Dzień dobry Panu,
Mam na imię Matylda i mam 37 lat. Chciałabym podzielić się z Panem historią mojego związku z (dzisiaj już wiem) osobą uzależnioną od pornografii. To zapewne jeden z setek emaili tego rodzaju do Pana, ale sam fakt napisania tego wszystkiego, do kogoś, kto mnie zrozumie i wie, o czym piszę - stanowi dla mnie swoistego rodzaju terapię, pomoc. Mam nadzieję, że Pan mnie rozumie? Dla bardzo wielu osób problem uzależnienia od pornografii nie istnieje, twierdzą, że wszyscy to robią, że nie mamy prawdziwych problemów, dlatego je sobie wyszukujemy. Znajomi mojego faceta (nazwijmy go Łukasz - będzie prościej) żyją, mając rodziny - lub nie, od imprezy do imprezy, na imprezach jest alkohol, prostytutki, w domach, w pracy - siedzą godzinami na stronach porno, jak Pan sam wie, już dawno przestały ich kręcić "zwykłe" sceny czy filmy porno i są dużo, dużo dalej. Z nimi Łukasz nie miał i nie ma jak porozmawiać, bo każdy z jego znajomych robi dokładnie to samo (czy z taką samą częstotliwością - o czym dalej - tego nie wiem), jak nie znacznie więcej, bo w prawdziwym życiu zdradzają swoje żony, dziewczyny po wielokroć.
Miałam na szali postrzeganie innych osób, którzy twierdzili, że nie ma problemu i swój pogląd, ogromnie bolesny, koszmarny. Wtedy zaczełam szukać w sieci, oprócz jakichś farmazonów znalazłam Pana blog i myśli, niczym puzzle ułożyły się w całość. Już wiedziałam, że miałam rację, choć wcześniej nie umiałam tej sytuacji opisać, zdefiniować, nazwać jej. Pan mi pomógł, nazwał to bagno uzależnieniem i pokazał, że można z niego wyjść. Wysłałam link do Pana bloga Łukaszowi. Przeczytał prawie cały Pana blog i dopiero wtedy zrozumiał, jak wiele ludzi ma ten problem i jak wielki jest to problem.
Jak to z nami było?
Poznaliśmy się kilkanaście lat temu przez internet (normalny, towarzyski). Przyjechałam do nowego miasta w , nikogo nie znałam, właśnie zakończyłam swój poprzedni związek i chciałam po prostu - poznać nowych ludzi, pójść gdzieś, pobawić się, spędzać wspólnie czas. Poznałam też Łukasza . Znaleźliśmy szybko wspólny język, wiele nas łączyło. Zaczęliśmy się spotykać i było fantastycznie, również w sferze seksu. Nie jestem osobą pruderyjną, rozmawiam o sprawach seksu w sposób swobodny i nie mam z tym problemu. Szybko doszliśmy do tego, co i jak nas kręci - nie miałam z tym problemu. Nie hasłowałam swojego komputera, miałam stałe łącza w domu. Po kilku miesiącach, gdy Łukasza nie było u mnie, szukałam jakiejś strony www i nie mogłam znaleźć. Nie jestem informatykiem, ale przypomniałam sobie o historii wyszukiwania, więc weszłam. To co wtedy zobaczyłam stało się koszmarem mojego życia. Łukasz z mojego komputera przed i po kochaniem się ze mną wchodził na porno randki. Wiele stron z porno randkami na których siedział, gdy był w moim domu sam, albo gdy ja byłam w łazience, albo spałam. To nie tylko były strony z porno randkami, ale także mocne (bardzo) filmy porno. Oszalałam z rozpaczy. Zadzwoniłam, powiedziałam, co znalazłam. Przyjechał, zabrał swoje rzeczy i mnie zostawił. Z dnia na dzień. Z chwili na chwilę. To był dzień i czas po, którego nigdy nie zapomnę. Myślałam, że zwariuję, pytałam siebie miliard razy, co zrobiłam źle, czego mu brakowało, gdzie popełniłam błąd? Przez dwa miesiące żyłam na kawie i papierosach, zaczęły wypadać mi włosy, wyglądałam jak swój cień. Z cieszącej się życiem, pełnej optymizmu dziewczyny stałam się swoją własną karykaturą. Winiłam siebie, po co wchodziłam, po co zobaczyłam, dlaczego urządziłam awanturę itd., itd.
