Info

FAQ oraz Opis odwyku od porno krok po kroku dla początkujących znajduje się tu: http://nadopaminie.blogspot.com/2014/05/100-post-odwyk-krok-po-kroku-dla.html

środa, 21 września 2016

List zmartwionego, refleksje o odwyku oraz kobietach

Witaj Danielu oraz czytelnicy.

Postanowiłem opisać moją historię jak i kilka innych wątków dotyczących naszego problemu. Ostrzegam, że wpis będzie długi gdyż chcę poza moją historią
opisać jeszcze kilka innych moich przemyśleń oraz uwag dotyczących problemów współczesnego społeczeństwa. 
Zatem zacznę od rozpoczęcia jak to się właściwie wszystko zaczęło. Paradoksalnie nie jak u większości , czyli od problemów ze wzwodem. U mnie pierwsze sygnały pochodziły od serca.
Nie chodzi o sprawy miłosne ale o serce samo w sobie :). Rok temu ( czyli w wakacje 2015) trafiłem już na Twego bloga. Szukałem informacji czy masturbacja może wpływać na serce.
Chodziło mi konkretnie czy może wywoływac jakieś zaburzenia serca, jego rytmu, nerwice itd. Jednym słowem od jakiegoś czasu (czyli przed wakacjami 2015) zacząłem mieć problemy z
sercem. Stany nerwicowe itd. Okazało się po przeczytaniu wielu informacji w necie okazało się, że takie problemy mogą występować. Zapewne niejeden fapujący zauważył, że podczas seansu serce
zaczyna bić szybciej. Szczególnie jest to dokuczliwie kiedy robiło się to kilka razy dziennie i tak na prawdę oragnizm miał dosyć a mózg domagał się dopaminy. Trzepanie kilka czy
kilkanaście minut sprawiało, że czułem się jakbym przebiegł maraton. Serce waliło jak oszalałe. Cały się trząsłem. Wtedy właśnie w poszukiwaniu odpowiedzi trafiłem pierwszy raz
na Twojego bloga. Oczywiście na parę dni udało mi się odstawić autozabawy, może troszkę bardziej się oszczędzać i robić to delkatniej po czym zapomnaiłem o swoim problemie zdrowotnym.
A powiedziawszy szczerze zdrowie serca jest ważniejsze niż problem ze wzwodem. Przynajmniej dla mnie. Tak po mału czas sobie dalej płynął. Aż do momentu jak kilka miesięcy temu poznałem
pewną dziewczynę. Jak się poznaliśmy nie ma znaczenia ale przyznam, że coś zaiskrzyło. Tutaj nadmienię, że mam 32 lata i nie jestem prawiczkiem. Dziewczyny też miałem. Więc w kontakatach
z kobietami nie uważałem się za kogoś skrzywionego. Jednak do momentu poznania owej dziewczyny moje życie wyglądało tak, że tkwiłem w totalnym marazmie. Raz dziewczyna była raz nie.
Oczywiście porno było cały czas. W ciągu ostatnich 2 lat kilka dziewczyn delikatnie dawało mi do zrozumienia, że są mną zainteresowane. Uważam się za dosyć atrakcyjnego. 
Sporo ćwiczę więc raczej nie mam kompleksów na tle wizualnym. Jednak cały czas unikałem angażowania się. Zasadniczo wcześniej nie zastanawiałem się dlaczego tak postępuję. Dopiero przy
okazji poznania tej ostatniej dziewczyny zacząłem pojmować o co tak na serio chodzi. Nie wiem dlaczego, może przez zwykłą ciekwaość a może z racji wieku uznałem, że warto byłoby już się ustatkować.
Tak oto rozpocząłem mą znajomość. Dziewczyna okazał się spoko również szybko wyszło, że temat seksu nie jest dla niej żadnym tematem tabu. Szybko wylądowaliśmy w łóżko. No i tu co? Oczywiście!
Już wszyscy wiemy co :). No reaction. Flat!!. Z seksu oczywiście nici. Tradycyjnie jakaś ściema itd. Troszkę spanikowałem i postanowiłem delikatnie kończyć znajomość. Jestem typem człowieka, który
raczej jest mało ufny i nie zwierza się ze swoich problemów nowo poznanym ludziom. Jednak coś mówiło mi, że powinienem się zachować inaczej. Po ok 2 tyg znów się spotkaliśmy.
Leżeliśmy sobie i oglądaliśmy coś w tv. Rozmowa zeszła na temat seksu i postanowiłem jej się przyznać, że mam z tym problemy ( porno i fapanko). Okazało się, że ona dosyć normalnie to przyjęła.
Jendak nie było spowodowane to tym, że jest wyrozumiała tylko tym , że już miała faceta który miał z tym problemy. Jednak najbardziej zdziwiło mnie to, że ona nie specjalnie widziała w tym problem.
Jakby nie wspierała mnie i nie dzieliła mojego zmartwienia tą kwestią. Trochę mnie to zaśmuciło, gdyż zrozumiałem że chyba jest osobą egoistyczną i nie zbyt myśli o innych. Póżniej okazało się,
że miałem rację gdyż wyszło na jaw, że kiedy ja postanowiłem poddać się odwykowi ona stukałą się z jakimś swoim kolegą. Oczywiście jej wątku nie będziemy rozkminiać. Nie jesteśmy już razem.
Stała się ona dla mnie bodźcem do zmiany mojego życia. Zrozumiałem, że jeżeli kiedykolwiek w przyszłości chce mieć normalną relację z normalną dziewczyną muszę wszystko naprostować. Czytająć Twojego
bloga zacząłem od najwcześniejszych wpsiów. Czytam je dokładnie łąćznie z komentarzami. Bardzo zaciekawiła mnie kwestia tego co myślą dziewczyny na ten temat. I mimo tego, że ja akurat trafiłem
na taką, która nie była mnie warta to stała się motorem do działania i zmian. Czytając wypowiedzi innych dziewczyn bardzo ucieszyłem się, że są mimo wszystko dziewczyny które martwią sie o swoich mężów,
chłopaków . Starają się ich wyciągnąć z tego bagna. Zazdroszczę tym facetom takich kobiet i całkowicie nie rozumiem ich postępowania. Jak można mieć piękną kobietę u swego boku , która na domiar
chce mu pomóc wyjść z nałogu a oni to olewają. Ja trafiłe na nie wartą zmian kobietę, która sprawiła, że chce się zmienić. A ci faceci mają partnerki, które się o nich martwią a oni mają to w dup.e.
Wiele bym dał żeby być w podobnej sytuacji ( chodzi mi o kobietę ,która Cię wspiera i której zależy na Tobie).Teraz jestem sam i sam muszę być dla siebie wsparciem.
 Tak więc przechodząc dalej obecnie jestem na etapie całkowitej zmiany swojego życia. Nie tylko w kwestii zrywania z nałogiem ale również zmiany podejścia do niemal wszystkiego. Postanowiłem
bardzo dokładnie poznać naturę kobiecą i to jakie one są. Postanowiłem, że kiedy spotkam tą jedyną to ona będzie najważniejasza. Chcę umieć być dla niej mężczyzną nie tylko w łóżku ale też w każdej innej
kwestii. Kobiety są jednym z cudów tego świata i teraz jak się nad sobą zastanawiam to nie rozumiem jak mogłem tak dłuygo tkwić w jakiejś iluzji. Daję sobie rok aby całkowicie poddać się odwykowi, Gdyż
ten rozpoczęty kilka miesięcy temu jest nic nie wart gdyż w momencie załamek przez opisywaną powyżej dziewczynę niestety zdażały się upadki. W ciągu tego roku nie tylko zamierzam całkowicie się oczyścić
ale również doskonale poznać kobiecą naturę. Poznać to czego oczekują kobiety i jak stać się dla nich idealnym mężczyzną. Kobiety i mężczyźni są różni jednak ja jestem i zawsze będę uważał, że całe
piękno polega na tym aby się wzajemnie poznawać i być przede wszystkim szczerym wobec siebie. Mi osobiście bardzo wiele radości daje kiedy już uda mi się zaufać komuś( kobiecie) móc szczerze rozmawiać
o naszych problemach, pragnieniach itd. Nie rozumiem facetów, którzy nie doceniają takiej możliwości mimo tego, że mają partnerki , które same chcą aby ich mężczyźni z nimi o tym rozmawiali. Ja niestety
mam to szczęśćie czy raczej nieszczęście, że jeszcze nie trafiłem na taką kobietę.

Teraz zbaczając na temat zdania kobiet o facetach i tym jak je traktują. Kiedy czytałem na tym blogu wypowiedzi kobiet o facetach, którzy fapują. Wypowiedzi w stylu, że faceci muszą być zaspokojeni i nie myślą
już o swoich kobietach jak o kobietach tylko o przedmiotach do zaspokojenia swoich potrzeb uznałem, że też dorzucę swoje 3 grosze. Przeczyatłem tam jedną wypowiedź ( chyba faceta) , któy moim zdaniem 
ma sporo racji. Mam nadzieję, że kobiety przeczytają ten wpis :). Napisane tam był, że kobiety też pogubiły się w swoich rolach. Chodzi o to,że dziś kobiety zamieniają się rolami z facetami, że dochodzi do
sytuacji,że to kobiety zaciągają facetów do łóżka. Jest w tym sporo racji. Jednak cały problem jaki z tego wynika jest taki, że facecia mimo tego ,że dziś nastała era dużuch chłopców ( o tym później), to
faceci nadal są zdobywcami. Ja osobiście tracę jakoś podświadomie zainteresowanie kobietą, która bardzo łatwo ląduje ze mną w łożku. Kiedy czuję, że to ona chce mnie rozbierać. Kiedyś seks przedmałżenski
był potępiany i może dlatego mężczyźni tak starali się o kobiety. chcieli je zdobywać, wiedzieli ,że o coś muszą walczyć. Diś wszystko mają podane na tacy więc tracą zainteresowanie. Moim zdaniem tu 
możemy mówić o pewnej nieświadomej ( o tym też później) winie kobiet. Gdyż chyba opacznie zrozumiały,że jeżeli będą dla mężczyzn takie łatwe to oni będą z tego korzystać na pełnej opcji. Mężczyzna
jakoś podświadomie woli to co jest trudniejsze do zdobycia . Porno nie jest trudne do zdobycia ( ale porno to coś innego niż kobieta, tu jest inny mechanizm).

