Często piszą do mnie czytelniczki, których facet nie chce się przyznać że a problem. Zwykle sa to młodzi goście, którzy mają kłopoty w łóżku, albo nie mogą dość, bądź tracą erekcję. Podłoże może być różne, ale zwykle to jest zbyt duża masturbacja, oglądanie porno etc, często w ukryciu, choć sa egzemplarze oglądający przy swojej kobiecie...
Oczywiście my wjemy że to nie jest biologia, że ma większe potrzeby etc, uzależnienie zawsze ma takie same objawy oraz symptomy.
Niestety jest mi ciężko cokolwiek doradzić, ponieważ sam nawet rok temu bym był ściekły gdyby, ktoś powiedział mi że mam problem z trzepaniem, czy porno. A niby czemu ktoś ma się wtrącać w moje życie? Ja wiem co jest dla mnie dobre, przecież mi staje, więc nie rozumiem w czym problem. Tak penis to jest nasza duma i jakiekolwiek uwagi jest dla nas naruszeniem naszego ego, penis definiuje faceta, jest podstawą jego męskości i jakiekolwiek uwagi odbieramy jak przekraczanie pewnej granicy. Jesteśmy wyczuleni na ten temat i nawet osoba nam najbliższa, nie jest w stanie przemówić nam do rozsądku. Nie pomaga też kobiece gderanie, gdzie facet i tak z automatu się wyłącza i po prostu ignoruje taki przekaz.
Dlatego MAM WIELKĄ PROŚBĘ do was. Napiszcie w komentarzu (jest opcja anonimowa) czy znacie sposób na przekonanie faceta do zastanowienia się nad swoim problemem, że fapanie jest przyczyną problemów w łóżku etc. Szczególnie zwracam się do kobiet, ponieważ kobiety pytają mnie w mailach co mają zrobić gdy w ich związku pojawia się ten problem. Znając swoją naturę ciężko mi jest cokolwiek powiedzieć. Wiem że najczęściej refleksja przychodzi gdy w spodniach już nie ma wiele życia, niestety tabletki czy ostrzejsze porno , fantazje oraz pomysły opóźniają zmniejszają szansę dla chwile zastanowienia. Dla wielu ona nigdy nie następuje i jest to większość, dlatego powstał ten blog. Mam nadzieje że jednak pojawią się jakieś pomysły. Szczerze sam nie wiem co by mnie było w stanie przekonać np rok temu. Z pewnością groźba braku erekcji i wiążąca się z tym utrata w psychice statusu prawdziwego faceta jest najlepszym argumentem. Ale jak coś takiego ma powiedzieć swojemu facetowi kobieta? Rok temu wiem że mógłbym być wściekły na takie słowa, że ktoś może chce mnie obrazić, chociaż ma szczere intencje żeby mi pomóc. Ciężka sprawa. Naprawdę uważam że na stronach porno oprócz napisu że dozwolone od lat 18, powinno być dodatkowo że oglądanie grozi znieczuleniem na bodźce seksualne a tym samym utratę erekcji.
EDIT:
Moi drodzy otrzymałem maila od jednej z moich czytelniczek, Fasolki, wklejam go poniżej. Według mnie jest to jeden z najważniejszych maili jaki kiedykolwiek otrzymałem i mam nadzieje pomoże wielu kobietom.
Hej!
napisalam mega wiadomosc i nie moglam jej wkleic na Twojego bloga,cos tam brzeczalo,ze ze zamalo znakow,choc napisalam calkiem sporo;) w kazdym razie chcialam to dolaczyc do posta, w ktorym prosisz o opinie zwlaszcza kobiet. Jesli spodoba Ci sie moja wiaomość i uznasz, ze moze byc pomocna smialo wrzucaj ja na bloga. Moze pomoze to jakiejs parze, ktora boryka się z tym problemem. pisalam jakis czas temu do Ciebie,ze moj partner ma ten sam problem.Ja go odkrylam.
