Info

FAQ oraz Opis odwyku od porno krok po kroku dla początkujących znajduje się tu: http://nadopaminie.blogspot.com/2014/05/100-post-odwyk-krok-po-kroku-dla.html

wtorek, 19 stycznia 2016

List Damiana


Danielu,
Piszę do Ciebie (i pośrednio do czytelników bloga) bo chyba sięgnąłem dna i teraz albo się odbiję albo przede mną jeszcze trzy metry mułu. Nie chodzi mi o to że oczekuję od Was pomocy, bo wiem dobrze, że sam muszę sobie pomóc wyciągnąć się z tego. Nikt tego za mnie nie zrobi.
Moja historia zaczyna się tak jak prawie wszystkie na tym blogu. Masturbować się zacząłem we wczesnym gimnazjum. Najpierw do zdjęć z gazet, ukradkiem obejrzanych kawałków filmów erotycznych w telewizji. Gdy miałem jakieś 17 lat dorobiłem się Neostrady i zaczęła się moja przygoda z darmowymi serwisami porno. Oglądałem najczęściej raz w tygodniu, po około godzinę, dwie. Czasem zdarzało się że wpadałem w kilkudniowy ciąg po którym następowała dłuższa przerwa. Chyba jednak nigdy dłuższa niż dwa tygodnie. Nigdy nie ciągnęło mnie jednak w stronę mocniejszego porno, nie musiałem zwiększać „intensywności wrażeń”. Nie myślałem o tym żeby przestać, czasem tylko nachodziła mnie refleksja ile czasu na to tracę. Miałem dobre usprawiedliwienie dlaczego to robię - mój prawdziwy problem.
Tutaj następuje zwrot akcji, który odróżnia moją opowieść od innych z tego bloga: mam dziś 27 lat a nigdy nie miałem dziewczyny. Nie miałem żadnych relacji z kobietami poza służbowymi i szkolnymi, żadnych koleżanek, przyjaciółek itd. (Z resztą kolegów też zbyt wielu nie mam.) Nigdy nawet nie trzymałem dziewczyny za rękę, nie przytulałem się, o czymś więcej nie mówiąc. Typowy forever alone, czterdziestoletni prawiczek, taka brutalnie mówiąc pierdoła. Przyczyn tego długo by szukać. Nazwijmy je roboczo fobią społeczną albo chorobliwą nieśmiałością. To nie jest tak, że porno powoduje moje problemy w nawiązywaniu relacji. Raczej odwrotnie. Pornografia lekarstwem na brak seksu. Filmy zacząłem oglądać w wieku 17 lat, problem z nieśmiałością miałem właściwie od zawsze. Od podstawówki byłem tym nielubianym i wyśmiewanym dzieciakiem. Dzisiaj nie jestem już w stanie wyobrazić sobie siebie w związku z dziewczyną. Nie wiedziałbym nawet najprostszych rzeczy. Jak się zachować, poderwać dziewczynę, zacząć rozmowę. Cześć czy dzień dobry czy przedstawić się? I co dalej? Jak nie daj Boże będzie chciała ze mną rozmawiać to co ja jej powiem? Że mam pustkę w głowie i chciałbym uciec jak najdalej? Nigdy nie byłem w barze, klubie, kawiarni czy gdzie tam młodzież chodzi. Nie wiedziałbym w ogóle jak się tam zachować. Próbuję tu namalować obraz gościa, który ma świetne widoki na bycie samotnym do końca życia.
Ale nie użalałem się jakoś specjalnie nad sobą. Albo raczej wmawiałem sobie że jest świetnie, że samotność ma swoje zalety. Że jestem wolny jak dzika świnia, że kasy mam jak lodu. Tylko że oddawałem się równocześnie moim dwóm nałogom - porno i obżarstwu. Szczególnie jedzenie wypełniało pustkę w moim życiu. Stało się jedyną i najłatwiej dostępną przyjemnością. Chodziłem najpierw na zajęcia, po skończeniu studiów do pracy, ale poza tym nic ciekawego ze swoim życiem nie robiłem. Cały 2014 r. to festiwal masturbacji przy filmikach z Internetu i wieczornego objadania się. Byłem coraz grubszy i coraz bardziej mi się nie chciało. Niczego.  
Ale w roku 2015 nastąpiły wielkie zmiany. Dokładnie w nowy rok trafiłem z innego forum na tego bloga i po raz pierwszy pomyślałem, że porno może być szkodliwe, że może ten mój ogólny brak motywacji i lenistwo wynika też ze zmęczenia wielogodzinnym siedzeniem przed komputerem. Nie wierzyłem, że mogę to rzucić, więc postanowiłem ograniczyć. Najdłuższe przerwy trwały trochę ponad miesiąc, ale zdarzały się też nadal kilkudniowe ciągi powrotu do nałogu. Jakoś tak sam z siebie poczułem nagle chęć i zdolność do zrobienia czegoś więcej ze swoim życiem. Może rzeczywiście przez ograniczenie porno - na pewno miałem więcej czasu. Zacząłem uważać na dietę, nie obżerałem się słodyczami. Od połowy roku wziąłem się trochę za ćwiczenia fizyczne, najpierw jakieś pompki, brzuszki dla zatrzymania zaniku mięśni, zacząłem intensywnie jeździć na rowerze (zawsze lubiłem ale zaniedbywałem), ostatnio nawet biegam, bo minister zabronił jeździć rowerem zimą. Zacząłem też trochę wędrować po świecie - od lat marzyła mi się przejażdżka TGV do Paryża a teraz po prostu kupiłem bilet i pojechałem. Na ten rok też mam wielkie plany podróżnicze. Zacząłem lubić swoją pracę, ogólnie jestem bardziej pozytywnie nastawiony do życia.
I na tej fali wznoszącej postanowiłem, że dość bycia prawiczkiem.  Wytrzymałem dłużej niż się spodziewałem. Pogadaliśmy chwilę i próbujemy drugi raz. Ale czułem, że nic z tego.  Tylko jedna myśl mnie trochę męczyła - jakoś dziwnie mało czułem. Fizycznie, moim małym przyjacielem. Po miesiącu drugi seks. I klęska, nie mogłem dojść. Właściwie w ogóle niewiele czułem. Na początku erekcję miałem normalną, ale na koniec już całkowity flak. Wróciłem do domu i pomogłem sobie ręką - skończyłem bez problemu. To ten słynny death grip?
I w tym momencie jestem dziś. O dziwo nie załamała mnie ta porażka. Raczej był to „kop w dupę” którego potrzebowałem. Teraz postanawiam sobie, że będę całkowicie pościł. Żadnego porno, żadnej masturbacji. Trochę dlatego napisałem ten list. Po pierwsze chciałem sam sobie poukładać myśli, a po drugie zmotywować się. Tak mam, że jak komuś naopowiadam że chcę coś zrobić to potem mam większą motywację żeby rzeczywiście wytrwać w postanowieniu. Ale kiełkuje też w mojej głowie myśl udania się do specjalisty (psychologa, psychoterapeuty?) w sprawie tej mojej fobii / nieśmiałości / osobowości unikającej.  Może trochę to naiwnie zabrzmi, jak z pamiętnika trzynastolatki, ale tak w ogóle to ja czuję się przerażająco samotny i chciałbym mieć kogoś bliskiego. Może ktoś z was ma jakieś doświadczenia w korzystaniu z takiej pomocy?
Danielu możesz opublikować ten list, jeśli uznasz że warto. Wyszedł trochę przydługi, więc śmiało wytnij co uznasz za niepotrzebne.