Minęło wiele lat. W międzyczasie, usunęłam wszystko, co mogłoby jakkolwiek i kiedykolwiek kojarzyć się z Łukaszem , wszystkie nr tel., zdjęcia, pliki, emaile - dosłownie wszystko, żeby wyrzucić go z mojej głowy. Pięłam się po szczeblach kariery, osiągnęłam mocną niezależność finansową. O siebie zawsze dbałam i zawsze byłam uważana za bardzo atrakcyjną kobietę. Zapomniałam o Łukaszu choć zawsze był w moim sercu. Byłam szczęśliwa, choć, jak każdy człowiek miałam swoje mniejsze lub większe problemy życiowe. Byli inni mężczyźni.
Nie długi czas temu skontaktował się ze mną Łukasz . Poprosił o poradę w ramach mojego zawodu. Zgodziłam się na spotkanie, myślałam, że to, co było - wygasło we mnie przez krzywdę, jaką mi wyrządził. Przyjechał do mnie do domu i zobaczył w jakim miejscu po tych latach jestem ja, a gdzie on. Byliśmy jakby w dwóch, różnych światach. Porozmawialiśmy o problemie z którym przyjechał, powiedziałam mu, jak go rozwiązać. Potem rozmawialiśmy o tym co było, dlaczego się skończyło. Powiedział, że się przestarszył, że odkryłam jego tajemnicę, że wchodzenie na te strony to była dziecinna ciekawość, coś nowego, intrygującego, ale dawno ma to za sobą. Znów było cudownie. Motyle w brzuchu, magia.
Po peenym czasie jednak szlak wszystko trafił. Byłam w jego domu, znowu szybko potrzebowałam komputera, a był tylko Łukasza laptop. Otworzyłam i zamarłam. Mój świat po raz drugi legł w gruzach. Okazało się, że Łukasz poszedł dalej przez ten czas. Nie wystarczały już filmy porno. Codziennie budził się i wchodził na strony z porno randkami dla kobiet i dla mężczyzn (homoseksualne). Nie przeszkadzało mu, że leżę obok. Gdy mnie budził, kochaliśmy się, ja szłam do łazienki, a on wracał na gejowskie i hetero porno randki. Łukasz wykonuje wolny zawód, ma masę wolnego czasu, który jak się okazało spędzał na niezliczonej ilości porno randkach. Miał swoje konta na chyba większości z nich, znalazłam emaile ze zdjęciami i filmami, które otrzymywał (czy wysyłał sam? Nie wiem, nie jestem informatykiem, nie umiałam tego znaleźć, a nie zapisywał w wysyłanych). W czasie, gdy ja pracowałam, on spędzał czas na porno randkach, porno stronach. Gdy wyjeżdżaliśmy na wakacje, weekendy, czy po prostu - odpocząć, Łukasz wyszukiwał na porno randkach okolicznych prostytutek. Małe są szanse, żeby z nich korzystał w rzeczywistości, bo wszędzie byliśmy razem, ale sam fakt wyszukiwania ich w sieci mnie dobił. Filmy porno, które w międzyczasie oglądał stały się dużo, dużo mocniejsze, (bdsm było już za słabe). Siedział godzinami, oglądając męskie i damskie prostytutki oferujące usługi. Nie przeszkadzało mu, że byłam obok. Wielokrotnie wydawało mi się, że słyszę przez sen, jak się zaspokaja, oglądając tablet , ale przypisywałam to wówczas mojemu zmęczeniu i uznawałam, że się przewidziałam. Okazało się, że byłam kosmicznie naiwna. Wtedy napisałam mu sms, że wszystko zobaczyłam, że nie wierzę w to, jak mógł mi to raz jeszcze zrobić? Że jest ostatnim bydlakiem, nikim. Przyjechał do mnie, leżał krzyżem przede mną, na kolanach przysięgał, że nigdy więcej, że przy mnie usunie wszystko, że wyczyści komputer, że to dla niego błachostka, że nic nie oznacza, że