Info
FAQ oraz Opis odwyku od porno krok po kroku dla początkujących znajduje się tu: http://nadopaminie.blogspot.com/2014/05/100-post-odwyk-krok-po-kroku-dla.html
piątek, 19 grudnia 2014
PORNOHOLIZM OCZAMI KOBIETY - list czytelniczki
Witam.
Trafiłam na ten blog przypadkiem wertując internet w poszukiwaniu jakichkolwiek informacji o uzależnieniu od pornografii.
Przeczytałam TWOJE wpisy, komentarze i postanowiłam napisać o tym jak pornoholizm wygląda oczami kobiety po to, żeby uświadomić facetom ile złego robią nam kobietom swoim uzależnieniem. Jeśli mógłbyś opublikuj mój list anonimowo. Chciałabym aby faceci borykający się ze swoim nałogiem przeczytali o tym jak my kobiety widzimy to wszystko. Jak destrukcyjnie wpływa to na naszą psychikę i na związek.
Chciałabym również powiedzieć o tym co my kobiety przeżywamy żyjąc z osobą uzależnioną. Być może pomoże to któremuś z twoich czytelników.
Zacznę od tego że problem pornoholizmu był mi wcześniej nieznany.
Faceci z którymi byłam nigdy nie mieli takiego problemu.
Jestem młodą atrakcyjną kobietą. Na zainteresowanie ze strony facetów nigdy nie mogłam narzekać. Zawsze byłam osoba pewną siebie.
Wiele lat temu poznałam chłopaka. Byliśmy ze sobą kilka lat. Życie seksualne układało nam się dobrze. Byliśmy pod względem łóżkowym super dopasowani. Lubiliśmy, że tak powiem oboje ten sport. Na tamten czas ze względu na to, że nie mieszkaliśmy razem a każde mieszkało u siebie z rodzicami to sex uprawialiśmy jak to młodzi ludzie gdzie popadnie - w samochodzie, w domu jak nie było rodziców itd.
Po kilku latach postanowiliśmy zamieszkać razem i wtedy zorientowałam się że mój chłopak ma problem.
Przestaliśmy ze sobą praktycznie sypiać i długo potrwało zanim się zorientowałam o co chodzi.
Wieczorami celowo nie kładł się spać i czekał aż ja usnę po to żeby zrobić sobie dobrze. Początkowo myślałam, że po prostu ogląda telewizję (tak twierdził) jednak po pewnym czasie uzmysłowiłam sobie że nie chodzi o filmy sensacyjne.
Zawsze scenariusz był taki sam. Siedzieliśmy wieczorem razem...
Bywało że obserwowałam u niego niepokój związany z tym, że jeszcze nie poszłam spać, wiele razy słyszałam nawet od niego nawet teksty z cyklu ....a ty nie idziesz jeszcze spać?
W poczuciu beznadziei i wkurzenia na niego kładłam się do łóżka w sypialni i czekałam co będzie dalej....a dalej jak co wieczór... Mijał jakiś czas, on się upewniał że już śpię (ja oczywiście udawałam że śpię), potem na paluszkach wstawał zasłaniał roletę w oknie żeby sąsiedzi go nie widzieli, przyciszał telewizor co by słyszeć że np. nie wstałam, potem odpalał film, robił co miał zrobić i na paluszkach szedł do łazienki umyć ręce. Spuszczał się zawsze w rękę albo w chusteczki.
Potem, wracał do pokoju i albo od razu kładł sie spac albo zwiększał głos w telewizorze i jakby nigdy nic siedział sobie dalej.
Swoje śledztwo zaczęłam od tego że przeglądałam mu każdego następnego dnia historię przeglądanych stron w kompie. No i nigdy nie się nie myliłam. Historia przeglądanych stron kończyła się zawsze tak samo...na kilkunastu wyświetleniach stron XXX.