Poczatek zwiazku, fajny seks,duzo czulosci i po jakims czasie stop.Tlumaczylam to spadkiem podniety wywolanym juz dluzszym czasem zwiazku, przyzwczajeniem,stresem i zmeczeniem na ktory jestesmy skazani w dzisiejszych czasach. Ale alarmujaco zadzialalo to, ze jestesmy przeciez mlodzi,sprawni i nie obarczeni tematem typu dzieci,rodzina itp,dlaczego wiec ogien z pierwszych tygodni zwiazku tak szybko wygasl.Wychowalam sie z przeswiadczeniem, ze mezczyzni kochaja seks i prawie zawsze sa na niego gotowi,a to glownie kobiety reglamentuja seks, czesto musza byc proszone itd. dlatego bylam przeswiadczona o tym, ze moje zycie seksualne bedzie cudowne bo mam ochote czesto,znam swoje cialo,znam sposoby by je rozgrzac,a obecnosc kochanego mezczyzny jeszcze bardziej nasila pragnienia. Zderzylam sie ze sciana w moim zwiazku, bo cudowne poczatki jeszcze bardziej pobudzily moje pragnienia i utwierdzily w przekonaniu, ze zycie moze byc piekne i spelnione takze w tej sferze podczas gdy wszystko uleglo spowolnieniu.
Zaczelo sie od pierwszej wspolnej nocy bez seksu a skonczylo na ciaglych wymowkach, ze partner jest zmeczony,spiacy, zesteresowany. Poczatkowo staralam sie byc wyrozumiala, w koncu wiemy jak to dzisiaj jest, ale z czasem rosla we mnie tak wielka frustracja, ze wiele nocy przeplakalam odrzucona i z poczuciem kompletnego braku atrakcyjnosci podczas gdy partner slodko spal. Z przekory postanowilam w ogole nie inicjowac seksu w nadziei,ze moze moja natarczywosc(jak wtedy myslalam)
mogla go oniesmielac. jednak skutkowalo to tym, ze kochalismy sie jeszcze rzadziej co kompletnie mnie rozsypalo i sprowadzilo moje poczucie wlasnej wartosci to poziomu szuflady.
Czulam sie strasznie, myslalam, ze ze mna jest cos nie tak, ze moze jestem jakas "hiperseksualna",ale czy to do cholery mozliwe?bedac szczesliwa,zdrowa osoba pragnienie seksu chociaz 2 razy na tydzien jest nienormalne?i to bedac kobieta???zlamalam zasady zaufania jakie powinny w szczesliwym zwiazku istniec sprawdzialm historie internetowych wojazy mojego partnera.to co odkrylam scielo mnie z nog.
Okazalo sie,ze namietnie od wielu,wielu lat(nie kasowal historii od czasu kiedy mial dostep do stalego lacza) raczy sie pornografia w ilosciach przysparzajacych o bol glowy.Byl to dla mnie ogronmy szok(choc musze sprawiedliwie wspomniec o tym,ze do tego czasu porno nie stanowilo dla mnie wiekszego problemu,sama czasem zagladalam i potrafilam czerpac satysfakcje z wlasnej masturbacji przy takowych filmikach,jednak uciekalam sie do tych sposobow bardzo rzadko i stanowily dla mnie rodzaj pewnego urozmaicenia w czasach tzw. posuchy gdy bylam sama) jednak to co zobaczylam wprawilo mnie w stan ogromnej paniki,ze stanowczo za duzo tego ( choc nie byly to gatunki przyprawiajace o mdlosci)ale stanowczo stwierdzilam, ze ta ilosc nie miesci sie w subiektywnej "normie". Tym bardziej, ze sprawdzajac czasy i dni ogladanych filmikow potwierdzilam sie moja wczesniejsza obserwacja, ze akurat wtedy gdy nie mial ochoty na seks wczesniej, lub krotko pozniej filmiki byly ogladane.Zainterweniowalam,co spotkalo sie z oporem partnera. Tlumacz,ze po prostu lubi ogladac tego typu filmiki, ze traktuje to jak rodzaj rozrywki podczas nudnego dnia i nie widzi w tym nic zlego utwierdzajac mnie przy tym w przekonaniu,ze jestem dla niego kobieta jego zycia,bardzo atrakcyjna, krecaca go, z tym,ze teraz ma po prostu okres, ze nie ma sily na seks.
