Lata mijają i powoli czytając kolejne maile oraz komentarze widzimy pozytywne bądź nie efekty odwyku czy ich prób. Niestety w większości wspólnym łączącym elementem tych wypowiedzi jest ciągłe pielęgnowanie poczucia winy lub szukanie czegoś co w nas nie działa, czegoś złego. Ciężko nawet określić co. Zwykle uzależnienie od porno przykrywa wiele pozostałych problemów jak: kłopoty w rodzinie/pracy, brak socjalizacji/przyjaciół, nieproduktywne spędzanie czasu/brak innych rozrywek, różne przykre historie z życia które sprawiły że świat porno był jedynym źródłem szczęścia/pozwalał zapomnieć/. Pewnie można dopisać sporo dodatkowych przyczyn. Ogólnie chyba żyjemy w nieciekawych, szarych czasach, obowiązki, stres, czasem otaczające nas wariactwo mogą sprawiać, że podświadomie zastanawiamy się czy z nami coś jest nie tak. W zasadzie większość z nas wychowywała się z jakimś poczuciem winy i nie chodzi mi tutaj o wiarę. Często rodzice, nawet nieświadomie wpajają dzieciom wiele potencjalnych problemów siejąc w nich zwątpienie czy dadzą sobie w życiu radę czy że nie są czegoś warte. Nie musi być to bicie czy jawne poniżanie, czasem nawet małe rzeczy bolą. Czemu piszę te abstrakcyjne rzeczy?
Mam wrażenie że wiele osób niewspółmiernie do rzeczywistości oskarża się, biczuje, wręcz poniża za wiele rzeczy na które nie miało wpływu. Kobiety mają tutaj łatwiej często, gdyż krótki ale obfity płacz jest tym wentylem spuszczającym nadmiar tego negatywnej energii. My faceci jednak działamy inaczej, trawimy, czasem analizujemy w kółko rozdymając problem, kisimy go, czy nawet pielęgnujemy, gdyż staje się prostą wymówką jak coś się nie uda. "Spieprzyłem, ale zresztą to nic nowego, już wcześniej ktoś mi to wytykał" itd.
Chciałbym i jest to moje marzenie aby większość z nas zaczęła wreszcie akceptować siebie jakimi są, przeprosiła się oraz uznała obecny stan za punkt wyjścia aby zebrać swoje życie do kupy. Zwykle powtarzający się wzór, który tutaj widzę i nie jest to coś złego to: osoba 20/30 lat nie zadowolona z swojego życia lub jego części, zmęczona, świadoma życia poniżej swoich możliwości, często obwiniająca za to siebie/rodzinę/porno/itd. To ciekawe że objawia się to często na tym blogu co w zasadzie jest dobre, gdyż z zasady publikowane są tutaj maile anonimowo. W sumie ten blog pod tym względem się jakoś odznacza. Świat nie jest piękny i cudowny przez co zawsze będą problemy, ludzkie problemy, które często są trudne i sam nawet widzę po znajomych to wypalenie, skumulowane zmęczenie niezależnie czy ktoś miał kontakt z porno czy nie. Wielu z nas doskonale wie, że pozbycie się porno z życia to nie jest rozwiązanie wszystkich problemów jak jakaś magiczna pigułka, szczególnie u osób, które nie mają bardzo negatywnych jeszcze skutków. Przypominam, że blog w zasadzie wystartował od problemu z erekcją/seksem w wyniku oglądania pornografii, gdzie już tylko tabletka mogłaby pomóc. Chociaż były w listach i cięższe przypadki, gdzie nawet one nie pomagały.
Powroty do porno to zazwyczaj efekt innych problemów poza tą rozrywką. Normalne w takim wypadku wydaje się biczowanie, wstyd czy kolejna seria argumentów jakim jest się beznadziejnym. Mam na to tylko jedną odpowiedź: jesteśmy tylko ludźmi i po prostu nie porno jest tutaj problemem, raczej ucieczką przed nimi. Wielokrotnie powtarzałem, że jego pozbycie się szczególnie u osób codziennie spędzających godziny z pikselami może mieć ogromny pozytywny wpływ aby to życie zebrać do kupy, aby było pod kontrolą a nie wypadkową jakiegoś amoku. Wtedy jednak często następuje z szarą rzeczywistością, nie tak barwną jak ta rozrywka, człowiek uświadamia sobie aktualne inne problemy, a porno było jakąś formą ucieczki. To co chcę powiedzieć co wydaje się banalne ale bardzo trudne to aby sobie wybaczyć oraz zaakceptować obecny stan jaki by on nie był, a często bywa okrutny, ale to jedyne wyjście by wprowadzić zmiany w elementach naprawdę dla nas ważnych, aby nastawić nasze życie na prawidłowe tory. Błagam również aby każdy przestał się obwiniać, poniżać przed samym sobą co do niczego nie prowadzi. Niestety większość z nas została tak nauczona za młodu jak zrobiło się coś "złego". W praktyce to nie tyle nas trawi co powoduje ogromne spustoszenie i nakręca negatywnie.