Przez rok chyba zbierałam się do tego żeby w ogóle wydusić z siebie cokolwiek na ten temat. Do tego czasu co noc kładłam się do łóżka i płakałam. Nie spałam zawsze do momentu aż on przychodził do łóżka. Dopiero wtedy byłam w stanie usnąć. Ponieważ on przesiadywał nawet do 2 w nocy to ja usypiałam w granicach godziny 2 nawet 3 przy czym po 6 wstawałam już do pracy.
Byłam wykończona fizycznie i emocjonalnie.
Dusiłam to tak w sobie miesiącami aż w końcu zwierzyłam się 1 osobie, potem drugiej. Od jednej usłyszałam ...olej to- wszyscy faceci to robią. Zaczęłam tak to sobie tłumaczyć ale jednak takie tłumaczenie nie pomagało mi.
Nie sypialiśmy ze sobą praktycznie wcale. On jak po swoim porno seansie szedł spać to odwracał się do mnie dupą nakrywał kołdrą i tyle go widziałam.
Nie przytulał się do mnie w łóżku. W ciągu dnia nie okazywał żadnej czułości. Kontakt fizyczny był między nami zerowy.
Moje poczucie frustracji rosło. Poczucie beznadziei. Zaczęłam sama się obwiniać. Szukać w sobie przyczyny jego zachowania. Zaczęłam się zastanawiać nad tym, że może się mu nie podobam. Że może mam za małe piersi. Panie na filmach miały przecież nienaganne figury, wielki biust. Wielkie usta. Zaczęłam myśleć o operacji plastycznej.
Moja samoocena spadła do zera. Czułam się brzydka, beznadziejna, niechciana. Po prostu smutna. Po ponad roku ośmieliłam się i w swoim poczuciu zażenowania napisałam do niego sms-a że mam dość jego nocnych filmów. Niestety nie ośmieliłam się powiedzieć mu tego w twarz. Mój facet to typ osoby o bardzo silnym charakterze więc każda dyskusja z nim na jakikolwiek temat to dla mnie spore wyzwanie, tym bardziej w sprawach tak wrażliwych. Jest to tez typ człowieka który nie znosi krytyki pod własnym adresem więc wytknięcie mu tego że się masturbuje w nocy to było dla mnie prawie
niewykonalne.
Oczywiście wszystkiego się wyparł. Od tego momentu zaczął usuwać historie przeglądanych stron. Niestety zapomniał o tym, że w komputerze zostają inne ślady oglądania takich filmów. Więc oglądał je dalej, kasował historię i okłamywał mnie dalej.
Któregoś dnia nie wytrzymałam i napisałam mu list w którym punkt po punkcie opisałam co on robi w jaki sposób i skąd o tym wiem. O rolecie, o myciu rąk.
Chyba zrobiło mu się głupio. Pomogło ale na chwilę.
Wrócił do filmów szybciej niż można było się tego spodziewać.
Nadal ze sobą nie sypialiśmy. A jak sypialiśmy to spuszczał się po 5 sekundach i to był cały sex. Swój wczesny wytrysk zawsze tłumaczył tak samo, że przy mnie nie jest w stanie wytrzymać dłużej. Że tak go bardzo podniecam.
Sytuacja doprowadziła nas na dno.
Próbowałam wszystkiego, odeszłam nawet od niego raz. Przepraszał, obiecywał zmianę. Wróciłam. Nadal było to samo....
W końcu w totalnym poczuciu samotności zaczęłam spotykać się z kimś na boku. Finalnie zdradziłam.
Nie chodziło na początku o to, że poszłam do innego faceta bo chciało mi się sexu.
Potrzebowałam po prostu bliskości. Tego żeby mnie ktoś przytulił. Wysłuchał. Pocałował. Powiedział komplement.
Nawiązałam więc najpierw więź emocjonalną. Potem gdy mój facet już był dla mnie coraz bardziej okropny posunęłam się do najgorszego czyli do zdrady. Po prostu tego potrzebowałam.
