Witaj Danielu.
Zdecydowalem się by napisać o mojej przygodzie z porno. Wszystko rozpoczelo się jakoś w 5 klasie. Obecnie mam 23 lata i niestety to dalej jest kontynuowane... Ale do rzeczy. Czulem od dlugiego czasu ze jest cos ze mną nie tak. Czulem się miekki, ze każdy może mną pomiatac, największą przyjemność sprawialo mi siedzenie samemu w domu i walenie przed kompem na zmianę z filmami i graniem. Mialem dziewczyny ale zawsze wszystko trafial szlag przez porno i zazdrość. Tak zazdrość, jakby dobrze w związku nie bylo to zawsze się wkurzalem ze moja dziewczyna miala kolegów np. w pracy czy na uczelni. Nie byly to jakieś sytuacje ze one flirtowaly, ja bylem zly o wszystko, chcialem być w centrum uwagi. Miękki wacek bez honoru i wypytujacy o wszystko i kontrolujący. Chodzilem do psychologa, mniej walilem, byl progres. Cos sobie znajdowalem do roboty i najdluzej nie walilem z miesiąc. Czulem energie ale i tak bylo do dupy, wciąż brak pewności, samotność i glupie myśli, w tym samobójcze. Wrocilem do masturbacji, najpierw edging a później normalne jechanko na ręcznym. Każda sesja powodowala ze chcialem krzyczeć i plakac, taki czulem do siebie wstręt. Mam tez zla atmosferę w domu, gdzie ojciec robi ciągle awantury mnie i matce a ja nie umiem mu się postawić bo wiem ze bylby w stanie mnie pobić i to dość mocno, juz kiedyś takie byly sytuacje. Do tego dodać brak pewności, ucieczka od ludzi wiele niepowodzeń i przepis na wolne i upojne chwile przed kompem z porno. Rok temu stwierdzilem ze muszę cos zrobic, bylem na skraju samobójstwa . Przez to ze studiuje kierunek techniczny to dostalem fajna prace na wakacje, do tego chcialem wyjsc do ludzi wiec podjalem dodatkowa prace w gastronomii. Bylo dobrze, czas zajęty i brak porno, chyba przez zmęczenie bo spalem okolo 4-5 godzin. Pozniej poznalem wspaniala dziewczynę, jestem z nią do teraz. Ale wciąż zaliczam upadki. Nie ogladam porno, jeśli juz o jakos tak bezwiednie wlacze zdjęcia w telefonie i uprawiam edging, czasami dojde a czasami nie chce i chodze naladowany. O dziwo nie mam problemów ze wzwodem, mam ochotę na seks ale szybko koncze i po wszystko nie jestem zainteresowany moja dziewczyna i jej potrzebami. Jest mi glupio i czuje się zalosnie przez to ze tylko chce dojść by sobie ulzyc i zapomnieć o świecie. Kocham ją i dlatego się staram cos zmienić. Ona nie wie o moim problemie i nie wiem czy jej mówić. Największy problem to gowno jakie mam w glowie, slabosc fizyczna i psychiczna, totalny brak zainteresowań, może poza graniem na konsoli, ale tak gleboko wchodze w świat gry ze by poczuć się lepszym utożsamiam się z bohaterem danego tytulu. Tak, mam 23 lata i uciekam w gry i herosów... Nie wiem co robić, niektórym wydaje się ze przestanie masturbacji to latwa sprawa, nie to cholernie trudne, to choroba. Od dzisiaj od nowa rozpoczyna wyzwanie... (zezwalam na publikacje wiadomości na blogu ale bez adresu mail)
Chcę zwrócić szczególną uwagę mimo że sam piszę, że uważałem że ze mną jest coś nie tak, nie chcę by to było aż tak negatywnie odbierane. Poważnie porno traktuję jak chorobę jak każdą inną cywilizacyjną, grypa, przeziębienie etc. Nie chcę byśmy zbyt podwyższali etos tej choroby bo to nie ma sensu i tylko utrudni odwyk. Akceptujemy że jest problem, znamy rozwiązanie i je aplikujemy, na spokojnie.
