Info

FAQ oraz Opis odwyku od porno krok po kroku dla początkujących znajduje się tu: http://nadopaminie.blogspot.com/2014/05/100-post-odwyk-krok-po-kroku-dla.html

piątek, 21 marca 2014

List czytelnika 19latka


 jak zwykle anonimowo, zachęcam do lektury
   
    Cześć, wszystkim. Swoją historię opowiem od początku.

Ponurą przygodę z pornografią zacząłem bardzo wcześnie. W wieku, kiedy chłopiec zaczyna zauważać, że na świecie istnieją jeszcze dziewczyny i mają one cycki, chciałem poznać odpowiedzi na wiele pytań, które nagle się przede mną pojawiły. Seks - zamiast dowiedzieć się co to oznacza u dobrych źródeł (może były nim rodzice), zacząłem rozmawiać o tych sprawach z kolegami w szkole. Można powiedzieć, że poznałem temat od dupy strony, i to dosłownie, od początku psując sobie wyobrażenie o tak ważnej i delikatnej sprawie każdego człowieka, jaką jest życie intymne.

    Interesować się pornografią zacząłem w czwartej klasie szkoły podstawowej. Z początku były to tylko głupie fotki rozebranych dziewczyn, które ktoś przemycał i na przerwach pokazywał wszystkim chłopcom zebranym w kółku. Zabawne i głupie czasy. Wiadomo, wraz z rozwojem internetu materiały stały się "ciekawsze". Pojawiały się pierwsze amatorskie filmiki, spotykaliśmy się czasami w domach i z wypiekami na twarzach oglądaliśmy takie rzeczy "dla jaj" - jak to z młodymi odkrywcami świata bywa. Nie widziałem jeszcze wtedy w tym niczego złego. Byłem mały i miałem jeszcze wodę zamiast mózgu, w dodatku wszyscy to oglądali, wszyscy się tym jarali, wszyscy fantazjowali, więc dlaczego ja nie miałbym robić inaczej? W ogóle nie zdawałem sobie sprawy z tego, że to początkowo niewinne zainteresowanie ciemniejszą stroną życia może przerodzić się w coś straszniejszego, w horror, który opanował najlepsze lata mojej młodości. Natomiast wtedy, pod koniec szkoły podstawowej, to była zabawa. Początki są zawsze zabawne, prawda?

      Potrzebę wyładowania się poczułem w wieku trzynastu lat. To był czas tuż przed pójściem do gimnazjum. Może stres z tym związany, może dlatego że wchodziłem w okres dojrzewania, może coś innego – faktem jest, że odkryłem kolejne "dobrodziejstwo", jakim zostaliśmy obdarzeni, czyli masturbację. To było coś przełomowego. Pamiętam swój zachwyt, kiedy zauważyłem, że łącząc gołe piersi z trzepaniem można sobie zajebiście spędzić czas. W dodatku tak niewiele to kosztowało. Zdawałem sobie sprawę z istnienia alkoholizmu, narkomanii, pracoholizmu i innych nałogów, które rujnują ludzi nie tylko pod względem psychicznym, ale i finansowym. Rozbite rodziny i tak dalej. Tymczasem porno i walenie konia? Przecież wystarczy tak niewiele, żeby zaspokoić wszystkie swoje potrzeby życiowe! W dodatku nikt inny o tym nie wie, oprócz mnie! Po co dziewczyna, przyjaciele, pasje, dobra sylwetka, jeśli odpalę sobie filmik z najbardziej gorącymi laskami, jakie chodzą po ziemi, które aż się proszą, żebym na ich widok się podotykał, a potem się wyżył i o wszystkim zapomniał. Bo z masturbacją i z porno to jest tak jak ze wszystkimi uzależnieniami – chodzi o to, żeby zapomnieć. Jednak tym się różni to gówno od całej reszty, że przeżywa się je w samotności - wstyd z tym związany jest nie do wypowiedzenia.