Po tym jednak jak go zdradziłam uzmysłowiłam sobie do czego to wszystko nas doprowadziło i jak niski upadek osiągnęliśmy. Przyznałam się do wszystkiego. Powiedziałam swojemu facetowi o wszystkim. Powiedziałam o tym, że do zdrady popchnął mnie on sam swoim zachowaniem itd. Zrozumiał. Został. Przez pewien czas było dobrze. Zmienił się bardzo na plus. Myślę że uzmysłowił sobie co zrobił.
Od tamtej pory minał rok i sytuacja dzisiaj wygląda niestety tak, że jest cały czas tak samo jak było kiedyś. Wszystko wróciło na swoje tory.
Zero sexu. Chyba że sama go zainicjuję ale wtedy widzę niezadowolenie i znudzenie na jego twarzy. Akcja nadal trwa 5 sekund. On w ogóle nie myśli o mnie w łóżku. O mojej przyjemności. Nadal ogląda filmy. Ciągle chodzi spać później tyle że tym razem śladów wirtualnych po sobie nie zostawia bo w dobie smartfonów filmy ogląda w internecie w komórce a ja do jego komórki mam się nie zbliżać co mi raz oświadczył. Niemniej jednak palcem robiona nie jestem i wiem, że nadal się masturbuje bo znajduję w praniu jego
poplamione spermą majtki. On nadal spuszcza się w rękę, ale po tym jak skończy resztka spermy nadal mu delikatnie wypływa i zostają na majtkach charakterystyczne zaschnięte sztywne plamy.
Zawsze kiedy wracam wieczorem do domu a on jest wcześniej ode mnie to zawsze mam od niego telefon za ile będę. Jak wychodzę rano biegać to zawsze jest pytanie ile będę biegać i za ile wrócę.
Czuje się okropnie. Wiem, że jest to choroba dlatego o tyle lepiej dla mnie że staram się nie brać już tego do siebie tak jak kiedyś. Nie płaczę już w poduszkę. Po prostu idę spać i zasypiam. Nie chcę rujnować sobie i tak już poszarpanej psychiki.
Zmieniłam się.
Nie jestem już ta samą osobą co kiedyś.
Nie wierzę w siebie. Mam poczucie porażki. Wiem, że nic nie mogę zrobić.
Każda moja próba rozmowy z nim kończy się tak samo groźbami, zwalaniem winy na mnie np. że jestem gruba i się mu nie podobam albo wypieraniem się.
Żyję tak z dnia na dzień z człowiekiem którego kocham i któremu oddałabym wszystko co mam.
Szkoda tylko że ten człowiek nie zdaje sobie sprawy z tego jak bardzo mnie krzywdzi i że przez jego zachowanie prawdopodobnie nasz związek rozpadnie się znowu bo albo ja znowu w rozpaczliwym poczuciu potrzeby bliskości się do kogoś przybliżę albo on mnie zdradzi bo będzie potrzebował coraz to lepszych doznań.
Na dziś dzień myślę o tym wszystkim i chyba zbieram się do odejścia od niego ale jest to bardzo trudne. Po tylu latach razem.... niewyobrażalnie trudne. Ale myślę że nie mogę zrobić już nic więcej.
Zaczęłam myśleć o przyszłości, o rodzinie. I nie wyobrażam sobie tego tak dalej.
Mam w głowie taki obraz że urodzę dziecko, będę z nim leżała w szpitalu i zamiast cieszyć się to będę się zastanawiała nad tym, że mój facet w tym czasie siedzi w domu i wali konia na widok wypinających się 17-sto latek.
Nie chcę żyć w strachu chyba już. W poczuciu że boję się zostawić go samego w domu bo wiem, że na pewno wykorzysta tą sytuację do tego żeby obejrzeć film.
Nie wiem jak to wszystko się skończy... obawiam się że nie będziemy razem bo nie przypuszczam że on kiedykolwiek zda sobie sprawę z tego że jest uzależniony.
Ja boję się niestety o siebie w tym wszystkim. O to czy i jak będę w stanie zaufać kiedyś komukolwiek... normalnemu facetowi który będzie chciał dać mi wszystko.
