Info

FAQ oraz Opis odwyku od porno krok po kroku dla początkujących znajduje się tu: http://nadopaminie.blogspot.com/2014/05/100-post-odwyk-krok-po-kroku-dla.html

środa, 29 kwietnia 2015

List Macieja

Cześć!

Trafiłem na Twojego bloga przez przypadek. Jest w nim dużo prawdy i trudno podważyć jakikolwiek argument. Porno wyniszcza życie na wielu płaszczyznach, nawet sobie z tego sprawy nie zdajemy bo proces ten dzieje się powoli, skutecznie, przenikając coraz głębiej w nasze życie. 

Opowiem swoją historię. Z zawodu jestem informatykiem - programistą. Karierę rozpocząłem jeszcze na studiach. Wiedziałem, że na rynku jest zapotrzebowanie na ludzi z moją profesją. Miałem przekonanie, że jest to zawód przyszłości, który sprawi, że przez kolejne lata będę czuł się dumny, spełniony, piękny i bogaty.

Przez ostatnich 10 lat realizowałem różne projekty, trwające od kilku tygodni po kilka lat. Projekty w sensie oprogramowania, w których ktoś przychodzi, mówi co chce i działasz. W konkretnym czasie, uwzględniając dane warunki musisz dowieźć do czego się zobowiązałeś. 

W zespole panują różne sytuacje. Raz jest bardzo dobrze, raz bardzo źle. Funkcjonujesz w ciągłym pośpiechu. Raz ktoś zapomniał o czymś, musisz to nadrobić. Prowadzisz pogoń za oczekiwaniami klienta, szefostwa, innych osób w zespole. Chcesz dać jeszcze więcej z siebie. Siedzisz po kilkanaście godzin przed komputerem. Zaczyna często brakować czasu.

Byt kształtuje świadomość. Twój mózg uczy się, że skoro większość czasu spędzasz przed komputerem to po co zmieniać środowisko. Twoje szefostwo, klienci są nauczeni, że skoro można coś wpisać w wyszukiwarkę i daje rezultaty to pewnie z innymi sprawami w IT jest od ręki.

Po kilkunastu miesiącach funkcjonowania w takim trybie jesteś robotem. Nie masz czasu na utrzymywanie relacji ze znajomymi bo przeszkadza to w pracy. Często siedzisz po nocach. Jak uda się Tobie rozwiązać problem, cieszysz się i szukasz taniej rozrywki. 

Na początku siedzisz w Internecie dla samej przyjemności siedzenia. Długie przebywanie przebywanie przed komputerem sprawia, że nie czujesz jak płynie czas. Leci godzina za godziną, dzień za dniem, tydzień za tygodniem. Czytasz gazety. blogi, szukasz czegoś w google o tym i o tamtym. Ile jednak można czytać? W końcu sięgasz po twardsze rozwiązania takie jak porno, gry, hazard. 

Mojego wspólnika w znaczeniu niedosłownym zabiły gry. Znajomy dentysta przepuścił znaczną część swojego majątku w kasynach on-line. Mnie pchnęło w stronę porno. 

Porno buduje w naszej nieświadomej części umysłu pewne przekonania, które mają wpływ na wiele aspektów życia. Pierwszy aspekt dotyczy szeroko rozumianych relacji damsko-męskich.

Porno zaszczepia pewnego typu fetysze. Szukając odpowiedniej partnerki kierujemy się pierdołami, które nie mają kompletnie znaczenia. Potrafisz odrzucić wartościową osobę. 

Jak już spotkasz właściwą osobę, zastanawiasz się skoro na filmach jest tak fajnie to czemu w realu tak nie jest. Ma być prosto, szybko i przyjemnie, a w cale tak nie jest. Zaczynasz się zastanawiać co jest nie tak. Temat seksu jest problematyczny. Partnerka przestaje być pociągająca. Jakiekolwiek zabawy erotyczne są niesatysfakcjonujące. Seks jeśli w ogóle możliwy, nie sprawia przyjemności.

Wydaje się Tobie, że osiągasz sukcesy, a tym czasem powoli zjeżdżasz na dno. W ostatnim etapie tracisz wiarę w siebie, miewasz stany depresyjne, myśli samobójcze.

Terapia jest prosta. Odejdź od komputera, zmień zajęcie/zawód na taki aby mieć więcej kontaktu z ludźmi. Postaw na sport. Bądź aktywnym człowiekiem. Wytrwaj w postanowieniach. Planuj bo prokrastynacja sprawi, że wrócisz na złą drogę.



Dziękuję za list, dużo w nim prawdy.
Ze względu na brak czasu zachęcam do komentowania i wyrażania opinii

wtorek, 28 kwietnia 2015

List Adama: Czy porno i fapanie jest podstawowym problemem?

Hej,

Od jakiegoś czasu czytuję Twojego bloga Danielu, jestem pod wrażeniem tego jak stał się on centrum polskiej społeczności nofap. Kawał mistrzowskiej roboty! A teraz pozwolisz, że przejdę do rzeczy:

***

Jeden z czytelników bloga w komentarzu napisał, że w jego przypadku trzepanie do porno to nie jest podstawowy problemem i zaprzestanie tego nie poprawiło jakości życia. Chciałbym się do tego odnieść, skomentować to, potraktować to jako punkt wyjścia do tego czym bym się chciał podzielić. Zdaję sobie sprawę, że to była subiektywne odczucie, z którym się w dużej części zgadam :)

Ja zacząłem odstawianie porno z powodu obrzydzenia jakie mnie nachodziło po seansach oraz przez to, że zauważyłem jak to wpływa na moją relację ze światem. Dla mnie były to przyczyny wewnętrzne.

O ile uczucie obrzydzenia jest powszechne, to objawy słabej relacji z rzeczywistością chciałbym opisać. To bycie w emocjonalnym skafandrze - to co się działo wokół mnie nie dotykało moich emocji, ani ja tych emocji nie okazywałem w pełny sposób. To wycofanie, dzięki któremu chroniłem własną skarlałą osobowość. Przez to, że ten skafander jest tak ciężki, to nie chciało mi się niczego zdobywać, wyznaczać sobie ambitnych celów, by się nie "zmęczyć życiem". Pod ciężarem tego skafandra wykrzywiało
się to jak patrzyłem na ludzi i na siebie. Siłą rzeczy emocjonalnie rozwijałem się bardzo powoli unikając życia. Zamiast zauważać wszechobecne możliwości i okazje, to byłem bierny. Gdyby nie wspaniali ludzie, których spotkałem na swojej drodze to życiowo pewnie też byłbym w czarnej dupie. Sam z siebie nie inicjowałem wielu akcji, raczej czekałem aż ktoś do mnie przyjdzie i coś zaproponuje. Moja relacja ze światem była taka, że nie chciałem go poznawać w pełni (bo to było zbyt przerażające) i
tylko życzyłem sobie (bo nic konkretnego w tym kierunku nie zrobiłem), żeby go zdobywać.

Przed czym przykładowo chroniło mnie porno? Mam tak, że bardzo łatwo się czerwienię i bardzo wiele czynników może to u mnie spowodować - od temperatury, przez wysiłek czy intensywny śmiech na wstydzie kończąc. I właśnie jako remedium na zawstydzenie stosowałem onanizm. Po paru dniach codziennych wytrysków przy porno byłem na tyle znieczulony, że już tylko czynniki fizyczne powodowały, że się czerwienię. Porno pozwoliło mi odroczyć konfrontację z prawdziwymi problemami jakimi
są/były nieakceptowanie siebie w całości, strach przed odrzuceniem i seksualny wstyd. Czy bez odwyku byłbym w stanie się z nimi zmierzyć? Nie sądzę.

Jest jeszcze wiele innych większych lub mniejszych rzeczy, których tu nie będę wymieniał. Pewnie o kilku się jeszcze dowiem w najbliższych tygodniach, miesiącach.

Porno i fapanie jest jak boazeria na zapleśniałej ścianie - dopóki się nie zbliżysz, to wszystko wydaje się być ok. Z bliska czujesz już zapach pleśni, mimo, że nadal jej nie widzisz. Możesz nawet pryskać taką boazerię dużą ilością środka grzybobójczego, ale to nic nie da, bo problem jest pod spodem. Jedynym rozwiązaniem jest jej zerwanie, wtedy dopiero możesz podjąć właściwe kroki, by pozbyć się wilgoci i pleśni. Te zerwane deski musisz spalić i zapomnieć, że kiedykolwiek tam były, jeżeli je
przybijesz do wyremontowanej ściany wszystko zacznie się jeszcze raz.

Dopiero gdy zacząłem rzucać porno zacząłem się otwierać na świat, zauważać nowe problemy i konfrontować je z rzeczywistością. W tym tygodniu każdego dnia trafiam na jakąś cenną dla mnie myśl, jakąś rzecz, którą mogę poprawić w sobie (co często sobie uświadamiam po spotkaniach z ludźmi), wszystko zapisuję. Tak, to początek drogi, przejście z letargu do prawdziwego życia, gdzie są prawdziwe problemy, prawdziwe radości i prawdziwe smutki. Właśnie te rzeczywiste odczucia i problemy są z jednej
strony błogosławieństwem, z drugiej - jeżeli nie podejdziemy do nich prawidłowo - pretekstem do powrotu od porno.

Przykładowo - to ciśnienie seksualne w momencie, kiedy w mózgu są jeszcze wspomnienia o porno. W końcu jak to masturbacja bez pornosika? Przez to miałem jakiś czas temu nawrót. Teraz idę drogą bez przynoszenia sobie ulgi. Kiedy dopada mnie ochota, oddycham głęboko przeponą starając się przenieść energię z genitaliów na resztę ciała i to przynosi świetne efekty. Z drugiej strony jest też to ciężkie jak diabli, jednak uznaję to za część procesu i poznawania siebie. Albo wspomniane przeze mnie
zawstydzanie się. Na początku odwyku to był spory problem, bo czułem się pod tym względem jak zakompleksiony nastolatek. Przebiegła mi przez głowę myśl - jakbyś sobie trzepał to by nie było sprawy. Jednak dzięki codziennym podróżom wgłąb siebie znalazłem to o czym mówiłem: problemy z akceptacją siebie, strach przed odrzuceniem i wstyd seksualny. Zaprzyjaźniłem się ze sobą, zaprzyjaźniłem się z moim strachem, zaprzyjaźniłem się z tym, że jest we mnie seksualność i że też mam określone potrzeby,
których nie należy się wstydzić. Dzięki temu moja tendencja do zawstydzania się zaczęła zanikać, bo czuję się bardziej komfortowo w mojej skórze.

