Dzień dobry,
Mój wpis będzie traktował o mnie samym z przeszłości i byłoby mi bardzo miło, gdyby pomógł komuś w jego teraźniejszości i w przyszłości. Przyznam, ze tekst będzie mieć charakter auto-refleksyjny, pozatym, że piszę go dla Ciebie, piszę go przede wszystkim dla siebie. Piszę, bo minęło 4,5 miesiąca od mojej ostatniej masturbacji. Ostatniej - po niej popłakałem się jak mały dzidziuś i zdecydowałem, że muszę z tym skończyć.
Ale jak do niej doszło? Pozwole sobie zamieścić krótki opis mojego życia. Będzie on przemieszany z wątkiem porno, bo sądzę, moje życie i doświadczenia dzieciństwa są z nim mocno związane.
Słuchajcie, urodziłem się w czasach okrągłego stołu, 26 lat temu, jako najmłodsze dziecko wielodzietnej rodziny (jest nas pięcioro ☺ ) Niestety, moje dzieciństwo nie było szczęśliwe. Ojciec pił – był alkoholikiem, wychowaniem mnie i mojego rodzeństwa zajmowała się wyłącznie moja matka – cudowna kobieta – która poza tym, że nas wychowywała, to pracowała na nas, gotowała, sprzątała i robiła tysiące innych domowych rzeczy. Gdzie ona miała cierpliwość do tego wszystkiego?
Wychowywałem się biednie, cóż, nawet pomimo tego, że moi rodzice mieli naprawdę wspaniałe perspektywy na dostatnie życie (ojciec w wojsku, matka w ministerstwie), to z uwagi na problemy z alkoholem mieszkaliśmy w starym podwarszawskim rozpadającym się drewnianym domku.
Atmosfera w domu była taka jak to w patologii, nieustanne awantury, krzyki, wypominania, ojciec przychodził zalany do domu, były incydenty bicia matki, matka wrzeszczała na niego – istny sajgon. Raz przypadkiem i ja dostałem patelnią po łbie – moja mama nie trafiła mojego taty gdy w niego rzucała patelnią ☺ Tak tak, takie wlasnie sytuacje były na porządku dziennym.
W miejscu w którym mieszkałem miałem swoją enkalwę normalności – była nim ferajna złożona z dzieci z okolicznych domów – w większośći dzieciaki pochodzące z podobnych rodzin jak moja, w których przy dobrym układzie piło jedno z rodziców, przy nieco gorszym – oboje. Tak, ferajna – to była moja ostoja normalności w tym świecie! Wielogodzinne zabawy w podchody, w chowanego, piłka nożna grana w lato do 22:00, bród, smród, obite kolana – tak wyglądało moje małe prywatne szczęście. Bawiąc się tam w krzakach, zapominaliśmy o całym świecie. A oranżada we zwrotnej butelce zakupiona w upalny dzień smakowała jak nic innego ☺
Atmosferę wynoszoną z domu przenosiłem do swojej szkoły. Cóż, odkąd pamiętam byłem wycofany i nieśmiały. Inne dzieciaki to wykorzystywały, biły mnie i naśmiewały się ze mnie – ja za to nie śmiałem im oddać. Wiecie, ja po prostu POTRZEBOWAŁEM akceptacji jak nikt inny i za cenę akceptacji byłem w stanie tak wiele z siebie dać – łącznie z oddaniem siebie w roli kozła ofiarnego. Byłem wykorzystywany psychicznie przez rówieśników z normalnych domów - poszedłem do dobrej szkoły podstawowej, tak zwanej szkoły dla „dzieci resortowych” – dlatego też różnica chociażby w sposobie ubierania między mną a innymi dziećmi była kolosalna. Odkąd pamiętam czułem się gorszy, odkąd pamiętam inni się ze mnie śmiali. Odkąd pamiętam byłem po prostu inny i „odosobniony”.
Co do biedy w domu, jeszcze tylko wspomnę o czymś okropnym co zatrważa mnie do dziś – naprzemiennie z rodzeństwem myliśmy się w tej samej wodzie w wannie. Jak jedna osoba skończyła się kąpać, druga wchodziła do ciepłej jeszcze wody ☺ Takie oto sposoby oszczędzania.