Cały ten problem moim zdaniem, i tu chyba jako pierwszy czytelnik tego bloga o tym napiszę, jest odgórnie zaplanowany i wcielany. Tu jest pora aby zaznaczyć, że ja interesuję się już od ponad dekady tematyką globalizacji
i zmian na świecie jakie zachodzą. Zmian jakie są celowo wprowadzane w rózńych dziedzinach naszego życia aby garstka ludzi mogła bez przeszkód władać całym globem i sterować całą populacją.
Obejmuje to wszystko , sektor finansowy, politykę, światopogląd itd. Jedną z takich dziedzin jest coś takiego jak "inżynieria społeczna". Polega to na tym, że od wielu dekad celowo majstruje się
w postrzeganiu czegoś takiego jak rodzina, orientacja seksulana itd. Zachęcam do obejrzenia wywiadu z Aaronem Russo na YT. Nie jest to rozmowa o seksie lecz o tym jak odgórnie steruje się światem.
Oczywiście istnieje cała masa innych na ten temat materiałów. W wywiadzie tym Aaron napomknął na temat pewnej kwestii. Mianowicie rewolucji seksualnej w latach 50 w USA. Opsiuje to jako początek
opodatkownia podatkiem dochodowym połowy populacji ( kobiet) , które od tego momentu uwierzyły, że powinny byc tak samo zawodowo wyzwolone jak mężczyźni. Nikt nie zabrania oczywiście kobietom się realizować
ale trzeba zrozumieć, że proces ten został celowo zapoczątkowany a i same kobiety miały uwierzyć w to,że to dla ich dobra. Kwestia zawodowa stała się jednak początkiem. Poznieważ już kilkanaście lat póżniej
zaczał się doskonale rozwijać przemysł porno. Tu również zachęcam do wyszukania materiałów w sieci ( zwłąśżcza wywiadów z aktorami porno z lat 70). Traficie tam na wzmianki jak celowo już wtedy
rozwijano ten przemysł aby rozbijać jednostkę rodziny. I teraz wracając do tematu "czasu dużych chłopców" oraz "nieświadomych błedów kobiet" o których wspomniałem wyżej. Inżynieria społeczna obecnych
czasów zakłada zrobienie z mężczyzn dużych chłopców a kobiet ma pozbawić kobiecości. Całe mas media, internet, kultura popularna, hollywod staje na głowie aby wmówić mężczyznom, że zaliczanie panienek jest ok.
Aby wmówić, że zdrada jest ok. Aby w mówić,że porno jest ok. Aby wmówić, że rodzina jest nudna. Liczy się szybka zabawa, szybki seks, kasa itd. Kobietom wmówiono że powinny być seksualnie wyzwolone, że seks w 16 lat
to coś normalnego. Że dziewictwo do ślubu to coś nienormalnego i dziwnego. Przecież dziś mamy z kobietami niemal to samo co z facetami. Chcą zaliczać facetów. Stają się facetami w spódnicy kiedy jednocześnie
faceci wolą grać w gry na konsoli. Trzeba być ślepym aby nie widzieć do czego to zmierza. Cały problem polega na tym, że dziś już nie tylko faceci stają sie przeciwnościa samych siebie lub tego kim powinni być
ale równiez kobiety tracą to co jest w nich najpiekniejsze. Swą kobiecość. To też odstrasza mężczyzn. Zauważyłem pewną ciekawostkę. Mianowicie to, że znacznie lepiej rozmawia mi się z kobietami starszymi ode mnie.
Takimi ok 40, 50 lat. Natomiast całkowicie nie mam wspólnego języka z 20 latkami. Wręcz kiedy słyszę jakim językiem operują , jak się wypowiadają i jak mało tak na prawdę mają mądrych rzeczy do powiedzenia sprawia
że czuję odrazę i martwię się jak to będzie wyglądać w przyszłośći. Kobiety po 40 są jeszcze z tak zwanej starej szkoły i mają w sobie jeszcze tą kobiecość. Bardzo mnie to kręci.

Na sam koniec, moim zdaniem tu nie chodzi o sam problem porno jako taki, tylko problem jest znacznie szerszy. Tu chodzi o zmiany całościowo jakie zachodzą w społeczeństwie. O światopogląd i delikatne zmiany jakie
celowo są wprowadzane. Popatrzcie, 20 lat temu w niewielkiej ilości filmów był eksponowany temat rozwiązłości sekslualnej dziś staje się to standardem. Tamatu orientacji seksualnej, zabaw łożkowych. Wszystkie
reklamy dookoła itd nawiązują do seksu. Moim zdaniem problem jest znacznie szerszy niż tylko porno i warto tak na to patrzeć. Oczywiście jeszcze nie raz udzielę się na Twoim blogu Danielu dlatego
napiszę  "do następnego".

Za błedy wszelakie przepraszam :)


Zmartwiony






Ciekawe spostrzeżenia, pozwól że wyrażę swoją opinię i nie chodzi o to czy się zgadzam czy nie, tylko moje 3 grosze. Idealizowanie kobiet też nie wyjdzie na dobre Tobie, więc spokojnie, osobiście zauważyłem że zwykle te skromne, ciche czesto są najlepsze i mają opisywane przez Ciebie idealne cechy. Odnośnie postępującej seksualizacji oraz nowych niby lepszych wzorców to oczywiste, że obecnie media lansują komercję i niby niezależność od siebie kobiet i mężczyzn, ale kończy się to pustką pełną rzeczy wokół. wiele osób wtedy rozumie, że chyba się pogubulismy w tym pędzie do nikąd. O ile na początku wydawało się że alternatywny nowy kierunek ma jakiś plan że można stworzyć coś lepszego niż tradycyjny model rodziny to teraz widać że takowego nie ma i wszystko ma na celu zrobienia maksymalnego zniszczenia jakichkolwiek wartości, gdzie się da podburzając wszystkich przeciwko wszystkim, jest to droga do destrukcji a może i wojny w samej Europie, domowej pełzającej to na pewno i już to widać powoli na zachodzie. Nie mam nic przeciwko wyrównaniu płci itd, ale widać że gdy już nie ma z czym walczyć wszystko zamienia się w abdurd gdzie te dawniej walczące w tym temacie osoby głoszą rzeczy, które szkodzą kobietom i niszczą wszystko co się da tworząc coraz większy magiel. Zaznaczam że nie mam nic przeciwko masturbacji czy seksie przedmałżenkim, żeby nie było. Odnośnie odwyku kontynuuj i wyluzuj, nie planuj też jakieś czasu, zadbaj o siebie i tyle.

wtorek, 20 września 2016

List Dony i pytanie o zachowanie męża

Witam na adres pana poczty trafiłam na blogu.bardzo potrzebuje pomocy i rady osoby zorientowanej  w temacie która przechodziła ten sam problem. Rok temu poznałam mojego chłopaka ja mam 33 lata on 41. Od początku zalapalaliśmy idealny kontakt i był moja brania dusza długo spotykaliśmy się po kolezensku i zakochalismy w sobie na początku seks był codziennie i czasami całą noc . 
Miał apetyt na seks wkrótce jednak odkryłam ze w każdej wolnej chwili oglada pornografię ma zakodowane kanały erotyczne w tv i wymyka się nocą oglądać je. Było przez to kilka awantur ,poblokowalam wszystko , poszliśmy nawet do seksuologa ale mówił ze terapia nie jest dla niego.problem ucichl ale od czasu jak były te awantury czyli 3 miesiące w ogóle nie uprawia ze mną seksu ani pieszczot bez względu na to co bym ubrała czy robiła.  Czy oglada nadal pornografię nie wiem bo wszystko jest poblokowane czasami tylko próbował na coś wchodzić ale wiem ze się masturbacje bo znalazłam na to dowody. Każda rozmowę czemu nie ma ochoty na seks zbywa milczeniem albo mówi ze nie wie czemu tak jest. Co robić. ?czy powodem braku popędu może być to ze nie ma już dostępu do porno i trzeba czas żeby libido powróciło? Błagam o pomoc ,kocham go strasznie chce wziąć z nim ślub ale nie wytrzymam żyć obok faceta i być w celibacie. ....



Niestety dla nas facetów to drażliwy temat i ciężko powiedzieć czy ma odwyk czy się obraził, ale skoro ma poblokowane i z opisu wynika że jednak jest to odwyk to spadło mu libido co jest normalne gdy przechodzi się odwyk. W takim wypadku potrzebna jest cierpliwość. tutaj bym nie naciskal i też nie bierz do siebie tego że nie ma ochoty, z czasem się unormuje wszystko. Pamiętaj że on w wieku 40 lat miał to szczęscie że jako nastolatek nie wychowywał się przy internetowym porno więc jego rozwój w tym temacie był normalniejszy niż większość osób tutaj. Jednak gdy dostał dostęp do nielimitowanego porno to zaczęło się nakręcać. 
W każdym razie bądź cierpliwa i wspieraj go.

List Mitka - kiedy uzależnienie jest skutkiem cięższych problemów

Cześć Danielu i wszystkim czytelnikom bloga.
Opiszę tutaj Wam swoją historie, dokładając cegiełke do tej pracy którą prowadzi wiele osób na rzecz poprawy swojego życia i relacji z ludźmi. 

Obecnie mam 19 lat. Podobno wszystko można zmienić, ale u mnie jedynym plusem jest fakt, że zreflektowałem się nad sobą teraz i nie popadłem w stan uzależnionego od strasznych rzeczy. W zasadzie dopiero w ostatnim czasie przeszedłem do bardziej ostrych rzeczy, zawsze były to zdjęcia czy filmy z samymi dziewczynami i to z reguły naturalnymi typu soft. 
Zacznę od początku, bowiem uzależnienie jest u mnie zarówno przyczyną jak i skutkiem problemów. Pochodzę z rozbitego małżeństwa. Mam podejrzenia, że byłem niechcianym dzieckiem, zresztą jedynym i nie przypadkowo pierwsze poważnie "nieporozumienia" zaczęły się po informacji że matka jest w ciąży i po moich narodzinach. Mojemu ojcu zdarzało się nawet bić matkę gdy trzymała mnie na rękach oraz wyżywać się również na mnie. Miłości w tej rodzinie z pewnością nie było. W zasadzie nigdy jej nie zaznałem, ani nie widziałem. Po rozwodzie rodziców zamieszkałem z dziadkami. Są to ludzie wysoce toksyczni.  Wyrobili oni u mnie potworne lęki. "Nie idź na rower, bo cie przewrócą, pobiją, a rower ukradną." , "Nie idziesz grać w piłkę bo dostaniesz od starszego piłką w głowę" czy w końcu "Nie będziesz wychodził jak będzie ciemno, bo cię uprowadzą". Byli też cholernie skąpi, robili awanturę nawet o otwarcie lodówki czy próbe umycia się raz na parę dni. 
Cała moja rodzina od zawsze była ze sobą skłócona. Matka z ojcem, matka z dziadkami, rodzina matki z rodziną ojca. W tym wszystkim ja. Pałają tam do siebie wszyscy nienawiścią do dziś. Mieszkając z matką i dziadkami każdego dnia byłem świadkiem i uczestnikiem zarazem awantur, codziennej wrogości i braku uczuć. Matka była też(zresztą nadal jest, ale teraz na szczęście już tam nie mieszkam), od zbieractwa odzieżowego. Nie dośc że musiałem spać z nią w jednym pokoju, to był on on przywalony ze wszystkich stron niczym w "Mania Chomikowania" wszystkimi gratami z których i tak nie korzystała. 15 lat spania z matką na pokoju też raczej nie pomagało w kontaktach z dziewczynami...