Więc czy rzucenie porno to problem podstawowy? Zdecydowanie TAK, ale nie zgodzę się, żeby to był fundament. Nie można na tym nic zbudować, to sposób na odblokowanie swoich możliwości; sposób na odblokowanie siebie. Sytuacja jest raczej odwrotna - to z porno nie możesz nic zbudować. Dlatego jest to pierwsza rzecz, którą trzeba w swoim życiu zmienić. Bez tego ani rusz!

Odkopałem parę swoich wpisów do dziennika sprzed 4 lat. Od tego czasu cały czas z mniejszą lub większą intensywnością konsumowałem porno (wcześniej też, żeby nie było). W sferze emocji nie posunąłem się daleko w rozwoju, ciągle zderzałem się z tą samą ścianą. Widzę jednak, że od lutego - kiedy zacząłem swój pierwszy odwyk - do teraz udało mi się rozwinąć bardziej niż od czasu wpisów do lutego :) Gdybym jednak ograniczył się do odwracania swojej uwagi od porno bez głębokiej introspekcji, bez
spotkań z ludźmi czy miałbym jakiekolwiek efekty poza zwiększeniem dostępnej mi energii?

Jeszcze jedno: nigdy nie będzie tak, że dokonasz jakiejś rzeczy i już będzie wspaniale. Nie będzie tak, że wygrasz z porno i będzie już tylko super. Nie będzie tak, że zarobisz na wymarzony samochód i wszystko będzie ekstra. Nie będzie tak, że znajdziesz swoją dziewczynę marzeń i będziecie żyć długo, i szczęśliwie. Pojawi się cierpienie, problemy, gorsze dni, bo są one częścią życia. Ja w ogóle odrzucam trochę koncept szczęścia i dążenia do niego jak do czegoś najważniejszego w życiu. Zamiast
tego staram się rozkoszować drogą jaką pokonuję każdego dnia. Czasem spoglądam przez ramię i uśmiecham się do siebie myśląc o tym, co już udało mi się przejść. Na pewno pojedyncze wydarzenia, zdobycie czegoś, nie może dać długofalowo szczęścia. Zdaję sobie sprawę, że to odrzucenie dążenia do szczęścia jest dość radykalne, ale nie oznacza rezygnacji ze szczęśliwych chwil i spełnienia. To całe wyczekiwanie na szczęście wydaje mi się podobne do usilnego wyczekiwania orgazmu. Przez
to albo nastąpi on szybciej i nie będzie tak intensywny, albo będzie się opóźniać i praca włożona w wywołanie go będzie męczarnią. Pewne jest, że ta przyjemność nie potrwa wiecznie. Mogę tu zupełnie nie mieć racji, jednak dla mnie to działa.

Pozdrawiam Cię Danielu, wykonujesz dobrą robotę! Pozdrawiam też Was, wszystkich Nofapów. Świat nas potrzebuje! Mężczyźni są dziś w cenie, chłopców jest pod dostatkiem.


========================



Wielokrotnie pisałem o kilku rzeczach, po pierwsze każdy z nas jest inny, ma inna historię, doświadczenia ale łączy nas jedno porno. Dla jednych porno jest już historią, niektórzy sa w trakcie odwyku, a większa część czyta te bzdety i zastanawia się o czym ci goście pierdolą. Ile razy mam powtarzać że porno nie rozwiąże wszystkich problemów, to nie cudowne panaceum na szczęśliwe życie z górki, ale z pewnością pozbycie się go bardzo ułatwia życie. Nagle okazuje się że ma się więcej czasu, widzi się więcej rzeczy wokół siebie, człowiek jest bardziej świadomy siebie i potrafi sie kontrolować. Dziwnym trafem zauważamy że może przez lata coś straciliśmy, mogliśmy ten czas wykorzystać inaczej, na pewno byśmy tego nie mieli gdyby nadal szalał nam w głowach dopaminowy haj. 
    Podstawowy problem który przywołujesz to zdanie sobie sprawy z własnych słabości, wad, do których tylko prawdziwy facet jest w stanie przyznać się przed sobą. Wieloletnia negacja podstawowego problemu jakim było porno, które zawładnęło wolnym czasem i psychiką, odsunęło resztę problemów z świadomości. Zastanówmy się czy pozbycie się porno w takim wypadku to ułatwienie/naprawienie życia? Oczywiście że nie. Kolejne pytanie: czy nawet z porno i świadomością innych problemów byłoby łatwiej je wszystkie rozwiązać? Wątpię...
    Porno nie jest remedium na wszystkie problemy, ale uderza w jak najbardziej nasze pierwotne instynkty, zaburza system nagrody, potrafi zawładnąć psychika i odbija się na wielu sferach życia. Tak nie Tobie jednemu dzięki porno powstała emocjonalna znieczulica, gdzie człowiek jest obojętny na to co się wokół niego dzieje, jest wypruty z uczuć i życia, chodzi, niby żyje ale jest jak zombie. Czy takie zombie myśli o reszcie problemów oprócz porno? nie bo czeka na kolejny seans i sen, jak narkoman z kolejną dawką.
    Więc pozbywasz się tego porno, ale widzisz że jednak nie ma to aż tak dużego pozytywnego wpływu na życie, kurcze wyszedłeś z tego dołka ale widzisz że jednak jeszcze 10 metrów wspinaczki pod górę. Ale przecież mój drogi gdybyś porno nie rzucił to nadal jak ja kiedyś czy inni tutaj byś brodził w tym gównie na dole nie mając świadomości że powinieneś się dawno już z tego otrzepać.
    Każdy jest inny, ma inną historię, inne życie. Nie ma sensu się sprzeczać czy coś jest fundamentem czy nie, bo dla Ciebie i mnie to słowo może mieć różne znaczenie. Najważniejsze żeby iść do przodu i pracować nad sobą. Zresztą czy prowadzilibyśmy takie rozkminki będąc nadal w uzależnieniu? Nie raczej byśmy spędzili ten czas na kolejnym maratonie i szukaniu kolejnych filmów. Faktycznie to nie jest fundament to game changer...
     Życie składa się z nastu czy kilkudziesięciu momentów, punktów zwrotnych, dla mnie osobiście rzucenie porno to podstawowy punkt o którym będę pamiętał do końca życia. Nie rozwiązało to moich wszystkich problemów, przeciwnie mam więcej nowych, ale te sa pozytywne bo widząc swoje braki się rozwijam, zmieniam się na lepsze a nie brodzę w gównie. Nie ważne czy wyrażam sam swoje zdanie czy ktoś ma inne bo najważniejsze jest iść do przodu, świadomie a nie po omacku z prądem jak większość otępiałych ludzi na używkach.
     Dziękuję za list bo to ważne żeby spojrzeć na różne problemy z kilku perspektyw, zaznaczam że mój punkt widzenia nie jest jedyny, ba on nie ma znaczenia, pozbądźcie się porno z swojego życia i twórzcie to życie, prawdziwe.


niedziela, 26 kwietnia 2015

O Mr Nice Guy jeszcze słów kilka

Przeklejam ciekawy komentarz z postu o nice guy: http://nadopaminie.blogspot.com/2015/04/list-toma-druga-czesc-przemyslen-o-mr.html?showComment=1429909292156#c1784686571937162815
gdyż zasługuje na osobny post



     Czytając recenzję książki bardzo wiele wspólnego miało i ma z moim życiem codziennym. Zastanawiam się jaki związek ma odwyk od porno z typem faceta Nice Guy? W moim przypadku niestety to się łączy.Dopiero teraz gdy od kilku miesięcy rozstałem się z dziewczyną zrozumiałem że zachowywałem się w stosunku do niej właśnie jak typowy Nice Guy. 
      Robiłem wszystko aby jej nie urazić, na wszystko się zgadzałem a że była ładną osobą byłem przez to trochę oślepiony i nie wyobrażałem sobie że może pójść coś nie tak dlatego nie chciałem narażać naszej wspólnej przyszłości. Byliśmy wspólnie dość długi czas razem i nic nie wskazywało że możemy się rozstać. O moim problemie z uzależnieniem pisałem jakiś czas temu w komentarzu. Natomiast już od dawna chciałem z tym skończyć bo ciągnęło się to za mną od kilku lat. Nigdy nie doszło do jakiś poważnych problemów zdrowotnych i zawsze byłem zdrowy pod tym względem. Były okresy czasu kiedy bez porno wytrzymywałem nawet 2 miesiące ale tak jak napisałem była to walka i liczenie ile dni udało mi się powstrzymać od porno.    
      Te dłuższe okresy występowały głównie w wakacje kiedy wyjeżdżałem z miasta gdzie studiowałem do rodzinnego domu w którym jest tak mnóstwo zajęć i rozrywek że nie było czasu nawet myśleć o porno. Powrót na studia stwarzał sytuacje w których bywałem sam i miałem mnóstwo wolnego czasu. Żałuję że wcześniej nie wiedziałem o Twojej stronie Danielu bo pewnie wszystko potoczyłoby się inaczej. Nigdy nie zapomnę dnia 20.06.2014r. kiedy po raz pierwszy odkryłem Twoją stronę i świat się zmienił nie do poznania. Od tego dnia już nigdy się nie masturbowałem a filmy obejrzałem tylko 2 razy. Teraz już dokładnie wiem jakie głupstwo robiłem przez te lata. Nigdy nie mógłbym przypuszczać że czytanie takich wiadomości i artykułów może być tak pomocne. 
       Po rozstaniu z dziewczyną myślałem dużo czy aby nie moje uzależnianie spowodowało rozstanie bo pewnego dnia o wszystkim powiedziałem mojej dziewczynie. Wszystko dlatego że była dla mnie ważną osobą i liczyłem że mnie zrozumie i może w jakikolwiek sposób wesprze. Nie odczułem takiego wsparcia od niej i musiałem liczyć tylko na siebie. Jak czas pokazuje udało mi się zwalczyć nałóg samemu. Kilka miesięcy po rozmowie o moim uzależnieniu nasze drogi się rozeszły dlatego te myśli. Teraz gdy od kilku miesięcy jestem sam dochodzi do mnie że to nie uzależnienie tylko typ faceta Nice Guy między innymi spowodował że nie jesteśmy razem. Dodatkowo dowiedziałem się wiele innych ciekawych informacji o partnerce która udawała zupełnie kogoś innego niż w rzeczywistości była więc trudno określić jaki był prawdziwy powód rozstania. 
       Zastanawiam się w jakim stopniu ode mnie zależało to zachowanie? W jaki sposób stajemy się tym typem faceta? Jeden krok w dobrym kierunku udało mi się zrobić teraz czas na kolejne wyzwanie. Porno to dla mnie przeszłość, ale kolejnym problemem jest fakt że jestem typem Nice Guy. Dodatkowo jestem raczej osobą nieśmiało co powoduje pewne utrudnienia w życiu. Fragmenty książki przetłumaczone na polski już czytałem bardzo dokładnie i wiele podobieństw się dopatruję. Mam wielką chęć przeczytania książki i zmiany swojej osobowości ale bardzo słaba znajomość angielskiego powoduje że tłumaczenie zdania po zdaniu może zająć bardzo dużo czasu. Miałbym wielką prośbę aby jakaś dobra osoba napisała w jaki sposób zmienić swoje nastawienie aby stać się normalnym facetem? Jakie ćwiczenia wykonywać zgodnie z książką    
      No more Nice Guy aby pozbyć się tego zachowania? Bardzo buduje fakt że jednak da się żyć bez porno i w najmniejszym stopniu nie jest to potrzebne facetowi. Ważne jest aby dobrze zaplanować sobie każdy kolejny dzień. Teraz moim głównym celem jest zmiana wewnętrzna aby już nie zachowywać się jak Nice Guy w przyszłości w relacjach głównie damsko-męskich. Na zakończenie chciałbym życzyć wszystkim osobą na odwyku powodzenia i wytrwałości w postanowieniu. Jestem kolejnym dowodem że jednak można osiągnąć cel. Już niedługo będzie 1 rok. Rok pełny uśmiechu i wewnętrznego szczęścia które daje mocnego kopa do działania. 