Ciekawy list, a im dłuższy tym lepiej bo pozwala samemu ocenić siebie na przestrzeni czasu. Oczywiście szkoda tych lat, jasne dużo straciłeś, ale uwierz wielu obudzi się w wieku 40 lat u lekarza na proszkach. Z tego co opisujesz masz zdrowie, zaczynasz realizować pasje, budujesz swoje życie, ok od zera no ale jeszcze około 60 lat przed tobą więc nie katuj się nie potrzebnie. Zamknij ten rozdział i dobrze wykorzystuj czas. Widzisz śniłeś wtedy odbijałeś się od ściany do ściany, nie tyle w lenistwie co w letargu, teraz natomiast jesteś świadom siebie i swoich potrzeb. w ten sposób twoje życie idzie do przodu i ciesz się każdą nawet najmniejszą zmianą na lepsze. Wychodź do kawiarni czy łyżwy, bilarda nawet sam, idź na koncerty, popatrz czy są jakieś kluby w twoim mieście brydża czy czegokolwiek co lubisz. W ten sposób zyskasz nowe znajomości. Nie patrz wstecz ani na innych, nie porównuj się, typu że straciłem tyle czasu, co bybyło gdyby. Jesteś tu i teraz i zobacz ile udało ci się samemu zyskać i zmienić. Powinieneś być dumny z siebie.



8 komentarzy:

  1. Dzięki za publikację i odpowiedź. Widzę, że trochę wyedytowałeś. Może to i lepiej...

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja historia jest podobna do twojej.Jedyny związek w jakim byłem to 10-letnie obcowanie z ręką.Odstawienie porno to jak przebudzenie z letargu z tym,że po czasie samotność nie daje o sobie zapomnieć i strasznie dołuje.
    Staram się nauczyć żyć w samotności bo brak wyglądu i dobrej gadki wyklucza mnie z matrymonialnego rynku.Mam nadzieje,że z czasem wszystko jakoś się ułoży.

