Witaj Danielu!
Jestem w totalnej rozsypce od dłużeszego czasu, mam 32lat, a nie potrafię poradzić sobie sam ze sobą, koszmar. Od początku, moja fascynacja porno zaczęła się ok 15 roku mojego życia. Porno było w moim życiu od zawsze i raczej nigdy mi nie przeszkadzało, kobiety mnie zawsze lubiły, miałem ładne, fajne, inteligentne dziewczyny. Dziś wiem, że mógłbym mieć ich więcej gdyby nie porno, ale cóż przyjmuję tę stratę z pokorą, nikt nie jest idealny, każdy ma słabości, radzę sobie z tym. Niczego poważnego w życiu nie zawaliłem przez porno, mam niezłą pracę, syna, żonę, jest ok. teoretycznie ok, w głębi siebie jestem jednym wielkim poczuciem winy i smutkiem, a stało się tak bo....:
Moją żonę poznałem 6 lat temu, była ona i porno, oczywiście nie razem, mieliśmy fajny seks, raz lepszy, raz gorszy, może wkurzało mnie, że nie mogę dłużej i nie we wszystkich pozycjach, bo w niektórych od razu booom! Koniec! Było nam razem dobrze, do czasu, aż trzy lata temu zaszliśmy w ciąże. W zasadzie od początku ciąży przestaliśmy uprawiać seks, póżniej wiadomo, pieluchy, mleko, karmienie, nic... Bardzo trudno było nam wrócić do udanego życia seksualnego. Myślę, że to moja wina, od kiedy przestaliśmy, ja uciekłem w porno, portale erotyczne itp. wkręciłem się na maks. Myślę, że nie o to tu chodzi by pisać Ci ile, jak itp... Na pewno domyślasz się, że skoro do Ciebie piszę to przeginam ostro. Moja praca temu sprzyja niestety, w zasadzie od od tych 3 lat, zawsze używam sobie w pracy. Pracuję dużo, sam, przed komputerem - jak widzisz moja praca sprzyja mojemu uzależnieniu. Od jakiegoś czasu staramy się z żoną "wrócić" na właściwy tor. Wiem i widzę, że ona tego potrzebuje, że mnie pragnie, że się stara, oboje wiemy, że seks dla związku jest ważny. Kocham ją, zależy mi na niej, mimo wszystko wciąż daje ciała. Nie potrafię wytrzymać tygodnia bez porno i fapowania. To jest jakiś koszmar, raczej mi nie staje, a jeśli już to nie na max, co z tego, że mi stanie, skoro mogę bzykać góra minutę dwie i koniec albo odpoczynek. Zrobiłem z siebie kochanka beznadziejnego, mam kaca moralnego, ona zasługuje na coś więcej, jest fajną laską, ładna, wysportowana, potrzebuje seksu, a ja jej nie mogę go dać, bo nie mogę nazwać tego co mam aktualnie jej do zaproponowania seksem - to raczej nieudolne i niesatsykcjonujące nas oboje próby. Dodam jeszcze, że zmieniły się moje preferencje, pragnę robić z nią rzeczy... tak przyznaję się, te rzeczy, które oglądam w porno.
Myślę, że mój problem opiera się też trochę na tym, że żyję w ciągłym stresie, stresująca praca, dużo na głowie, rachunki, opłaty, złe relacje w związku (konsekwencja mojego problemu). Potrafię egzystować bez porno, bez żadnych problemów nawet przez dłuższy czas, ale pod warunkiem, że nie jestem sam. Kiedy jestem sam, zwyczajnie tracę panowanie nad sobą, to silniejsze ode mnie, nawet jeśli wiem, że wieczorem po pracy będę sam z żoną. To żenujące. Chodzę po ulicy z brudnymi myślami, patrzę się tyłki innych lasek i wyobrażam sobie... Dodam jeszcze, że ja od zawsze miałem skłonności do uzależnień, w wieku licealnym byłem uzależniony od narkotyków, naszczęście moja kochana mama, która już niestety nie żyje, pomogła mi z tego wyjść. Dziś już jej nie ma i jestem z tym sam, żonie o tym nie powiem, nigdy! Nawet jeśli namawiałbyś mnie, mówiłbyś, że to nam pomoże, nie! Nie chcę żeby wiedziała, że jej mąż jest skończonym frajerem. Strasznie boli mnie jeszcze to, że życycie mi ucieka, a ja nie wykorzystuje w pełni swojego potencjału, tkwię w takiej matni, nie rozwijam się, nie uczę się nowych rzeczy, jestem leniwy, biorę to co dostaję, a nie to czego chcę.