Wytlumaczylam mu,ze swiadomosc, ze oglada te filmy przy jednoczesnym braku
seksu ze mna wplywa na mnie bardzo negatywnie,ze obniza to moje poczucie wlasnej atrakcyjnosci i poteguje brak zaufania do niego co skutkuje poddaniu watpliwosc sensu zwiazku, stwierdzil,ze moze z tym skonczyc i nie bedzie juz ogladal tych filmikow skoro tak bardzo mnie to rani. Faktycznie przestal (na jakis czas) i naprawde odczulam to na korzysc.Powiedzialam mu, ze rozumiem,ze moze miec problem,ze moze na mnie liczyc, jesli poczuje, ze ma z tym problem,ze moze liczyc na moje wsparcie.
Powiedzialm,zeby powiedzial mi jak bedzie chcial do tego wrocic to postaram sie mu pomoc, ze przezwyciezymy to razem.Wrocila czulosc i skupienie na moich potrzebach. Czulam sie wspaniale i uwierzyalm, ze ten problem mamy z glowy. Czasem pytalam jak sobie radzi, odpowiadal,ze jest ok i wierzyalm mu,bo sama odczuwalam, ze jest inaczej. jednak nie trwalo to dlugo.
Po klikunastu tygodniach stary schemat stresowo- zmeczeniowy powrocil i nauczona poprzednim doswiadczeniem postanowilam dmuchac na zimne i znow sprawdzialm historie.Niestety znalazlam kolejne jednoznaczne dowody nawroty dawnych przyzwyczajen...Jesli czyta to jakas Kobieta, ktora przezyla to samo pewnie wie jak sie poczulam.To bylo cos strasznego. Poczulam sie jak ostatnia naiwniara, jak ktos kto ofiarowal cala siebie by pomoc ukochanej osobie,a okazalo sie, ze jest sie oklamywanym i oszukanym.Caly sens milosci jaki nas laczyl obrocil sie w proch, po prostu znikl. Nie moglam uwierzyc,ze cos nad czym pracowalismy lata zostalo zniweczone na rzecz anonimowych kobiet ktore pokazuja swoje wdzieki anonimowym odbiorcom. Przykre...Przepraszam,ze pisze tak rozwlekle,ale to wstep do tego co jest teraz.Powiedzialam mu co odkrylam i jak sie poczulam.
Powiedzialm,ze chce sie rozstac bo nie widze juz naszej wspolnej przyszlosci. Czulam,ze nie jestem w stanie juz zaufac temu czlowiekowi,ze zanil mnie tak doglebnie,ze nie bede w stanie zyc sama ze soba akceptujac to co sie stalo. Zapytalam czy caly nasz zwiazek byl wart tego co ogladal wtedy w sieci. Oczywiscie stwierdzil,ze nie.Przyznal sie,ze do tego wrocil bo dalej nie uwazal,ze to cos zlego i stwierdzi,ze po prostu musi poswiecic moim pragnieniom wiecej uwagi,ale trwalo to chwile i nie mogl dluzej pogodzic obu checi. I byl to moment krancowy. Doszedl do wniosku,ze nie da sie tego pogodzic a pragnienie dzielenia zycia ze mna przewaza nad checia kontynuowania zgubnego przyzwyczajenia.Nie ukrywam,ze postawialm ulitimatum- albo ja-albo porno.Ale pierwszy raz uslyszalam wtedy,ze moj partner zauwazyl ten destrukcyjny wplyw porno na swoje zycie i nasze zycie.
Przestal postrzegac to jako niewinna rozrywke, tylko jako niebezpieczenstwo i podjal decyzje,ze musi poszukac pomocy, stiwerdzil,ze chce pojsc do seksulogoa. Wtedy odnalazlam Twoj blog.Powiadomilam go o nim i ruszylo. Przeczytal wszystko. Pelny leku,ale tez zdeterminowania zaczal stosowac sie do Twoich zalecen.Przyznal,ze ogromny wplyw wywarl na nim artykul z opiniami kobiet mowiacych o swoich
facetach uzaleznionych od porno. Wczesniej gdy ja mowilam to co czuje traktowal jako przewrazliwienie i nieuzasadniona panike,jednak te wszystkie opinie zrobily na nim wrazenie,ze faktycznie wiele kobiet postrzega to jednakowo negatywnie.