    Życzę ci powodzenia w odwyku i odnalezienia szczęści samem bądź z drugą osobą.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeżeli masz problemy z nieśmiałością to mogę Ci polecić książkę psychologa P. Zimbardo(autor miedzy innymi książki "Gdzie C faceci?" pt. "Niesmiałość". Obie książki mam, jak chcesz i będę miał trochę więcej czasu to mogę Ci je streścić

    OdpowiedzUsuń
  4. O i to jest dobrze powiedziane - znaleźć szczęście samemu. Nie każdy nadaje się do życia w związku. I nie chodzi nawet o wygląd i gadkę. Po prostu niektórzy (jak ja) są stworzeni do życia w samotności, inaczej nie umieją. A poczucie osamotnienia daje się stłumić, mija z wiekiem i w końcu pewnie zniknie całkiem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Panowie... Jak macie zwrócić na siebie uwagę kobiet skoro wiecznie narzekacie jacy to jesteście kiepscy (czy to wygląd czy coś innego)?
    Czy któraś z Pań, które to czytają chciałaby mieć faceta, który codziennie gadałby "ale ja jestem brzydki, ale ja nie mam powodzenia, ale mam słabą gadkę, ale jestem do niczego"?

    Owszem jesteście do niczego. Dlaczego? Bo sami to sobie wmawiacie i w to wierzycie ;) A nie na tym polega życie. Te pesymistyczne podejście to również przyczyna nałogu. Bo to dopamina powinna motywować do działania. Mózg nagradza nas nią za zwycięstwa.

    Bierzcie się za ten pieprzony odwyk, a nie ględzicie jak stare marudy ;) Bo jak z nałogiem wygracie to co będzie Was jeszcze w stanie zatrzymać przed osiągnięciem kolejnych celów?
    Odwyk to tak naprawdę zasrana próba charakteru, która pokazuje, kto tu jest prawdziwym facetem, a kto dalej będzie fapować do pikseli i użalać się nad sobą. Więc do roboty!

    Pozdrawiam
    Świadomy Problemu M.

    OdpowiedzUsuń
  6. 1) Książkę Zimbardo "Nieśmiałość" czytałem i mogę ją streścić jednym zdaniem: odważ się i wyjdź do ludzi a twoja nieśmiałość zniknie. Jakie to proste.
    2) Ja się tu nie chcę użalać nad sobą jaki jestem do niczego, bo ogólnie to jestem zadowolony ze swojego życia. "Nie grozi mi głód, nie mam na utrzymaniu rodziny, nie jestem Tutsi ani Hutu i te sprawy" Robię to co chciałbym robić teraz w życiu, za niezłe pieniądze, może za parę lat będę chciał robić coś innego. Mam jakieś swoje małe pasje i marzenia. Więc nie jest tak źle w innych sprawach, poza kontaktami z kobietami. A bez tego da się żyć. Moim problemem poza nieśmiałością jest przede wszystkim brak podstawowych umiejętności społecznych (o tym też Zimbardo pisze). Jak się dobija do trzydziestki bez żadnych doświadczeń w tej dziedzinie to trudno by mi było teraz zacząć chodzić na randki.
    A co do narzekających na swój wygląd, (ja tam się sobie podobam;) - prosta i brutalna prawda - brzydcy faceci mają brzydkie dziewczyny. Przeciwieństwa się NIE przyciągają, zarówno pod względem urody jak i charakteru. To też wyczytałem w mądrej psychologicznej książce.

    Pozdrawiam i dziękuję za komentarze,
    autor listu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć, mam podobny problem co autor listu. Jestem w trakcie odwyku, i tak samo jestem nieśmiały. Przez to uzależnienie od porno, wolałem przez te wszystkie lata siedzieć przed pc porno, niż wyjść do przyjaciół przez co ich straciłem, nigdy nie miałem dziewczyny. Przez to jestem samotny, strasznie chudy i do problem z nadmiernym owłosieniem. Ale trzeba się za siebie wziąć i wszystko naprawić, wiadomo, że to zajmie sporo czasu, ale lepiej teraz niż nigdy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki za polecenie książki- na pewno sprawdzę.Mam coś z tej nieśmiałości bo czuje się strasznie skrępowany w pomieszczeniach gdzie przebywa dużo osób (bez względu na to czy ich znam czy nie) tak samo z zagadaniem do płci przeciwnej.

    OdpowiedzUsuń

Pamiętaj że możesz komentować anonimowo, zaznacz opcje anonimowy.