    Po pierwsze zapomnij o dawnej partnerce, to przeszłość, jak sam stwierdziłeś kobiet anie może być centrum życia faceta bo będzie podświadomie nieszczęśliwa  gdyż szuka silniejszego charakteru. Powiesz ale ja jestem słaby etc, jest na to rada, a mianowicie przerobienie swojego życia na lepsze. Po pierwsze przestań dogadzać innym a zacznij sobie, nie bój się sam przed sobą przyznać że to Twoje życie jest najważniejsze, oczywiście bliskich też, ale mimo wszystko zdrowy egoizm jest podstawą, gdyż wyzbywasz się błędnych oczekiwań, że jak zrobisz komuś dobry uczynek to się Tobie odwdzięczą albo to docenią. Przeciwnie podstawą Twojego życia jesteś Ty, jasne jak znajdziesz jako w pełni zintegrowana osoba partnerkę i będziecie mieli dzieci to wtedy oni będą niezwykle ważni, gdyż bierzesz za rodzinę odpowiedzialność, ale nawet wtedy trzonem w rodzinie zostaje facet. Czy charakter da się wyrobić? uważam że tak nawet nie będąc nastolatkiem.
    Naucz się odmawiać jeśli Tobie coś nie pasuje, mów wprost co leży Tobie na wątrobie, nie bój się że możesz kogoś obrazić bo niestety często jak ludzie wyczują że można kogoś wykorzystać to tylko ciągną ten sznurek. Stanowczo przerywaj takie relacje i bądź asertywny. Kolejna sprawa to musisz stworzyć własne życie, od podstaw, porno już się pozbyłeś natomiast trzeba popracować nad resztą. Znajdź sobie męskie hobby, nie bój się podnosić głos, czy być nawet agresywnym, szczerze w wielu robotach ze mną się liczyli gdyż wiem że byli świadomi że potrafiłem określić granicę i jak coś mnie wkurwiało dawałem temu wyraz że mi się nie podoba. Najważniejsze miej w nosie opinie innych a w szczególności gdy zaczniesz się zmieniać na lepsze i zaczną się dziwić. Zapisz się na lekcje angielskiego, przetłumacz cześć google translatorem, wydrukuj obie wersje eng i przetłumaczone i mozesz zerkac jak jest coś nie jasne.
    Zostaw przeszłość za sobą i idź do przodu, nie martw się głupotami że gdybyś wcześniej trafił na tą stronę. Jesteśmy promilem w tym kraju facetów, którzy starają się naprawić swoje życie, większość nie jest nawet  świadoma problemu. Jesteś elitą wśród wygranych.



sobota, 25 kwietnia 2015

List Patryka

Drogi Danielu, 

Mój list będzie pierwszą i zarazem jedną z wielu refleksjii 22-letniego faceta, który zdał sobie sprawę z problemu w jakim tkwi już od dawna. Rolę wstępu pełni również ukłon jaki kieruję w stronę Twoją i w stronę mojej kobiety. Udało wam się przekonać, kogoś kto głęboko wierzy w motto - ,,ignorancja jest błogosławieństwem". Ignorancja problemów zwykłych śmiertelników, które jak byłem pewny - mnie nie dotyczą. 
Ignoruję tylko te problemy, w których istnienie wierzę tylko podświadomie. 
Nauczyłem się oszukiwać samego siebie. To zbrodnia. Gwałt na duszy. 


22 lata.
Student. 
Kocha kobietę z którą jest ponad 2 lata.
Stancja - jednoosobowy pokój - PC - telefon.
Porno.

Tydzień na odwyku. Od 5 godzin na Twoim blogu. 

Rozdział pierwszy: ,,Symptomy niewiadomego pochodzenia"

Problemy z erekcją oraz jej utrzymaniem. Przysłowiowe flaki, opadanie. 
Wstyd i szukanie winnych. Oraz coś co szczególnie bolało moją Panią -
-sporadyczny seks. Była między nami duża intymność, nie mogłem narzekać 
na brak zainteresowania mną i moim przyjacielem. Wbiłem sobie do głowy, że wolę
byśmy zrobili sobie na wzajem dobrze. Ona chciała więcej - ja nie czułem potrzeby.
Ospałość, zmęczenie brak energii i chęci do życia. Oraz najważniejsze:

Nie byłem już sobą. Utraciłem wrażliwość. Kiedyś pisałem wiersze, słuchałem muzyki godzinami. Byłem w stanie pokonać 100 km rowerem z uśmiechem na twarzy. Położyć się na ławce w parku i marzyć. Seks jest na szczycie piramidy dostawców dopaminy i innych hormonów szczęścia. Nie jest jednak samotnym jeźdźcem. Picie, jedzenie, słuchanie muzyki, sport, zdrowe zmęczenie, adrenalina.
Wszystko to przestało mi wystarczać. Piramida powoli osuwała się pod ciężarem porno. Pod ciężarem świata zamkniętego w obudowie komputera. Pod ciężarem citcomów, przez które wydaje nam się, że mamy chujowe życie. 

Rozdział drugi: ,,Usprawiedliwianie tajemniczych symptomów"

Gardziłem sobą i swoim sprzętem. Mimo zapewnień partnerki, że wszystko jest ok.
Mimo, że nie zdawałem sobie z tego sprawy, podświadomie czułem, że zawiodę. 
Nie jestem przecież jak Ci aktorzy. Nie mam kutsa za kolano. Nie bzykam jak królik.
Bzdurne zderzenie dwóch światów - realnego i wirtualnego. Nie tylko kobiety mają kompleksy panowie. A porno je podsyca. Zarówno u uzależnionego jak i współuzależnionej. Nie ma ludzi bez uzależnienia. Nawet Ci, którzy non stop pracują nad sobą dosknoaląc charakter i umiejętności są w powien sposób uzależnieni, chociażby od samodoskonalenia. Każdy z nas ma jakieś demony. Szukająć dla nich wymówek, chowając je przed innymi i przed samym sobą tylko pozwalamy im działać.

Rozdział trzeci: ,,Szok i Boom".

Scenariusz bardzo prosty.
Wieczór:
- Kiedy ostatnio oglądałeś pornole?
-Nie pamiętam kochanie. Dawno temu.
Poranek:
-okłamaleś mnie sprawdź historię przeglądarki na telefonie.

Oto mała rada Panowie:
Kobieca logika jest zupełnie inna niż męska. Dla niej porno jest zdradą. 
Czytając listy na blogu zrozumiałem jak wielki ból im to sprawia. 
Kobieta automatycznie czuje się nieatrakcyjna. Kompleksy potęgują się. 
Szuka winny w sobie. W swoim ciele, temperamencie, namiętności.
Nie pomagamy naszym Paniom się z tym uporać. Myślę, że większość z nas potrafi tak rozegrać kłótnie by dziewczyny zaczęły szukać winy w sobie. 

Sam nie jestem lepszy. Powinienem zrobić coś co kompletnie wyparłem.
Dać jej do zrozumienia jaka jest piękna. Jak bardzo ją kocham i nie zamienie jej na inną. Wasza kobieta jest lepsza od ideału. Wiecie dlaczego? - jest prawdziwa. 

Oto mała rada drogie Panie:
Jeżeli już zrozumiecie, że macie do czynienia z chorobą, uzależnieniem i pewnego rodzaju dysfunkcją pamiętajcie, że nie jest to wasza wina. Nie jest to również w 100% wina partnera. Nie możecie się czuć jak alternatywa. Albo wy albo samotność. Nie jesteście i nigdy nie będziecie dodatkiem do porno, który ugotuje i upierze. 
Uświadomcie partnera jak bardzo to przeżywacie. Płaczcie. Rozmawiajcie, umartwiajcie się. Gdy już przyzna, że ma problem schowajcie na bok własne emocje. Skupcie się na tym, żeby mu pomóc. W ten sposób trafiłem na to forum. To moja dziewczyna zaczęła szukać odpowiedzi. To Ona miała większe jaja ode mnie. 