mnie kocha i nigdy, przenigdy więcej tego nie zrobi.... popełniłam drugi błąd. Uwierzyłam znowu. Przy mnie usuwał konta, czyścił komputer. Miał nie zakładać żadnych haseł, których bym nie znała. Miało być dobrze. Nie było. Ja w głowie miałam wciąż widok częstotliwości (naprawdę, codziennie, wielokrotnie) wchodzenia Łukasza na strony porno, filmy, które oglądał, profile na damskich i męskich porno randkach. Nabrałam obrzydzenia. Odsuwałam się od Łukasza Doszedł stres związany z pracą i moje kłopoty zdrowotne. Byliśmy obok siebie, zamiast ze sobą. Byliśmy dla siebie uprzejmi, wyjeżdżaliśmy na wakacje, weekendy, chodziliśmy do kina, teatru, galerii, niby wszystko było dobrze, ale pod skórą czułam, że coś jest inaczej. Kochaliśmy się sporadycznie, niemal - przypadkowo. Wcześniej seks był fantastycny, a później.... po prostu zaspokojenie siebie nawzajem, od roku praktycznie w ogóle nie sypialiśmy razem (mieszkamy wspólnie).
W zeszłą niedzielę Łukasz zawoził mnie na tydzień do ośrodka wypoczynkowego. Nie działał mój telefon, więc dał mi swój tabelt, żeby coś sprawdzić. Miałam też zostawić tabelt u siebie, żeby mieć go jako ruter, potrzebowałam kontakt z siecią w tym czasie. Otworzyłam tablet i zobaczyłam.... Łukasz uparł się, żebym zatrzymała na ten tydzień tablet. Sprawdziłam wszystko, wyszukiwarkę (historia logowania w sieci z połączonych kont gmail), logowania, pocztę.... i milion noży wbiło mi się w serce. Naprawdę, chciałam umrzeć. Prostytutki damskie, męskie, codziennie, od rana do nocy (nie wiem, kiedy pracował?), emaile od mężczyzn, kobiet, zdjęcia, filmiki. Doszło też wyszukiwanie czternastolatek (cichodajek). Na przemian wymiotowałam patrząc na to, co widziałam i byłam załamana. Nie miałam łez, nie miałam czym wymiotować. Napisałam do Łukasza sms, że wiem, że znowu mnie okłamał. Odpisał, żebym się nie zajmowała bzdurami, że wszyscy to robią i że mam iść na spacer, to mi przejdzie. Serce mi pękło. Ja każde jego wejście, każde onaniozowanie się przed tymi stronami traktuję, jak zdradę. Nie fizyczną, ale w głowie. Dlatego czułam się wielokrotnie w ciągu każdego dnia zdradzonana. Życie straciło dla mnie sens. Na codzień pomagam rozwiązywać ogromne problemy, a nie potrafiłam dostrzec tego, który jest najbliżej. Może sama nie chciałam go zobaczyć? Przecież wielokrotnie słyszałam, jak się Łukasz sam zaspokaja przed tabletem, gdy pytałam co robi, udawał, że śpi i że to mi się coś przesłyszało, że może u sąsiadów... Znowu papierosy, kawa, ale tym razem doszły tabletki na uspokojenie. Przez tydzień stałam się z mocnej, silnej, atrakcyjnej kobiety - zombi. Każda część mojego ciała, płacząc mówiła - "zostaw go", "zniszczy ciebie przy okazji niszczenia siebie". Jest jak narkoman, który widząc, że odcina mu się źródło wygody, będzie kombinował, żeby je utrzymać. Załamałam się kompletnie, rozsypałam się. Wtedy zaczęłam szukać czegokolwiek na ten temat w sieci i znalazłam Pana blog. Wtedy dopiero zrozumiałam, że to choroba, że to uzależnienie. Nazwał Pan wszystkie moje koszmary po imieniu. Wysłałam link do Łukasza, żeby przeczytał, bo w ogromnej części, to o czym Pan pisze, czy Pana komentujący, to opisywanie Łukasza.