Wyszedł mi chaotyczny wpis, dosłownie z głowy, chyba o niczym. Pragnę jednak abyście wrzucili na luz, zaakceptowali obecny stan jaki by nie był i uznali go za punkt wyjścia aby wprowadzić poprawki aby było lepiej. Zrobiło się błąd? Co nie zadziałało? Co mogę zrobić lepiej? Ok to tak teraz zrobię nauczony na tym błędzie i przestaje się użalać nad sobą... Kolejna sprawa, chyba najważniejsza, nam facetom jest z tym bardzo trudno, ale musimy wziąć odpowiedzialność za nasze codzienne samopoczucie, nie chodzi o sztuczny śmiech jak idiota, ale nauczenie się cieszenia z małych rzeczy, sukcesów. Niestety obserwuję to często, ze wielu z nas nie pozwala sobie na głupią radość bez większego powodu i jak się później dziwić że wraca się do porno. TO jest bardzo ważne aby cieszyć się z małych rzeczy i przestać biczować się za niepowodzenia, jasne można być przygnębionym jak coś pójdzie źle, ale nie można sobie pozwolić by rządziło to naszym życiem. Zwracam na to uwagę ponieważ wiele mocno uzależnionych osób ma tendencje do wpadania w skrajne stany bo są tak rozchwiane.
To chyba tyle, głowa do góry.
Często się obwiniam. W sumie to całe moje zycie miałem o coś do siebie zal. A to zawsze powodowało ucieczkę w porno i stany lękowe. Doprowadziłem sie do takiego stanu ze bałem sie zasnąć w domu bo miałem wrażenie.. właściwe nie wiem jak to opisać. Bałem sie ze cos złego mi sie stanie.
OdpowiedzUsuńMam jeszcze niejednokrotnie takie stany, ale zaakceptowałem to i skupiam się na życiu. Na sprawach na które mam wpływ.
Nic dodac nic ujac :) wlasnie sobie uswiadomilem na pola na ktorych nie spelnialem sie jakbym tego chcial usprawiedliwialem swoim uzaleznieniem. I robiac to dawalem sobie czas, ze jak z tym skoncze to wszystko sie naprawi. Takie bledne kolo a jednak jest granica.
OdpowiedzUsuńCzyli wpadam w uzaleznienia bo ze mna jest cos nie tak a nie na odwrot ? (tzn. cos z psychika, mozgiem czy czyms tam- co u mnie jest mozliwe ze wzgledu na dziecinstwo) slaba wiadomosc :(
OdpowiedzUsuńchodzi mi raczej oto aby nie popadać w nakręcające się negatywne stany, które nie pomagają. Nie chodzi o Ciebie czy kogokolwiek bo przypadki są różne i uzależnienie są z dobrych i kiepskich domów, z kasa i bez, ale wspólny mianownik jest pewny dół, złe ciągnące się samopoczucie będące już spiralą w złym kierunku. To mnie martwi bo często się powtarza. Jasne że bywa słabo, ale aby było lepiej wymaga to pewnej pracy
UsuńŚwietny post. Rzeczywiście coś w tym jest. Dzięki, że zwróciłeś na ten problem naszą uwagę, że po raz kolejny pozwoliłeś na przyjrzenie się sprawie z Twojej (bardzo "trafnej") perspektywy!
OdpowiedzUsuńOby tak dalej.
Sam może coś wyskrobię...