Jeżeli to nie pomoże. Jeżeli problem dalej jest bagatelizowany mimo waszych próśb, emocji i przelanych łez polecam poważnie zastanowić się nad związkiem. Mężczyzna nie patrzy spokojnie na cierpienie swojej kobiety. 

Rozdział czwarty:,,Rękawica została rzucona"

Podejmuję walkę z samym sobą. Zamierzam odstawić porno na dobre. 
Ta społecznośc jest dla mnie ogromnie ważna. Jesteście zajebiści Panowie. 
Wasze historie pomagają mi się z tym zmagać. Zajebiste są również Panie, które nie odeszły. Pomagają walczyć i dzielą się z nami przeżyciami. 

Wybaczcie ton całej wypowiedzi. Zachowuje się i piszę często tak jakbym pozjadał wszystkie rozumy. W prawdziwym, życiu jest inaczej. Uczę się pokory i panuje nad emocjami. Czasem trzeba jednak wymusić na sobie pewność siebie. Wierzyć w to, że ma się rację. To nakręca podświadomość. Czuję, że dam sobie radę! 


Zgadzam się na publikację listu i cholernie proszę:
Nie przestawaj robić tego co robisz. Świat goni do przodu. 
Żel do mycia reklamują nam już nagością. Niebawem guma do żucia kojarzyć się będzie z seksem. Bądź na posterunku. 

Podpisano:
Patryk



     Bardzo podoba mi się Twój list, widać że masz talent do pisania, fajnie podsumowałeś wiele wątków, które często poruszaliśmy. Faktycznie oglądanie facetów - "performerów" możę tworzyć jakieś podświadome kompleksy  zresztą chyba każdy dostał nie raz w spamie tabletki na potencje czy powiększenie penisa, co już jest kompletnie śmieszne. Przy okazji musicie wiedzieć że większość tych gwiazd porno ma problem ze wzwodem, nawet ostre trzepanie nie pomaga, viagra, cialis to norma, a ci starsi w branży już tylko "mogą po zastrzyku bezpośrednio w penisa...
     Smutne jak zauważyłeś jest to że wszystko reklamuje sie teraz nagością, jest to taki prosty sposób zwrócenia uwagi widza, ostatnio nawet reklamowano w ten sposób trumny. Od nas zależy na ile te treści będziemy traktowali poważnie, z pewnością zrezygnowanie  z tv i ograniczenie internetu to dobry początek. Puki większość ludzi będzie żyła życiem innych: "gwiozd, polityków i tej całej papki to niestety jeszcze nie raz się zdziwimy gdzie zobaczymy nagość.
     Cieszę się że podjąłeś ważną decyzję pożegnania porno raz na zawsze, jak wielokrotnie wspominałem jest to punkt zwrotny, który wspomnisz nie raz w przyszłości jako nowy początek.




środa, 22 kwietnia 2015

List Makomba i jego udany odwyk




Cześć. Chcę opisać pokrótce swoją historię, dlaczego zerwałem z porno, jak to zrobiłem i ogólnie pokrótce to opisać, a także zamieścić małą radę.
Początek standardowy - początek gimnazjum, odkryłem porno, spodobało mi się. Regularne fapanie aż do września tamtego roku. Przez te kilka lat zauważyłem, że jakoś dziwnie i trudno rozmawia mi się z dziewczynami, a podczas rozmowy ogólnie ciężko mi patrzeć w oczy rozmówcy - ogólnie standardowe (chyba) objawy. Ale lecimy dalej. Myślałem i myślałem, co jest powodem tego wszystkiego, aż w końcu (wybacz, nie pamiętam już na co trafiłem pierwsze) obejrzałem film o szkodliwości i przeczytałem Twojego bloga. Przemyślałem to wszystko - faktycznie, miałem objawy, które zaczęły się podejrzanie nieco około roku po zaczęciu "przygody". Zdecydowałem się rzucić ten nałóg. Nie powiem, było ciężko, ale się udało. Kontakty z płcią przeciwną wróciły do normalności, mogłem normalnie, bez skrępowania ze wszystkimi gadać. Odwyk niedawno uznałem za skończony i zaliczony.
Teraz ta porada - tydzień wpadłem na pomysł, że "hej, jestem młody, zdążę to rzucić, a przecież wszystko jest dla ludzi" Wiadomo, wiedziałem, że możliwe że zaprzepaszczę to co osiągnąłem, ale po godzinach przemyślenia (zdaje mi się, że myślałem na trzeźwo, tj. racjonalnie) zdecydowałem się włączyć porno. I wiesz co? Po ok. 5 minut bezmyślnego gapienia się i fapania do bogiń i bogów seksu stwierdziłem, że to jest po prostu głupie, nudne, a każdy filmik jest taki sam. Od tamtej pory nawet nie muszę walczyć, by nie oglądać tego gówna, bo po prostu stwierdziłem, że nie ma po co. Więc może po kilku tygodniach włączenie jednego filmiku jest dobre dla odwyku? Może niektórzy tak samo stwierdzą jak ja, że jest to po prostu głupie?
Wiem, że to dopiero tydzień od mojego wniosku, ale myślę, że to wystarczająco by stwierdzić, że nic mnie już nie powinno pokusić do powrotu. Co o tym wszystkim myślisz?


Gratulacje ze sie Tobie udało, cieszy mnie ze coraz więcej osób jest w stanie stwierdzić ze dla nich porno to przeszłość. Oczywiście ze odwyk poprawia relacje z ludźmi i przede wszystkim z kobietami. Różnica jest ogromna ale jest to delikatny temat bo nie wszyscy w to wierzą. Zreszta każdy jest inny ale powtarza sie często ten pozytywny wniosek.
Odnośnie obejrzenia sobie po odwyku porno by stwierdzić bezsens, osobiście stwierdziłem to bez tego :) schemat każdego pornosa jest ten sam czyli nakręcenie podstawowych pierwotnych instynktów faceta, a ponieważ jesteśmy wzrokowcami jest to wręcz banalne. Każdy jest dorosły i sam powinien zdecydować ale wydaje mi sie ze warto po prostu wyciągnąć wnioski bez oglądania. Nie ma tez co popadać w paranoje jak cos przypadkiem wyskoczy w necie bo duze portale kipią seksem. Osobiście mam ogromna rezerwę do nagości porno etc. Wole skupiać sie na prawdziwych kobietach będąc nie rozproszony.
Jeszcze raz gratulacje!