Co wazniejsze, niesmowicie przestraszyly go Twoje doswiadczenia dotyczace braku erekcji w zaawansowanej fazie uzaleznienia(nie mial z tym jeszcze problemu,co utwierdzilo go w przekonaniu,ze nie jest tak zle z jego porno-nawykami)Twoj blog stanowczo go poruszyl i dzieki niemu( i wizji rozstania ze mna) postanowil,ze jednak ma powazny problem i w koncu powaznie postanowil z tym skonczyc. Jak na razie idzie nam calkiem niezle. Choc mecza go drobne watpliwosci, bo odczuwa teraz flat-line i martwi sie,ze naturalny pociag juz nie wroci. Staram sie go wspierac,ze jest to przeslanka o tym,ze zdrowieje i mam nadzieje,ze wytrwa.
Jednak chce tu powiedziec o jednej sprawie. Bardzo istotnej dla Kobiety, ktora towrzyszy ukochanemu mezczyznie w tej ciezkiej przeprawie. Jesli ona stara sie cie wspierac w tym procesie i uczestniczy w nim od pocztku,jak ja-skup sie na sobie, to oczywiste,ale nie zapominaj o niej. Ona ma prawo przezywac wszystkie negatywne emocje zwiazane z frustracja i zalem jakie Twoj nalog w niej wywolal.Ja popelnilam blad wspierajac moego partnera w tym procesie.
Przez jakis czas skupialam sie tylko i wylacznie na nim,ale po jakims czasie osiagnelam apogeum mojego zalu i straty jaka ponioslam przez te miesiace/lata niespelnienia. Daj jej prawo do pretensji jakie ma i tez wsprzyj ja bo ona tez poswiecala swoje pragnienia, szczescie i spelnienie. Badz czuly i w miare mozliwosci otwarty na jej ciezkie chwile zwiazane z twoim leczeniem.To bardzo,bardzo wazne.Oboje jestescie wazni w tym procesie,Panowie,nie zapominajcie o swych Kobietach, ktore Wam w tym towarzysza. Jestem pewna,ze zwroci sie to po stokroc. Wymaga to ogromnej dyscypliny, ale jesli kochacie prawdziwie jest to tego warte. Trzymam ogromnie za
Was kciukii za wszystkie Kobiet , ktore wspomagaja swych Mezczyzn.
Nie zapominajcie o sobie.
Pozdrawiam
edit 2: kolejny istotny komentarz Fasolki:
Jeszcze raz chce podkreslic to,ze nalezy usunac wszystko ze swojego kompa i absolutnie nie ogladac jakichkolwiek ston,ktore znane sa z tego,ze troche pikanterii,nawet seksowno-sukienkowej mozemy tam znalezc.To na prawde dalej szkodzi. Jak wspomnialam wczesniej moj partner uznal to za bezpieczne i znow poczul sie gorzej.
Przyznal,ze nie odczuwa postepow,czuje sie zle,libido nie wraca i zaczal miec watpliwosci (standard, sam to miałem jest to notmalne podczas odwyku i kązdy to ma, uważam tak naprawdę że to jest POZYTYW gdyż pokazue że odwyk zaczyna działać, przebiega prawidłowo! jest to etap oczyszczania się umysłu z porno i fantazj, obniżania reakcji na bodźce seksualne-Daniel).Co oczywiscie tez wplynelo na mnie i na nasze relacje.Jednak problem zostal odkryty i na szczescie szybko postanowil,ze faktycznie to moglo mu zaszkodzic i teraz sie pilnuje.