       Myślę, że wszyscy zainteresowani tematem znają "kwestie techniczne". Ja byłem początkowo słaby w ogarnianiu komputera, w dodatku znajdował się on w pokoju moich rodziców, więc rzadko kiedy odważyłem się na ściąganie porno na dysk twardy. Wolałem już popuścić wodze wyobraźni, niż zaryzykować złapaniem na gorącym uczynku. Przy okazji dowiedziałem się, jak ważne jest zacieranie śladów i regularne czyszczenie historii wyszukiwania po każdym korzystaniu z sieci. Pomijając te szczegóły, swoje uzależnienie rozwijałem na komórce. Były to czasy, kiedy nie było jeszcze telefonów z wi-fi, więc porno kupowałem na płatnych stronach, przykładowo z gazet i czasopism. Branża erotyczna przynosi krociowe zyski. Przepuściłem na to masę pieniędzy, musiałem ciągle kłamać rodziców, że znowu nie mam kasy na koncie, bo mam tylu znajomych, do których ciągle piszę SMS-y i dzwonię. W rzeczywistości była to gówno prawda, a ludzi, z którymi gadałem mogłem policzyć na palcach jednej ręki, lecz w tym nałogu chodzi też o to, żeby nauczyć się dobrze kłamać. Uwierzcie mi, ja potrafiłem to robić pierwszorzędnie.

      W kolejnych klasach gimnazjum sytuacja zaczęła się pogarszać. Potrzebowałem coraz więcej bodźców, więc przerzuciłem się na ściąganie porno z neta. Więcej i ostrzej. Widziałem naprawdę wiele rzeczy, które dzisiaj nazwałbym strasznymi i smutnymi. Jednak wtedy byłem urzeczony, sądziłem, że odkryłem swoją kurę znoszącą złote jajka. Każdą wolną chwilę wykorzystywałem na rozpakowywanie paczek z filmami i fotkami: "materiały do szkoły", "filmy sensacyjne", "zdjęcia miasta". Pamiętajcie, kłamstwo to rzecz święta. W pewnym momencie nie przejmowałem się już nawet tym, że mama jest w tym samym pokoju. Siedziała tuż obok, gdy ja na jednej karcie miałem otwarty YouTube, a na drugiej linki do pornoli. Ale rozumiecie - czyszczenie historii i rączki powycierane. Rodzice nie mogli przecież niczego podejrzewać. A ja byłem dobry w nie dawaniu im ku temu powodów.

     W międzyczasie zakochałem się, po raz pierwszy, tak na poważnie, jakby to przestawił sam Słowacki. To zajebiste doświadczenie, zakochać się. Jednak przez dwa lata odważyłem się do tej dziewczyny jedynie uśmiechnąć. Nic więcej. Niczego innego nie żałuję tak bardzo jak tego, że nic wtedy nie zrobiłem. Chciałbym się cofnąć w czasie, żeby to zmienić, bo dzisiaj to już tylko wspomnienie. Myślałem o niej na przerwach w szkole, o tym jakby to było super się razem potrzymać za rękę i pośmiać z nauczycieli. Jakby to było super być razem. Rety, jak bardzo potrzebowałem czyjejś realnej obecności! Potem jednak wracałem do domu i masturbowałem się. Równanie było oczywiste: jedna dziewczyna nie była mi potrzebna, skoro każdego dnia mogłem mieć ich setki – nagich, dorosłych, napalonych szprych. Bez żadnych zobowiązań, bez odpowiedzialności, bez słów, bez poświęceń. To takie proste, wydawało mi się.

    Zamknięty w sobie, przygarbiony, zakompleksiony, w czarnych ciuchach, słuchający muzyki metalowej, z podkrążonymi oczami, smutny, przezroczysty jak powietrze. Przypominałem strach na wróble po przejściu tornada, ale miałem porno i sprzęt między nogami, więc cóż innego było mi potrzebne do szczęścia? Rozumiecie, panowie, wydawało mi się, że byłem szczęśliwy.