Słuchajcie, chodząc do szkoły i będąc ofiarą w swojej klasie, jednocześnie wraz z ferajną zaczynaliśmy już w wieku 8,9 lat palić kiepy, a w czwartej klasie podstawówki już kupowałem sam papierosy i piłem piwo (karmi!).
O dziczy w jakiej się wychowałem, może świadczyć fakt, że kiedys pewien człowiek zaproponował mi podwiezienie do domu zatrzymując się obok mnie i zapraszając mnie do swojego samochodu. Cóż, wtedy nie wiedziałem o tym kim jest pedofil, ale na szczęśćie zostałem ostrzeżony, że „od obcych cukierków się nie bierze” zatem nie wsiadłem i szybko wziąłem nogi za pas. Czasami zastanawiam się jakby wyglądało moje życie, gdybym wtedy wsiadł do tego auta.
Wraz z następnymi latami w domu było coraz gorzej, ostatecznie doszło do rozwodu moich rodziców. Na szczęście, każde z moich rodziców poszło w swoją stronę – ja + moje rodzeństwo z matką. Następuje podział majątku, dla mnie – TRAGEDIA. Musimy się wyprowadzić. Z perspektywy czasu sądzę, że to dobrze. Niedawno zorientowałem się co się stało z moimi rówieśnikami z ferajny – większość z nich nie wyrwała się z patologii, pożeniła się, popłodziła, sami są takimi rodzicami dla swoich dzieci, jakimi niegdyś byli ich rodzice dla nich samych. Dodatkowo doszły narkotyki, kleje, alkohole, żyją wciąż tam gdzie żyli. Nie oceniam ich, pewnie gdybym dalej tam dorastał, stałbym się taki sam.
Dzięki dobrej pracy mojej mamy udaje się kupić 4 pokojowe mieszkanie na warszawskich blokowiskach, do którego się przeprowadzamy. Oczywiście wszystko na kredyt, trzeba zaciskać pasa. To była moja 5 klasa podstawówki. Nie muszę chyba mówić, że nie dość, że nowy, w nowym miejscu, z bagażem negatywnych doświadczeń, szybko i tutaj stałem się ofiarą rówiesników z klasy. Jednocześnie brak tego prywatnego szczęścia w postaci podwórka, ferajny, skutkował tym, że uciekłem w gry komputerowe i słodycze. Czekolada była moim największym sprzymierzeńcem w wytrzymywaniu tych ciosów psychicznych od grupy, która nie chciała mnie zaakceptować, gdy ja tak bardzo tego potrzebowałem.
W nowym miejscu tymbardziej czułem się autsiderem, to były bloki, hałas, wszystko w jednym miejscu – nie to co w mojej dawnej mieścinie.
Tak minęła moja 5 i 6 klasa, psychiczne znęcanie się przez rówieśników, gry i słodycze. Niebawem zacząłem przypominać ludzika michelin – co tymbardziej utwierdziło moich rówieśników w przekonaniu, że jestem godnym obiektem na bycie ofiarą ☺
Następnie gimnazjum, czas dla mnie rewolucyjny z bardzo wielu względów. Po pierwsze, w gimnazjum na blokach dzieciaki zaczynały robić to, co ja robiłem w wieku 9 i 10 lat w miejscu gdzie wcześniej mieszkałem, to znaczy zaczynały się popalania papierosów i popijania alkoholu. Jako, że miałem już w tym doświadczenie, cóż, użyłem swego doświadczenia po to, aby wreszcie zyskać sympatię, aby wreszcie mnie zaakceptowano. Aby pokazać, że jestem tacy jak oni. W ten sposób w pierwszych miesiącach gimnazjum zacząłem należeć do takiej „elity” klasowej dzięki wspólnemu piciu i paleniu. Cóż, myslicie, że nastąpiła zmiana z „zera” do „bohatera”? nic bardziej mylnego, w tej elicie też byłem ofiarą, też byłem wykorzystywany, bity i poniżany – tylko po prostu byłem przeszczęsliwy, że mimo wszystko miałem kolegów.
Gimnazjum to także hormony, rozmowy o seksie, o masturbacji. Cóż, środowisko, z którym się zadawałem to w dużej mierze „dresiarze” – to było też dość śmieszne, ja w zasadzie zawsze preferowałem rock, chodziłem w długich włosach, taki troche buntownik był ze mnie, a mimo wszystko kumałem się z tą grupą.