Już od dziecka byłem nieśmiały. W szkole podstawowej uznawany za błazna i dziwaka. Poprzez wydurnianie się szukałem aprobaty w oczach rówieśników. Z dziewczynami nie rozmawiałem wcale, zresztą w klasie były tylko cztery... Teraz patrząc na przeszłość doszukuje się u siebie jakiś lekkich objawów zespołu Aspergera. Zawsze bawiłem się sam, gdy inne dzieci się bawiły stałem na uboczu. Tworzyłem sobie samemu formy rozrywki, niecodzienne dla sześcio - siedmio latka, polegające na tworzeniu rozwiązań usprawniających miejski transport, czy robienie zawodów dla samochodzików Hot Wheels na mini wyrzutni i sporządzaniu statystyk na wzór pucharu świata w skokach narciarskich.
Pod koniec podstawówki zacząłem walić. Sprawiało mi to wielką przyjemnośc. Cała moja egzystencja w tamtym czasie opierała się na oczekiwaniu na walenie.
Z powodu utrudnień w dostepie do odpowiedniego miejsca.( Mieszkając z osobami które nie wychodzą nigdy z domu), niestety musiałem zrobić sobie ku temu sposobnośc. Tutaj jest pierwsza okropna rzecz, której chyba tutaj nikt chyba nie opisywał w listach, mianowicie - żeby móc walić byłem gotów do agresji wobec innych. Raz grałem wariata, czasem to nie wystarczało i dochodziło do gorszych rzeczy. Nie piszę jakich, ale gdybym o tym wspomniał komuś obcemu to z pewnością nie chciałby ze mną mieć do czynienia. Mam z tego względu okropne wyrzuty sumienia. Doprowadziło to do okropnych stosunków z dziadkami, którzy do dziś szczerze za mną nie przepadają. Zrujnowałem sobie po prostu z nimi przez to zupełnie relacje.
Brak dostępu do masturbacji działał na mnie jak płachta na byka. Po prostu musiałem to robić, bez względu na wszystko. W tym samym czasie, chodziłem już do gimnazjum. Z dziewczynami dalej nie gadałem, nie mówiłem im nawet cześc, jednocześnie fantazując w swej żałosności o seksie z nimi... Uzależniłem się wtedy również od jednej gry komputerowej. Przez bycie kozłem ofiarnym straciłem wtedy wszystkie kontakty które miałem w szkole z tymi ludźmi, i przez ich działanie( między innymi grozili mi przez domofon czy regularnie rzucali jajami czy kamieniami w balkon) odciąłem się od rówiesników ostatecznie. Wszyscy byli nastawieni przeciwko mnie. Wylądowałem na indywidualnym w 3 gim ze stanami lękowymi. Jak tak teraz na to patrzę, to zaletą tego było że mogłem normalnie się uczyć i trafiłem do dobrego liceum, ale i tak przegapiłem swoją szanse i znalazłem się w klasie humanistycznej bez perspektyw...
Przez tamten rok biłem swe rekordy w waleniu. Zdarzało mi się nawet walić, by po 10 minutach mieć lekcje przy tym samym stole.  Przez cały rok z domu wychodziłem tylko na rower i czasem do sklepu.
Nastepnie poszedłem do liceum. O tyle co w gimnazjum umiałem jeszcze przez pierwsze dwa lata jakoś się trzymać z kolegami( jak się pózniej okazało nimi nie byli), to w liceum wszystkie przerwy sam, z nikim nie 
Dopiero w zeszłe wakacje zdiagnozowałem swój problem. Ograniczyłem walenie, ale dalej w tym tkwie.
  

Pozwolę sobie streścić do jakiego stanu się doprowadziłem:
- brak jakichkolwiek znajomych poza szkołą
- zdiagnozowane zaburzenia osobowści( ale to ma też związek z opisanym powyżej dzieciństwem, nie tylko samą masturbacją)
- po prostu nie znosze i boje się ludzi, uważam ich za zagrożenie i kłopoty.
- cholerne lęki blokujące moje wszystkie działania
- brak jakichkolwiek relacji z dziewczynami. pierwszy raz trzymałem dziewczynę za rekę podczas studniówkowego poloneza( i była to moja jedyna impreza przez całe życie...), chciałbym tutaj opisać historię jakiś problemów podczas aktywności seksualnej z dziewczyną, ale doprowadziłem się do takiego stanu że nigdy nie miałem ku temu okazji...
-fatalne relacje z rodziną, zwłaszcza ojcem który dręczy mnie z powodu aspołeczności
- jedyne zainteresowania to oglądanie transmisji sportowych i to w dodatku takich o których nie da się gadać w towarzystwie.
-brak tematów do rozmowy z ludźmi (nie mam o czym gadać nawet z matką czy ojcem, jedyny temat to o drugiej stronie), (w szkole gadam tylko o sprawach szkolnych, nawet na studniówce tylko o tym potrafiłem gadać z dziewczyną, a i tak było to w czasie dwutygodniowej przerwy od masturbacji)
-brak jakichkolwiek ciekawych przeżyć
-spora wada wzroku która uniemożliwia mi wiele rzeczy( to też po części skutek genetyczny, nie tylko walenia)
-patrzenie na dziewczyny jak na zwykłe dziwki, nie raz sobie myślę widząc jakąś że to zwykła k...a
-cynizm w stosunku do wszelkich wartości
-utracona przyjemnośc z życia( nie obchodzę urodzin czy sylwestra, nie jestem nigdzie zapraszany)
-wychodze tylko na rower i do szkoły czy czasem gdy już naprawdę muszę do sklepu.
-skrzywiony kręgosłup od siedzenia przy kompie cały czas
-dosyć mocno wykrzywiony penis w prawą strone
-poważna aspołeczność
-brak emocji i uczuć
-niezrozumienie wśród innych ludzi, oni poprostu wolą gadać z kimś innym
-przerażające sny
-nie podobają mi się "sztuczne" dziewczyny, tzn np takie z farbowanymi włosami...
-myśli samobójcze, zwłaszcza bezpośrednio po waleniu
-ogólnie anhedonia, nawet sporty które kiedyś dawały mi naturalną przyjemność oglądam z przyzwyczajenia
-paranoiczne myśli, skrajny pesymizm i nieufność (np gdy dziewczyna z którą nie gadałem prawie wcale zaprosiła mnie na studniówkę zacząłem węszyć spisek i byłem święcie przekonany że to żart wszystkich dziewczyn z klasy...)
- nie nawidzę poznawać nowych osób i zajmuje mi sporo czasu zanim zacznę z kimś gadać
-wiem, że nie będe mieć przyjaciół z racji nieufności, nie imprezowania i brak bycia kimś po prostu ciekawym dla drugiej osoby, pod względem rozmów.
-flaki podczas walenia...


Co gorsza, objawy psychiczne są zakorzenione na stałe, nie wiem czy uda mi się je zmienić. Wiem, że nie pasują do podstawowych zachowań ludzi w społeczeństwie, jednak są częścią mojej mentalności.

Obecnie, staram się odciąć od masturbacji. Rekordowo wytrzumuje do dwóch tygodni. W tym czasie nie mam ataków przyśpieszonego bicia serca gdy przechodzę obok kogoś na ulicy, potrafię spojrzeć dziewczynom w oczy( szkoda, że one wszystkie gapią się w telefony), odbyć rozmowe z koleżanką z klasy na tematy szkolne, ale jednak, a także mam większą kreatywnośc. Żeby wejśc w normalnośc, musiałbym odciąć się od otoczonie, a obecnie jestem zależny finansowo od rodziny, do tego nie mogę nawet używać prawdziwego nazwiska na koncie facebookowym, z obawy o odnalezienie i zdyskredytowanie przez moich wrogów z gimnazjum. Wychodzenie do ludzi w moim przypadku ma mały sens, w którymś liście tutaj była porada, żeby wychodzić z domu jak najczęściej, ale ja po prostu nie mam gdzie, zwłaszcza że przez chorobe oczu widzę pełno plam i błysków i jasne światło mnie irytuje.
Chodzę do psychologa( jednak nie wspomniałem o uzależnieniu), zainstalowałem k9, odcinam się od pokus, staram się w ciepłe dni uprawiać sport, zobaczymy czy to coś da. Przede mną sporo wolnego, podczas którego nie będę mieć co robić, ani motywacji żeby  nie walić, bo nie bedę musiał wychodzić z domu.
Nie wiem też jak rozwiązać problem potrzeb seksualnych. Polucje czasem mam, jednak brak dziewczyny tylko mnie zachęca do dalszego walenia. Prędko jej nie znajdę, a więc nie wiem jak ten problem rozwiązać. Mój nieciekawy wygląd dziwaka i nieciekawe przeżycia w tym nie pomogą  nawet jak ogarnę sie pod wzgledem walenia


Pozdrawiam wszystkich zmagających się z tym problemem

Przegrany człowiek




Chyba to będzie jeden z ważniejszych listów jaki się tutaj pojawił, po pierwsze dobrze że napisałeś, nic tak nie pomaga jak wyrzucenie z siebie wszystkich swoich problemów, pisząc człowiek uświadamia sobie wiele rzeczy. wiem że może to nie ładniem ale Twój list pokazuje że większość osób, które myśli że ma jakieś problemy w porównaniu z Twoją sytuacją po prostu wymyśla oraz wyolbrzymia. Podkreślam że chodzi o sytuacje na które nie ma się wpływu i czuje się bezsilność a w Twoim przypadku było urodzenie się w kotle i wychowywanie w ciągłym konflikcie co nie jest normalne. Jest to jeden z niewielu przypadków, gdzie radzę pójść do specjalisty, pewnie jakaś forma terapii będzie nieodzowna. Jedyne co mogę doradzić to pewne przemyślenia na chłopski rozum.

1) To że nie radzisz sobie z kobietami to nic nowego, większość facetów tak ma, to się da naprawić. Nie wmawiaj sobie takich rzeczy że jesteś przegrany.

2) Zajmij się wpierw sprawami, które mają długoterminowy wpływ, które za młodu jeszcze możesz naprawić! Znajdź w necie ćwiczenia na wyprostowanie kręgosłupa, czy nawet pójdź do specjalisty, na pewno jeszcze da się to sporo skorygować. Wbrew pozorom to jest największy priorytet dla Ciebie teraz wraz z oczami, z resztą sobie poradzisz, ale kręgosłup oraz oczy to są na start życia najważniejsze podstawy, a później będziesz żałował, że nie poprawiłeś ich stanu jak będziesz starszy. Jak znajdziesz ćwiczenia na kręgosłup rób je do oporu póki jesteś jeszcze młody bo w tej materii zegar tyka nie ubłaganie i gdy przestaniesz rosnąć będzie za późno. Wyjątkowo pierwszy raz chyba na tym blogu zwracam uwagę że ponad uzależnienie jest ważniejsza rzecz.

3) Nie pisałeś o okuliście ale mam nadzieję, że poszedłeś do jakiegoś dobrego, pytanie jaka jest prognoza, czy jest to uleczalne czy będzie postępować? Podobnie jak kręgosłup jest to bardzo ważne i ważniejsze niż cała reszta. Zdrowie raz stracone ciężko odzyskać, nad psychiką spokojnie sobie popracujesz, ale zdrowie jest najważniejsze.

4) Krzywy penis to nic nowego, na szczęście o czym mało osób wie jest plastyczny. Kiedy przejdziesz odwyk masturbacje będziesz robił drugą ręką. Dodatkowo musisz zacząć codziennie robić ćwiczenie które skoryguje kształt. Mianowicie w stanie erekcji jedną ręką złapać go mocno tuż przy brzuchu a drugą ciągnąć go w przeciwną stronę niż jest skrzywienie. Dosłownie jakbyś chciał skorygować metalowy pręt, tak samo tutaj musisz działać, ale oczywiście z cierpliwością i żeby nie zrobić sobie krzywdy. Pewnie zajmie to z rok, ale da się to zrobić.