        W liceum postanowiłem się zmienić. Odkryłem, że uśmiechając się, można kogoś poznać. Że używając mowy, można kogoś zainteresować swoją osobą. Teoretycznie coś drgnęło na lepsze, ale w praktyce nadal miałem swój mroczny sekret. Który rozrastał się. Dojrzewał wraz ze mną. Potrzebowałem coraz więcej porno, bo mój organizm uodparniał się na "standardowe dawki". Kupiłem sobie wtedy też komórkę z dostępem do wi-fi, w domu zainstalowaliśmy router, więc krótko mówiąc – byłem w niebie. Sesje z moimi pikselowymi dziewczynami trwały co najmniej godzinę dziennie. Normą były dwie, ale dochodziłem do maratonów po cztery, pięć godzin w ciągu doby. I zapominałem o całym bożym świecie. Najlepsze były weekendy, święta, albo wakacje, bo wtedy, gdy miałem masę wolnego czasu, w ogóle nie kontrolowałem ilości godzin, jakie spędzałem na trzepaniu. Nastolatki, mamuśki, trójkąty, grupowe, orale, anale, gwałty, mangi, zwierzęta, starzy, młodzi, brałem wszystkich jak leci. Liczyła się tylko przedmiotowość tych ludzi. Znaczenie miało to, że są oni rzeczami, które mają na celu mnie zaspokoić. A potem wypieprzać z mojej pamięci i wrócić znów, kiedy będę ich potrzebował. Ba, spisywali się znakomicie. Korzystanie z ich usług było dla mnie czystą rozkoszą. Dodajmy do tego: fatalne wyniki w nauce, zaniedbanie relacji z jedynymi przyjaciółmi jakich jeszcze miałem, zero kontaktów z dziewczynami w realu (tak, nigdy nie miałem dziewczyny, w co dzisiaj nikt by mi nie uwierzył), zawieranie patologicznych, bo erotycznych znajomości na czatach online, problemy ze zdrowiem, poważna depresja, aż w końcu poważne plany odebrania sobie życia, bo czasami, w chwilach krótkiego olśnienia, chciałem też skończyć z tym wszystkim raz na zawsze... To było dotarcie do mojego osobistego dna. Czułem się jak śmieć. Jak to gówno, które oglądałem. Stworzyłem swój maluteńki świat, w którym marnie egzystowałem. Jego granice określały wirtualne ściany stron z filmami porno. Żałosne, godne litości, i smutne.

     Mój bunt rozpoczął się niedawno. Od mniej więcej roku starałem się pokonać swoje demony, zamiast się im poddawać. Przejrzałem na oczy i zobaczyłem jak wiele chwil mojego życia spłynęło w kanał. To było jak przebudzenie się ze snu, koszmaru, w którym odkrywasz, że to ty jesteś jego głównym bohaterem. Jeśli byliście kiedyś w Tatrach, to jest to coś podobnego do stanięcia na szczycie góry, i rozejrzenia się wokół, po krajobrazach, które się przed wami roztaczają. Z tym, że widoki były właśnie moim straconym życiem, a szczyt góry był punktem, tą pieprzoną pornografią, gdzie skupiało się całe moje życie. Dużo wtedy płakałem i rozmyślałem. Opcje były dwie: zabić się, bo nie zamierzałem dłużej się na to gówno godzić, albo walczyć, mimo upadków, próbować wyjść z tego cholerstwa.

     Ludzie mają różny stosunek do religii, rozumiem, ale mi właśnie ta kwestia bardzo pomogła. Przyjemnie wiedzieć, że nie jest się zupełnie samemu. Nie jestem jakimś radykalnym katolem, ale jestem wierzący. To pomaga. Upadam, wstaję, próbuję, potem znów, upadam, ale ponownie wstaję i nie poddaję się. Wiem, że jest ktoś, kto mnie nie wini za mój nałóg i widzi we mnie też dobre strony. Poczucie nienawiści do samego siebie było ogromne, ale dzięki wierze zdołałem pokochać samego siebie. Po drodze był jeszcze film "Wstyd", który opowiadał praktycznie rzecz biorąc o mnie; i był jeszcze ten blog, na którym tutaj jesteśmy, a który ostatecznie przesądził o tym, że mówię NIE dla porno. Materiały, wskazówki, porady i świadectwa, jakie tu przeczytałem, bardzo mi pomogły trwać w tym postanowieniu. Za to chciałbym podziękować.

I tak docieramy do dnia dzisiejszego.