Trafny post, wnoszący nowe spojrzenie. Zgadzam się w 100% z tym, że istnieje koleracja pomiędzy wpędzaniem siebie w nałóg i go pielęgnowanie a złym postrzeganiem siebie. Tylko mnie zastanawia co zależy od czego. No bo słuchajcie jak rozwiązać swój problem jak nie za bardzo wieży się w siebie, nie czerpie się radości z życia i uciekło się gdzieś po drodze w porno aby sobie ,,poprawić samopoczucie". Fapanie za to sprzyja spadkowi wartości człowieka i nakręca się dół. I koło sie zamyka. Ktoś powie dodać sport, inne zajecia aby odciągnąć złe myśli. Ale problem zaczyna się wtedy jak nie ma się ochoty na rozrywki bo nie widzi się "sensu". 1. Iść do psychiatry, wzpomoc sie lekami. Potem znajdzie sie sila na sport , i inne pozytywne zajecia i to pomoze z odrzuceniem pornografi bo przestanie byc potrzebna do osiągnięcia "czegoś dobrego"? 2. Odrzucić porno co z kolei zlikwiduje stanu depresyjne i odzyska się pewna równowagę psychiczną a potem już z górki..Wywnioskowałem z wpisu , ze autor zauwazył to, ze duzo osob obwinia siebie, i do tego te nieciekawe wydarzenia w przeszlosci. Tylko może ta depresja nabyta z biegiem czasu popycha do ogladania filmików? ? Ktoś z czytelników ma może podobne przemyślenia? Pozdrawiam autora i dziękuję za prowadzenie bloga o tak ważnej współcześnie tematyce.
OdpowiedzUsuńTrafne spostrzeżenie że niektóre rzeczy wydają się że nie mają sensu dlaczego więc je robić jak np sport czy inne aktywności. Właśnie takie myślenie to koło zamyka i naprawdę rozumiem tą niemoc oraz obojętność, zmęczenie wraz z nakręcaniem się w dół. Prawdą jest jednak to że NIGDY TEGO SENSU NIKOMU NIKT NIE DA, prócz was samych. To zagubienie, kręcenie się w takiej pętli, w kole bez sensu to czesto nie tylko przyzwyczajenie ale też pewne lenistwo oraz własny sabotaż prostą wymówką że jaki jest sens coś zmieniać. Łatwo nie jest i wiem jak to jest gdy robi się coś i człowiek się zmusza, ale jest to niezwykle ważne i trzeba to traktować jako nową rutynę, nowy obowiązek, tak tylko można zmienić coś na lepsze.
UsuńBrak sensu może też wynikać z braku perspektywy dopaminowego szczytu jak przy porno, prawda jest jednak taka że nie znajdzie się alternatywy do tak narkotycznego stanu i wszystko naokoło będzie się wydawać bez życia i barw. Jaki zatem sens brac się za ten sport skoro wymaga więcej pracy oraz wysiłku i nie daje takiego haju? Na tym właśnie polega ten wybór i jedyną odpowiedzią jest poddanie się własnej sytuacji oraz akceptacja obecnego stanu:
1) porno zdestabilizowało układ nagrody/szczęścia
2) odzyskane równowagi zabierze czas
3) pewne rzeczy nie dają tyle szczęścia co kiedyś porno i jest to normalne
4) z czasem mózg zacznie obniżać swój próg do uzyskania codziennego "szczęścia", ale trzeba sobie pomóc dodając aktywności, które mogą wydawać się jałowe, ale skoro jesteśmy rozchwiani to i tak nie ma innego wyjścia, bo inaczej można wpaść w jakieś dołki
Nie pisze wam że będzie super zajebiście, jasne czasem ma się te superpowers, a później wahania znowu, to jest jednak efekt tego rozchwiania i czas jest potrzebny do pewnej stabilizacji. Chęć do aktywności to jednak przede wszystkim wyłącznie WYBÓR do którego osoba na odwyku czy po musi się zmusić, nie rozmyślać tylko traktować jak obowiązek. Wybrać można sobie cel np siłka 2 x w tygodniu i traktować to jako obowiązek, ale też doceniać nawet małe postępy, cieszyć się że nawet jak się nie chciało to jednak człowiek poszedł. Ile razy tak miałem że mi się nie chciało ale już po czułem się świetnie, na tym polega przełamywanie siebie na plus, nawet w mikroskali. Ustalcie sobie rygor i bezrefleksyjnie się tego trzymajcie bo często właśnie takie tez rozmyślanie może wpędzać w wątpliwości i negatywne stany co nie jest potrzebne