czytelnik napisał:
DZIĘKUJĘ WAM WSZYSTKIM! :)
Osobom mającym problem z fapaniem
JAK I
i osobą, które żyją z i wpierają osoby z problemem.
Wasze historie, przeżycia i słowa pomagają mi i innym w podjęciu
kolejnej próby, może tym razem sukcesywnej w walce z tym trudnym
nałogiem.
Palenie papierosów rzucałem 21 razy, aż się w końcu udało nie palę już
ponad 6 lat i mi tego nie brakuje...może to będzie już w końcu TEN RAZ!
Jestem 33 letnim mężczyzną, który zaczął masturbację od 10-tego roku
życia, a pornografia internetowa rozwijała się razem ze mną od
pierwszego, domowego dostępu do internetu poprzez modem w 1998 roku.
Wraz z postępem technologii, szybkością łącza i rozwoju porno-bizensu
rosło moje uzależnienie.
Miałem kilka stałych związków, kilka przelotnych i kilkanaście spotkań z
prostytutkami. Obecnie jestem sam. Do pewnego momentu nie byłem
świadomy skali mojego problemu, wiedziałem, że coś jest nie tak,
utożsamiałem to z fapaniem, ale nie czułem jak daleko zabrnąłem.
Podejmowałem wiele nieudanych prób rozstania się z nałogiem fapania - na razie bezskutecznych...
Teraz jeszcze bardziej świadomy coraz większej ilości negatywnych aspektów kontynuacji moich zachowań
ORAZ
świadomy tego co mógłbym mieć dobrego w zamian za zmianę moich nawyków. Zaczynam kolejną próbę.
Dzięki Wam dzisiaj, wracając samotnie do domu, zamiast ulec moim
słabością - piszę do Was i znajdują w Waszej społeczności siłę i
nadzieję. Dziękuje Wam jeszcze raz i Tobie Danielu za stworzenie takiej
cyber-przestrzeni.
Razem możemy wiele osiągnąć. Trzymam za Was Wszystkich i za siebie kciuki i życzę Nowego Lepszego spojrzenia na świat!
Każde Wasze słowo ma moc!
Każda Wasza próba - udana czy też nie - jest krokiem do przodu. Nie
rezygnujcie! W końcu dojdziecia do "Waszej 21-szej sukcesywnej próby".
POWODZENIA!
Witaj!
OdpowiedzUsuńMoja historia:
Ja odkryłem swój nałóg wchodząc najpierw na onanizm.pl (tam zmotywowały mnie pozytywne próby panów którym się udało dłużej pozostać w abstynencji pornograficzno-masturbacyjnej oraz to jak opisywali negatywne skutki (moje odkrycie: "O Boże, ja mam tak samo... Idealnie to wszystko do mnie pasuje")). Przeczuwałem już wcześniej że moja "depresja, obojętność, ciągła senność, niechęć do wszystkiego i do wszystkich, słomiany zapał" są spowodowane masturbacją. Na stronę onanizm trafiłem nie znajdując odzwierciedlenia mojej sytuacji pod hasłem "depresja". Poszedłem za przeczuciem i instynktem.
Następnie była strona sexzniewolenie, która słowami opisała to jak się czuję... W końcu trafiłem na Twój blog Danielu i od razu jak przez naczynie połączone woda do yourbrainonporn... Wszystko jasno i klarownie przedstawione. Nic tylko czytać i rzucać w międzyczasie ten syf...
Niestety okazuje się, że słowa tutaj napisane, wywołujące motywację to za mało. Każdy musi w końcu sam powiedzieć sobie dość i wygrać walkę z samym sobą.
Ja ciągle walczę. Najdłużej do tej pory udało mi się wytrzymać dwa tygodnie, Przyszedł dzień pokuszenia w TV i pękłem. W sumie po tych dwóch tygodniach oddechu od tego syfu czułem się już trochę inny... Jednak później wytrzymywałem może z 5-6 dni. Teraz około 3-4. Wszystko zależy gdzie jestem i co robię. Za każdym razem gdy wiem że to zrobię to okłamuję siebie, że to ostatni raz, że jeszcze ta jedna dziewczyna w tym czy innym porno... Ciężki ten nałóg ale wygram z nim! Takie jest moje podejście. Fajki rzuciłem to z tym też dam sobie radę...