Ale wracajac– gimnazjum to też pierwsza masturbacja. Pamiętam ją, myślałem wtedy o Kylie Minogue, zrobiłem to w wannie. 13 latek z Kylie, ach! Moja wyobraźnio!
Masturbacja była idealnym sposobem na to, aby całe to moje napięcie ze mnie schodziło, aby móc się wyładowywać, aby móc się nie przejmować. Tylko na to czekałem po powrocie z zajęć, w pokoju śmierdziało rybą przez moje maratony – wiecie o czym mówię?
Najpierw wyobraźnia pomagała mi osiągnać spełnienie, następnie – z racji kiepskiego łącza – prosiłem kolegów o zgrywanie filmów pornograficznych na płyty cd. Oglądałem je na komputerze. Masturbowałem się coraz częśćiej, jednocześnie wciąż byłem psychicznie i fizycznie poniżany. Gimnazjum to czas także pierwszych narkotyków – marihuany, to czas, gdy moja pewność siebie wynosiła 0, to czas grania w piłkę, biegania po boisku z papierosem w gębie, picia piwa na klatkach, uciekania przed policją, kiepskich ocen, etc.
Po 3 latach, gdy poszedłem do liceum mając 16 lat, cóż! Miałem za sobą bagaż 3 lat masturbacji, bagaż poniżania, bicia, bagaż doświadczeń rodzinnych i nałóg palenia papierośów. Częsty alkohol i piwo.
Nie wiem co się stało, ale w liceum sporo się pozmieniało. Na lepsze. Przestałem się kolegować z moim gimnazjum, znalazłem nowych znajomych, którzy do dzisiaj są moimi przyjaciółmi, zacząłem interesować się płcią przeciwną w kontekście „chodzenia”. No właśnie Panowie! Ja tylko myślałem o tym, jakby to było, gdybym chodził z dziewczyną, w rzeczywistości byłem zbyt na to nieśmiały! Ach, mam teraz uśmiech na ustach gdy przypominam sobie moje półroczne zauroczenia koleżanką ze szkoły spowodowane tylko tym, że zostałem zapytany „czy mam pracę domową” ☺ Byłem chorobliwie nieśmiały nie tylko względem płci przeciwnej (choć wobec niej szczególnie) ,wczesna masturbacja sprawiła moje tak wielkie wycofanie się od rówieśników.
Wielu ludzi mówi o masturbacji w kontekście tego, co wywołuje, to znaczy apatia, depresja etc. Cóż, ciężko mi powiedzieć, czy wtedy to przeżywałem, z pewnością w jakimś stopniu tak, pogrążałem się dalej w nałogu, oglądałem coraz to bardziej hardkorowe filmy o zabarwieniu lekko dominującym (na razie). Całe moje liceum to kolejne trzy lata masturbacji, jednocześnie byłem leniem, ciężko było mi się zabrać za rzeczy, które lubiłem, choć te trzy lata to mimo wszystko lepsze relacje z rówieśnikami – nie bili mnie i nie naśmiewali się. Poza masturbacją i paleniem papierosów miałem jeszcze jeden nałóg – komputer i internet. Niestety, potrafiłem spędzać na nim całe dnie. Na szczęście czekoladę już wtedy rzuciłem – znowu stałem się szczupakiem
Słuchajcie, jak szedłem na studia miałem za sobą 6 lat masturbacji, bardziej lub mniej intensywnej. Na studiach uwaga – zakochałem się ☺. Moje amore było przyczyną, dla której rzuciłem masturbacje na 5 miesięcy! To był dla mnie nie lada sukces! Zauważyłem zresztą już wcześniej, że masturbacja sprawia, że jestem zaspany i apatyczny.