Jestem w stanie psychicznym, który wymaga pomocy fachowca. W takim stanie, w jakim dzisiaj jestem nie potrafię go zostawić. Kazać mu odejść, choć to najrozsądniejsze dla mnie wyjście.
Rozmawialiśmy o jego problemie. Przeczytał Pana bloga (choć zapewne nie całego). Przyznał się, że po złożonej mi obietnicy dwa lata temu wytrzymał pół roku, później wszedł raz i poszło. Próbuje stosować Pana metody kontroli nad myślami, ale to jest silniejsze od niego. Przywiózł do mnie swoje sprzęty komputerowe, żebym to ja założyła wszystkie blokady, żebym to ja znała hasła. Także w telefonie. Powiedział, że chce się zmienić, że dopiero ja mu uświadomiłam, że jest to ogromny problem, że powinien się leczyć. Mówi, że nie da rady sam, że prosi, żebym mu pomogła. Nie jestem lekarzem, nie o to też chodzi, żebym ciągle go sprawdzała. Poprosił, czy mogę z nim pójść dolekarza, psychiatry-seksuologa. Pomogę mu na tyle, na ile będę mogła, bo mój stan psychiczny jest koszmarny. Do tego doprowadziło uzależnienie od pornografii. Nie wiem, jak daleko jesteśmy, czy byliśmy od tragedii. Nie wiem, czy Łukaszowi uda się wyleczyć z uzależnienia. Wiem na pewno, że już bardzo nam Pan pomógł i za to dziękuję.
Nie wiem, czy doczytał Pan do tego miejsca? To bardzo osobisty email, po napisaniu go, jest mi trochę lżej. Dziękuję również za tą możliwość.
Pozdrawiam, życząc Panu dalszej wytrwałości,
MatyldaProblem uzależnienia faceta w związku z kobietą jest trudny z kilku przyczyn. Porno to bardzo osobisty temat, który może i podczas imprezy przy piwie jest tematem żartów, bo wszyscy to w końcu robią, ale pewnej nie nakreślonej granicy się nie przekracza. Chyba nie normalne byłoby mówienie jak to ktoś brandzlował się wczoraj pare godzin. Temat zatem jest powszechnie znany i określony że istnieje, zbagatelizowany jako zagadnienie, ale w większości ukrywany jest jego zakres, że to szerszy problem niż 10 minutowy, jednorazowy filmik raz na kilka dni. Gdy kobieta odkrywa co się dzieje nie tylko zmierza się z problemem porno swojego faceta, ale z tym całym skrywanym bagażem, który powoli rósł latami. Przyzwyczajenie oglądania filmów wyrabia się latami i w pewien sposób "naturalne" jest przechodzenie na coraz cięższe materiały oraz gatunki, ponieważ wcześniejsze przestały już kręcić. Dodatkowo podświadomie facet wie że to nie normalne na pewnym etapie, gdy traci się na te treści tyle czasu. Jeśli tego nie ma to raczej nie widzi albo nie ma pierwszych cięższych problemów uzależnienia jak problemy z erekcją czy orgazmem podczas stosunku. Do tego czasu, porno jest jak nawyk, wyrabiany latami, automatycznego ujścia potrzeb seksualnych. Potrzeby to nic złego, ale trzeba pamiętać że te filmiki są specjalnie robione aby były barwne, kuszące, wręcz nierzeczywiste jak spełnienie fantazji, przez co przy ich oglądaniu nie da się powstrzymać przed chęcią masturbacji (w zasadzie fapania czyli masturbacji przy porno) oraz na końcu orgazmu. Masturbacja przy porno i orgazm to silny bodziec dla mózgu, który uczy go, że te działania to niby zapłodnienie kobiety co nie jest prawdą oczywiście, ale w najbardziej pierwotnych mechanizmach poza wiedzą oraz logiką tak to wygląda. Najważniejszy mechanizm nagrody jakim jest orgazm jest źle połączony z filmikiem zamiast z prawdziwym seksem. Naturalny mechanizm jest zaburzony, a wraz z słabnącą siła danych filmów, potrzeba więcej lub przede wszystkim coraz to nowszych udziwnionych porno i tak się nakręca uzależnienie.