5) Asparger czy nie, sorry ale na to nie masz czasu.Dobrze że chodzisz do specjalisty bo i tak trzymaj bo sporo masz rzeczy do ogarnięcia, natomiast musisz zacząć funkcjonować normalnie w społeczeństwie bo to będzie się kumulować. Pomyśl jak zmusić się do większej aktywności wobec ludzi, rozmów itd, poszukaj w mieście jakiś kółek zainteresowań, nie wiem brydż, piłka nożna cokolwiek co pozwoli na spotykanie się z nowymi osobami. Na początku będziesz tego nie lubił, wręcz zmuszał, ale to pierwszy krok by zmusić się do normalnych kontaktów i zacząć wyrabiać normalne socjalne zdolności oraz budować grono normalnych znajomych.

6) Kocioł rodzinny to ciężka sprawa, szczerze pomyśl czy nie zacząć życie po swojemu, nawet w największych miastach można na spółkę wynająć mieszkanie w pokoju z gumtree czy po prostu akademik możliwe że będziesz musiał zacząć pracę aby to sfinansować. Pełno jest kawiarni czy sklepów szukających pracowników, na start to jakiś pomysł. Nie piszę że to obowiązkowe, ale znając Twoją sytuację ciężko doradzić coś innego, nie chodzi o porzucenie rodziny, czy paleniu mostów, po prostu chęć zmiany szkoły/studiów na te w innym mieście jest dobrą okazją do odseparowania się od tych rodzinnych problemów. To jest taki bagaż, który ciężko udźwignąć.

7) Z porno pożegnaj się na zawsze i o tym dobrze wiesz, natomiast masturbacja musi być wstrzymana i to na dlugo albo ograniczona kompletnie do minimum typu raz na kilka tygodni. Jesteś młody więc to ciśnienie może być spore ale zważywszy jak silnie się łączy z innymi problemami jak i sam widzisz poprawę gdy tego nie robisz to musisz się nią też pożegnać na jakiś czas.

8) Pamiętaj, póki oddychasz zawsze jest szansa by było lepiej. Banał, ale nie pozwól aby otoczenie Cię przytłoczyło, wystarczająco wycierpiałeś więc naprawiając te sprawy przygotowujesz się by mieć lepsze życie. Nie zmieni się wszystko jednego dnia, zajmie to czas, ale da się sporo zrobić.

9) Wybacz sobie to wszystko i wszystkim w koło, są to rzeczy na które nie miałeś wpływu i wewnętrznie musisz mieć do nich coraz większy dystans , że Cię to już nie dotyczy, nie Twój cyrk i nie Twoje małpy. Szczególnie ze względu na częste dla wszystkich międlenie w głowie problemów, bierzących spraw i nakręcanie się negatywnie. Można wpaść wtedy w taką spiralę bez-nadziej nie pozwalaj sobie na takie stany.

10) Na kobiety przyjdzie czas wyprostuj bieżące sprawy, staraj się bardziej socjalizować, wychodzić ile się da i rozmawiać z różnymi ludźmi, nawet o pierdołach.

11) Pomyśl czy studia humanistyczne to dobry pomysł, wiem że ograniczeniem jest wada wzroku ale jeśli da się to skorygować czy naprawić pomyśl może o zmianie kierunku, ale zacznij już teraz pracować by się odnaleźć co mógłbyś robić. Kierunek humanistyczny niestety rodzi najgorszy start jaki może być na rynku pracy. Informatyka programowanie byłoby lepsze, ale do tego trzeba mieć odpowiedni wzrok.



To są rady na zdrowy rozum, może czytelnicy w komentarzach doradzą coś więcej. Wydaje mi się że na pierwszym miejscu kręgosłup, wzrok i ograniczenie masturbacji to priorytety numer jeden. Póżniej większa socjalizacja i pomyślenie jak wyrwać się z tego problematycznego domowego wariactwa. Akademik/wynajęcie pokoju plus jakaś jakakolwiek praca na start to może być pewne rozwiązanie. O humanistyce zapomnij naprawdę bo to ślepy kierunek, nie umniejszam jego znaczeniam po prostu za dużo na rynku jest osób o takim profilu.

poniedziałek, 19 września 2016

List Dawida

Cześć. Zapewne wiesz z jakim problemem zwracam się do Ciebie. Moim jedynym problemem jest MASTURBACJA. Wszystko zaczęło się już pod koniec podstawówki kiedy to z kolegami chcieliśmy czuć sie dorośli i pooglądać pornosy. Potem zaczęło się: Zabawy z „przyjacielem” były coraz wcześniej. Kumulacja była druga/trzecia gimnazjum kiedy to masturbowałem się kilka razy dziennie. Czasem robiłem to nawet z nudów. Tłumaczyłem się tym ze jeśli Bede tak się masturbował przyzwyczaję się i późniejszy wytrysk podczas stosunku usatysfakcjonuję mnie jak i partnerkę. No i racja tak się przyzwyczaiłem ze podczas mojego pierwszego razu z dziewczyna która bardzo kocham kolega odmówił posłuszeństwa i żył swoim zyciem. Podczas pocałunków czułem namiot partnerka również wyczula i się podnieciła. Wszytko super pięknie już mam zacząć penetracje ale mój penis jest na wpół twardy i ni jak nie chce wejść. Próbuję mnie nakierować i nic kompletnie nic. Spaliłem buraka załamałem się i do końca wieczoru nie odezwałem się słowem tak mi było wstyd. Cały następny dzień szukałem powodów mojej wtopy lecz nie przypuszczałem ze to może być masturbacja. Ale natrafiłem na twój blog i wszystko stało ssie jasne jestem uzależniony... A wiec postanowiłem podjąć walkę z tym świństwem. Chce z tym skończyć i jedynie robić to z osoba którą kocham. Nie masturbuje się już od 3 tygodni. Podczas tych trzech tygodni zdarzyły mi się poranne erekcje a raz mokry sen. Czy to dobrze czy źle? Czy to objawy uzależnienia czy nie ma się czym przejmować? Zauważyłem tez spadek popędu seksualnego. Jak kiedyś każda mnie podniecała tak nic teraz. Ale po przeczytanych postach widzę ze chyba idzie w dobra stronę. Ale mam pytanie.. Czy na jakieś przyjemności mogę sobie pozwolić czy jednak warto zachować wstrzemięźliwość? By nie myśleć o seksie i związanym z nich tematach chodzę na siłownie i zajmuje się czymś byle nie mieć czasu na myślenie. Proszę o pomoc bo i tak zmotywowałeś mnie do działania. Moze dalby pan jakies wskazowki jak zwiekszyc szanse na wyleczenie?
PS: Przepraszam za dość chaotyczny sposób pisania. 



Wszystko wygląda że jest ok, spadek libido na odwyku jest normalny, z czasem przejdzie. Siłownia jest dobra na testosteron więc tym bardziej. Nie ma się co przejmować że w takiej sytuacji nie wyszedł stosunek, mocny uścisk przy masturbacji tzw death grip zmniejsza czucie i dlatego opada, więc odwyk zmniejsza wrażliwość i się unormuje wszystko. W przyszłosci jak będziesz to robił staraj się robić bardzo lekko, gdyż pochea nie da takich doznań jak silny uścisk. Najważniejsze aby nie myśleć za dużo i wrzucić na luz, mętlik w głowie nic nie da i tyko pogroszy. Bądź cierpliwy i pamiętaj by energie seksualną skierować na swoją kobietę. Najważniejsza wskazówka to cierpliwość to daje najlepsze rezultaty. 

niedziela, 18 września 2016

List Łukasza w temacie złego wpływu uzależnienia na naukę oraz perspektywy

Od bardzo dawna wahałem się, czy opisać problem mojego uzależnienia. Jednak ostatnio poczułem, że nadszedł czas, aby się ujawnić. Ten list ma stanowić swego rodzaju wirtualne zobowiązanie, a jednocześnie oczyszczenie. Nawet w momencie pisania tych słów mam wrażenie, że uchodzi ze mnie całe to napięcie związane z tym ile ten syf – innego słowa nie jestem w stanie użyć – zniszczył w moim życiu.
Obecnie mam 22 lata, żadnej wizji przyszłości przed sobą i masę rzeczy do wyprostowania. Nie mam dziewczyny, chociaż mogłem mieć w swoim dotychczasowym życiu wiele, każdą wspanialszą i ładniejszą, nie mam wykształcenia, choć byłem bardzo dobrym studentem. Na wszystko to wpłynęło uzależnienie. Moja przygoda z porno i masturbacją rozpoczęła się kiedy miałem 13 lat. Niewinne z pozoru przeglądanie zdjęć, kilka płyt pożyczonych od kumpla, które to znalazł u starszego brata – zaczęło się klasycznie do bólu. Niestety, materiały te trafiły na bardzo podatny grunt.