Twój blog znalazłem jakiś rok temu, początkowo to było olśnienie, wielkie booom, prawdziwy cios w moje ego i uświadomienie sobie, przyznanie się do czegoś co czułem od dłuższego czasu, że tkwię w tym bagnie, niestety i to mi nie pomogło. Piszę do Ciebie, bo... kurcze no... chcę komuś o tym powiedzieć, może dostać jakąś radę, cokolwiek. Będę Ci bardzo wdzięczny, jeśli znajdziesz chwilę czasu dla mnie i odpowiesz na mój list. Oczywiście, jeśli będziesz chciał możesz go opublikować, choć nie uważam żeby mój przypadek był interesujący lub wnoszący coś nowego do Twojego bloga.
p.s. przepraszam za chaotyczność mojej wypowiedzi, ale przez to porno trudno mi się skupić na czymkolwiek...
Pozdrawiam.
Dobrze że napisałeś Jarku, skłonność do uzależnień to pewna powszechna cecha bo sięgając kolejnych wyżyn dopaminowych wszystko w koło staje się wyblakłe, miałkie, nie dostarcza takich bodźców, pseudo szczęścia i mózg kieruje Twoją uwagę na rzeczy które wie że są bardziej nakręcające. Porno to narkotyk idealny, gdyż trafia w sedno naszych pragnień, jednak doznań seksualnych nie da się odstawić, gdyż to naturalna potrzeba, tylko porno zaburza normalne mechanizmy poprzez większą stymulację, ktora w naturze nie byłaby wcześniej możliwa. Organizm się przed tym broni z czasem dając sygnał że już za dużo tych pikseli, obrazków filmów chatow czy podobnych doznań. Czy to popadanie w emocjonalną rozsypkę lub słabnące erekcje, efekt jest w większości taki jak opisujesz. Kolejny problem to szereg przyzwyczajeń wyrobionych przez lata. Jesteśmy jednym z pierwszych pokoleń gdzie tak intensywnie komputer stał się centrum nieograniczonej rozrywki: filmy gry seriale newsy rozrywka porno, ale też i narzędzie pracy. Mieszając te elementy monitor po wielu latach sam w sobie staje się źródłem stresu. Młodsi mogą się śmiać ale osoby korzystające naście lat z kompa powinny już odczuwać syndrom wypalenia przez komputer. Dodajmy wokół tego pracę terminy zobowiązania wymagania, ciągły pęd i niestety w takiej sytuacji są dwa wyjścia.
Można biec dalej aż w końcu wykoleić się z dnia na dzień w postaci proszków: antydepresantów, narkotyków etc, bądź choroby czy depresji, załamania itd. Ta zebrana negatywna energia zawsze musi gdzieś znaleźć ujście, a kiedy zaczyna stopniowo przechodzić ponad nasz ilmit, który możemy wytrzymać to masz efekty jakie opisujesz. Trzeba też pamiętać że czasem jednorazowa duży stres jest mniej niszczący niż długotrwały, umiarkowany, ale skumulowany ciągły stres. W praktyce ten drugi jest bardziej niszczący, gdyż przesuwa naszą akceptowalną granicę ponad którą w normalnych warunkach byśmy zareagowali że trzeba coś zmienić. Porno w tym układzie zwykle przez lata uzależnionych jest/było elementem nagrody na stresy. Taki toksyczny układ który przez lata działa idealnie bo nie ma efektów obocznych, ale póżniej pojawiają się problemy w łóżku, siadający nastrój, kolejny doły itd. To jest ta pierwsza wersja wyjścia. która w różnych wariantach u różnych osób generalnie jest przedstawiana w ich listach na blogu.