Co ciekawe na pewnym etapie wielu facetów mimo że nie ma problemów z erekcją zaczyna widzieć, że coraz więcej potrzebują czasu, silniejszych bodźców, czy nawet uścisku podczas masturbacji by wogóle dojść. To jest jeden z pierwszych symptomów jak mocno porno wpływa na faceta. Partnerka w takiej sytuacji zaczyna w związku z osobą uzależnioną myśleć, że z nią coś jest nie tak. Zadaje sobie pytanie: czy ze mną jest coś nie tak, czy go już nie podniecam? czy związek się wypala? czy ma kogoś na boku? Oczywiście ja nie ręczę za każdego uzależnionego, żę to tylko może być problem porno a nie jeden z powyższych, natomiast zwykle właśnie porno jest przyczyną, że coś przestaje grać w związku, a na pewnym etapie nie ma seksu. Nikt przez lata na tym blogu tak dosadnie nie określił tego problemu jak Ty Matylda: być obok siebie, zamiast ze sobą. Nie ładnie pisać, że to piękne zdanie, ale nic lepiej nie oddaje jak to w praktyce wygląda, a jesteście obok bo porno jest tym klinem, który zaczyna każdą parę rozdzielać. Oczywiście naturalne jest że w związku po latach też żar spada, ale nie wygasa w naturalnych warunkach, natomiast porno prowadzi do sytuacji, że wogóle zanika. Tutaj niezwykle ważne jest zrozumienie że to nie wina partnerki. Widzicie nawet gdyby uzależnionemu wstawić do pokoju miss of the porn world to tak samo by wyglądało jak z swoją kobietą, czyli po pewnym czasie szybki spadek częstotliwości seksu oraz powrót do porno. Żadna kobieta nie jest w stanie rywalizować z fantazją w postaci filmów, chatów, czy wyobrażenia w umyśle, chęci, czy nakręcania się bodźcami które już nawet nie są zgodne z swoją orientacją seksualną. Kobiety nie mają tej świadomości, gdyż to bardzo delikatna sprawa, a facet w większości nie wie że jest uzależniony. Niestety problem też jest własnego ego, przyznanie się samemu sobie że jest problem, to jak powiedzenie sobie dla wielu że jest się słabym. Gdyby zgłębić ten temat to raczej już człowiek sam się osłabia tylko jeszcze tego nie widzi i nie jest świadomy ,że długoterminowo w sferze seksualnej się wypala. Na pewnym etapie nawet tabletki nie pomogą. Jak zatem taki skryty problem, często nieświadomy nie tyle ma być rozwiązany co ma nie niszczyć związku i kobiety? Brak zrozumienia i komunikacji w tak delikatnej sferze jest przyczyną tej wypijanej kawy, nerwów i zniszczenia własnego poczucia wartości kobiety, a okazuje się że to nie jej wina i nawet miss of the world tutaj nie pomoże. Dlaczego? Bo w kolejnej sesji porno zamiast jednej kobiety na ekranie czy w wyobraźni pojawi się ich kilkanaście, młode, starsze, z małymi, dużymi piersiami itd, w różnych aktach, konfiguracjach, scenach, bez zbędnego gadania, tylko w akcji. I to nie na przestrzeni miesiąca tylko jednej czy kilku godzin. Żadna kobieta na tej planecie nie jest w stanie rywalizować z czymś takim. Ba, nawet samo porno nie jest w stanie rywalizować z samym sobą... Dokładnie tak! Przez to właśnie następuje zmiana gatunków i sięganie po silniejsze porno, bardziej udziwnione itd.