Porno spowodowało to że:
- nie miałem bardzo długo dziewczyny i uważałem że samemu jest mi dobrze
- zmarnowałem gigawatogodziny mojej energii i czasu
- zawaliłem studia przez brak werwy, obojętność, brak sił, nie wstawanie na zajęcia, w końcu liczyło się tylko porno, miałem zbyt fantazyjne, iluzoryczne podejście do życia, porno stało się moją jedyną rzeczywistością i nagrodą, reszta była obojętna
- ciągle się źle czułem, przygnębiony, bez sił, tak jakbym miał puste oczy i pustą głowę, jakby wszystko co do mnie mówiono i widziałem tylko przelatywało przeze mnie(brak zainteresowań)
- myślałem że mam depresję
- przestałem rysować
- przestałem oglądać filmy,
- przestałem uprawiać sport
- niechęć i brak sił do pracy, nie mogę się na dłużej skupić jeśli trwam w nałogu (wstawanie rano to katorga gdy to robię, a gdy tego nie robię to wstaję razem z ptakami)
- nic nie sprawia mi przyjemności tak jakbym chciał, wycofuję się, nie ryzykuję
- mam wyrzuty sumienia że robię to wbrew sobie
- na kobiety patrzę tylko przez pryzmat ich wyglądu seksualnego
- Chcę je pokonać i wyrwać z mojego życia bo wiem że ono jest moim problemem, którego wynika wiele innych...
Pozdrawiam. Będę pisał jak mi idzie. Póki co po 3 dniowej przerwie godzina zero...
A ja dziś zainstalowałem K9 i mam nadzieję że tym raziem się uda:)
OdpowiedzUsuńMaT. Jestem w twoim wieku i zaczynałem podobnie, teraz jestem w długotrwałym związku jednak już dogorywającym bez uczucia i miłości. Tyle lat oszukiwałem sie... tle lat obwiniałem moją partnerkę o brak zrozumienia dla moich potrzeb seksualnych i wewnętrznie juz z niej zrezygnowałem... kiedy pojawiła się inna.. prawdziwa miłość... okazało sie, że to nie nie chodzi o partnerkę tylko ze mną jest faktyczny problem... bo żadna tak na prawde nie jest w stanie spełnić w pełni moich oczekiwań.
OdpowiedzUsuńMusimy to rzucić raz na zawsze bo inaczej zmarnujemy sobie tą resztkę życia. Kobiety są wspaniałe, uwielbiam z nimi przebywać rozmawiać bawić się. jednak myśl o tym że istnieje ( bardzo prawdopodobne) ryzyko nie "stanięcia" na wysokości zadania jest jak prywatny prześladowca, czający się w kąciku mózgu.. i blokujący wszelkie ruch i działania suma-sumarum ku naszemu szczęściu.
To co Daniel pisze to fakt.... musimy oderwać sie od ekranu... unikac go.... przemeblować mieszkanie. albo po prostu zrezygnować na pół roku z internetu.
Sam mam juz problemy z pracą , koncentracja w moim przypadku juz nie istnieje, nerwica, niska samoocena, wkurw, i wieczne pretensje do samego siebie wyniszcza nas. A depresja.. po prostu oddala świat od nas. wspominam czas gdy nie dotarło to jeszcze do mnie ( zanim dotarłem na ten blog) i radość którą miałem w sobie. poza dobrym "pornograficznym" sexem niczego mi nie brakwało.. wiecznie uśmiechnięty widzałem, że działam na kobiety, i kiedy w końcu sie z jedną zbliżyłem świat runął. Cóż za wstrętne jest uczucie wiedzieć że można zdobyć wymarzoną kobietę i nie móc po nią sięgnąć borykając sie takim nałogiem.
Mamy 33lata, praktycznie bez partnerki, dzieci, domu i prawdziwego życia, zamknięci sami w sobie ze swoim nałogiem, który jest prawie nie do przezwyciężenia.
Ratujmy się. Ty i Ja... i my wszyscy. TRzymam kciuki za ciebie, proszę, trzymaj kciuki za mnie.Piotr