Myślę że moja psychika będzie już zawsze spaczona na tym punkcie. Jako nazwijmy to bierna ofiara tego nałogu myślę że tak naprawdę powinnam się zwrócić o pomoc do specjalisty.
Prawda jest bardzo bolesna.
Tak jak ofiarami przemocy domowej, alkoholizmu i innych nałogów są nie tylko same osoby uzależnione tak i niestety ofiarami pornoholizomu są nie tylko faceci ale i równej mierze ich partnerki. Kobiety które was kochają. Dają wam dzieci. Dbają o was każdego dnia a które w zamian dostają upokorzenie kłamstwa i ból.
Jako autor bloga nie jestem w stanie nic dodać, list jest tak mocny, opisowy i szczery że każdy go zrozumie, wiem że to dziwne, ale nawet rozumiem powód twoich decyzji i nie dziwie się że planujesz ułożyć sobie życie na nowo.
Dziękuję za ten list i mam nadzieję że nie jeden facet kilka razy się zastanowi nad tym co robi i zmieni się po jego przeczytaniu.
Pozdrawiam
Daniel
Autor:
Daniel Nofap
o
13:03
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
kobiety,
list czytelnika,
nofap,
nofapchallenge,
odwyk od pornografii,
pary,
problemy z erekcją,
randki,
samodoskonalenie,
seks,
uzależnienie od pornografii,
yourbrainonporn,
zdrowie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
W związku z różnymi relacjami (m.in, a może głównie z powyższą) z rzeczywistych sytuacji doszło tutaj do takiej niebezpiecznej generalizacji. Mianowicie historie takie łączą nałóg z sytuacjami, które stricte wcale nie muszą mieć i jak dla mnie nie mają podłoża w nałogu masturbacji do pornoli. Konkretnie chodzi tu mi o brak szacunku do drugiego człowieka i ogólną słabość charakteru. Bo czym innym niby może być takie traktowanie jak powyżej swojej kobiety? Nie róbmy sobie wody z mózgu i nie zwalajmy winy za całe zło na swojego "małego". Właściwie to trudno mi sobie wyobrazić sytuacje, w której mam atrakcyjną kobietę i masturbuję się do pornoli. Uzależnienie od porno dla mnie to sytuacja, dotycząca ludzi, którzy na etapie dojrzewania, lub przed po prostu nie weszli odpowiednio w relacje z płcią przeciwną, uciekli w porno i masturbację i te problemy się pogłębiły i już od tej pory nie funkcjonowali tak, jak należy. Jeśli ktoś w normalnym wieku zaczął wchodzić w związki, a pomimo to lekceważył potrzeby drugiej osoby, albo wręcz pogardzał i kłamał, to taka osobą jest po prostu idiotą i egoistą. To, że jest przy okazji uzależniona od porno ma co najwyżej trzeciorzędne znaczenie. Dlatego naprawiać należy ludzi, którzy się pogubili i chcą poprawy, natomiast plewy się po prostu odrzuca i albo same wyciągną wnioski, albo nie i niech w to brną - nie ma co się nad nimi litować.
OdpowiedzUsuńKurczę sam nie rozpatrywałem tego w tym zakresie, ale rzeczywiście może być tak jak mówisz.
UsuńDziekuje Ci za ten list. Twoj facet olał Cie mimo ze posunelas sie do zdrady z tej bezradnosci...mowiac po chlopsku brakowalo Ci prawdziwego porzadania faceta ktory Ciebie pragnie,rozumiem Cie doskonale. Moze daj mu do zrozumienia ze jest uzalezniony ?Ale pewnie probowalas.Zycze Ci szczescia i kogosc kto bedzie wolal ogladac Twoje spocone nagie ciało po bieganiu niz te sylikonowe lalunie. Trzymaj sie
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy nie jest to spowodowane tym, że mam nie końca trzeźwy umysł w tym momencie, ale list strasznie łatwo do mnie trafił. Więc, albo to tylko moje chwilowe wrażenie, albo autorko, rzeczywiście strasznie cierpisz. Aż do tego stopnia, że nawet ja (wydaje mi się, że słabo utożsamiam się z innymi w takich sytuacjach) to odczułem. Coś mi podpowiada, że to ta druga opcja.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście z pozoru prosta historia, jednak całkiem możliwe że większości z nas (facetów) łatwo będzie wyobrazić siebie w roli opisywanego mężczyzny. Kontekst może się różnić, ale działania podobne.