Kobieta żyjąca z uzależnionym musi zrozumieć jak wygląda ten problem i że to nie jej wina bo szkoda zdrowia oraz nerwów.
Czy zatem zrozumienie problemu pozwala nam na powiedzenie sobie, że to nie wina faceta, że to silniejsze od niego? Nie do końca. Niestety świat nie jest do końca piękny i cudowny i na końcu horyzontu nie ma zawsze tęczy niczym z filmów Disney'a. Uwaga teraz będą bardzo ogólnie, zresztą w dużej mierze jak w całym liście. Dla wielu par taki związek kończy się rozpadem jeśli prawidłowo nie rozpozna się problemu i go nie zaadresuje, pytanie tylko co dalej? Facet najczęściej brnie w uzależnienie niezależnie czy jest z kolejną partnerką, a kobieta kończy w innym związku (o ironio z kolejnym facetem który może oglądać porno ale np nie ma jeszcze negatywnych symptomów). Pomijam tutaj inne ewentualne problemy, które mogą być niezależnie od porno, natomiast dla wielu facetów zimnym prysznicem i zrozumienie że coś jest nie tak to właśnie rozpad związku i zwykle tak to się kończy, gdy gość nie dopuszcza do siebie że coś jest nie tak, że uzależnienie istnieje. Czy piszę że tak to powinno się kończyć? Oczywiście, że nie. W idealnej sytuacji następuje zrozumienie zagadnienia, jak działa uzależnienie, jak działa mechanizm dopaminy, przejście na odwyk, a następnie puszczanie latawców gdy wszystko się unormuje. Dużym problemem, który obserwuje to jest właśnie nie wiedza, która przez nie zrozumienie zaczyna wszystko niszczyć i tak daleko zachodzi ten destrukcyjny mechanizm, że nie ma czego zbierać. Co więcej wiele kobiet, mężczyzn po latach zaczyna rozumieć czemu kiedyś coś się rozpadło. Zaznaczam jeszcze raz że nie piszę o waszym przypadku Łukaszu i Matyldo, bo wiem że wiele różnych osób czyta te wpisy i staram się nakreślać pewne sprawy szeroko.
Pewną nadzieję na granicy wygrania na loterii w związku jest fakt, że facet zaczyna widzieć, że coś jest nie tak, nawet może być nadal uzależniony, ale pojawia się zwątpienie czy nawet zmęczenie, zaczyna docierać, że coś jest nie tak. Najczęściej na tym blogu pojawia się taka myśl gdy pojawiają się problemy z seksem, erekcją, czy kumulujące się zmęczenie powiązane z pewną pustką. Co ciekawe porno sprawia, że ta energia seksualna często nie ma czasu się zmagazynować, wręcz fapie się już na siłę, z przyzwyczajenia, gorzej jeśli ma się dużo wolnego czasu to tym bardziej się nakręca. W każdym razie odsunięcie własnego ego oraz dumy dla siebie samego może zrobić wiele dobrego. Nie chodzi tutaj o słabość, przeciwnie, o powrót do pełni sił, przetasowanie elementów własnego życia, które wypalają i nie są potwierdzeniem jurności. Zaznaczam że nie jestem przeciwnikiem porno, bo jego banowanie stworzyłoby zakazany owoc, ale bardziej rozpowszechniona powinna być wiedza o długotrwałym wpływie porno na zdrowie. W zrozumieniu problemu, który jest delikatny kobieta może mieć kluczową rolę, ale bardzo łatwo jest jeszcze bardziej zaognić sytuację w związku, gdy facet nie dopuszcza do siebie myśli, że cos jest nie tak. To śmieszne, ale sam pare lat temu u szczytu uzależnienia, gdy jeszcze nie rozumiałem co się dzieje, to gdyby mi któraś powiedziała że jestem uzależniony pewnie kazałbym się nie mieszać w swoje sprawy, czy wręcz potocznie się... Zresztą łatwiej wejść w kolejny związek i nie zgłębiać problemu, niż wchodzić w szczegóły puki nie ma jeszcze pierwszych negatywnych symptomów. Jeśli facet nie rozumie problemu to właśnie podrzucanie linka do tego bloga, ale co ważne bez robienia wielkiej sprawy jest kluczem by jakoś facet zrozumiał o co biega. Robienie awantury i wielkiej sprawy tylko utrudni rozwiązanie problemu, bo ukrywane uzależnienie w tej delikatnej sferze jeszcze bardziej go skryje.