Jestem klasyczną „eurosierotą” - wychowywany przez babcię na wsi, syn panny z dzieckiem, bez jakiegokolwiek męskiego wzorca, bez możliwości zwierzenia się komuś ze swoich problemów, odcięty od doświadczania świata - „nie idź, nie ruszaj, gdzie idziesz?, o której będziesz?”. Ciężko było mi żyć w takiej izolacji, rówieśnicy zazdrościli mi tylko, że w życiu starczyło mi na wszystko i uczyłem się dość dobrze. A etap dojrzewania trwał, bardzo intensywnie. Ja, „odcięty” od świata zewnętrznego, nie mogący doświadczać, zacząłem się zagłębiać w świat internetu i porno Wytworzyłem sobie „drugi obieg”. Niby funkcjonowałem normalnie, do szkoły uczęszczałem normalnie, ale – każdą możliwą chwilę, każdy problem, jakiekolwiek niepowodzenie wyrzucałem z siebie w trakcie masturbacji do porno. Zniszczyłem sobie tym najpiękniejsze lata młodzieńczego życia. Zakochiwałem się w dziewczynach, miałem poczucie, że mam jakąś wartość w ich oczach, czułem i widziałem, że podobam się im, ale nigdy nie potrafiłem zbudować związku. Uciekałem od kobiet, jedyne co czułem to wstyd i ból. Tłumaczyłem sobie: „Łukasz, to normalne, faza dojrzewania, kiedyś wszystko jakoś się ułoży”. A nałóg się umacniał. W świecie porno czułem się jak prawdziwy samiec. To było to! Malutki, chudziutki Łukaszek nie istniał – budził się mocarz! Dopaminowe haje trwały. O poranku film na smartfonie, po południu dwa na laptopie i tak z tygodnia na tydzień. Zdarzały się jedno-dwu dniowe przerwy. A ja dalej uważałem, że wszystko jest ok, że w moim wieku to normalne. Zakończyła się szkoła średnia, podjąłem decyzję o nie podejmowaniu studiów od razu, wyjechałem za granicę. Dało znać o sobie moje odizolowanie i obniżone poczucie własnej wartości i może, ale bardzo słabo – tęsknota za matką. Uzależnienie delikatnie się uspokoiło, praca nie dawała możliwości „płynięcia z prądem rzeki PMO”. Rok później postanowiłem rozpocząć studia. Stancja ze znajomymi – może tu się uda „walka”? Błąd. Dalej trwał drugi obieg z „niby-normalnością” w tle. A na uczelni – raj. Setki, jeżeli nie tysiące pięknych dziewczyn, wysokie, niskie, brunetki, blondynki. A Łukanio? Nic. Szara bariera, każda z nich w moich oczach wydawała się być „mięsem”, do każdej z nich byłem w stanie znaleźć substytut w świecie porno. Jednej sytuacji nie zapomnę do końca życia – zimowy poranek, ja wsiadam do autobusu. A tam – najcudowniejsza z cudownych, anioł. Jej spojrzenie… Nigdy nie widziałem cudowniejszych oczu. Wymiana spojrzeń i myśl w głowie „Boże, to może być ta jedyna, cud, dar...”. Bum. Ściana. Wstyd. Szambo. Nic nie potrafiłem z tym zrobić… Widziałem ją jeszcze kilka razy, co ciekawe – nie miała substytutu. Jednak jak za każdym razem to samo. Ściana. Wstyd. Ból. Kolejny dopaminowy haj… „Łikendzik rozkoszy”. Żyłem tak z dnia na dzień, wciąż to samo, w tygodniu zero, w weekend zamiast ruszać na imprezy, szukać dziewczyny, cieszyć się z życia – haj. A dysonans się powiększał, sygnały z otoczenia sugerowały, że chyba jest jednak coś nie tak. Świąteczne życzenia w stylu „Łukasz, życzę Ci fajnej żony. Kiedy przyprowadzisz dziewczynę?”. Spotkanie z najlepszym kumplem „Stary, a wiesz, że ten i ten to planują już wesela, któryś tam zaczyna budować dom. Na nas nie długo też przyjdzie czas.”. Odpowiedziałem zdawkowo, a w głowie miałem tylko „Ja nie będę potrafił – jestem uzależniony”.
Rok 2016. Czas dla mnie przełomowy. Najgorszy i jednocześnie najlepszy. Walka jest trudna, łamałem się wielokrotnie. Rekordowy Challenge trwał 55 dni, zdarzały się 20-25 dniowe. Niestety przeplatane krótszymi i dłuższymi cugami, ale już nie tak intensywnymi jak kiedyś. Cudowne chwile - „Łukasz, ale się zmieniłeś, nie poznaje Cię, tak świetnie wyglądasz.” - przeplatane tymi najgorszymi - „Dlaczego rzucasz studia?”. Z perspektywy odwyku, decyzja o rzuceniu studiów była niesłuszna, bo odciąłem się od środowiska pełnego ludzi, otoczenia, które mogło stanowić „szczepionkę na PMO”. Z drugiej jednak strony ból był silniejszy, nie byłem gotowy cieszyć się ludźmi, bawić się, żyć, zdobywać, doświadczać. Muszę się tego uczyć powoli, bez ciśnień i bólu, bez powrotów do „drugiego obiegu”. Teraz nadszedł czas zobowiązania, wirtualnego w tym liście, ale prawdziwego w moim życiu postanowienia – chcę z całych sił dokończyć dzieła i raz na zawsze skończyć z pornografią i masturbacją do niej. Przestaję na to patrzeć w kategoriach walki, a zaczynam nazywać to oczyszczeniem. Chcę spełnić swoje marzenie – widzę to w mojej wyobraźni – normalny zwykły dom, nie żadna tam fajansiarska willa, dziadkowaty kombiak na podjeździe, no i ja, mąż żonie, ojciec dzieciom, wreszcie zadowolony z życia. Żeby to osiągnąć chce podołać narzuconemu sobie wyzwaniu. Czy się uda? Mocno wierzę, że tak. Najważniejsze jest dla mnie to, że podjąłem się odwykowi.
Na zakończenie tego listu chciałbym Tobie Danielu bardzo mocno podziękować za to, że stworzyłeś tego bloga. Bez niego, bez ruchu NoFap nie uświadomił bym sobie tego, że mam problem, albo szukał bym innego, żyjąc w nieświadomości. Dziękuję.





Łukasz nie miej żalu do siebie, dziadków , matki czy ojca którego nie miałeś, wybacz sobie. Dokładnie to pierwszy krok by to ogarnąć bo widzę, że tylko uciekasz. Wiesz co będzie na końcu jak uciekniesz od wszystkiego? Pustka i tak Cię ściśnie, że zaczniesz żałować że spaliłeś wszystkie mosty. Doceń dziadków i siebie, pogódź się że masz taki start a nie inny, jest ciężki, tak, ale jak ogarniesz uzależnienie zaczniesz to prostować. Druga sprawa, idź na studia, pomyśl o technicznym kierunku bo później jest łatwiej. Będzie ciężko, ale zamiast uciekać, zatrzymaj się, wybacz sobie oraz świadomie buduj dla siebie, zacznij się cieszyć też z małych rzeczy i sukcesów. Wiem co piszę.


List Martina

Witaj Danielu.

Kilka postów przeczytałem o tym jak niektórzy próbowali przechodzić na odwyk, w jaki sposób, co ich do tego skłoniło, itp. Nie widziałem jednak takiego, w którym byłby podany powód dla którego ja postanowiłem coś z tym zrobić, ale po kolei.
Ogólnie to minęło około 10 lat odkąd nie jestem w związku, takim na poważnie oczywiście. Owszem przez te 10 lat poznawałem inne dziewczyny, spotykałem się itd, ale nigdy to nie było nic na serio. W każdym razie w łóżku nigdy się nie spotykaliśmy.
Z czasem po rozstaniu zacząłem się coraz częściej samemu zabawiać - z początku to tylko przy pomocy fantazji o mojej byłej i naszych nocnych wyczynach, ale później w końcu zacząłem sięgać po porno - zdjęcia, filmy. I rzeczywiście było tak jak czytałem w jednym poście o uzależnieniu, tzn. zaczynałem od typowych aktorek porno - normalne sceny łóżkowe z facetami. Jak zaczynało mnie to coraz mniej podniecać to wyszukiwałem tylko lesbijki. Jaki i to mnie zaczynało nudzić to wtedy przeniosłem się na tzw. amatorki, które same siebie nagrywały, czy kamerki internetowe, itd. po sznurku. Bywało tak, że codziennie się masturbowałem, ale i tak że tylko co kilka dni, albo też że w ciągu 2-3 godzin nawet po kilka razy - aż mnie wszystko bolało między nogami. To uzależnienie oczywiście negatywnie wpłynęło na moje życie - m.in. problemy ze znalezieniem partnerki, tj. moja śmiałość do kobiet mocno spadła. A gdy przypomnę sobie jaki kiedyś byłem otwarty, to jestem, w szoku. Podświadomie zdawałem sobie sprawę, że mam z tym problem. Nie jeden raz nawet próbowałem sam się zmusić żeby to odstawić, m. in. kasowaniem filmów z dysku żeby mnie nie kusiło (ale nie wszystkich). Jednak udawało mi się wytrzymać tylko kilka dni, może czasem tydzień - jednak przez ten okres myślałem o porno i kusiło żeby obejrzeć, ale jakoś jeszcze dawałem rady. W końcu jednak psychika nie wytrzymywała, odpalałem filmy i do dzieła.
Około tydzień temu zdecydowałem się skorzystać z kobiety do towarzystwa - pierwszy raz w życiu. Ogólnie jestem przeciwny takim usługom i bardzo negatywnie do tego podchodzę, tak samo jak do tzw. sexu bez zobowiązań. Jednak od dłuższego czasu zastanawiałem się nad tym, ale odpychało mnie to. Nie wiem co mnie skłoniło - strach, że może nigdy już nie będę z kobietą się kochał? Że do końca życia "na ręcznym"? Nie wiem. W każdym razie spotkałem się z nią. Myślałem, że jak tyle czasu nie byłem z kobietą, to jak ona tylko mnie dotknie czy zacznie zadowalać ustnie to stanie mi jak armata przeciwlotnicza. I się zdziwiłem. Nie powiem - dziewczyna naprawdę mocno się starała, ale wzwód miałem tylko częściowy. Oczywiście stosunek nam nie wyszedł, nie potrafiła mnie doprowadzić do orgazmu. Później sobie tłumaczyłem, że nie mogłem bo to obca osoba, bo jej nie kochałem itp. Ale jak trafiłem na tego bloga to doszedłem do wniosku, że najbardziej prawdopodobny jest problem z masturbacją. Zacząłem nawet myśleć o pójściu do seksuologa czy jakichś tabletkach (swoją drogą teraz wiem na jakich osobach żerują producenci takich tabletek). To spotkanie było i pozytywne i negatywne. Negatywne to oczywiście to, że musiałem zapłacić za tą wątpliwą przyjemność. A pozytywne to to, że było ono bardzo silnym bodźcem dla mnie żeby zacząć walczyć z problemem masturbacji. Efektem było, że jeszcze w ten sam dzień wyczyściłem dysk ze wszystkich zbędnych filmów i zdjęć - ładnych kilka GB wolnego miejsca mi przybyło. Później zniszczyłem też wszystkie płyty. Plusem jest też to, że gdybym się nie umówił to nadal byłaby jazda "na ręcznym". Nie mogę powiedzieć, że jestem w jakimś zaawansowanym stadium odwyku, trochę krótko. Ale nigdy jeszcze nie miałem takiej zachęty. Wcześniej jak trochę pomyślałem o jakimś porno to zaczynało mi się coś dziać w spodniach. A teraz? Kompletnie nic - nawet podczas czyszczenia kompa kiedy mimo wszystko fotki czy nagłówki filmów musiałem widzieć.
Nie mam nic przeciwko umieszczeniu tego listu na blogu. Za miesiąc, dwa postaram się jeszcze raz maila napisać - zobaczymy czy i jakie będą efekty.

Pozdrawiam
Martin




Nie popieram takich wizyt, tzn każdy myśli za siebie i nie będę moralizował na ten temat wiele, chodzi oto że jest to zbyt łatwe i wiele osób się uzależnia od takiego łatwego seksu, płacisz i masz, więc wiecie. Zamknijmy ten temat, natomiast walenie do porno, pewnie z mocnym uściskiem itd zrobiło swoje, dodatkowo stres przez tak długi czas braku kobiety i mamy rezultat jaki widzisz. Odwyk i zero masturbacji, zacznij się mocniej socjalizować i szukać partnerki i pamiętaj o badaniach... ze względu na taką wizytę...

Po roku...