Być może nie pisałaś tego żeby otrzymać jakiekolwiek rady, dlatego zastanawiałem się czy dopisać coś z mojej perspektywy (nie byłem w takiej sytuacji, mówię po prostu jako zwykły facet), czy się za to nie obrazisz. Zdecydowałem się jednak coś dodać, aczkolwiek nie wiem czy w ogóle zwykły człowiek opierający się tylko na psychologii potocznej powinien doradzać innym w ten sposób. Możliwe, że nie, więc przestrzegam żebyś nie brała wszystkiego na 100%.
Osobiście uważam, że powinnaś "odpocząć" od chłopaka jak najszybciej. Jak tak dalej pójdzie, wypalisz się całkowicie. A tego przecież nie chcemy, bo to nie te lata, gdzie dopuszczamy taką możliwość. Szkoda twojego zdrowia. Zresztą i tak chłopak się nie ogarnie, nie dopóki z nim jesteś. Ewidentnie, pomimo chwilowej mobilizacji, po jakimś czasie wraca do swojego szarego, prostego podejścia i ponownie się "zatraca". I tak pewnie będzie w kółko. Jedyna opcja to je przerwać. Widać że go kochasz skoro tak wszystko przeciąga się w czasie i tyle jesteś w stanie przecierpieć. Być może z czasem (ale zakładam że będzie to długi okres - mierzony w latach), on zmieni swoje podejście radykalnie i wasz normalny związek będzie możliwy. Nie chciałbym Cię zasmucać, uważam jednak że raczej jego normalny związek nie będzie już z Tobą. Nie po tym co z nim przecierpiałaś. Nie miej do siebie jakichkolwiek pretensji. I tak wytrzymałaś bardzo długo, biorąc pod uwagę wpływ, jaki to na Ciebie miało. Być może uda się Ci w bardzo szybkim czasie znaleźć trafnego dla Ciebie partnera. Tego Ci życzę. Czas na pewno leczy rany i niedługo możesz wspominać sprawę (mam nadzieję) jak przez mgłę.
Co do tego urazu, to musisz się jednak przygotować na to, że bardzo duży procent mężczyzn się masturbuje. Tak przynajmniej mówią statystyki. Pogodzenie się z tym, nie zbuduje może takiego lęku. Oczywiście, nie musi to przecież być coś złego. Mężczyzna może to robić nie jako człowiek uzależniony, tylko w naturalny sposób, bez znamion zaburzenia. Pewnie ciężko to ocenić - uznajmy, że nie kieruję tych słów do osób opisujących tu swoje historie. Raczej jest tak kiedy nie ma to żadnego wpływu na jego psychikę, związek, partnerkę, czy codziennie normalne (jakie to?:) ) życie. Oczywiście może Ci się trafić taki, który tego nie robi wcale, ale z tego co wiem matematykę masz przeciwko sobie. Jeżeli rzeczywiście czujesz, że Ci to pomoże, to faktycznie skorzystaj z pomocy prawdziwego psychologa.
Ja osobiście nie robię tego od wielu miesięcy. Nie uważam że byłem ciężkim przypadkiem. Nie traktuję też tego jako odwyk, bardziej jako nowy sposób życia. Wiem więc, że (przynajmniej w okresie kilku miesięcy) jest to możliwe. Życzę Ci powodzenia po raz kolejny. Fajnie by było jeśli kiedyś, z dużo już lepszej pozycji, opowiedziałabyś co było dalej.