Na szczęście w waszym przypadku sprawa wygląda następująco, facet wie że coś jest nie tak, Ty zaczynasz rozumieć że to nie Twoja wina, zatem czas zapoznać się z resztą bloga na temat jak sobie z pewnym sprawami radzić. Odwyk jest potrzebny, ale widać że te nawroty są sednem problemu. Nie mam nic do wolnego zawodu, ale siedzenie cały dzień w domu i pewne łatwe warunki aby błądzić myślami w dogodnych warunkach do konsumowania treści porno czy podobnych sprawiają, że dalej taki odwyk nie da za wiele. Uzależnienie to w dużej części nawyk od łatwego źrodła szczęścia oraz rozrywki. Zastanówcie się jak przerwać ten nawyk sam w sobie. Wiem że to zabrzmi dziwnie, ale czy nie lepiej ten wolny zawód uprawiać jak każdą robotę, ale poza domem tzn wychodzić jak najwięcej z domu, czy z komputerem do kawiarni czy biblioteki. Oczywiście z zainstalowanym k9, wyczyszczonym oraz siedzenie w publicznym miejscu między ludźmi, aby nie oglądać pewnych rzeczy. Nie chodzi o jakiś ostracyzm, raczej o nowe warunki, czyste, nie związane z dawnymi przyzwyczajeniami, trzeba zmienić schemat. Żeby zmienić jedne rzeczy, trzeba podejść do problemu kompleksowo zmieniając również niektóre sprawy na około.
Gdy wracają fantazje to trzeba robić zimne prysznice oraz nauczyć się zmieniać temat w głowie na inny nie związany z porno np wakacje, wycieczka do lasu. Niektórzy medytują by uspokoić myśli co też może pomóc tym bardziej że często mamy tendencje do galopowania z tematami w głowie. Zaczyna się od lekkiego bodźca, a kończy dobrze wiemy jak. Dodatkowo jeśli blokujecie kompy to robi się to w ten sposób że Łukasz konfiguruje soft i prosi Ciebie w odpowiednim momencie byś wpisała hasła. Jak się nie ma partnerki to wpisuje się na pałę w edytorze losowy ciąg znaków i kopiuje jako hasło, drukuje czy zapisuje i chowa w szufladzie w pracy czy wysyła mailem odroczonym do siebie za pół roku...
Na koniec powiem ważną rzecz "walka" z porno to nie walka o niepodległość, to nie walka o "wytrzymanie", dlatego ważne jest by zrozumieć mechanizm uzależnienia, że pewnych rzeczy nie da się kontrolować, mieć chęć na realizowanie potrzeb seksualnych czy masturbacja to nic złego, problem jest wtedy gdy zostaje to powoli połączone z samym porno i zachwiane są pewne mechanizmy. Już o tym pisałem że lepiej uzależnienie potraktować rangą jak katar ale z pełnym zrozumieniem. Po pierwsze powiedzieć sobie że jest się chorym i na spokojnie podejść do rozwiązania tego stanu. Zmiana nawyków, praca poza domem, zabezpieczenie komputerów, sprzętów, znalezienie sobie hobby i zagospodarowanie wolnego czasu to klucz by nie wracać do porno. Sorry ale też nie jest to łatwe bo porno to rozrywka, która jeśli chodzi o dopaminową radość jest trudna do pobicia, bo rozpycha się w pewnych pierwotnych mechanizmach nagrody, ale nie ma innej rady. Wiem że to ciężko wszystko ogarnąć i może brzmieć jako żart określając katarem uzależnienie, gdy traci się nerwy i zdrowie, jednak metodyczne podejście, patrząc trzeźwo na pewne sprawy dadzą więcej w dłuższej perspektywie niż "walka o niepodległość".