To co się działo w ciągu tych 5 miesięcy było niesamowite, po częśći dzięki uwolnieniu się od nałogu, po części dzięki skyrzdłom amora. Stałem się zupełnie innym człowiekiem. Byłem powszechnie lubiany, szanowany, zapraszany na imprezy, byłem bardzo aktywny, w ciągu pół roku zorganizowałem sobie stypendium za granicę, miałem dobre oceny. Cóż, to był bardzo przyjemny okres mojego życia, czar prysł, gdy moja „love” powiedziała mi kultowe już „traktuję Cię jak brata” ☺
Tak bardzo żałuję, że po tym wszystkim powróciłem do masturbacji. Byłem niesiony przez skrzydła młodośći i skrzydła rzucenia tego nałogu. Niestety, powróciłem po 5 miesiącach. Wtedy jeszcze nie byłem na tyle świadomy tego, jak bardzo pornografia jest szkodliwa, gdybym był, może inaczej by to wszystko wyglądało. W każdym razie pomimo powrotu, com uczynił w dniach trzeźwości, tom uczynił – pojechałem na stypendium.
Na stypendium, na którym wszyscy się pieprzyli na lewo i prawo, ja… wciąż pozostałem prawiczkiem☺ Smutne to, ale taka była prawda. Zdarzały mi się przelotne pocałunki, niesmiale chodzenie, ale byłem mimo wszystko zbyt zamknięty w sobie – masturbacja spowodowała nawrót mnie sprzed jej rzucenia. Nieśmiałego, poszukującego akceptacji chłopaka.
Po powrocie Panowie i Panie dalszy etap degrengolady, najgorszy etap upadku mojej moralności.
Jak wiemy, doświadczeni w masturbacji i pornografii poszukują dodatkowych bodźców, bo dawne ich już nie podniecają. Ja też ich poszukiwałem, dlatego zwyczajna erotyka przestawała mi stopniowo wystarczać. Coraz bardziej kierowałem swoje myśli się w strony filmów ukazujących dominacje mężczyzny przez kobietę, filmów, w których mężczyzna jest poniżany przez kobiety a także przez nie penetrowany. Możliwe, że skręt w filmy o takiej tematyce spowodowany był moim dzieciństwem, choć jak się dowiadywałem i jak wyczytałem, jest to częsta droga obierana przez nałogówców. W każdym razie nawet normalna pornografia przestawała mi się podobać a w wieku 21 lat wciąż byłem prawiczkiem. Może nie byłoby w tym nic złego, gdybym wcześniej, przez lata nie masturbował się do pornografi. Dzięki temu, mój obraz kobiety był całkowicie wypaczony. Nie postrzegałem kobiet jako istot, jako ludzi. Okropne. Nie pamiętam nawet kiedy przestały mi się podobać kobiety na ulicy.
A wiecie jak przeżyłem swój pierwszy raz? Z dziewczyną poznaną przez internet, spotkalismy się jeden raz, w trakcie oczywiście mi opadł – zwalałem to na stres, nie na masturbację. Pozniej jakos powstał i ostatecznie skończyłem. Nawet ta dziewczyna nie była zbyt urodziwa, po prostu chciałem mieć to za sobą. Fakt, ze byłem prawiczkiem, działał na mnie bardzo demotywująco.
Dalsze lata studiów to moje dalsze pogrążanie się w porno. Poza porno, bardzo, ale to bardzo dużo piłem, sporo było imprez, upijałem się, bo miałem wtedy więcej śmiałości z kobietami, gdzieś tam coś czasem wychodziło, ale… no właśnie, zawsze po pijaku, zawsze na imprezie, zawsze z posmakiem alkoholu w ustach.
Jak wyglądał mój dzień? Praca/uczelnia, powrót do domu, masturbacja, siedzenie przed kompem, ewentualna impreza, czasami kilka dni w tygodniu, dużo alkoholu. Potrafiłem spotkać się z kolegą na 0,5 wódki w parku i po pół godzinie wrócić do siebie, zasnąć, rano wstać, pójść do pracy, przyjść, zmasturbować się do ostrej pornografii i zasnąć. Życie jak w madrycie ☺
Okropne takie życie! Bez celu, bez sensu, z dnia na dzień. Bez celu.