sobota, 18 kwietnia 2015

List Marka

Dzień dobry,

Mój wpis będzie traktował o mnie samym z przeszłości i byłoby mi bardzo miło, gdyby pomógł komuś w jego teraźniejszości i w przyszłości. Przyznam, ze tekst będzie mieć charakter auto-refleksyjny, pozatym, że piszę go dla Ciebie, piszę go przede wszystkim dla siebie. Piszę, bo minęło 4,5 miesiąca od mojej ostatniej masturbacji. Ostatniej - po niej popłakałem się jak mały dzidziuś i zdecydowałem, że muszę z tym skończyć.
Ale jak do niej doszło? Pozwole sobie zamieścić krótki opis mojego życia. Będzie on przemieszany z wątkiem porno, bo sądzę, moje życie i doświadczenia dzieciństwa są z nim mocno związane.
Słuchajcie, urodziłem się w czasach okrągłego stołu, 26 lat temu, jako najmłodsze dziecko wielodzietnej rodziny (jest nas pięcioro ☺ ) Niestety, moje dzieciństwo nie było szczęśliwe. Ojciec pił – był alkoholikiem, wychowaniem mnie i mojego rodzeństwa zajmowała się wyłącznie moja matka – cudowna kobieta – która poza tym, że nas wychowywała, to pracowała na nas, gotowała, sprzątała i robiła tysiące innych domowych rzeczy. Gdzie ona miała cierpliwość do tego wszystkiego?
Wychowywałem się biednie, cóż, nawet pomimo tego, że moi rodzice mieli naprawdę wspaniałe perspektywy na dostatnie życie (ojciec w wojsku, matka w ministerstwie), to z uwagi na problemy z alkoholem mieszkaliśmy w starym podwarszawskim rozpadającym się drewnianym domku. 
Atmosfera w domu była taka jak to w patologii, nieustanne awantury, krzyki, wypominania, ojciec przychodził zalany do domu, były incydenty bicia matki, matka wrzeszczała na niego – istny sajgon. Raz przypadkiem i ja dostałem patelnią po łbie – moja mama nie trafiła mojego taty gdy w niego rzucała patelnią ☺ Tak tak, takie wlasnie sytuacje były na porządku dziennym.
W miejscu w którym mieszkałem miałem swoją enkalwę normalności – była nim ferajna złożona z dzieci z okolicznych domów – w większośći dzieciaki pochodzące z podobnych rodzin jak moja, w których przy dobrym układzie piło jedno z rodziców, przy nieco gorszym – oboje. Tak, ferajna – to była moja ostoja normalności w tym świecie! Wielogodzinne zabawy w podchody, w chowanego, piłka nożna grana w lato do 22:00, bród, smród, obite kolana – tak wyglądało moje małe prywatne szczęście. Bawiąc się tam w krzakach, zapominaliśmy o całym świecie. A oranżada we zwrotnej butelce zakupiona w upalny dzień smakowała jak nic innego ☺
Atmosferę wynoszoną z domu przenosiłem do swojej szkoły. Cóż, odkąd pamiętam byłem wycofany i nieśmiały. Inne dzieciaki to wykorzystywały, biły mnie i naśmiewały się ze mnie – ja za to nie śmiałem im oddać. Wiecie, ja po prostu POTRZEBOWAŁEM akceptacji jak nikt inny i za cenę akceptacji byłem w stanie tak wiele z siebie dać – łącznie z oddaniem siebie w roli kozła ofiarnego. Byłem wykorzystywany psychicznie przez rówieśników z normalnych domów - poszedłem do dobrej szkoły podstawowej, tak zwanej szkoły dla „dzieci resortowych” – dlatego też różnica chociażby w sposobie ubierania między mną a innymi dziećmi była kolosalna. Odkąd pamiętam czułem się gorszy, odkąd pamiętam inni się ze mnie śmiali. Odkąd pamiętam byłem po prostu inny i „odosobniony”.
Co do biedy w domu, jeszcze tylko wspomnę o czymś okropnym co zatrważa mnie do dziś – naprzemiennie z rodzeństwem myliśmy się w tej samej wodzie w wannie. Jak jedna osoba skończyła się kąpać, druga wchodziła do ciepłej jeszcze wody ☺ Takie oto sposoby oszczędzania.
Słuchajcie, chodząc do szkoły i będąc ofiarą w swojej klasie, jednocześnie wraz z ferajną zaczynaliśmy już w wieku 8,9 lat palić kiepy, a w czwartej klasie podstawówki już kupowałem sam papierosy i piłem piwo (karmi!). 
O dziczy w jakiej się wychowałem, może świadczyć fakt, że kiedys pewien człowiek zaproponował mi podwiezienie do domu zatrzymując się obok mnie i zapraszając mnie do swojego samochodu. Cóż, wtedy nie wiedziałem o tym kim jest pedofil, ale na szczęśćie zostałem ostrzeżony, że „od obcych cukierków się nie bierze” zatem nie wsiadłem i szybko wziąłem nogi za pas. Czasami zastanawiam się jakby wyglądało moje życie, gdybym wtedy wsiadł do tego auta.
Wraz z następnymi latami w domu było coraz gorzej, ostatecznie doszło do rozwodu moich rodziców. Na szczęście, każde z moich rodziców poszło w swoją stronę – ja + moje rodzeństwo z matką. Następuje podział majątku, dla mnie – TRAGEDIA. Musimy się wyprowadzić. Z perspektywy czasu sądzę, że to dobrze. Niedawno zorientowałem się co się stało z moimi rówieśnikami z ferajny – większość z nich nie wyrwała się z patologii, pożeniła się, popłodziła, sami są takimi rodzicami dla swoich dzieci, jakimi niegdyś byli ich rodzice dla nich samych. Dodatkowo doszły narkotyki, kleje, alkohole, żyją wciąż tam gdzie żyli. Nie oceniam ich, pewnie gdybym dalej tam dorastał, stałbym się taki sam.
Dzięki dobrej pracy mojej mamy udaje się kupić 4 pokojowe mieszkanie na warszawskich blokowiskach, do którego się przeprowadzamy. Oczywiście wszystko na kredyt, trzeba zaciskać pasa. To była moja 5 klasa podstawówki. Nie muszę chyba mówić, że nie dość, że nowy, w nowym miejscu, z bagażem negatywnych doświadczeń, szybko i tutaj stałem się ofiarą rówiesników z klasy. Jednocześnie brak tego prywatnego szczęścia w postaci podwórka, ferajny, skutkował tym, że uciekłem w gry komputerowe i słodycze. Czekolada była moim największym sprzymierzeńcem w wytrzymywaniu tych ciosów psychicznych od grupy, która nie chciała mnie zaakceptować, gdy ja tak bardzo tego potrzebowałem.
W nowym miejscu tymbardziej czułem się autsiderem, to były bloki, hałas, wszystko w jednym miejscu – nie to co w mojej dawnej mieścinie.
Tak minęła moja 5 i 6 klasa, psychiczne znęcanie się przez rówieśników, gry i słodycze. Niebawem zacząłem przypominać ludzika michelin – co tymbardziej utwierdziło moich rówieśników w przekonaniu, że jestem godnym obiektem na bycie ofiarą ☺
Następnie gimnazjum, czas dla mnie rewolucyjny z bardzo wielu względów. Po pierwsze, w gimnazjum na blokach dzieciaki zaczynały robić to, co ja robiłem w wieku 9 i 10 lat w miejscu gdzie wcześniej mieszkałem, to znaczy zaczynały się popalania papierosów i popijania alkoholu. Jako, że miałem już w tym doświadczenie, cóż, użyłem swego doświadczenia po to, aby wreszcie zyskać sympatię, aby wreszcie mnie zaakceptowano. Aby pokazać, że jestem tacy jak oni. W ten sposób w pierwszych miesiącach gimnazjum zacząłem należeć do takiej „elity” klasowej dzięki wspólnemu piciu i paleniu. Cóż, myslicie, że nastąpiła zmiana z „zera” do „bohatera”? nic bardziej mylnego, w tej elicie też byłem ofiarą, też byłem wykorzystywany, bity i poniżany – tylko po prostu byłem przeszczęsliwy, że mimo wszystko miałem kolegów.
Gimnazjum to także hormony, rozmowy o seksie, o masturbacji. Cóż, środowisko, z którym się zadawałem to w dużej mierze „dresiarze” – to było też dość śmieszne, ja w zasadzie zawsze preferowałem rock, chodziłem w długich włosach, taki troche buntownik był ze mnie, a mimo wszystko kumałem się z tą grupą.
Ale wracajac– gimnazjum to też pierwsza masturbacja. Pamiętam ją, myślałem wtedy o Kylie Minogue, zrobiłem to w wannie. 13 latek z Kylie, ach! Moja wyobraźnio!
Masturbacja była idealnym sposobem na to, aby całe to moje napięcie ze mnie schodziło, aby móc się wyładowywać, aby móc się nie przejmować. Tylko na to czekałem po powrocie z zajęć, w pokoju śmierdziało rybą przez moje maratony – wiecie o czym mówię?
Najpierw wyobraźnia pomagała mi osiągnać spełnienie, następnie – z racji kiepskiego łącza – prosiłem kolegów o zgrywanie filmów pornograficznych na płyty cd. Oglądałem je na komputerze. Masturbowałem się coraz częśćiej, jednocześnie wciąż byłem psychicznie i fizycznie poniżany. Gimnazjum to czas także pierwszych narkotyków – marihuany, to czas, gdy moja pewność siebie wynosiła 0, to czas grania w piłkę, biegania po boisku z papierosem w gębie, picia piwa na klatkach, uciekania przed policją, kiepskich ocen, etc.
Po 3 latach, gdy poszedłem do liceum mając 16 lat, cóż! Miałem za sobą bagaż 3 lat masturbacji, bagaż poniżania, bicia, bagaż doświadczeń rodzinnych i nałóg palenia papierośów. Częsty alkohol i piwo.
Nie wiem co się stało, ale w liceum sporo się pozmieniało. Na lepsze. Przestałem się kolegować z moim gimnazjum, znalazłem nowych znajomych, którzy do dzisiaj są moimi przyjaciółmi, zacząłem interesować się płcią przeciwną w kontekście „chodzenia”. No właśnie Panowie! Ja tylko myślałem o tym, jakby to było, gdybym chodził z dziewczyną, w rzeczywistości byłem zbyt na to nieśmiały! Ach, mam teraz uśmiech na ustach gdy przypominam sobie moje półroczne zauroczenia koleżanką ze szkoły spowodowane tylko tym, że zostałem zapytany „czy mam pracę domową” ☺ Byłem chorobliwie nieśmiały nie tylko względem płci przeciwnej (choć wobec niej szczególnie) ,wczesna masturbacja sprawiła moje tak wielkie wycofanie się od rówieśników.
Wielu ludzi mówi o masturbacji w kontekście tego, co wywołuje, to znaczy apatia, depresja etc. Cóż, ciężko mi powiedzieć, czy wtedy to przeżywałem, z pewnością w jakimś stopniu tak, pogrążałem się dalej w nałogu, oglądałem coraz to bardziej hardkorowe filmy o zabarwieniu lekko dominującym (na razie). Całe moje liceum to kolejne trzy lata masturbacji, jednocześnie byłem leniem, ciężko było mi się zabrać za rzeczy, które lubiłem, choć te trzy lata to mimo wszystko lepsze relacje z rówieśnikami – nie bili mnie i nie naśmiewali się. Poza masturbacją i paleniem papierosów miałem jeszcze jeden nałóg – komputer i internet. Niestety, potrafiłem spędzać na nim całe dnie. Na szczęście czekoladę już wtedy rzuciłem – znowu stałem się szczupakiem
Słuchajcie, jak szedłem na studia miałem za sobą 6 lat masturbacji, bardziej lub mniej intensywnej. Na studiach uwaga – zakochałem się ☺. Moje amore było przyczyną, dla której rzuciłem masturbacje na 5 miesięcy! To był dla mnie nie lada sukces! Zauważyłem zresztą już wcześniej, że masturbacja sprawia, że jestem zaspany i apatyczny.
To co się działo w ciągu tych 5 miesięcy było niesamowite, po częśći dzięki uwolnieniu się od nałogu, po części dzięki skyrzdłom amora. Stałem się zupełnie innym człowiekiem. Byłem powszechnie lubiany, szanowany, zapraszany na imprezy, byłem bardzo aktywny, w ciągu pół roku zorganizowałem sobie stypendium za granicę, miałem dobre oceny. Cóż, to był bardzo przyjemny okres mojego życia, czar prysł, gdy moja „love” powiedziała mi kultowe już „traktuję Cię jak brata” ☺
Tak bardzo żałuję, że po tym wszystkim powróciłem do masturbacji. Byłem niesiony przez skrzydła młodośći i skrzydła rzucenia tego nałogu. Niestety, powróciłem po 5 miesiącach. Wtedy jeszcze nie byłem na tyle świadomy tego, jak bardzo pornografia jest szkodliwa, gdybym był, może inaczej by to wszystko wyglądało. W każdym razie pomimo powrotu, com uczynił w dniach trzeźwości, tom uczynił – pojechałem na stypendium.
Na stypendium, na którym wszyscy się pieprzyli na lewo i prawo, ja… wciąż pozostałem prawiczkiem☺ Smutne to, ale taka była prawda. Zdarzały mi się przelotne pocałunki, niesmiale chodzenie, ale byłem mimo wszystko zbyt zamknięty w sobie – masturbacja spowodowała nawrót mnie sprzed jej rzucenia. Nieśmiałego, poszukującego akceptacji chłopaka.
Po powrocie Panowie i Panie dalszy etap degrengolady, najgorszy etap upadku mojej moralności.
Jak wiemy, doświadczeni w masturbacji i pornografii poszukują dodatkowych bodźców, bo dawne ich już nie podniecają. Ja też ich poszukiwałem, dlatego zwyczajna erotyka przestawała mi stopniowo wystarczać. Coraz bardziej kierowałem swoje myśli się w strony filmów ukazujących dominacje mężczyzny przez kobietę, filmów, w których mężczyzna jest poniżany przez kobiety a także przez nie penetrowany. Możliwe, że skręt w filmy o takiej tematyce spowodowany był moim dzieciństwem, choć jak się dowiadywałem i jak wyczytałem, jest to częsta droga obierana przez nałogówców. W każdym razie nawet normalna pornografia przestawała mi się podobać a w wieku 21 lat wciąż byłem prawiczkiem. Może nie byłoby w tym nic złego, gdybym wcześniej, przez lata nie masturbował się do pornografi. Dzięki temu, mój obraz kobiety był całkowicie wypaczony. Nie postrzegałem kobiet jako istot, jako ludzi. Okropne. Nie pamiętam nawet kiedy przestały mi się podobać kobiety na ulicy.
A wiecie jak przeżyłem swój pierwszy raz? Z dziewczyną poznaną przez internet, spotkalismy się jeden raz, w trakcie oczywiście mi opadł – zwalałem to na stres, nie na masturbację. Pozniej jakos powstał i ostatecznie skończyłem. Nawet ta dziewczyna nie była zbyt urodziwa, po prostu chciałem mieć to za sobą. Fakt, ze byłem prawiczkiem, działał na mnie bardzo demotywująco.
Dalsze lata studiów to moje dalsze pogrążanie się w porno. Poza porno, bardzo, ale to bardzo dużo piłem, sporo było imprez, upijałem się, bo miałem wtedy więcej śmiałości z kobietami, gdzieś tam coś czasem wychodziło, ale… no właśnie, zawsze po pijaku, zawsze na imprezie, zawsze z posmakiem alkoholu w ustach. 
Jak wyglądał mój dzień? Praca/uczelnia, powrót do domu, masturbacja, siedzenie przed kompem, ewentualna impreza, czasami kilka dni w tygodniu, dużo alkoholu. Potrafiłem spotkać się z kolegą na 0,5 wódki w parku i po pół godzinie wrócić do siebie, zasnąć, rano wstać, pójść do pracy, przyjść, zmasturbować się do ostrej pornografii i zasnąć. Życie jak w madrycie ☺
Okropne takie życie! Bez celu, bez sensu, z dnia na dzień. Bez celu.
Wiele razy próbowałem rzucić masturbację, zawsze powracałem. Moja ręka jakby automatycznie szukała ptaka, sama wchodziła pod majtki, nieświadomie. Nawet jak nie byłem podniecony, masturbowałem się. Zauwazyłem zresztą, że nawet aby osiągnąć twardość, muszę się masturbować. Erekcja nie pojawiała się już nawet na myśl o filmie albo podczas oglądania. Jednocześnie tematyka pornosów stawała się coraz bardziej ostra, „zwykła” dominacja już mi nie wystarczała, dochodził do tego także cuckold i moje zainteresowanie tematyką zdrad. Wyobrażacie sobie? Podniecało mnie to, jakby moja potencjalna parnterka (bo żadnej nie miałem!) zdradzała mnie na moich oczach! Oglądałem hardcorowe filmy w których facet spijał spermę innego mężczyzny z cipy kobiety. Oczywiście do tego grupowy seks i tak dalej, i tak dalej i tak dalej, brnąłem w coraz bardziej nienormalne - wynaturzone zakamarki internetowej pornografii.
Miałem totalnie pochrzaniony sposob postrzegania kobiety, erotyki i intymności. Nie wiedziałem czym naprawdę jest seks, choc widziałem tysiące nagich pań. Nie potrafiłem sobie wyobrazic tego uczucia ciepła między dwoma rzeczywistymi kochankami! Totalnie spaczony obraz rzeczywistosci! Oczywiście w tym samym czasie miałem stałą apatię, stały brak chęci do przeprowadzenia jakichkolwiek zmian w swoim życiu.
Impulsem do zmian okazało się poznanie przeze mnie wspaniałej dziewczyny, z którą do dziś jestem.
Cóż, jak w 99% przypadków, flak podczas stosunku i niemoznosc osiagniecia podniecenia, spowodowała, ze zaczalem się interesowac na nowo problemami wywołanymi przez masturbację. Zacząłem poszukiwać przyczyn tego stanu rzeczy. Wiele razy – pomimo mojej wiedzy – upadałem po to, aby się podnieść. Tak w kółko. Blokady zakładane na komputer nic nie dawały, znajdywałem byle pretekst po to, aby je usunąć i już później ich nie zakładać (ot, bo strona sadistic.pl nie działa! ) ☺
Jednocześnie będąc z moją kobietą, dostając od niej tyle ciepła, stałem się bardzo podejrzliwy. Przecież – zgodnie z tym co widziałem w internecie – kobiety są inne! Kobiety są wulgarne, ostre, dominujące, zdradzające, ku*ewki, a tutaj moja kobieta jest dla mnie taka dobra. Musi coś kombinować – tak sobie myslalem. A ona naprawde była i jest dla mnie aniołem.
Całkowite zatracenie poczucia rzeczywistosći – oto do czego masturbacja prowadzi.
Słuchajcie, będąć z moją kobietą masturbowałem się i niemasturbowałem, dni braku masturbacji mijały na przemian z hardcorowymi maratonami. Wiedziałem, że chcę coś zmienic, próbowałem, szarpałem się - jak ryba złapana w sieć. Sam fakt, ze miałem dziewczyne, niesamowicie mnie uskrzydlił i zauważyłem, że odzyskuje wiarę w siebie, swoją pewność, świadomość tego, ze jestem mężczyzną, a także świadomość tego, że mam problem. Ostatecznie po upadku, który miał miejsce 6 grudnia 2014 roku, rozpłakałem się jak dziecko. Dorosły facet, 25 lat, 12 lat masturbacji, płacze jak niemowlak po kolejnym już wytarciu swojej dłoni ze spermy. Płacze i nie może znieść tego w czym się pogrążył.
To był moment przełomowy, pierwsze co – ściągam pierwszy lepszy znaleziony program, nazywa się „angel”
Programu angel nawet nie trzeba instalować – polecam serdecznie! W folderze w którym mam program tworzę mnóstwo plików, które nazywam budującymi mnie nazwami, typu „przestań! Apatia stangacja!” Xxx powiedziała, że Cię Kocha” etc. Innymi słowy, za kazdym razem, jak wchodzę do folderu i pragnę wyłączyć program angel, widzę teksty, które wpływają na mnie i przypominają mi jaki byłem jak się masturbowałem i przypominają mi, dlaczego przestałem to robić.
Niezależnie od programu, od 6 grudnia nawet nie próbowałem go wyłączyć. Po prostu mam tak silne uczucie, ze chcę z tym skończyć, ze mam wrazenie - nic mnie nie powtrzyma! Mam nadzieję, że się nie mylę.
W międzyczasie po miesiącu od rozpoczęcia odwyku, zapoznałem się z blogiem „na dopaminie”. Szukałem informacji dotyczących pogorszenia samopoczucia po zaprzestaniu. Dawka wiedzy tu zgromadzona niesamowicie mi pomogła! Nie mam słów, aby wyrazić podziękowanie. Ten blog jest niesamowicie motywujący, daje poczucie, że nie jest się osamotnionym w zmaganiach, ze są ludzie, którzy przezywali podobne problemy i co najważniejsze – udało im się te problemy pokonać.
Dzisiaj mija mniej wiecej 4,5 miesiaca od ostatniej masturbacji, niebawem będzie 5 – do tylu miesiecy niegdyś doszedłem. Jak się czuję?
PANOWIE, REWELACJA!
Poczucie pewności siebie, postrzeganie innych ludzi, umiejętność stawiania na swoim, asertywność, koleżeńskość, rozmowność, nie unikanie wzroku – jestem po prostu uskrzydlony swoimi osiągnięciami.
Oczywiście, był flak, był smutek, były stany na poły depresyjne, były w moim odwyku stany apatii i poczucia beznadziejnośći, zmiany humoru, były i wciąż czasem się zdarzają. Ale to chyba normalne, prawda?
Jedyne z czym mam problem, to wciąż mam problemy z pamięcią i koncentracją, są okresy gdy jest lepiej, są okresy, gdy jest gorzej – ale to chyba też jest normalne, jeśli się mylę, proszę mnie wyprowadzić z błędu. Mam jeszcze problem, bo ostatecznie nie udało mi się odciąć od uzależnienia od komputera – mam pracę związaną z komputerem, dlatego czasami cięzko jest po prostu oderwać się od monitora, często też swoją uwagę rozpraszam głupotkami typu facebook itp. – będę nad tym pracował. Jeżeli ktoś zna jakieś skuteczne metody na ograniczenie, z przyjemnością się zapoznam z nimi.
Mimo wszystko stan świadomośći, ze radzę sobie ze słabosciami, z problemami sprawia, że osiągnałem nareszcie to, czego nie udało mi się osiągnąć od 25 lat swojego życia. Osiągnąłem to, czego życzę każdemu z Was, osiągnąłem to, co jest jednym z najważniejszych składowych elementów definicji „bycia szczęśliwym”.
Wiecie co osiągnąłem?
Nareszcie DOBRZE SIĘ CZUJĘ BĘDĄĆ WE WŁASNEJ SKÓRZE. Nareszcie! Po ćwiarce życia! Nie zamieniłbym swojej skóry na skórę kogoś innego, jestem dumny z samego siebie i z tego kim jestem!
Tego wam Życzę! Wytrwajcie w postanowieniach, a też poczujecie ten OGIEŃ W SERCU.
PEACE


