Witam. Chciałem pokrótce przedstawić swoją historie. Jakiś niecały rok temu w jakimś komentarzu, napisałem, że biorę się za siebie, bo nie chce zostać impotentem do końca życia. Więc u mnie wyglądało to tak. Totalna abstynencja przez 3 miesiące, niestety tylko od masturbacji, porno oglądałem dalej, w końcu się złamałem, gdy dobierała się do mnie znajoma mężatka niezadowolona ze swojego związku. Jej się oparłem, ale na następny dzień miałem maraton, bo coś we mnie pękło :/ Jednak nie załamałem się tym. Następnie znowu 3 miesiące przerwy z oglądaniem porno. Po trzech miesiącach byłem tak naładowany, że pewnego razu podczas oglądania porno, mocniej ścisnąłem kegle i było po wszystkim. Jednak wtedy już nie było żadnego maratonu, tylko ten jeden "wystrzał". Też się nie załamałem. Dalsza abstynencja, jednak dalej z oglądaniem porno od czasu do czasu i po miesiącu znowu naładowany musiałem sobie raz ulżyć. Też się nie załamałem. Jednak po tym wypadku już przestałem oglądać porno.
Do dnia dzisiejszego 3 razy zdarzyły mi się polucje nocne których nigdy wcześniej w życiu nie miałem a mam 33 lata. w czasach oglądania porno tak naprawdę nie czułem jakiejś super poprawy. Teraz jednak gdy już nie oglądam, poprawa jest widoczna. Może nie mam co rano namiotu, jednak jeżeli już następuje wzwód jest o niebo twardszy i dłuższy niż podczas oglądania porno. Reasumując, po prawie rocznej przerwie dopiero teraz zauważam zmiany na lepsze, więc nie załamujcie się jeżeli nie widzicie poprawy. Podstawa to przestać oglądać porno. Ja nie stosowałem żadnych blokad, jakoś teraz wytrzymuje, ale wiadomo, że nie każdy da radę wytrzymać. Do tej pory mam jeszcze przebłyski przed oczami jakichś scen z filmów porno, ale od razu wyrzucam je z głowy. Widząc jakieś zdjęcie półnagiej kobiety na portalach, przewijam dalej i nie myślę o nim więcej. W moim przypadku doszła jeszcze motywacja, gdyż 1,5 miesiąca temu na pewnym portalu społecznościowym poznałem dziewczynę o jakiej bym nigdy nie marzył, że poznam. Gdy nadejdzie TEN moment, nie chce wyjść na impotenta, tłumaczącego się, że to przez zmęczenie i takie tam. Odnośnie jakiejś mojej transformacji to nie odczułem, żadnych jakichś super mocy, czy czegoś takiego. Nadal raczej nie zagadałbym do ładnej dziewczyny na żywo, ale to już pewnie kwestia charakteru. Cała zmiana u mnie zaszła, gdy pewnego dnia pomyślałem, że nie chcę być nocnym koniobijem i, że muszę wziąć sprawy w swoje ręce. Aha codziennie uprawiam też jakąś aktywność fizyczną: rower, bieganie, cross-fit, ale sport uprawiam od dzieciństwa, to nie tak, że zacząłem teraz. Życzę wam wszystkim powodzenia, bo naprawdę ciężko jest wyjść z tego bagna, ja jeszcze nie odzyskałem pełnej sprawności, ale wiem, że idę dobrą ścieżką :)) Pozdrawiam.
Tak jak piszesz pozytywne myślenie, wypełnienie sobie czasu,zero porno to odpowiednia droga, nie ma się co spinać.
Witam. Chciałbym tylko dodać jeszcze małe sprostowanie do mojego listu. Ludzie często myślą, że wystarczy odstawić masturbację, i wszystko wróci do normy. Ale bardzo, ale to bardzo ważny czynnik to...... sen. Ja mimo prawie roku przerwy, i uprawianiu sportu 5-6 razy w tygodniu nawet, nadal miałem problemy z erekcją. Zbadałem z ciekawości Testosteron, i wyszedł mi w granicach 300, czyli jest to maksymalnie dolna granica. Przez ostatnie parę lat spałem po 3-4 godziny dziennie. (pobudka o 4 rano, powrót około 16, obiad, chwilkę odpoczynku, ćwiczenia. Powrót do domu około 21, i siedzenie przy kompie do 24) Postanowiłem przez miesiąc czasu spać po 7-8 godzin. 14 listopada minie miesiąc. Wróciły poranne wzwody, jeżeli dojdzie już do wzwodu, to nie opada po 2 sekundach, tylko utrzymuję się przez dłuższy czas. Więc myślę, że odpoczynek jest najważniejszy. Przez rok czasu odstawiłem porno, uprawiałem sport, trzymałem zdrowe nawyki żywieniowe, a nie dało to nawet w 10% takiego wyniku jak miesiąc spania po 7-8 godzin.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam M.
B ważny komentarz
UsuńDzieki
Bardzo motywujący list. Pełen pozytywnej energii. Dzięki
OdpowiedzUsuńDzięki za list i życzę dalszych sukcesów :)
OdpowiedzUsuń