     Mam teraz dziewiętnaście lat i po prawie dziewięciu latach uzależnienia od pornografii i sześciu latach masturbacji, jestem czysty. W chwili, kiedy piszę te słowa, mija 21 dzień odwyku. To mój życiowy sukces. Jestem pewien, że nigdy więcej nie będę musiał kontynuować już tego opowiadania, które napisałem powyżej. To koniec. To moja spowiedź. Teraz jestem nowym człowiekiem, wolnym człowiekiem. Wierzę, że każdy zdesperowany i zrozpaczony – małolat, nastolatek, dorosły mężczyzna – który nie radzi sobie ze swoim uzależnieniem, też może stać się, cholera, zwycięzcą własnego życia. Nie ma bowiem większego wroga do pokonania, niż my sami. Jeśli wygramy tą walkę, walkę o nasze życie, to już nigdzie i nigdy więcej nie polegniemy. Może wyda

się to wam śmieszne, ale znajdźcie w sobie męstwo, nałóżcie zbroję, pomyślcie o waszym pragnieniu wolności i stańcie do boju. Znajdźcie swoje dzikie serca, które nie chcą już dłużej być niewolnikami iluzji. Macie jaja, więc odważcie się żyć. Zróbcie swoją listę marzeń, pomyślcie o tym, co zawsze chcieliście zrobić, ale się baliście, przeczytajcie książkę o podróżach, zagadajcie do kogoś na fejsie i umówcie się na spotkanie w kawiarni. Pogódźcie się z przeszłością, przebaczcie samym sobie.        
       Spiszcie swoje postanowienie i jeśli trzeba, to przyklejcie je sobie nawet do dupy, żeby o nim nie zapomnieć.

Odważcie się żyć.

       Natomiast ja kończę tą historię, wstaję sprzed komputera, wychodzę z domu i zaczynam właśnie nowy rozdział swojego życia. Pójdę na randkę z jakąś dziewczyną, zadzwonię do przyjaciół, rozwinę swoje pasje. Będzie to bardzo trudne, bo muszę się wiele nauczyć o normalnym życiu, tak dużo rzeczy odkryć, ale prawdę mówiąc – cholera, już się nie mogę tego doczekać!

W sumie, jeśli by tak ogólnie spojrzeć, to życie jest zajebiście piękne.


Dzięki wielkie za list, zachęcam do komentowania oraz przeczytania postu ze odwyk jednak działa:


11 komentarzy:

  1. Mam pytanko do autora tego tekstu :) Czy ty w takim wieku miewasz wzwody ?? Jak one u Ciebie wyglądały ?? Pytam się ponieważ jestem w podobnym wieku i strasznie to co napisałeś przypomniało mi siebie ...Jak to u ciebie kolego wygląda sprawa z erekcją jak i zmęczeniem ?Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Czesc Daniel :) mam pewien problem mam 17 lat i nie mam erekcji porannych jak i również za dnia .. co mnie bardzo martwi :/ Wzwodów bez stymulacji ręką brak,a gdy już jest stymulacja to penis stoi prawidłowo ale nie wyypełnia się do końca krwią (nie jest twardy jak skała ) Czy zaprzestanie masturbacji rozwiąże mój problem ?

    OdpowiedzUsuń
  3. wstawie wam link do strony z wiochy : http://www.wiocha.pl/1088090,Ciekawe-ile-osob-sie

    być może dla wielu innych jest to teraz śmieszne ale podejrzewam, że wielu także spotka taki los jak wielu z nas czyli problemy z erekcją, ale obrazek oczywiscie przedstawia jak wielki jest to problem i jak wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego jak porno będzie na nich działalo w przyszłości :) pozdrawiam Jarex

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam. Pozwolę przedstawić sobie po krótce swoją historię. W nałóg wpadłem w piątej klasie szkoły podstawowej i poprzez jej kolejne lata, gimnazjum i teraz szkołę średnią trwa i wydaje się nie mieć końca. Wiem, że nie powinienem, ale kiedy przychodzi ten moment nie potrafiłem się powstrzymać. Na początku br. postanowiłem wziąć się w garść (m.in. za sprawą tego bloga) i na początku wyglądało to całkiem nieźle. O ile dałem sobie wtedy spokój z masturbacją, nie można było powiedzieć tego o oglądaniu pornoli tak więc po prawie miesiącu odwyku przegrałem i od tamtej pory znów trwa to w najlepsze. Ściągnąłem dodatek do Firefoxa blokujący nieporządne strony, pozbyłem się hasła, nawet usunąłem z komputera pozostałe przeglądarki, jednak kiedy się napalam potrafię odnaleźć je choćby w najgłębszym zakamarku komputera. O ile we wspomnianym czasie odwyku potrafiłem się powstrzymywać, teraz nie ma o tym mowy i nie widz perspektyw na poprawę. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam podobnie - jak jest odwyk to przez tydzień jest ok, potem jak się złamię to przez jakiś czas jest ko, i jak się "wyszumię" to znowu rozpoczynam odwyk i po tygodniu zazwyczaj się łamię. Mam blokadę w pliku systemowym i nie chcę mi się go z lenistwa zmieniać ale na głodzie zawsze się jakąć bieliznę czy jak dobrać stanik wpisze w przeglądarkę