Dziękuję za Twoją historię i naprawdę pozytywny rezultat który opisałeś, zmieniając swoje życie. Cześć osób może powiedzieć że masturbacja nie jest zła, ale jeśli ktoś to robi od dawna i strasznie często to już nie jest masturbacją ale raczej jakimś nerwowym uzależnieniem, błędnym kołem, spiralą po której człowiek się stacza. Dodajmy jeszcze porno i mamy mieszankę wybuchową. To że sięgałeś po coraz nowsze bardziej hardcorowe porno to powszechny efekt uzależnienia, na Twoim miejscu juz bym się nie zastanawiał nad dzieciństwem i wpływem na Ciebie dziś tylko byś szedł do przodu bez tego bagażu bo czasem niektóre rzeczy lepiej zostawić za sobą i już nie wracać. Wyciągnąć wnioski jak z porno i przesadną masturbacją i skupić się na dniu dzisiejszym i perspektywach w przyszłości.
     Wspaniale że masz wspierające Ciebie kobietę i że zbudowałeś fundament pod lepszą wersję siebie. To inspirujące jak opisujesz jak bardzo pozytywnie zmieniło się Twoje życie i to aż na tylu poziomach. Mam nadzieję że zainspirujesz kolejnych. Niestety wiele osób pozostaje w takim błędnym cyklu i teraz pytanie gdyby go nie przerwały jak by skończyły, pewnie każdy z nas na tabletkach, depresji, kto wie co jeszcze. Cieszmy się zatem z tego sukcesu bo to jest jak wygrana nowego życia.