Wiele razy próbowałem rzucić masturbację, zawsze powracałem. Moja ręka jakby automatycznie szukała ptaka, sama wchodziła pod majtki, nieświadomie. Nawet jak nie byłem podniecony, masturbowałem się. Zauwazyłem zresztą, że nawet aby osiągnąć twardość, muszę się masturbować. Erekcja nie pojawiała się już nawet na myśl o filmie albo podczas oglądania. Jednocześnie tematyka pornosów stawała się coraz bardziej ostra, „zwykła” dominacja już mi nie wystarczała, dochodził do tego także cuckold i moje zainteresowanie tematyką zdrad. Wyobrażacie sobie? Podniecało mnie to, jakby moja potencjalna parnterka (bo żadnej nie miałem!) zdradzała mnie na moich oczach! Oglądałem hardcorowe filmy w których facet spijał spermę innego mężczyzny z cipy kobiety. Oczywiście do tego grupowy seks i tak dalej, i tak dalej i tak dalej, brnąłem w coraz bardziej nienormalne - wynaturzone zakamarki internetowej pornografii.
Miałem totalnie pochrzaniony sposob postrzegania kobiety, erotyki i intymności. Nie wiedziałem czym naprawdę jest seks, choc widziałem tysiące nagich pań. Nie potrafiłem sobie wyobrazic tego uczucia ciepła między dwoma rzeczywistymi kochankami! Totalnie spaczony obraz rzeczywistosci! Oczywiście w tym samym czasie miałem stałą apatię, stały brak chęci do przeprowadzenia jakichkolwiek zmian w swoim życiu.
Impulsem do zmian okazało się poznanie przeze mnie wspaniałej dziewczyny, z którą do dziś jestem.
Cóż, jak w 99% przypadków, flak podczas stosunku i niemoznosc osiagniecia podniecenia, spowodowała, ze zaczalem się interesowac na nowo problemami wywołanymi przez masturbację. Zacząłem poszukiwać przyczyn tego stanu rzeczy. Wiele razy – pomimo mojej wiedzy – upadałem po to, aby się podnieść. Tak w kółko. Blokady zakładane na komputer nic nie dawały, znajdywałem byle pretekst po to, aby je usunąć i już później ich nie zakładać (ot, bo strona sadistic.pl nie działa! ) ☺
Jednocześnie będąc z moją kobietą, dostając od niej tyle ciepła, stałem się bardzo podejrzliwy. Przecież – zgodnie z tym co widziałem w internecie – kobiety są inne! Kobiety są wulgarne, ostre, dominujące, zdradzające, ku*ewki, a tutaj moja kobieta jest dla mnie taka dobra. Musi coś kombinować – tak sobie myslalem. A ona naprawde była i jest dla mnie aniołem.
Całkowite zatracenie poczucia rzeczywistosći – oto do czego masturbacja prowadzi.
Słuchajcie, będąć z moją kobietą masturbowałem się i niemasturbowałem, dni braku masturbacji mijały na przemian z hardcorowymi maratonami. Wiedziałem, że chcę coś zmienic, próbowałem, szarpałem się - jak ryba złapana w sieć. Sam fakt, ze miałem dziewczyne, niesamowicie mnie uskrzydlił i zauważyłem, że odzyskuje wiarę w siebie, swoją pewność, świadomość tego, ze jestem mężczyzną, a także świadomość tego, że mam problem. Ostatecznie po upadku, który miał miejsce 6 grudnia 2014 roku, rozpłakałem się jak dziecko. Dorosły facet, 25 lat, 12 lat masturbacji, płacze jak niemowlak po kolejnym już wytarciu swojej dłoni ze spermy. Płacze i nie może znieść tego w czym się pogrążył.
To był moment przełomowy, pierwsze co – ściągam pierwszy lepszy znaleziony program, nazywa się „angel”
Programu angel nawet nie trzeba instalować – polecam serdecznie! W folderze w którym mam program tworzę mnóstwo plików, które nazywam budującymi mnie nazwami, typu „przestań! Apatia stangacja!” Xxx powiedziała, że Cię Kocha” etc. Innymi słowy, za kazdym razem, jak wchodzę do folderu i pragnę wyłączyć program angel, widzę teksty, które wpływają na mnie i przypominają mi jaki byłem jak się masturbowałem i przypominają mi, dlaczego przestałem to robić.
Niezależnie od programu, od 6 grudnia nawet nie próbowałem go wyłączyć. Po prostu mam tak silne uczucie, ze chcę z tym skończyć, ze mam wrazenie - nic mnie nie powtrzyma! Mam nadzieję, że się nie mylę.