      Usuń
    2. Jak powiedział czytelnik poniżej kręcicie się w kółko, musicie odciąć wszystko raz a dobrze a jak zostawiacie sobie furtki to cóż tak się to kończy. Zaczyna się wiosna/lato spędzajcie więcej czasu poza domem. Sami tylko możecie to rozwiazac, zajmijcie sobie czas nauka silownia to nie będziecie o tym myslec

      Usuń
  5. Do wszystkich nastolatkow i mlodych chlopakow po 20 stce. Nie macie wzwodow za dnia bo przez lata trzepaliscie do porno. Wasz mozg nauczyl sie odpowiedzi (wzwodu,podniecenia) tylko do filmow. Jesli jestescie juz 3,4 miesiace na odwyku to pewnie juz odzyskaliscie normalna wrazliwosc mozgu. Teraz wasz mozg musi nauczyc sie normalnej odpowiedzi do prawdziwych kobiet. Powinniscie znalezc sobue dziewczyne i spedzac z nia czas. Przytulac sie, calowac. Poczytajcie ybop.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie się z tobą zgadzam, nie da się tak przejść od razu do seksu, szeczerze uważam również że bliskość cielesność etc to jest naprawdę dobre bo uczycie swój organizm prawidłowych zachowan, skad ma czerpać bodźce seksualne.

      Usuń
  6. Czytam ten blog i często pojawiają się słowa typu znaleźć sobie dziewczyne, zacząć się z nimi spotykać, ale to jest takie trudne. nie wiem jak was ale mnie paraliżuje strach, zawsze tak miałem (uzależniony jestem od ok. 14 lata mam 28). Byłem w związku, ale gdyby nie inicjatywa kobiety i to ogromna nic by z tego nie było, ale to już przeszłość, teraz jestem sam. Prowadzę zdrowy tryb życia, uprawiam wyczynowo kolarstwo, gram na gitarze hobbistycznie, ale jestem sam i ta myśl że tak spędzę resztę życia mi nie pomaga, nie pomaga mi w walce z nałogiem. Czuje że poprostu mimo że walcząc z nałogiem i nawet z nim wygrywając nie pójdę do knajpy i nagle nie podejdę do kobiety która mi się podoba i zacznę z nią rozmawiać. Boję się że wygrana z nałogiem nie zmieni we mnie wszystkiego i napewno nie stanę się nagle nie wiadomo jak śmielszy i że poprostu będe dalej sam. Myśle o tym wszystkim często . Gadałem z najbliższymi przyjaciółmi o tym uzależnieniu, ale raczej słyszałem tekst "nie masz większych zmartwień", dlatego pisze to co pisze, tutaj. tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jacek, napisz może do mnie na maila
      a dla wszystkich powiem wam swoją opinię w tym temacie, raz zaczyna się wiosna, jest pełno serwisów jak badoo i pdobnych randkowych. Mnóstwo kobiet szuka facetów mimo wszystko, zrob sobie fajen zdjęcia z gitarą na kręglach etc ze masz ciekawe zycie i cóz pisz. Nie chodzi oto żeby tam szukac zony ale tez żeby fajnie spedzic czas, przyzwyczaić umysl do kobiet interakcji etc. Nastepna rzecz pamiętaj ze te kobiety nawet jeśli sobie się nei spodobacie znaja inne kobiety, nawet jak nie wyjdzie zapros ja i powiedz ze zabierasz fajnych kumpli, niech wezmie tez przyjaciolki i idziecie na kręgle, tworzysz w ten sposób siec powiazan. Pamietaj ze wikeszosc rzeczy negatywnych siedzi w twojej glowie i jest absolutnie nie potrzebnych.

      Usuń

Pamiętaj że możesz komentować anonimowo, zaznacz opcje anonimowy.