niedziela, 12 kwietnia 2015

List Toma, druga część przemyśleń o Mr Nice Guy - Panach Milutkich na podstawie książki No More Nice Guy

     Zanim przejdę do kontynuacji o „Milutkich” Facetach chciałbym opisać dwie sytuacje, które spotkały mnie nie tak dawno. Pierwsza z nich miała miejsce po koncercie lokalnej gwiazdy, po prawdzie zmusiłem się, ale skoro mam zająć sobie czas to zrobię to co uwielbiam czyli słuchanie muzyki a jeśli mogę spotkać artystę na żywo to czegóż więcej? Czekałem, aż ta artystka wyjdzie, żeby zrobić sobie z nią zdjęcie i może porozmawiać. Tutaj muszę dodać, że ta gwiazda była urodziwą kobietą starszą może o rok ode mnie. I to mnie fascynowało, że ona robi to na co ja zawsze miałem ochotę a nie miałem odwagi praktycznie mając tyle samo lat co ja. Czekało na nią paru facetów oprócz mnie. Z każdym chwilę pogadała, zrobiła zdjęcie, dała autograf i w sumie tyle, oprócz mnie. Miałem trochę czasu, żeby z nią porozmawiać i pośmiać się. Tylko mi poświęciła tyle czasu i uśmiechu, każdy z nas miał okazję na rozmowę, ale o dziwo to ze mną rozmawiała, nawet żartowała. Nie wiem czy wpływ na to mogła mieć moja abstynencja, czy kobiety na serio to wyczuwają, czy książka „No more…” . Nie ważne, wiem jedno, że pół roku temu nawet bym nie czekał na to zdjęcie, pewnie nie poszedł, a już zamienić dwa słowa to byłoby za dużo, zabrakłoby odwagi. Coś zmieniło się na pewno. Tyle odnośnie nofapu.
       Druga sytuacja jest już obrazem zachowania typu Milutkiego Faceta i to nie w moim wykonaniu. Do współlokatora przyjechała dziewczyna i trochę sobie z nią żartowałem ,trochę nawet za mocno z niej żartowałem i to nie spodobało się jej chłopakowi. Tylko w jaki sposób to okazał? Burcząc pod nosem „To nie było śmieszne” i patrząc ślepo w monitor. Serio on tak broni swojej kobiety? Może i błaha sprawa, ale tylko na tyle było go stać? Pomamrotać i nawet nie spojrzeć mi w twarz? Chciałem zwrócić na to uwagę, ale z drugiej strony nie chciałem umniejszać jego w oczach dziewczyny. W sumie to jednak znowu zachowałem się jak ten Milutki Facet. Dlatego tak strasznie mnie to wkurza. Nie to ,że sam nie potrafię brać tego czego chce od życia to jeszcze mieszkam z kimś, kto jeszcze bardziej jest żałosny w swoim zachowaniu. Nie ma w moim otoczeniu, żadnych mężczyzn z których mógłbym brać przykład. Tym bardziej zauważyłem, że ten mój współlokator jeśli coś mu nie pasuje, lub ma problem do mnie nigdy nie powie mi tego wprost, postanowi to przemilczeć i wybuchnąć za jakiś czas. Ogólnie mam wrażenie, że znajomi czasami obchodzą się ze mną jak z jajkiem, byle mnie nie obrazić, nie zdenerwować, jakby byle co mogło mnie wyprowadzić z równowagi czy sprawić, że się na nich obrażę. I w sumie muszę przyznać, że tak samo robię.
Dobra bierz się za książkę, a nie smęcisz. Ostatnio w skrócie opisałem jak zachowuje się taki Milutki Facet. Te określenie wydaje mi się trafniejsze. Skoro uświadomiłem sobie, że nie jestem inny warto by się dowiedzieć skąd to się wzięło. Tu już mniej o mnie a więcej teorii z książki.
       Dlaczego facet ukrywa to jaki jest naprawdę? Dlaczego próbuje zmienić to kim jest?
Bo nie czuje się bezpiecznie, lub nie zostanie zaakceptowany taki jaki jest.
Wszystko zaczęło się w dzieciństwie, w okresie życia którego nie pamiętamy, może jakiś mały ułamek. Ja pamiętam bardziej z opowieści domowników, dla mnie jest to kompletnie szara plama w pamięci. Jako dziecko postrzegamy świat w inny sposób niż dzisiaj. Teraz staramy się być bardziej obserwatorami, czekamy na to co się wydarzy i w porę zareagować a nie działać. Bardziej defensywnie odcinamy się. Dziecko widzi to inaczej.
Od narodzin do około 5 roku nie jesteśmy w stanie radzić sobie sami, co oznacza jedno: opuszczenie oznacza śmierć. To jest nasz największy strach. Po drugie taki dzieciak jest egocentrykiem. Wszystko co go spotyka jest wynikiem jego działań. Czyli chwilowe opuszczenie przez rodzica jest spowodowane tylko i wyłącznie tym, że dziecko zrobiło coś nie tak, i musi ono zmierzyć się ze swoim największym strachem. O takie sytuacje gdzie chociaż na chwile dziecko zostaje samo nie jest trudno. Żaden rodzic nie będzie czuwał dosłownie nad nim 24h/7 dni w tygodniu i spełniał jego zachcianki tym bardziej do 5 roku życia. Takie sytuacje, że dziecko :
·         zgłodniało i natychmiastowo nikt go nie nakarmił,
·         poczuło się samotne, zapłakało i nikt nim się nie zajął, nie przytulił od razu,
·         Nie spełniło nierealnych w oczach dziecka oczekiwań rodzica,
·         Jest powodem do wstydu, złości dla rodzica,
·         Zostało uderzone,
·         Ogólnie posiada wrażenie, że rodzic jego nie chce.
To wywołuje w naszych mniejszych wersjach powstanie Toksycznego Wstydu. Przeświadczenia, że to właśnie nasza wina co nas spotkało i trzeba się zmienić, aby znowu nie zostać opuszczonym. Że sami jesteśmy źli w głębi siebie i musimy zmienić się od samych podstaw. Wytwarzamy w ten sposób mechanizmy przetrwania, aby :
·         radzić sobie z rozpaczą wywołaną opuszczeniem,
·         Zapobiegać podobnym wydarzeniom w przyszłości,
·         Ukrywać ten wstyd i jak bardzo jesteśmy źli, przed innymi i samym sobą.
Układamy sobie wzór na życie na podstawie tych mechanizmów przetrwania i jeśli coś nam nie wychodzi brniemy w to dalej.

PS. druk takiej książki wyniósł mnie około 12 złotych i polecam zrobić to samo. Czytanie z urządzeń elektrycznych odpada z prostego wniosku: nie można po nich pisać. Nie ma takiej strony, na której nie dopisałbym swoich przemyśleń chociażby, a podczas czytania na telefonie często miałem ochotę coś zapisać, jakieś przemyślenia, cokolwiek obok tekstu. Tym bardziej co do problemu z angielskim można zawsze postanowić sobie, że codziennie się siądzie ze słownikiem i chociaż przeczyta się 2 strony. Tak zacząłem się uczyć Javy, codziennie godzinka z podręcznikiem do programowania. Nie mniej i bez odkładania na jutro.

PPS. Autor od czytającego wymaga otwartości, poleca jakieś grupy nawet, aby podzielić się z tym co czujemy, stąd te moje wtrącenia, czy przemyślenia jak na początku. Daniel zachęcał mnie, żebym opisał tę książkę, w sposób jaki sam uważam za najlepszy i czuje potrzebę opisywania siebie.