Witam. Chciałem pokrótce przedstawić swoją historie. Jakiś niecały rok temu w jakimś komentarzu, napisałem, że biorę się za siebie, bo nie chce zostać impotentem do końca życia. Więc u mnie wyglądało to tak. Totalna abstynencja przez 3 miesiące, niestety tylko od masturbacji, porno oglądałem dalej, w końcu się złamałem, gdy dobierała się do mnie znajoma mężatka niezadowolona ze swojego związku. Jej się oparłem, ale na następny dzień miałem maraton, bo coś we mnie pękło :/ Jednak nie załamałem się tym. Następnie znowu 3 miesiące przerwy z oglądaniem porno. Po trzech miesiącach byłem tak naładowany, że pewnego razu podczas oglądania porno, mocniej ścisnąłem kegle i było po wszystkim. Jednak wtedy już nie było żadnego maratonu, tylko ten jeden "wystrzał". Też się nie załamałem. Dalsza abstynencja, jednak dalej z oglądaniem porno od czasu do czasu i po miesiącu znowu naładowany musiałem sobie raz ulżyć. Też się nie załamałem. Jednak po tym wypadku już przestałem oglądać porno. 
Do dnia dzisiejszego 3 razy zdarzyły mi się polucje nocne których nigdy wcześniej w życiu nie miałem a mam 33 lata. w czasach oglądania porno tak naprawdę nie czułem jakiejś super poprawy. Teraz jednak gdy już nie oglądam, poprawa jest widoczna. Może nie mam co rano namiotu, jednak jeżeli już następuje wzwód jest o niebo twardszy i dłuższy niż podczas oglądania porno. Reasumując, po prawie rocznej przerwie dopiero teraz zauważam zmiany na lepsze, więc nie załamujcie się jeżeli nie widzicie poprawy. Podstawa to przestać oglądać porno. Ja nie stosowałem żadnych blokad, jakoś teraz wytrzymuje, ale wiadomo, że nie każdy da radę wytrzymać. Do tej pory mam jeszcze przebłyski przed oczami jakichś scen z filmów porno, ale od razu wyrzucam je z głowy. Widząc jakieś zdjęcie półnagiej kobiety na portalach, przewijam dalej i nie myślę o nim więcej. W moim przypadku doszła jeszcze motywacja, gdyż 1,5 miesiąca temu na pewnym portalu społecznościowym poznałem dziewczynę o jakiej bym nigdy nie marzył, że poznam. Gdy nadejdzie TEN moment, nie chce wyjść na impotenta, tłumaczącego się, że to przez zmęczenie i takie tam. Odnośnie jakiejś mojej transformacji to nie odczułem, żadnych jakichś super mocy, czy czegoś takiego. Nadal raczej nie zagadałbym do ładnej dziewczyny na żywo, ale to już pewnie kwestia charakteru. Cała zmiana u mnie zaszła, gdy pewnego dnia pomyślałem, że nie chcę być nocnym koniobijem i, że muszę wziąć sprawy w swoje ręce. Aha codziennie uprawiam też jakąś aktywność fizyczną: rower, bieganie, cross-fit, ale sport uprawiam od dzieciństwa, to nie tak, że zacząłem teraz. Życzę wam wszystkim powodzenia, bo naprawdę ciężko jest wyjść z tego bagna, ja jeszcze nie odzyskałem pełnej sprawności, ale wiem, że idę dobrą ścieżką :)) Pozdrawiam.




Tak jak piszesz pozytywne myślenie, wypełnienie sobie czasu,zero porno to odpowiednia droga, nie ma się co spinać.

List od R

-Here we are.
-And here we are.

Odpowiedział zachrypniętym głosem  na zaczepkę młodego który znalazł się na odwyku po raz kolejny.

Pornografia przyjemność i przekleństwo, wolność i niewola w jednym. Piszę do was bo już przegrałem tyle razy, że przestałem już liczyć. Piszę bo czuję się bezsilny i zdołowany.
Jestem R. Swoją przygodę zacząłem bardzo wcześnie nie pamiętam dokładnie, ale stawiam na początek szkoły podstawowej bo chyba pierwszy raz, wtedy właśnie znalazłem u wujka świerszczyki takie jak: Twój weekend, seksolatki itp. Od tamtego czasu tylko rosło zainteresowanie tematem...
Dziś mam 23 lata trochę czasu minęło prawda? Jednak nic się nie zmieniło oprócz nasilenia filmów, zdjęć i gier erotycznych za sprawą stałego łącza. Kiedy znajomi poznawali dziewczyny, ja odkrywałem nowe kategorie,
gwiazdki i strony. Doświadczenia w branży mi nie brak. Bdsm, pov,
gangbang, reversegangbang more?
No problem. Lisa Ann, Sasha Grey, Dylan Ryder, Veronica Vanoza, Christy Mack, Hannah Hilton, Connie Carter.
Mógłbym więcej tylko po co?
Skoro po sesji, rutynce, rytuale
zamykam laptopa i jestem sam.
Odkryłem tego bloga, codziennie przeglądam tematy i badania.
Zacząłem dostrzegać że odkąd siedzę w branży to nie umiem się zakochać, nie czuję tej chemii jaka powinna się wytworzyć. Spotykałem się z dziewczynami jednak większość znajomości kończyłem ja. Czułem że są mi nie potrzebne i obojętne.Nie podniecało mnie to, nie przeżyłem tej szczenięcej miłości and yes im still virgin...
Po co się starać i zabiegać, skoro w internecie, w jednej sekundzie mogę mieć Czarną, latynoskę, azjatkę, sekretarkę, nauczycielkę, z dużymi czy małymi piersiami, z pończochami lub w szpilkach i da mi taką dawkę dopaminy że po kilku sekundach będę miał erekcje. To co wcześniej napisałem jest świetne ale nie realne. Po każdym video zakładka jest zamknięta, historia czyszczona teraz nawet jest tryb incognito jeszcze lepiej. Żeby nie używać chusteczek nauczyłem się dwa lata temu orgazmu bez wytrysku. Kolejnym problemem jest to że nie umiem się powstrzymać. Zdarzyło mi się kilka razy przeglądać w pracy na telefonie filmy i zdjęcia, nie muszę fapać oglądam po prostu dla rozrywki, masturbacja to dodatek.

Za każdym razem jak podejmowałem walkę z uzależnieniem, przegrywałem, nieświadomie wracałem, nie umiem tego kontrolować.
Na dzień dzisiejszy mam:
-Zablokowany laptop oraz telefon (k9 i safari z ograniczeniami. Hasło wpisał mi znajomy ponieważ wkur***** się, gdy po 3 dniach pękłem wpisując swoje hasło )
 -Aplikacje Brainbuddy do kontrolowania humorków i dni bez fapania i oglądania.
-Obolałe jaja i podbrzusze.
-Karnet na siłownię 3x w tyg.
-Motywacje.

Napisałem to wszystko bo czułem potrzebę się komuś wygadać, sprawdzałem adresy seksuologów u mnie w mieście, jednak uważam że nikt lepiej mnie nie zrozumie jak ludzie którzy mają ten sam problem. U mnie nadszedł ten czas żeby z tym skończyć. Chcę ściągnąć te je**** kajdany które ciążą mi na psychice, ten wstyd, jestem już za stary na to by walić konia do ekranu, martwić się czemu on nie stoi czy tym że moi znajomi mają partnerki i seks a ja nie. Trochę o mnie: Nie napisałem całego imienia, myślałem nawet nad pseudonimem, wyglądało by to jak gwiazda rocka na terapii. Jestem pracoholikiem bo po za porno które kocham i nienawidzę, kocham też pieniądze, inwestuje w swój wygląd, robię małe projekty i co jakiś czas występuje publicznie. Kiedyś trenowałem mma obecnie od 2 tyg jest to siłownia( żeby mieć mniej czasu na myślenie o xxx)
To by było na tyle zostaje mi walka z moim największym demonem o jakim wam wcześniej pisałem. Nie wiem czy admin to zamieści, samo napisanie tego zajęło mi sporo czasu i przemyśleń. Jeśli ktoś z was to przeczyta to wiecie że nie jesteście sami z tym problemem jest nas więcej, dużo więcej. Peace R.




Pierwsza uwaga, im mniej myślisz o uzależnieniu tym lepiej, dlatego staraj się pogodzić z tym że jesteś chory, będą humorki, ale z czasem przejdą, wiesz dobrze że posbycie się porno to jedyna droga. Stres spowodowany ciągłym myśleniem o tym daje efekt w spadku aktywności na dole, wyluzuj to przejdzie i wróci wszystko na swoje tory. Musisz znaleźć sobie kobietę.

piątek, 16 września 2016

Pytania Nakręconego

Cześć Daniel mam nietypowy problem jestem już jakiś czas na odwyku co prawda miałem kilka wpadek typu nawrotu itd ale zacząłem już nad sobą panować nie oglądałem xxx dłuższy czas fantazje w końcu zniknęły pojawiły się poranne erekcje  libido jakby zaczęło wracać lecz od niedawna jestem z kobietą w związku. Odrazu mówię że nie było jeszcze między nami sexu ( i dobrze) lecz oboje bawimy się sobą pieścimy itd tylko przy częściowym rozbieraniu się całujemy przytulamy podoba mi się to lecz gdy się tak nakręcamy czuję się ''prawie'' jak po maratonie z porno :( dziwne uczucie w głowie - taki jakby ból albo jakbym wypil 0,5l wódki czy był na kacu...pozniej pojawia się metlik w glowie mgła spadek humoru a nawet libido mija kilka godzin a nawet kilka dni zanim wróce wmiarę do normalnego stanu,humoru. Gdy się podniecę czuję  jakby dopamina napływała mi do głowy. Co myślisz o tym przypadku kontynuować odwyk czy zaprzestać tego typu zabaw na jakiś czas? Dodam że podczas zabaw nie dochodzi do mojego orgazmu czy tam rozładowania. Może to przyczyna? Erekcja podczas zabaw nie najgorsza taka na 70-80% ogólnie najlepsze samopoczucie libido efekty notuje jak dostarczam sobie jak najmniej dopaminy w tego typu sposób.Podobnie uczucie w głowie mam gdy gram  po kilku dobrych misjach pełnych akcji czuję ten ''mętlik w głowie'' oczywiście staram się to ograniczać lub nie grać wogóle. Do tego wszystkiego dochodzą również fantazje na temat mojej kobiety które powodują u mnie też pewnego rodzaju odurzenie dopaminą. Danielu co proponujesz mi lub nam wszystkim w podobnych problemach? Czekać i czas zdziała cuda ? Czy moje zachowania są nie ten teges.
Pozdro

Nakręcony.



Ciekawa sprawa jeśli do tej pory odwyk przebiegał normalnie i nie masz już fantazji pomyśl czy nie lepiej odbyć normalnego stosunku bo tak bawiąc się nakręcasz dopaminę, więc po orgazmie unormuje się i spadnie, to naturalny mechanizm. Chyba że wczesniej przy porno spedzales godziny trzepiąc bez umiaru i orgazmu nakręcając dopaminę i jakby przyzwyczaiłeś się do takich dopaminowych szczytów, wtedy bym radził odstawić takie zabawy albo stonować je. Spróbuj stosunku i zobacz jak będziesz się czuł na razie, jeśli będzie ok to idź w tym kierunku, każdy jest inny i nie ma co dywagować.