Sytuacja jest jaka jest, nie masz łatwo, ale odwyk to dobry krok by wszystko wyprostować. Sam kiedyś bardzo dużo grałem, naprawdę sporo, szczególnie na początku liceum, była to też pewna ucieczka przed rzeczywistością, która nie była najlepsza. Moje szczęście polegało na tym że przesyciłem się grami i nie lubiłem gier multi, w pewnym momencie zaczęły mnie nudzić bo były coraz bardziej podobne, czułem też że przesadzam. Zacząłem bardziej szanować swój czas bo było mi go szkoda. Oczywiście grałem od czasu do czasu ale rzadko i pozwalałem sobie tylko na bardzo wartościowe pozycje jak GTA czy jeszcze kiedyś fallout, ale teraz chyba tylko gta już i może uncharted nowe. Miałem jednak moment parę lat temu gdzie widziałem że przesadzam i po prostu sprzedałem konsole, były to czasy x360 i łatwej dostępności gier. Po prostu sprzedałem wszystko i poczułem ulgę. Pomyśl czy tak radykalny krok by nie pomógł, łącznie z skasowaniem konta i sejwów. Wiem że zaboli, ale wiesz do grobu leveli i trofeów nie zabierzesz a życie ucieka. Nie radzę tego tylko pomyśl, nie uciekniesz od problemów pamiętaj,
Tak naprawdę sam określiłeś które elementy wymagają pewnej pracy. Sorry ale nie ma wytłumaczenia że po wszystkim z dziewczyną nie masz ochoty, to efekt oczywiście ogolnego zmeczenia porno grami stresem etc. Naprawdę tak ciężko pocałować i przytulić? Nie ma wymówek, jesteś mężczyzną. Słabość to tylko przystanek bez obaw, zacznij chodzić na siłownię, wiem że powtarzam się w każdym liście, ale to działa, praca nad sobą, podbudowanie się etc, nie rozwiąże Twoich problemów ale pomoże w samo ocenie i da Tobie pazur oraz wewnętrzną siłę, odstaw konsolę i zamień na codzienną siłownię, nie koksuj chemią tylko normalnie. Na początku nie będzie łatwo, trudno, bo będziesz zmieniał nawyki ale uwierz warto, a ojcu kiedyś oddasz i zrobisz porządek w domu. Nie ma innej drogi, Ty to wiesz , Ja i czytelnicy, więc odstaw te gówna i weź się do pracy. Piszę to z perspektywy osoby która sporo przeszła i wiem że czekanie to najgorszy wariant.
Pozdrawiam i trzymam kciuki
Daniel
Można zauważyć kilka punktów wspólnych dla wszystkich zmieszczonych tu listów. Poza uzależnieniem od pornografii są to między innymi apatia, samotność, nieśmiałość czy małe powodzenie u kobiet. Próbujemy wrzucić to wszystko do worka z napisem "pornografia i masturbacja", po czym zmienić swoje życie poprzez wyniesienie go do śmieci. Jednak sądzę, że to nie uzależnienie zniszczyło nam życie, uzależnienie jest tylko rezultatem. Oczywiście bardzo szkodliwym, czego nie podważam, ale rezultatem. Oto co za tym przemawia:
OdpowiedzUsuń- mój i podobne przypadki. Zerwanie z pornografią i masturbacją nie przyniosło żadnych zmian poza ogromnym wzrostem libido i poprawą zdrowia. Ponieważ innych zmian nie ma, a tym samym kobiet w pobliżu, dodatkowo przechodzę istne męczarnie.
- wystarczy pobyć w towarzystwie ludzi wiodących udane życie, by się przekonać, że oni wcale nie podchodzą do masturbacji i porno jak do problemu. Gdy brakuje kobiet, oglądają i walą, i żyją.
- opinia, że to właśnie samotność, izolacja, aspołeczność popychają nas w sidła uzależnień.
Dla przykładu: cierpię na fobię społeczną. Nieumiejętność odnalezienia się w społeczeństwie wywołuje poczucie beznadziei, braku sensu i inne bolesne objawy, które muszę zdławić, aby jakoś funkcjonować. Oczywiście jako fobik nie pójdę do knajpy zalać mordę, nie mam też znajomości, by pozyskać narkotyki, więc ulżę sobie w najbardziej dostępny, ale niemniej skuteczny sposób - masturbując się do porno. Dopóki nie zajmę się przyczyną problemów, czyli fobią, brak uzależnienia nie zmieni mojego życia, że nie wspomnę o tym, że dopóki będę się bał żyć, tak naprawdę nie wygram z uzależnieniem.