Nadal mam wątpliwości czy powinienem udzielać takich rad, mam nadzieję że dobrze postąpiłem. Pozdrawiam
miałem duze watpliwosci gdy pierwszy raz poradziłem jednej kobiecie n ablogu że powinna odejść i znaleźć sobie innego faceta, im wiecej jednak czytam listów od nich tym tych myśli mam mniej. Facet uzależniony się nie zmieni, musi miec jakiś wstrząc lub chociać zrouzmiec i przyznac sie ze ejst uzalezniony, inaczej nie ma szans na porzucenie porno
UsuńCo racja to racja. Najlepiej olać osoby, które okłamują własna partnerkę. Powinni wiedzieć, jaką krzywdę im robią. Nie życzę temu Panu z tekstu źle ale myślę, że jak będzie 30-letnim impotentem ze zbyt szybki wytryskiem (co już go dosięgło) to wtedy zacznie się zmieniać. Oby nie było to za późno...
UsuńCoś w chwili słabości. W pewnym sensie porno to też narkotyk z tym ze wg. mnie jeszcze gorszy ;https://www.youtube.com/watch?v=a2ENAAGYQ0c
OdpowiedzUsuńNa wstępie dziękuję Daniel tobie za opublikowanie mojego listu.
OdpowiedzUsuńNie napisałam dlatego żeby prosić kogokolwiek o ratunek bo wiem, że ratunkiem dla siebie jestem tylko ja sama.
Chciałabym odnieść się do tego co napisaliście w komentarzach.
Liczę się z tym, że moje jeszcze naiwne wierzenie w zmianę mojego faceta jest może nie tyle co skazane na porażkę ale raczej możliwe tyle że już nie w związku ze mną. Biorę to pod uwagę, że mój chłopak może zmieni się ..tyle że tyle złego stało się już między nami, że jak to mówią to se ne wrati i ja już nie będę ta osobą która będzie mogła cieszyć się z bycia z normalnym nim.
Co do mojego aktualnego podejścia do facetów- to nie jest tak, że ja będę szukać tylko takiego faceta który się nie masturbuje. Oczywiście wszyscy to robią :)nawet ja:) nie widzę w tym nic złego. Mi tez się to czasem zdarza. Nie potrzebuję do tego jednak filmów. Wystarczy czasem jak sobie przypomnę mojego faceta między moimi udami i już. Bywa że mam silne ciśnienie a mojego facet nie ma obok więc pomagam sobie czasem sama żeby nie zwariować. To naturalne. W sumie to z racji tego
że on nie chce ze mną sypiać muszę to robić a raczej czuje potrzebę robienia tego częściej niż kiedys:(
Nie jest więc tak że uważam że osoby masturbujące się są be. Nie nie nie. Ja uważam że każdy ma prawo robić z własnym ciałem co chce. Powiedziałam to zresztą mojemu facetowi. Że jeśli chce i czuje taką potrzebę spuszczenia sobie ciśnienia to niech to robi pod warunkiem że nie będzie to godziło w moją godność i pozostanie to bez wpływu na nasze życie łóżkowe. Bez uszczerbku na nasz sex.
Rozmyślam ciągle co zrobić. W weekend doszłam do ściany. Po kolejnej nocy bez sexu wstałam na wkurwie i strzelałam piorunami cały dzień. Tu własnie pojawia się sławny syndrom niedopchnięcia. Tak tak- on naprawdę istnieje.
Nie lubię takiej siebie. Źle się czuję sama ze sobą. Nie chce taka być. Ale czasem to silniejsze. Człowiek daje z siebie wszystko. Daje wszystko drugiej osobie a dostaje kolejną gdy zasypiam sama.
Z jednej strony mam silne poczucie i świadomość tego że nic już nie mogę zrobić i jedynym sposobem jest prawdopodobnie odejście. Z drugiej jest coś co mnie trzyma. Miłość? Wiara? Nie wiem.