List Igora

Witaj Danielu,
Na początku nie będę orginalny i tak jak większość chcę Ci podziękować za prowadzenie tego jakże potrzebnego bloga a dokładniej związaną z nim tematyką. Muszę również dodać że do tego listu zbierałem się od dobrych kilku miesięcy zastanawiając się czy jest jakikolwiek sens by o tym pisać. Zacznę od całej mojej historii.
Mając około 11 lat znalazłem kanał w telewizji gdzie pokazywane były nagie kobiety. Była to dla mnie nowość i bardzo mnie to zaciekawiło więc siedząc sobie wygodnie na fotelu beztrosko oglądałem wyginające się panie pomimo że obok w kuchni mama robiła śniadanie nic o tym nie wiedząc. Później zaprzestałem bo przestało mnie to aż tak bardzo interesować. Problem wrócił gdy w moim domu pojawił się długo wyczekiwany internet czyli gdzieś około 16 roku życia. Zacząłem oglądać normalne porno. Po każdej masturbacji miałem cholerne wyrzuty sumienia do siebie nie wiedząc czym tak na prawdę jest to spowodowane. Pomyślałem, że to są tylko bezpodstawne urojenia w mojej głowie i muszę to ignorować. Od tamtego czasu nie pamiętam żebym miał jakąkolwiek przerwę w fapaniu przy porno. Były dłuższe, krótsze okresy abstynencji jednak nigdy nie planowałem tego porzucić. Przez okres gimnazjum/liceum byłem dosłownie frajerem. Czułem w sobie wstręt do samego siebie przez co byłem nieśmiały, małomówny, unikałem kontaktu wzrokowego a żeby napisać do fajnej dziewczyny potrzebowałem co najmniej kilku dni na zastanowienie się i wymyślałem różne scenariusze co będzie dalej i jaka będzie reakcja danej osoby. Nie będę wspominał już o prezentacjach klasowych bo wtedy miałem ochotę zapaść się pod ziemie najlepiej. Warto też wspomnieć że do tej pory nie miałem szczęścia związać się z jakąś dziewczyną na bliżej, nie mówiąc o tym że nigdy się nie całowałem a co dopiero mówić o czymś więcej. Wszystko to stało w jednym miejscu do momentu gdy natrafiłem zupełnie przypadkowo na Twój blog ponad rok temu.
Pamiętam jaki wtedy poczułem szok i ile lat mi przeleciało przez palce uświadamiając sobie jak porno mnie niszczy. Od razu rozpocząłem odwyk. W tym czasie zapisałem się na siłownie, trzymałem dietę i zacząłem się rozwijać. Niestety do chwili obecnej wytrzymałem w abstynencji maksymalnie niecałe 3 tygodnie. Mimo, że dalej w porno tkwię zmieniłem się diametralnie na plus. Zacząłem wychodzić do ludzi, rozmawiać, tworzyć cele a następnie je realizować. W tym przekonaniu utwierdziło mnie również dużo osób które patrzą na mnie przez pryzmat czasu. Z chłopca zakompleksionego który bał się spojrzeć w swoim odbiciu lustra stałem się pewnym mężczyzną. Aktualnie pracuję w call center w dziale sprzedaży gdzie na kontakt z ludźmi narzekać nie mogę gdyż co chwila mam połączenia. Również chcę wspomnieć, że choć mimo małego stażu w pracy cenią mnie za jednego z najlepszych pracowników, dostaje awanse i również wyśmienicie się czuję rozmawiając z kilkudziesięcioma klientami dziennie. Czego chcieć więcej. jako 20-latek nigdy bym nie przypuszczał że już teraz tak się rozwinę i przede wszystkim będę tyle zarabiał. Wszystko byłoby idealnie gdyby nie fakt że dalej w tym nałogu tkwię i nie mogę tego wykluczyć całkowicie z mojego życia. Po drodze próbowałem nawet szukać pomocy u psychologa ale nie byłem z tych wizyt zadowolony. Wiem, że tu wszystko chodzi o dopaminę ponieważ zarówno Twojego bloga jak i kilka książek związanych z tą tematyką przeczytałem i zdaję sobie sprawę jak to działa. Niby w teorii jest pięknie bo tak jak wspomniałem dobrze mi idzie w pracy, sporo zarabiam, nie mam problemu żeby z kimś zacząć rozmowę więc tej dopaminy dużo mi się dziennie produkuje, ale mimo wszystko dalej co jakiś czas sięgam po porno zdając sobie sprawę że to mnie ogranicza czy też opóźnia w dalszym rozwoju. Gdy nie tak dawno miałem swoje urodziny postanowiłem, że jest to definitywny koniec z porno bo kończąc erę nastolatka trzeba z pewnych przyzwyczajeń zrezygnować. Wytrzymałem 1,5 tygodnia. Przez ten jakże długi okres zapoznałem dziewczynę która nie wiedząc z jakiego powodu spodobała mi się bo czułem że ma to coś. Motywowało mnie to tym bardziej do rzucenia z nałogiem po czym dzisiaj z rana pomyślałem żeby włączyć porno tak z ciekawości ale tylko na kilka sekund. Zakończenie doskonale znacie tej historii. Pomyślałem, że to czas najwyższy by skończyć z tym bo to się zaczyna robić dla mnie żałosne. Ponad rok mija ze świadomością w jakim nałogu jestem a jednak mimo to dalej oglądam. Mimo wszystko myślę, że dzięki Twojemu blogowi te miesiące walki nie idzie na marne bo wiem ile się we mnie przez ten czas zmieniło. Do pełni szczęścia potrzebuję zerwać z tym na amen i znaleźć sobie wyczekiwaną partnerkę. Jestem już dość sfrustrowany co dowodem jest na to, że piszę ten list po 3 w nocy wstając jutro z rana do pracy. Postanowiłem by napisać ten list by się Wam zwierzyć i częściowy przybijający ciężar z siebie "spuścić" i poznać przede wszystkim Twoją opinię Danielu odnośnie mojego problemu który moim zdaniem nie jest tak typowy jak większość tutaj zgromadzonych fapowiczów. Każda pomoc jest mile widziana by spełnić to co większość z Was realizuje bądź też ma to za sobą.

 Igor


Dla wielu nieśmiałych osób w sumie call center to dobra opcja bo umożliwia przełamanie się, więc innym czytelnikom tego listu zwracam na to uwagę, gdyż często porno powoduje zamykanie się w sobie. Jak widać idziesz w dobrym kierunku, zainstaluj k9 i pomyśl o pewnym balansie a nie tylko rozwój i praca, to fajne, ale zdrowie też jest ważne i takie wyważenie wszystkiego może bardzo pomóc niż ciągły pęd.