W międzyczasie po miesiącu od rozpoczęcia odwyku, zapoznałem się z blogiem „na dopaminie”. Szukałem informacji dotyczących pogorszenia samopoczucia po zaprzestaniu. Dawka wiedzy tu zgromadzona niesamowicie mi pomogła! Nie mam słów, aby wyrazić podziękowanie. Ten blog jest niesamowicie motywujący, daje poczucie, że nie jest się osamotnionym w zmaganiach, ze są ludzie, którzy przezywali podobne problemy i co najważniejsze – udało im się te problemy pokonać.
Dzisiaj mija mniej wiecej 4,5 miesiaca od ostatniej masturbacji, niebawem będzie 5 – do tylu miesiecy niegdyś doszedłem. Jak się czuję?
PANOWIE, REWELACJA!
Poczucie pewności siebie, postrzeganie innych ludzi, umiejętność stawiania na swoim, asertywność, koleżeńskość, rozmowność, nie unikanie wzroku – jestem po prostu uskrzydlony swoimi osiągnięciami.
Oczywiście, był flak, był smutek, były stany na poły depresyjne, były w moim odwyku stany apatii i poczucia beznadziejnośći, zmiany humoru, były i wciąż czasem się zdarzają. Ale to chyba normalne, prawda?
Jedyne z czym mam problem, to wciąż mam problemy z pamięcią i koncentracją, są okresy gdy jest lepiej, są okresy, gdy jest gorzej – ale to chyba też jest normalne, jeśli się mylę, proszę mnie wyprowadzić z błędu. Mam jeszcze problem, bo ostatecznie nie udało mi się odciąć od uzależnienia od komputera – mam pracę związaną z komputerem, dlatego czasami cięzko jest po prostu oderwać się od monitora, często też swoją uwagę rozpraszam głupotkami typu facebook itp. – będę nad tym pracował. Jeżeli ktoś zna jakieś skuteczne metody na ograniczenie, z przyjemnością się zapoznam z nimi.
Mimo wszystko stan świadomośći, ze radzę sobie ze słabosciami, z problemami sprawia, że osiągnałem nareszcie to, czego nie udało mi się osiągnąć od 25 lat swojego życia. Osiągnąłem to, czego życzę każdemu z Was, osiągnąłem to, co jest jednym z najważniejszych składowych elementów definicji „bycia szczęśliwym”.
Wiecie co osiągnąłem?
Nareszcie DOBRZE SIĘ CZUJĘ BĘDĄĆ WE WŁASNEJ SKÓRZE. Nareszcie! Po ćwiarce życia! Nie zamieniłbym swojej skóry na skórę kogoś innego, jestem dumny z samego siebie i z tego kim jestem!
Tego wam Życzę! Wytrwajcie w postanowieniach, a też poczujecie ten OGIEŃ W SERCU.
PEACE
Dziękuję za Twoją historię i naprawdę pozytywny rezultat który opisałeś, zmieniając swoje życie. Cześć osób może powiedzieć że masturbacja nie jest zła, ale jeśli ktoś to robi od dawna i strasznie często to już nie jest masturbacją ale raczej jakimś nerwowym uzależnieniem, błędnym kołem, spiralą po której człowiek się stacza. Dodajmy jeszcze porno i mamy mieszankę wybuchową. To że sięgałeś po coraz nowsze bardziej hardcorowe porno to powszechny efekt uzależnienia, na Twoim miejscu juz bym się nie zastanawiał nad dzieciństwem i wpływem na Ciebie dziś tylko byś szedł do przodu bez tego bagażu bo czasem niektóre rzeczy lepiej zostawić za sobą i już nie wracać. Wyciągnąć wnioski jak z porno i przesadną masturbacją i skupić się na dniu dzisiejszym i perspektywach w przyszłości.
Wspaniale że masz wspierające Ciebie kobietę i że zbudowałeś fundament pod lepszą wersję siebie. To inspirujące jak opisujesz jak bardzo pozytywnie zmieniło się Twoje życie i to aż na tylu poziomach. Mam nadzieję że zainspirujesz kolejnych. Niestety wiele osób pozostaje w takim błędnym cyklu i teraz pytanie gdyby go nie przerwały jak by skończyły, pewnie każdy z nas na tabletkach, depresji, kto wie co jeszcze. Cieszmy się zatem z tego sukcesu bo to jest jak wygrana nowego życia.