Myślę że spróbuję jeszcze rozmowy. Poważnej rozmowy choć było ich już wiele.
Może po nowym roku.
Teraz, w okresie świątecznym nie chce już sobie chyba wyrządzać świadomej krzywdy emocjonalnej.
Czytałam sobie w weekend niektóre wpisy na blogu i jeszcze jedna myśl mi przyszła do głowy. Nie pamiętam czyje to były słowa ale ktoś ładnie to ujął że osoby uzależnione od porno żyją w ciągłym napięciu, są drażliwe, nerwowe, są pozbawione jakby wyższych uczuć jak współczucie i miłość. Trochę mam wrażenie że i w moim przypadku tak jest. Mój chłopak jest najbardziej nerwowym człowiekiem jakiego znam i zawsze się zastanawiałam po kim to ma. Teraz jakby bardziej to wszystko rozumiem i myślę że
jego uzależnienie może mieć na to wpływ. Kiedyś jak się na mnie wydzierał bez powodu to myślałam sobie -chory człowiek. Dziś te słowa nabierają innego wymiaru. On jest naprawdę chory. Kumulujące się w nim emocje i reakcje nazwijmy to uzależnieniowe tak bardzo negatywnie wpływają na niego, że nie potrafi on zbudować żadnych normalnych relacji z nikim. Nie ma przyjaciół. Rodzina? Rodzina jest dla niego ważna ale mam wrażenie że więzi mocnych z rodziną on nie posiada.
Zawsze powtarza że on ludzi do szczęścia nie potrzebuje.
Ja się w sumie dziwię jakim cudem utrzymuje się relacja między nami.
W dużej mierze utrzymuje się tak bo ja ten związek ciągle reanimuję.
Na pewno napiszę coś w niedalekiej przyszłości i powiem jak skończyła się moja historia.
Naprawdę chciałabym być szczęśliwa. Chciałabym położyć się spać spokojnie. Bez strachu i poczucia frustracji, że to kolejna samotna noc.
Bo to moje życie ... to takie naprawdę życie w samotności.
pewnie ostatnia szansa , rozmowa i ewentualne odejscei po nowym roku to dobry kierunek. Uwazam jak wielu tutaj że nie ma sie co meczyc, jedynie twoje odejscie moze cos zmieni, ale to juz z inna kobieta, trzeba jednak pametac ze sila przyzywczajenia jest ogromna i puki facet sam nie zrozumie ze ma problem to szkoda czasu!
Usuńdlatego jak nie macie dziecka sie nawet nie zastanawiaj
Szkoda mi Ciebie naprawdę. Po tym co piszesz widać jaka fajna i racjonalna z Ciebie dziewczyna, może chłopak się ogarnie jak Cię straci. Jeszcze raz życzę powodzenia i przy okazji Wesołych Świąt dla wszystkich :).
UsuńZgadzam się z tym co koledzy napisali powyżej .Z tego co piszesz jesteś naprawdę fajną wartościową kobietą :) Dbasz o siebie ,martwisz się o swojego faceta ,który ma nie mały problem .Większość kobiet od razu kopnęła by takiego w dupę .Ale ty walczysz o niego .Co z tego? skoro on tego nie widzi i nadal ucieka w świat porno i masturbacji.Facet nie docenia osoby ,którą ma obok siebie .Ucieka w świat porno do którego starczy wejść poprzez kliknięcie myszki.Jakbym miał taką kobietę jak ty to bym chyba z nią robił to kilka razy dziennie :) Mam nadzieję i trzymam kciuki ,że jednak twój facet się opamięta i zauważy ,że ma obok siebie kogoś wartościowego.W innym wypadku powinnaś odejść . Bo tylko marnujesz sobie życie przy takim człowieku