czwartek, 15 września 2016

List Mateusza

Witaj Daniel !
Jestem Mateusz, mam 27 lat i zachęcony przeczytanymi na Twoim blogu świadectwami ludzi wychodzących z nałogu postanowiłem podzielić się również swoją historią. Jeżeli uznasz ją za wystarczająco ciekawą, z góry wyrażam zgodę na publikację pod samym imieniem. Osobiście jestem przekonany, że mój przypadek jest interesujący o tyle, że niewątpliwie uzależniłem się od masturbacji, jednakże nigdy nie byłem miłośnikiem pornoli. Czy to się wyklucza? Najwyraźniej nie.
Historia mojego uzależnienia zaczęła się we wczesnym dzieciństwie, jakoś w czasach przedszkolnych. Oznacza to, że praktycznie nie pamiętam czasów, kiedy się nie masturbowałem. Oczywiście nie miałem wtedy pojęcia, że istnieją takie rzeczy jak seks czy pornografia, co nie przeszkadzało odkryć, że zabawa własnym członkiem zapewnia wyjątkową przyjemność, powiększoną poprzez myślenie o podobających mi się dziewczynach. Paradoksalnie nie wyobrażałem ich sobie w żadnych wyuzdanych pozach czy konfiguracjach, no bo byłem przecież niewinnym dzieckiem, wystarczało mi przywołanie ich obrazu oczami wyobraźni.
Siłą rzeczy tamte zabawy nie kończyły się wytryskami, w końcu mój młodziutki organizm nie produkował jeszcze spermy, jednak czas mijał, a ja dorastałem, dojrzewałem, waląc konia gdy miałem ku temu okazję i idąc przez życie. W wieku nastoletnim pojawiły się wytryski. Dodam do tego, że byłem zawsze osobą ospałą, flegmatyczną i nieśmiałą, mało towarzyską, więc nie miałem nigdy dziewczyny za nastoletnich lat.
Gdzieś w trzeciej klasie gimnazjum postanowiłem z tym przestać. W postanowieniu wytrzymałem coś koło roku, może był to niecały rok, a ja będąc na dobrej drodze zachowałem się jak niedojrzały kretyn i wróciłem do nałogu na początku liceum. Z okresu braku masturbacji pamiętam żelazne erekcje, wtedy podczas mycia się mogłem powiesić sobie ręcznik na penisie zamiast na wieszaku ☺ Podczas tamtej długiej przerwy złamałem się ze dwa razy i zapamiętałem lekki ból w kutasie i mega potężne spuszczenie się.
Walenie stało się moim regularnym rytuałem. Wyrobiłem w sobie nawyk masturbacji w łóżku przed snem.  Nigdy nie przekonałem się do pornoli, wciąż polegając na swoich fantazjach, które zrobiły się pikantniejsze.
Pierwszy sygnał, że może być coś nie tak, pojawił się, gdy poszedłem na studia. Miałem rozbudzone fantazje i nie mogłem doczekać się inicjacji seksualnej. Niestety w dalszym ciągu nie było perspektyw na znalezienie sobie dziewczyny. Postanowiłem wybrać się do prostytutki. Znalazłem numer w Internecie, zadzwoniłem i pojechałem. Wtedy nastąpiło to, co przeszło większość z nas: sprzęt nie stanął na tyle, żeby móc go wprowadzić do cipki pomimo pracy rąk i ust seksownej. To było straszne przeżycie. Czułem się okropnie zawiedziony, tym, że miał to być wspaniale spędzony czas, a skończyło się na niczym. Po paru tygodniach wybrałem się tam po raz kolejny, lecz skutek był taki sam. Tłumaczyłem to sobie wtedy stresem spowodowanym tym, że próbuję kochać się z zupełnie obcą kobietą, do której nic nie czuję. Myślałem że jak poznam dziewczynę, z która nawiąże prawdziwie bliską relację, to będzie inaczej.
Na studiach sporo chodziłem na imprezy do klubów i mój członek budził się, gdy podczas bliskiego tańca dziewczyny ocierały się zmysłowo tyłeczkami o moje krocze. Ponadto budziłem się z porannym drągalem, gdy miałem pełny pęcherz, co świadczyło o tym, że moje problemy są natury raczej psychologicznej niż fizjologicznej. Jednak częste walenie spowodowało, że bardzo rzadko doznawałem spontanicznych erekcji, a jak już, to zdarzały się w nieuzasadnionych momentach, takich jak siedzenie na nudnym wykładzie. Podczas masturbacji nieraz dochodziłem do stanu, w którym członek stawał dopiero tuż przed samym wytryskiem, a większość zabawy odbywała się na miękko.
Gdy popracowałem nad wizerunkiem (solarium, zastąpienie nijakiej fryzury nacelowanym irokezem, staranniejszy dobór ubrań) zacząłem poznawać w klubach dziewczyny, bawić się z nimi, tańczyć, całować, wymieniać numerami, jednakże być może z powodu ukrytego gdzieś w podświadomości lęku przed kompromitacją w łóżku unikałem sytuacji intymnych. Raz po domówce zostałem u koleżanki na noc, zrobiło się romantycznie i spaliśmy razem, jednak ona wyznała, że jest jeszcze dziewicą i pierwszy raz chciałaby przeżyć z kimś, kogo naprawdę kocha, więc skończyło się na przytuleniach i pocałunkach.
Potem nastąpił jeszcze jeden dramatyczny wieczór. Poznałem inną dziewczynę, która konsekwentnie dążyła do zbliżenia. Chciała znaleźć kogoś na pocieszenie po zakończonym związku i w oko wpadłem jej ja. Rozebrała się, ale mnie ogarnęła blokada i trema zamiast podniecenia i znowu do niczego nie doszło. Dziewczyna popłakała się, że nigdy nie czuła się tak upokorzona, ale koniec końców dała sobie wytłumaczyć, że to mój pierwszy raz i dlatego jestem spięty. Jak można było się domyśleć, parę dni później dostałem smsa, że ma swoje potrzeby, a ja ją rozczarowałem, więc dalsza znajomość nie ma sensu.
Minęło znów parę lat, poznałem następną  pannę. Ta wydawała się bardzo empatyczna, więc przyznałem się do braku doświadczenia łóżkowego. Wtedy uznałem, że mając dziewczynę nie należy fapać i znów zrobiłem sobie przerwę. Podczas jednej z naszych nocy tamta dziewczyna usiadła na mnie i zaczęła coś w rodzaju ujeżdżania bez rozbierania się, a ja o dziwo poczułem, że mój mały pęcznieje. Ku zadowoleniu panny urósł do jakiś 80 %, lecz ona nagle się wycofała, a ja żółtodziób nie nalegałem. Później rano po raz pierwszy od długiego czasu dostałem spontanicznej erekcji na widok mojej kobiety elegancko ubranej (taki mój fetysz). Niestety również ta znajomość posypała się bez skonsumowania związku, co było zapewne główną przyczyną, choć ona mi tego nie powiedziała.
Skończyłem studia, zacząłem pracę nie wchodząc już w nastepne związki ani nie mając przygód. Do frustracji doprowadzały mnie opowiadania kolegów, którzy mieli dziewczyny albo wyrywali laski na jedną noc, a ja nie byłem w stanie. Masturbowałem się wciąż do swoich fantazji.
Nadszedł w końcu czas kiedy zacząłem pracę w innym mieście i zamieszkałem samodzielnie w wynajętym mieszkanku. Zaczął się czas intensywnej masturbacji, bo do fantazji dołączyły jeszcze laski przed kamerkami robiące sobie palcóweczkę albo bawiące się wibratorami na portalu do cyberseksu I kolejna ciekawostka: gdy oglądałem, to erekcja była, lecz gdy czasem łączyłem się z laskami w celu cybersexu to już miałem większy problem. Kłopot sprawia mi skupienie się na drugiej osobie i zgranie się z nią, nieraz mam też wrażenie, że kobiecy wzrok parzy mnie w kutasa i powoduje jego przykurcz.
Ostatni bliższy kontakt z kobietą miałem stosunkowo niedawno, i to poniekąd ta sytuacja skłoniła mnie do rzucenia złych nawyków. Zrobiłem sobie tygodniową przerwę od walenia, po czym wybrałem się do klubu. Zacząłem flirt z pewną mężatką, i od słowa do słowa wyznała mi, że w małżeństwie popadła w rutynę, a jak wyczuła moje podniecenie podczas tańca, to sama tym się zaraziła. Ponadto wyszło, że mieszka niedaleko mnie, no i wróciliśmy razem do mojego mieszkania.
Kobieta zdziwiła się, że nie zareagowałem na widok jej nagich piersi, a podniecenie mnie opuściło i nie staje mi pomimo bliskości chętnej do seksu kochanki. Nawet jej ocieranie się o mnie nie wywołało zadnej reakcji, normalnie jakbym stracił czucie w chuju. Oczywiście znów pytania typu „Nie podobam Ci się?”. W pewnym momencie rzuciła tekstem, że pewnie sam się zabawiam i dlatego teraz nie mogę się kochać, no i to dało mi do myślenia.
Trafiłem na Twój blog i uznałem, że dojrzałem do tego, aby skończyć z tym niszczącym zwyczajem, jakim jest masturbacja. Nie ma żadnych racjonalnych argumentów za tym, aby w tym trwać. Mój odwyk trwa na razie dwa tygodnie. Co czuję? W początkowych dniach miałem problemy z zaśnięciem i długo przewracałem się w łóżku z boku na bok. To oznaka, jak silnie jestem uzależniony. Ale pojawiły się również takie objawy jak zanikająca potrzeba snu w dzień i nieraz rozpierająca energia, którą wykorzystałem pisząc ten list. Czasem mam hustawki nastrojów, no i dopada mnie pokusa, żeby jednak to zrobić. Czasami się boję, że w mojej kawalerce kiedyś się złamię, ale pocieszam się, że najgorszy okres powinien lada moment się skończyć.
W tym miejscu chciałbym Ci serdecznie podziękować za wspaniały pomysł założenia bloga, dzięki któremu zostałeś prekursorem w poruszaniu tej niszowej tematyki. Wbrew panującej do niedawna  powszechnie w laickich środowiskach opinii o nieszkodliwości masturbacji Ty odważyłeś się powiedzieć prawdę. Chwała Ci za to! Dużo do myślenia dają również historie nadsyłane przez czytelników bloga. Świadomość, że istnieją ludzie, którzy byli w sytuacjach gorszych niż moja, ale z niej wyszli i teraz cieszą się udanym życiem seksualnym napawają optymizmem i dają największą motywację.
Chciałbym też prosić o kilka słów otuchy i porad. Mimo iż nigdy nie nauczyłem się fapać do pornografii, to chyba powinienem trzymac się tych samych zasad, czyli zero dotykania penisa bez powodu (poza załatwianiem się i myciem), unikanie podniecania się, koniec z show.up. I czy naprawdę nadejdzie taki dzień, w którym doprowadzi mnie do erekcji sam widok nagiego kobiecego ciała, czyli uczucie, którego do tej pory nie znałem? Czy z powodu faktu, że samozaspokojenie towarzyszy mi od małego, mój odwyk będzie trwał bardzo długo? I jak to jest z tym brakiem szacunku do kobiet i widzeniem w nich tylko obiektów seksualnych? Mi się wydaje, że z tym akurat nie mam problemu, i wśród wielu teorii, którymi próbowałem usprawiedliwić moją niemoc, było również to, że być może wszystkie kobiety są dla mnie wielce szanownymi damami i dlatego nie mogę się przełamać do tego, żeby je posuwać, czyli de facto obiektów seksualnych w nich nie widze. Z tego powodu oraz z racji braku zainteresowania porno podejrzewałem swego czasu u siebie aseksualność.
Pozdrawiam i życzę dalszej owocnej pracy nad blogiem
                                                                                                                     Mateusz


Przyzwyczaiłeś się jak sam piszesz do samotnego zaspokajania się, weszło to wręcz w nawyk, nie chodzi o jakieś większe uczucie a o pewną automatyczną reakcję na potrzebę seksualną, wyrobiłeś sobie pewien schemat: masz ochotę i walisz co zwiększa częstotliwość i pewnie czasem nawet wymuszasz orgazm. Dobrze że z porno nie masz problemu, najlepiej wstrzymaj się z masturbacją i nie unikaj sytuacji intymnych z kobietą, teraz ważne!! jeśli nie wyjdzie tłumacz że się zabawiales rano czy bierzesz jakieś leki aby nie brały tego do siebie. Ty też nie bierz po prostu musisz przyzwyczaić organizm i umysł że bliskość z kobietą to normalna i prawidłowa rzecz. To co Cię parzy to strach że coś nie wyjdzie, ale to tylko w głowie i z czasem przejdzie. Jak wstrzymasz się z masturbacją będziesz mial takie ciśnienie że takie sytuację znikną.

List Pani W.

Drogi Danielu!

Mam na imię W. mam 20 lat. Jestem pornoholikiem. Natrafiłam na Twoją stronę, szukając

jakiegoś wsparcia dla odmiany w internecie i oto znalazłam Ciebie. Muszę od razu napisać, że

moje poglądy na świat i na życie są może troche staroświeckie, ale proszę, potraktuj mnie

poważnie. Postaram się szybko nakreślić wszystko. Jak byłam mała, mniej więcej koniec

przedszkola, początek podstawówki, mój starszy o trzy lata kuzyn, a więc wzór do naśladowania

troche mnie obmacywał, rozbierał, kazał siebie dotykać, onanizować. Wtedy milczałam bo gdzieś

tam czulam, że nie powinien tego robić, a nie chciałam go wkopac. Wiem, to głupota, ale może to

przyczyna, że teraz mam pociąg do seksu, w szczególności do męskich narządów. Potem, w

podstawówce miałam kumpelę z którą troszeczkę eksperymentowałyśmy z masturbacją (to była

druga klasa!) i potem z pornografią. Wszystko to było jednak tylko szczeniackie wybryki ­ nic

wielkiego. Pod koniec podstawówki bawiąc się i siedząc na jakiś twardym przedmiocie okrakiem

przez przypadek doszłam i sama nie wiedziałam co to jest. Dopiero potem się dowiedziałam i tak

zaczęła się moja już codzienna przygoda z masturbacją. Pornografia dotarła do mnie dopiero w

pierwszej gimnazjum kiedy to tylko z ciekawości sprawdziłam co to tak naprawdę jest. No i raz za

dużo sprawdziłam, bo potem już na stałe mi towarzyszyła. Zrozumiałam, że masturbacja, a wszczególności pornografia jest zła i trzeba z tym walczyć

(spokojnie, nie chodziło tylko o moralność. doskonale zdawałam sobie sprawę z fizycznych

skutków pornoholizmu). Podjęłam wyzwanie i odwyk, Nie miałam chłopaka ani nic, więc radziłam sobie z tym sama. Dopiero na

początku liceum związałam się i okazało się, że chłopak równiez jest uzależniony, ale tylko od

masturbacji, a z porno nie miał nigdy do czynienia. Walczymy teraz z tym razem, tylko tak jak

mówiłam ­ przez nasze poglądy staramy się nie współżyć, ani nie "bawić się". Wiadomo ­ czasami

się wymsknie. Najważniejsze to wywalić porno, jednak przez 7 lat nie udaje mi się. Wtedy, na

początku myślałam, że nic mi się nie stanie. A teraz widzę, że kiedy tylko mój chłopak wyjeżdża

mi od razu pojawia się porno w glowie. Od seksu czasami mi głowa pęka i prawie poszłam do

łóżka z kolegą z liceum mimo poglądów, mimo wierności chłopakowi. Mam problemy z

osiągnięciem orgazmu kiedy już decydujemy się z chłopakiem na małe "conieco". Często

dochodzę dopiero wtedy kiedy przypomnę sobie w głowie obraz jakiegoś porno. Często rezygnuję

z jego pieszczot, bo nie chcę aby te obrazy się pojawiały automatycznie (czasami tak się

dzieje).Mój rekord jaki wytrzymałam bez masturbacji i pornografii to 107 dni. Tylko. Moim

malutkim marzeniem, które wiem, że nigdy nie zostanie zrealizowane, to aby cała pornografia z

internetu zniknęła. Czy poradzisz mi coś, co może mi pomóc'? Od razu mówie, że współżycie czy

pośrednie odpada. Ciężki orzech do zgryzienia. Tak czy siak, dziękuję Ci za przeczytanie i że

prowadzisz tego bloga :) Naprawdę kawał solidnej roboty i nawet nie zdajesz sobie sprawy jak

wielką pomocą jesteś dla nas, pornoholików




Porno było i będzie i nie ma się co nim przejmować, ważne abyście Wy dali sobie z nim spokój. Jeśli nachodzą Cię fantazję próbuj zimnego prysznica, sporo pomaga oraz kieruj myśli na inny temat, przerywaj je w głowie poprostu.