Mój przypadek jest raczej skrajny, ale sądzę, że schemat dotyczy większości autorów listów. Mylimy przyczynę ze skutkiem, pokładając wszystkie nadzieje w walce z uzależnieniem. "Byłem miękki, nikt mnie nie lubił, siedziałem całymi dniami przed komputerem, dziewczyny mnie olewały, to przez samogwałt!" - naiwnie myślimy. Moim zdaniem zerwanie z masturbacją i pornografią wpływa przede wszystkim na aspekt zdrowotny. Niestety autorzy listów narzekają głównie na marne życie, a tego pełne jaja nie naprawią.
Przy okazji pragnę przestrzec tych, którzy postanowili zmienić się dla "ukochanej". Po pierwsze, nie dostrzegacie pierwotnej przyczyny. Przejmujecie się tylko erekcją. Gdy erekcje wrócą do normy, a kobieta poczuje się zaspokojona (wątpliwe), wciąż nic się nie zmieni. Po drugie, skoro nic się nie zmieni, a wy nadal będziecie słabi i zakompleksieni, to tym szybciej wasze miłości życia zerwą się z łańcucha, a wy tym ciężej to zniesiecie. Taka trauma szybko zaprowadzi was z powrotem w objęcia uzależnienia.
Żeby było jasne, popieram ideę bloga, zwracam jedynie uwagę na problemy, jakie dostrzegłem czytając listy. Pozdrawiam.
Uwagi ciekawe i z pewnością do niektórych pasujące. W moim przypadku ciężkiego uzależnienia pozbycie sie porno zmieniło zycie na lepsze. Kazdy jest inny ale tez pisałem ze to nie panaceum na wszystkie problemy ale dla wielu uzależnionych podstawa aby zebrać to rozsypane zycie do kupy. Czy pozbycie sie porno sprawi samo z siebie ze zycie bedzie wspaniałe ? Oczywiście ze nie ale da wolny czas na refleksje i jeśli ktoś chce a jest zachęcany tutaj to zacznie to zycie ogarniać. Pozostaje tylko kwestia własnej woli i chęci i jest to trudne dla wielu bo porno było głównym źrodłem szczęścia i zaspokojenia. Czy jest łatwo ? Nie, często cholernie trudno dla wieku, ale mimo wszystko łatwiej zyc bez tego bagażu, przynajmniej mi. To wszystko kwestia perspektywy, na ile ktoś zaszedł w uzależnieniu. Jeśli po odwyku ktoś nic nie robi tylko siedzi nadal w domu z konsola to sorry ale zycie nie zmieni sie samo na lepsze. Jesteśmy facetami i stworzeni jesteśmy do działania, nikt tu do nikogo nie przyjdzie i nie powie zacznij zyc robić cos z tym bo cały niedawny czas tylko trzepales.
UsuńKolega Patryk znowu przesadza w drugą stronę. Wiadomo, że zerwanie z porno nie jest lekiem na całe zło. Po prostu porno jest swego rodzaju katalizatorem, gwoździem do trumny dla osób z problemami. Zerwanie z fapaniem to taki pierwszy i duży krok w drodze do zmian. Nie mówiąc o tym, że myli się kolega w tej kwestii, że fobie społeczne i nerwice są przed uzależnieniem - zaburzenia mogą istnieć, ale mogę też być stricte przez uzależnienie wywołane. Już nie wspominając, że występuje na pewno sprzężenie zwrotne uzależnienia z jakimś istniejącym wcześniej zaburzeniem. Zawsze jest tak, że istnieją jakieś skrajne przypadki typu : a) przestał fapać, wszystko w jego życiu się zmieniło b)przestał fapać i nic się nie zmieniło. Dlatego skrajne przypadki się odrzuca i pozostaje 90% osób, które zanotowały mniejsze lub większe, ale pozytywne skutki odwyku.
OdpowiedzUsuń