to normalne, młody facet, ja nie zawsze na miejscu więc ok... Seks wyglądał w ten sposób, że mój narzeczony starał się zadowolić mnie jak najlepiej, o siebie nie dbając. Orgazm najpierw u mnie, a gdy miał pewność, że "ja już", kończył bez problemu, przecież facet zawsze "dochodzi"... Po stosunku ja byłam przejęta, było super, wow, najchętniej bym go zasypała pocałunkami, on - jak skała... Jakby przed chwilą nic się takiego nie zdarzyło... Długo mi zajęło czasu, żeby się połapać, że dla niego właściwie się nic nie zdarzyło. Pewnego wieczoru przez przypadek natkneliśmy się na film "Don Jon", który jest o masturbacji i porno. Mi klapki z oczu opadły i nawet mój facet przyznał, że jest w tym filmie sporo prawdy... Mineło kilka miesięcy, w międzyczasie znalazłam m. in. ten blog. W końcu zebrałam się na odwagę i odbyłam z nim poważną rozmowę. Mówiłam jak się czuję, tzn. nietrakcyjna, gorsza. Że czuję, że on ma dystans do mnie po tylu latach związku, że nie buduje ze mną pełnej relacji. Wydawało mi się, że zrozumiał, że ma problem. Postanowił tego nie robić. Jednak później okazało się, że postanowił tego nie robić, bo ja tak chciałam i to wg. niego jedyny powód. Powiedział też, że nie mogę być blisko niego, bo to daje mu zbyt wiele bodźców. To rozumiem. Ale on nie chce się wogóle spotykac przez początkowy etap "terapii". Jest teraz strasznie nerwowy, ok, ja przetrzymam. Chodzi o to, że jest chory.. Ma łuszczyce. Stres i wahania nastrojów spowodowane odwykiem nasilają chorobę, skóra swędzi.. Ja nie mogę patrzeć jak on się męczy dodatkowo przez to.. Jest załamany a ja razem z nim. Uważa, że nie ma po co żyć, bo nic mu już nie wolno (zero alkoholu, rzeczy, które lubi jeść - łuszczyca, zero pornusów - ja). Chciałabym mu jakoś pomóc, ale nie wiem jak, a dodatkowo on sie izoluje ode mnie. Chwilami jestem skłonna odwołać wszystko, żeby tylko był w lepszym stanie psychicznym i fizycznym.. Jak mam się zachować? Usunąć sie na bok, tak jak chciał, czy być jak najbliżej niego wbrew temu co mówi?
Nie wiem jak silnie uzależniony jest mój narzeczony. Do tej pory masturbował się do pikseli prawie co dzień, poświęcał na to około pół godziny. Fimiki wyszukiwał raczej z kategorii, które od zawsze mu się podobały, nie sięgał po nic mocniejszego. Rzadko, ale zdarzało się, że nie miał ochoty na prawdziwy seks. Wiem, jednak, że seks ze mną nie zadowoliłby go nawet, jeśli byłby 3 razy dziennie - po prostu to nie to. Od ostatnich dwóch lat to przeważnie ja rozpoczynałam figle. Maksymalnie 4 razy zdarzyło się, że nie mógł zakończyć stosunku.
Wydaje mi się, że podałam większość najistotniejszych informacji. Proszę Cię o radę. Jak ja mam się zachowywać? Oczywiście chcę go wspierać.. Tylko czy ten odwyk ma sens, jeśli jest to tylko na moją prośbę? Czy jest szansa, że jeżeli wytrzyma pewien czas i dostrzeże jakieś pozytywne zmiany, to czy wtedy dotrze do niego, że miał/ma problem i zacznie trwać w tym postanowieniu z innych powodów niż tylko moje gadanie? Jest człowiekiem bardzo zawziętym, więc wiem że może wytrzymać długo, ale czy jest to coś warte gdy on nie ma własnej motywacji? Ile może trwać odwyk w naszym przypadku? Zdaję sobię sprawę, że każdy jest inny i nie ma złotego środka, jednak potrzebuję opinii osoby, która zna ten problem z własnego doświadczenia.

Z góry dziękuję,
Kinga.



Kinga to jest szeroki problem. Porno to podstępna choroba o której człowiek zdaje sobei sam przed sobą najczęściej gdy już mu penis nie staje przy pornosach, albo tylko na chwile przed orgazmem do filmików. Ja miałem to "szczęście" że fail przy kobiecie która bardzo mi się podobała sprawił że zacząłem szukać przyczyny bo byłem wystraszony.
    Niestety częstym problemem jest to że  gdy penis jako tako stoi to facet nie widzi problemu, sam tak miałem, praca, uczelnia, stres i porno jako sposób na szybką rozrywkę gdzie można się od tego całego otaczającego świata wyłączyć. To taka lekko ucieczka od problemów ale i rozrywka, idealny wręcz "naturalny" dopaminowy narkotyk. W parach wielokrotnie powstaje sytuacja że to kobieta jest tą osobą która przekonuje do odwyku, i co się dziwić, inaczej sie nie da jak sam facet tego nie dostrzega. Zrozumieć też musimy faceta który powiedzmy zaczyna odwyk dla swojej kobiety a właśnie pierwsze tygodni są najgorsze i ma ochotę porzucić wszystko w cholerę i wielu wraca do uzależnienia, albo tak się tułają od kolejnego uzależnienia do odwyku jak błędne koło.
    Uważam że jest ogromna szansa że jak wytrzyma trochę to zobaczy pozytywy, sama jak piszesz ma trudniej bo nasila mu się ze stresu łuszczyca. Mów mu że Tobie to imponuje i mu wierzysz że jest na odwyku bo mało facetów to robi a większość kończy na tabletkach a nawet one nie pomagają. Argumenty że porno prowadzi do problemów z erekcją i jak to bardzo negatywnie wpływa na psychikę faceta to dobry kierunek, bo lepiej pomeczyc sie 3 miesiące i wyzdrowieć, pozbyc porno na zawsze i cieszyc sie normalnym seksem nastepne dekady niż zostać klientem lekarzy i szprycować się chemią by wogóle stanął. Nie ma chyba lepszego argumentu niż tem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj że możesz komentować anonimowo, zaznacz opcje anonimowy.