Druga opcja to mało odkrywcza, ale konieczna o której każdy doskonale wie, gdy zaczyna osiągać swój limit. Twój przypadek również dobitnie pokazuje że samo porno to zwykle tylko część problemów, którymi trzeba się zająć. Młodsi, studenci etc jeszcze nie pracujący tak tego nie czują, ale ponieważ czasem są bardziej uzależnieni od starszych bo wcześniej zaczęli to często gdy im obowiązków przybywa szybko poznają jak wiele problemów potrafi się spiętrzyć. Wracając do Ciebie, w takiej sytuacji jedyne co możesz zrobić to się na chwilę zatrzymać, bo nie wiesz kiedy, ale wybacz, pierdolniesz w ścianę. Nie chce się mądrzyć, żaden specjalista ze mnie, prosty chłop, którego mądrości są na równi kumpla z pracy. Wiem jednak jedno że stres porno i cała reszta to taki węzełek, który się powoli zaciska na szyi, a wrzucając kolejne biegi w tym pędzie tylko przybliżamy się aby uderzyć znienacka w bandę.
PIszesz że od roku próbujesz się posklejać. To że porno nadal jest w Twoim życiu to widać i nie ma zmiłuj, musisz poblokować maksymalnie wszystko co się da z k9. Komputery etc. Obserwuj się co nie działa i reaguj.Obszedłeś jakąś blokadę, zastanów się jak to obejście zlikwidować, którąkolejną stronę zablokować. Np jak ktos korzysta z torrentów i dział porno mu nie pasuje to rozwiązaniem jest blokada wszystkich stron torrentowych. Podejście totalne jest wariackie, ale nie ma czasu na dalsze leczenie się na pół gwizdka. Uzależnienie od porno to też często uzależnienie od komputera dlatego powinno się go ograniczać do minimum. Ustal rygor pracy razem z przerwami np na gimnastykę czy spacer. Ważne jest odreagowanie umysłu w neutralnym miejscu bez elektroniki kompa czy smartfona, park, boisko etc. Cokolwiek co złamie schematy i przyzwyczajenia. Co z tego że siedzisz przy kompie 10h jak co pol godziny zerkasz na porno czy inne bzdety, tracisz czas, nie jestes wydajny a na koniec dnia nadrabiasz bo wiesz ile przelecialo Ci przez palce. Blokuj wszystko co się da co nie jest związane z pracą, a jak skończysz robotę zamykasz kompa i zajmujesz się żoną, dziecmi, domem aby odreagować, odseparować się od roboty.
Wiesz doskonale że powoli zbliżasz się do swojego limitu i niestety czas odciąć od siebie porno oraz bujanie się oraz musisz określić granice pracy i normalnego życia. Dyscyplina oraz rygor pozwolą na zapanowanie nad tym wszystkim, nie ma innej rady. W kwestiach łóżkowych z czasem się samo poprawi jak zejdzie stresu i zaczniesz panować nad wszystkim. Bardzo ważne jest abyś odpoczywał bez kompa, nie ważne czy to spacer z żoną w parku czy weekend na działce, natura naprawdę pomaga się wyciszyć oraz zebrać w całość. Tv to oczywiście nie odpoczynek, radzę pozbyć się kablówki bo i tak są bzdury w tv i gadające głowy. Fokusuj się nad tym co jest ważne, eliminuj co nie działa lub jest negatywne, w ten sposób odzyskasz kontrolę nad swoim życiem i zaczniesz je prostować.
Nie ma pół środków czy magicznej tabletki, zawsze tylko praca u podstaw.