UsuńOd razu widać, że panowie którzy komentują posty są na odwyku :D.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wasze komentarze. Podnoszą mnie na duchu. Jak ja byłabym chora na jakiekolwiek uzależnienie chciałabym żeby mój facet pomógł mi. Mam nadzieje ze i on doceni moją walkę o niego. I o nas.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie powinnaś zostawić tego typa, układać sobie życia na nowo. Będzie bolało ale warto. Nie możesz być z kims kto czuje się wartościowy z tobą a nie czuje się wartościowy, sam dla siebie. Taki ktoś nigdy nie okaże ci miłości. Mocny list
OdpowiedzUsuńDroga Autorko listu,
OdpowiedzUsuńjak przeczytałam Twoje słowa miałam wrażenie, że opisujesz mnie. Czuję to samo, czuję totalne poczucie bezradności, czuję się nie atrakcyjna, nie czuję się już tą kobietą, którą byłam. Nie mam ochoty kłaść się z nim do łożka, kiedy wiem, że nawet nie będziemy mogli się podotykaćc, bo przecież zaraz będę chciała czegoś więcej. Czasem dostaję obrzydzenia, kiedy on inicjuje sex...udaję orgazm, bo nie mam żadnej przyjemności. Jak można mieć przyjemność, bez gry wstępnej i kilku ruchów, które kończą się flakiem? Boję się samej siebie, że zdradzę, boję się, że on zacznie mnie zdradzać. Zaczynam popadać w paranoję i nie umiem wyjść z tego dołka... Miałam z nim poważną rozmowę, przyznał, że jest chory, sam z siebie, coś w nim pękło. Postanowiłam, że pomogę mu, będę przy nim trwać, sprobuję, ale nie wiem, czy to mnie odbuduje. Czy będę tą kobietą, co kiedyś, która chętnie ubierała seksowne przebrania, która lubiła chodzić w szpilkach po domu, która chciała się podobać swojemu facetowi... Moja seksowna bielizna leży, nawet nie mam wewnętrznej siły, aby włożyć ją na siebie. Boję się seksu, zablokowałam sie...nie wiem, co będzie dalej, zablokowałam się.... Oprócz porno wiem, że moj facet zaczepiał kobiety na portalach społecznościowych (jak jakiś "psychiczny", bo gdy odpisywały, to pisał do kolejnej i kolejnej), jak w jakimś amoku...Nie umiem się pozbierać, ale udaję przed nim silną, bo mam taki charakter... Pogubiłam się, czuję się bez wartości jakiejkolwiek. Oby mężczyźni zrozumieli, to co robią, oby próbowali to zmienić, dla nas kobiet, to też będzie bardzo długa droga do powrotu do samej siebie, tej seksownej, tej ponętnej i zadowolonej z siebie. Uwierzcie nam...Nie jest łatwo... Jesteśmy współuzależnione, ale kochamy was i chcemy dać wam szansę, więc spróbujcie, chociaż podejmijcie ryzyko!!!
Boję się o to zagadywanie do kobiet, czy to aby na pewno jedno z drugim ma związek, czy po prostu jest inaczej chory...nie wiem... Mam lęki...
Witajcie. Minęło ok 2 miesiące. Nic się nie zmieniło poza tym ze mój chłopak zaczął to robić w pracy. Wszystko wiem bo znalazlam brudną bieliznę w praniu. Dzisiaj nie wytrzymałam. Pokazałam mu majtki poplamione spermą. Kazałam przeczytać bloga. Wszystkiego się wyparł. Powiedział ze nic nie będzie czytał.....
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że znalazłaś akurat takiego mężczyznę. Nie powinienem go oceniać, bo go nie znam, jednak z tego co piszesz wydaje mi się, że Wasz związek jest na równi pochyłej, choć za wszelką cenę chcesz tą pochyłość zmniejszyć. Miałem sytuację odwrotną, moja kobieta była nimfomanką. I nic nie pomogło - prośby, groźby, chęć pomocy. Chorzy ludzie muszą się leczyć. Tak jak nie da się samemu operować, tak nie da się wyjść z uzależnienia i zaburzeń. Życzę Ci, żeby zmienił swoje postępowanie, albo żebyś podjęła słuszną decyzję. Szkoda życia.
Usuń