Dlatego wazne jest,zeby odbyc odwyk na sto procent,uczciwie wobez samego siebie,byc jak najbardziej czujnym i swiadomym za kazdym razem kiedy zasiadasz do kompa. ŚWIADOMYM. Moj partner stwierdzil,ze namwet mimo postanowienia o zakonczeniu porno przygody dalej przy kompie dzialal z tzw automatu.Nie ogladal porno,ale otwieral artykuly ze zdjeciami ladnych dziewczyn,bo uznal,ze to nic takiego.ALE JEST. Co z tego,ze one sa ubrane,ale mozg juz odczuwa jakas dawke przyjemnosci na widok fajnej laski,tylko,ze chocbysmy zesrali ona zawsze pozostanie tylko laska z komputera!
Widze jak walka z nalogiem moze byc ciezka, staram sie to jak najbardziej zrozumiec i ogromnie Wam wszystkim wspolczuje,ale tylko stuprocentowe zaangazowanie moze Was wyleczyc,nie ma innej drogi.Jesli moge jeszcze cos doradzic,to wchodzcie na tego bloga czesciej. Bardzo sie rozwija,pojawiaja sie nowe wpisy,komentarze i Wasze historie,to fantastyczne. To jest ogromny czynnik terapuetyczny,taka grupa wsparcia. Dodatkowym plusem jest to,ze mozna sie tu wypoweidzec anonimowo,co jest niemozliwe w grupach wsparcia takich realnych (i jeszcze platnych,a jakze). Zagladajcie czesciej, chloncie pozytywne przkazy,dzielcie sie sukcesami i watpliwosciami,zawsze ktos na nie zareaguje i obdaruje energia i dobrym slowem.
Ten problem jest juz bardzo powszechny ale przemilczany,bo nieoplacalny. Poza tym wielu z Was nie chce zapewne rozmawiac z kims bliskim na ten temat, a tu jest do tego fajna przestrzen i cale odium wstydu przez anonimowosc jest z Was zdjete.Bierzcie i dawajcie. I trzymajcie sie mocno. Sto procent odwyku plus wsparcie tej naszej niemalej juz komuny i zycie bedzie w koncu nie tylko znosne,ale nawet piekne.Jak powiedzial Daniel- to nie magia,tak sie po prostu stanie.
Fasola
Tylko dodam od siebie że zamierzeniem bloga była jego anonimowość dla mnie jak i dla czytelników, to drażliwy temat, jak nawet dla mnie. CO więcej anonimowość zachęca tak naprawdę do wypowiedzi oraz refleksji osób/fapperów. Dziękuję jeszcze raz za wypowiedzi oraz zachęcam inne Panie do przemyśleń i podzielenia sie nimi.
Info
FAQ oraz Opis odwyku od porno krok po kroku dla początkujących znajduje się tu: http://nadopaminie.blogspot.com/2014/05/100-post-odwyk-krok-po-kroku-dla.html
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
nie dawajcie sobie wcisnac kitu, ze ogladanie porno jest czym normalnym, albo ze faceci nad tym panuja (po czym siedza 5 godzin dziennie i ogladaja). Po prostu to jest frajerstwo, dziecinada i niedojrzalosc. A do tego powoduje ze nie patrzy sie na kobiete jak na czlowieka - jak mozna wtedy budowac zdrowy, trwaly zwiazek?!. Ciezko jest sobie z tym poradzic, ale trzeba. Mi juz sie udalo nieco ponad 50 dni wytrzymac, mam nadzieje, ze wroce do normalnosci, na razie czuje sie niestety kiepsko (choc jak ogladalem nie czulem sie wcale lepiej). Byc moze PMO jest objawem jakis problemow emocjonalnych itp. (podobnie jak ucieczka w inne nalogi papierosy, alkohol, obzarstwo, itp.) i trzeba szukac glebiej co jest z nami nie tak.
OdpowiedzUsuńszukajac co w sobie nie tak mozna przesadzic, tzn lepiej budowac siebie pozytywnie, wziąć kontrole nad swoim życiem i dążyć do czegoś niż grzebać w sobie nie wiadomo czego. Każdy ma wady, ale trzeba skupiać się na plusach, jednym z nich jest pozbycie się porno, to silny fundament dla takich jak my żeby miec normalne życie i iść w kierunku w którym chcemy.
UsuńDziękuję za list Fasolki, miałam wrażenie, że czytam o swoim związku.
OdpowiedzUsuń