Bardzo ciekawa i wyczerpująca odpowiedź Danie. Dzięki wielkie. A ja ze swojej strony dodam, że musimy pamiętać, że dzisiaj jest takie, jakie jest, ponieważ wczoraj było takie, jakie było. I jeśli dzisiaj jest takie jak wczoraj, to jutro będzie takie jak dzisiaj. Jeśli chcesz, żeby jutro było inne, to musisz dzisiaj uczynić inne. Jeśli dzisiaj jest po prostu konsekwencją wczoraj, to dokładnie w ten sam sposób jutro będzie konsekwencją dnia dzisiejszego. I jeśli zbadało się dokładnie, co zdarzyło się wczoraj, przedwczoraj, tydzień temu, rok czy dziesięć lat temu, to będzie można bezbłędnie powiedzieć, co się zdarzy jutro, a co nie. […] To, co się zdarzy lub może się z nami zdarzyć, zależy od jednej z trzech przyczyn: od przypadku, od przeznaczenia lub od naszej woli. Tacy, jacy jesteśmy, prawie całkowicie jesteśmy uzależnieni od przypadku. W prawdziwym znaczeniu tego słowa nie możemy mieć ani trochę więcej przeznaczenia niż woli. […] To brzmi paradoksalnie, ale mamy wszelkie prawo do tego, by powiedzieć, że znamy naszą przyszłość. Będzie ona dokładnie taka sama, jaka była nasza przeszłość. Nic się nie zmienia samo przez się.
OdpowiedzUsuńMam 20 lat i wybieram w tym roku na studia. Jestem na odwyku od poczatku wakacji... dlaczego akurat od poczatku? Bo rozpoczalem pierwszy prawdziwa prace w moim zyciu na okres wakacji. Wychodze 9:00 i wracam o 18:00 po czym ide na siłownie i zajechany wracam o 20:00. Wtedy biore witaminy, robie brzuszki, jem i ide spać. Przez cały dzień jestem zajęty i nie mam nawet chwili zeby myśleć o xxx. Polecam każdemu! A jeśli pracujesz w domu przy laptopie, to może warto zastanowić się czy nie da sie tego jakoś upublicznić... wiele razy widziałem jak ludzie pracują na lapku np. w kawiarni... a jesli w biurze to może zostawiaj sobie otwarte drzwi (jak ktos bedzie pytal to mow ze gorąco) . Na pewno da sie coś zrobić jesli sie chce. Ja jestem dopiero te 20 dni, ale już widze ogromną różnice... czuje się zmeczony... ale tak zdrowo ;D Penis nie jest skurczony jak jakas kurwa dzdzownica i zauwazylem, tylko wszystko fajnie wyglada. Od października studia więc do pazdziernika powinienem być już wyleczony z nalogu, ale na wszelki w wypadek zostawie wszystkie blokady na kompie. A i właśnie, zainstalujcie sobie na smartfonie aplikacje ,,Countdown " (taki kalendarzyk na obrazku) i dodajcie odliczanie od 90 dni jako widget na SRODKU EKRANU.( jak bedzie sie zacinać to dodajcie do aplikacji chronionych, ale to chyba tylko w przypadku huawei). Mi to bardzo pomaga, ponieważ zawsze gdy unlockuje telefon to widze, że cały czas jestem w grze. Wiem, że w odwyku nie chodzi o odliczanie, ale to bardzo pomaga. Pozdrawiam i walczcie :) A jak sie boisz iść na siłownie jeden z drugim to normalnie podbijasz na siłowni do jakiegos ziomeczka i on tlumaczy ci po kolei co masz robić (serio, te koksy co mają 50cm w łapie są na prawde mili i to praktycznie wszyscy i na kazdej silowni na jakiej bylem, na pewno żaden Cie nie odprawi) i w jakie dni i nie zalamuj sie, jak po pierwszych treningach bedziesz podnosic samą sztange a w domu nie bedziesz mogl sie umyc bo nie bedziesz miał czucia w rekach :D Po okolo miesiącu zaczniesz już normalnie zdrowo cwiczyc. Pamiętajcie! NAJGORSZE SĄ WEEKENDY SAMEMU W DOMU.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wszystkim powodzenia, bo u mnie to będzie już chyba ostatnie podejście, ale napisze tu jeszcze w październiku co tam u mnie słychać.
Jarek.jeśli chcesz z tym zerwać przeczytaj tą książke.
OdpowiedzUsuń'Pułapka porno' W.L.Maltz
czytam ją osobiście więc wiem o czym piszę.powodzenia i daj znać o swoich odczuciach po jej przeczytaniu.
Daniel - żyjesz ;-) ???
OdpowiedzUsuńjesteś potrzebny wciąż ;-)
spokojnie
Usuńurlop, a Wy powinniście korzystać z pogody dopóty jest