"mieć chęć na realizowanie potrzeb seksualnych czy MASTURBACJA to nic złego".Racja w tym jest, ale niektórzy powinni nawet odwyknąć od masturbacji.Ja jestem tego świetnym przykładem.
OdpowiedzUsuńteż mi się nie podoba podejście autora bloga do masturbacji. Takie zwykłe "rozładowanie" może przywoływać u abstynenta róźne wspomnienia pornograficzne, które na pewno nie będą ułatwiać odwyku. Myślę że porno i onanizm są ze sobą połączone i jedna drugą może uruchamiać. Słyszałem o takich co już 800 dni ciągną bez obu rzeczy.
OdpowiedzUsuńTu nie chodzi o jakies rekordy ilośc dni etc tylko by wyczyścić głowę masturbacja jest naturalna ale fakt jak piszesz fantazje z porno mogą ją nakręcać a wyczyszczenie głowy przez odwyk
UsuńNie jest on karą i jesli nie trzeba to nie ma co go przedłużać
Sorki, że się wtrącę - wiej dziewczyno, póki sił w nogach, wiej póki rozumu jeszcze ci starczy. Nie niszcz sobie życia, wciągnie Cię w bagno odwyku, nawet nie wiesz kiedy staniesz sie współuzależniona. Podejrzenia i brak zaufania zabijaja nie mniej skutecznie jak rak, który toczy ciało, tylko tutaj w odróżnieniu będzie toczył Twoja duszę. Wiej i nie oglądaj się za siebie, posłuchaj doświadczonej przez los i nie popełniaj błędu innych naiwnych, które dały się wciągnąć. Nawet jeżeli skończy z pornografią, to zawsze istnieje prawdopodobieństwo powtórki, jako stary pornograficzny wyjadacz w wieku 40-lat, ma niewielkie szanse na wyjście z tego, będziesz czekała do 50-tki, że mu za przeproszeniem opadnie?
OdpowiedzUsuńWitam, tu Matylda,
OdpowiedzUsuńpodzieliłam się z Wami moim problemem, więc chyba powinnam podzielić się z Wami dalszym ciągiem historii.
Niestety, Łukasz nie dał rady, wygrało uzależnienie. Przyłapałam go po pół roku od ostatniego razu na oglądaniu stron pornograficznych.
Łukasz poddał się leczeniu i terapii, choć wg mnie w głębi duszy w ogóle nie miał ochoty i przekonania, co do potrzeby leczenia swojego uzależnienia.
Tym razem spełniłam swoje zapowiedzi i poprosiłam Łukasza o wyjście z mojego życia. Oczywiście, usłyszałam, że to ja jestem winna temu, że on siedzi w porno stronach i się onanizuje. Poza tym usłyszałam, że jestem bez serca zostawiać chorego człowieka w trakcie (nawrotu) choroby....
Życzę Łukaszowi jak najlepiej, ale nam będzie najlepiej bez siebie. Czy żałuję tego ostatniego pół roku? Czy żałuję poprzednich lat? Nie, bo Łukasz ma masę zalet. Niestety, ma też wadę, z którą ja żyć nie mogę.
Trzymam kciuki za Was, Panowie! Dacie radę!
Paniom (współuzależnionym)życzę siły, spokoju i mądrości, by podejmować tylko te właściwe decyzje. Właściwe dla Was- drogie Panie!!!
Powodzenia!
Matylda