Dziękuję za kolejny art Tomowi że poświęca swój czas tłumacząc najważniejsze kwestie i dodając komentarze od siebie. Uczulam tylko czytających że zaprzestanie bycie Mr Nice Guy to nie bycie gburem i chamem, raczej asertywnym zadowolonym z siebie i własnego życia zintegrowanym facetem o czym Tom zresztą pisze.
Ze wzgledu na ładną aurę mój komentarz będzie jak widać krótki a trudno coś więcej dodać :)


Zapraszam do przeczytania poprzednich postów w tematyce Mr.Nice Guy:


http://nadopaminie.blogspot.de/2013/09/recenzja-ksiazki-no-more-nice-guy.html

wtorek, 7 kwietnia 2015

Negatywny stan, dół, złe samopoczucie, depresja? wytłumaczmy sobie dlaczego to jedynie znak a nie choroba

    Terasz pobawię się w jakąś teorię, której podstawą będą moje doświadczenia oraz moich znajomych. Uznajcie proszę ten wywód jako pewną wskazówkę jak można podejść do tematu negatywnych stanów, który każdy z nas na pewnym etapie życia doświadczył. Nie będę się bawił w psychologa/lekarza, gdyż na terapie i tabsy nie mamy czasu. Postaram się raczej ugryźć problem u źródła i proszę o otwarty umysł, gdyż moje podejście może być nieco kontrowersyjne.
     Czym jest moi drodzy mózg? W praktyce to taka puszka, z pewnymi zakodowanymi programami, które mają na calu nasze przetrwanie oraz rozmnożenie się. Z punktu widzenia natury, której nie obchodzi twój nowy telefon czy niezła bryka jedynym celem jest przeżycie i danie nowego życia. Jesteśmy aż i tylko zwierzętami i nie bójmy się tego stwierdzić, tak jesteśmy istotami rozumnymi, ale przez wiele głupich wmówionych nam, albo niedopowiedzianych rzeczy ten rozum tracimy. Przykładowo gdybyśmy zawczasu wiedzieli że trzepanie do porno może dać flaka to byśmy tą wiedzę wykorzystali i nie zrobili sobie kuku, z drugiej strony ktoś mógł usłyszeć że tylko go tabletki wyleczą, a okazuje się że problem leży u podstaw i tam trzeba go załatwić.
    U podstaw leżą tez inne zachowania, nazwijmy je programami np uczucie głodu, zastanawialiście się kiedyś nad tym? Gdyby nie uczucie głody czy pragnienia moglibyśmy paść na ulicy i po prostu umrzeć gdybyśmy zapomnieli o posiłku czy piciu. Tak samo jest w wypadku ślinienia się na widok smakowitego posiłku, czy łzawienia oczu gdy np są one podrażnione. Te rzeczy dzieją się z automatu i są jednym z wielu gotowych wzorców, które są odpalane w razie potrzeb. Widzisz atrakcyjną kobietę, która ci się podoba, bach!, serce bije szybciej, może czujesz motyle w brzuchu, może czujesz że coś rośnie. To się wszystko po prostu dzieje bez naszej wiedzy, jesteśmy jakby obserwatorami tych zdarzeń i są bezwiedne, tak czasem da się nad nimi zapanować np damy rade wstrzymać potrzebę sikania, natomiast chyba rozumiesz o co mi chodzi.
     Mózg zarządza podświadomie wieloma procesami i potrzebę przeżycia, jedzenia, reprodukcji sygnalizuje różnymi zachwianiami ciała. Atrakcyjna kobieta? bach masz wzwód. Jest niebezpieczeństwo? chociaż nie wiesz co ale instynkt ci podpowiada i jesteś nabuzowany adrenaliną, czas jakby zwalnia, zmysły się wyostrzają etc. Organizm potrzebuje jedzenia by przetrwać czujesz głód i ściska w żołądku na myśl o czymkolwiek do skonsumowania.
    Oczywiście że są bardziej zaawansowane mechanizmy abyśmy przetrwali w ciągle zmieniającym się otoczeniu, organizm ludzki rozwija się wolniej od postępu technicznego ale mamy w sobie ogólne elementy, które pozwalają nam przetrwać niezależnie od otaczającego nas świata. Po to mamy rozum być stawiać czoła naszym naturalnym ograniczeniom dzięki np technologii. Co jednak sprawia że wogóle np ten postęp techniczny miał miejsce, a nie zatrzymaliśmy się na etapie prostych małp. Myślę że dużą rolę miały tutaj nasze potrzeby przeżycia oraz wszelkiego rodzaju hormony. Bo dawno temu latając nago po sawannie za czymś do jedzenia ludzie strasznie się męczyli, czasem głodowali, wielu pewnie umarło. A znalazł się taki, który wymyślił dzidę, w zasadzie miał dość łapania rękoma czy rzucania kamieniami w uciekające zwierzę. Kto wie może nawet miał depresję, bo nie miał co do pyska włożyć. Ponieważ raz się skaleczył ostrym kamieniem to pomyślał że tenże kamień połączy z długim patykiem i powstanie dzida. Okazało się że już mniej się męczył polując na zwierzynę i z pewnością poczuł się jak zwycięzca gdy wreszcie nie szedł spać z pustym brzuchem, na pewno czuł się Panem Świata nabuzowany endorfinami. I tak sobie żył pare lat i biegał z tą dzidą, ale czegoś mu brakowało. Baby mu brakowało! Ciśnie go, ma jaskinie, jedzenie, ba ogień też miał a w wiosce obok chodziła taka jedna na której widok się ślinił. Pewnie miał doła niezłego, ale mimo wszystko żądza okazała się silniejsza i postanowił ją do tej jaskini zaciągnąć. I tą opowieść można odnieść do różnych czasów, specjalnie ją przejaskrawiłem ale mam nadzieję że się zgodzimy że człowiek napędzany emocjami, hormonami ma w wypadkowej tego wszystkiego przeżyć i się rozmnażać. Wszelkie mechanizmy, uczucia mają nam w tym pomóc by zwiększyć nasze prawdopodobieństwo osiągnięcia tych celów.
     Mając powyższą wiedzę możemy spojrzeć na sytuację człowieka współczesnego. Zauważmy kilka rzeczy, z którymi nie mamy już problemów. Generalnie nie grozi nam, fala głodu czy braku wody pitnej, zatem uczucie głodu jest tylko doraźne. Jeśli chcesz poznać czym jest prawdziwy głód to zrób sobie kilku dniową głodówkę, zapewniam że ten mechanizm działa, ale w dzisiejszych czasach problemu z jedzeniem w naszym kraju nie ma. Tak samo możemy się odnieść do opieki medycznej, potrzeb schronienia np przed burzą, bezpieczeństwa etc. W zasadzie jest to typowa drabina potrzeb, ale chcę zwrócić uwagę, że wiele z tych podstawowych potrzeb jest zapewniona i zrealizowana już dla nas na starcie. Oczywiście po szkołach trzeba pracować i na te lepsze warianty zarobić, ale generalnie jest o niebo lepiej niż w dawnych czasach. Skoro większość podstawowych potrzeb jest zrealizowana i życie ogranicza się do codziennych tych samych elementów, rutyny jak w dniu świra: praca, proszki, sen to nic dziwnego że mózg wie że coś jest nie tak i funduje nam negatywne uczucia w postaci doła, depresji czy jakkolwiek by to nazwać.
     Oglądaliście z pewnością niejeden program typu surrival gdzie współcześni ludzie lądują na bezludnej wyspie, na początku jest fajnie i słonecznie ale jak przyjdzie burza i zmiata ich z plaży to co robią? Siedzą z załamanymi rękoma w depresji? Nie mając w pamięci zimno i bycie przemokniętym myślą o jakimś szałasie, prowizorycznym dachu czy coś, nie mają czasu na doła bo zajmują się rzeczywistością i bieżącymi problemami, rozwiązują je i czują satysfakcję. Następnie widzą co można jeszcze zrobić, ulepszyć i koło się zamyka. Naturalną potrzebą każdego faceta jest stawianie się przeciwnością losu oraz osiąganie kolejnych szczytów i celów, to jest wbudowany w podświadomość program który sprawiał że nawet ten człowiek pierwotny biegał za mięsem bez dzidy bo nie miał innego wyjścia. Natomiast jeśli sami fundujemy sobie marazm i nudne życie to mózg daje nam sygnał w postaci depresji że coś jest nie tak, nie jesteś stworzony do codziennego siedzenia przed komputerem i do tej rutyny, zrób coś ze sobą. Paradoksalnie i mówię to z pełną odpowiedzialnością ten negatywny stan może być zinterpretowany jako coś dobrego, jako zachęta czy znak do działania do zmiany, do spróbowania czegoś nowego. Tutaj możemy sięgnąć po potrzeby wyższego rzędu potrzeby sukcesu, prestiżu, uznania etc itp. Są to coraz wyższe szczebelki jak levele w grze, do których osiągnięcia zachęca nas mózg. Ponieważ większość z nas trzepiąc do porno zatrzymała się przez lata na jednym levelu i żyjąc w otępieniu nie awansowaliśmy wyżej. Nie czuliśmy tych wyższych potrzeb, osiągania od życia czegoś więcej, gdyż zasłoniła nam oczy nie kończąca się seksualna porno bonanza oddziałująca na nasze pierwotne instynkty. Taka faza mogła trwać długimi latami.
     W końcu jednak przyszedł dzień że porno zaczynamy się pozbywać i widzimy otaczający nas świat z innym podejściem, ale cały czas na tym samym levelu, szczeblu! Dla niektórych to rutyna praca proszki sen czy cokolwiek innego, taki schemat utrwalany przez lata, sam coś takiego miałem i wiem że wy również. Pozbywacie się porno z swojego życia, ale schemat jest dalej taki sam tylko że bez porno. Schemat wtedy działał przez lata bo porno było źródłem wielkiej przyjemności, jak się okazało pod koniec toksycznej, ale na swój szalony i okropny sposób cały ten schemat się jakby uzupełniał, co pozwolił Tobie i mi tkwić w nim przez lata, nie zdając sobie sprawy że coś jest nie tak. Zatem porno wypadło i pozostała pustka w sferze przyjemności, w sferze nagrody. I za przeproszeniem cały idealny schemat poszedł się jebać, ale dobrze że tak się stało bo wiemy że porno podstępnie niszczy życie seksualne faceta. Mózg w dziurze w schemacie widzi że z jego punktu widzenia jest coś nie tak, podświadomość nie wie że te obrazki na monitorze, ta bonanza to tylko fantazja, nie odróżnia jej od rzeczywistości i wszelkimi swoimi sposobami stara się abyś wrócił do porno. To może być to uczucie złego samopoczucia, jakiś mimowolnych fantazji o porno, zawrotów głowy i innych syndromów odstawienia. W końcu jednak mózg się poddaje, nie dajesz mu porno i uznaje że już to przeszłość, ale mózg chce tą pustkę co dawała Tobie uczucie szczęścia, spełnienia wypełnić. Oczywiście porno nigdy nie było źródłem szczęścia, ale działając na nasze pierwotne instynkty było świetnym substytutem na pograniczu jak działają narkotyki, które również stymulują produkcję dopaminy tzw przekaźnika przyjemności. Czyli mózg ma pustkę i podświadomie, znanymi sobie sposobami chce Ciebie zmusić do jej wypełnienia czymkolwiek co sprawi że będziesz się czuł spełniony i szczęśliwy. Pamiętasz mój wywód ze wstępu o głodzie, wzwodzie etc? To są pewne znaki organizm potrzebuje pokarmu więc odpalamy głód, niech szuka czegoś do jedzenia. Trzeba się rozmnażać, odpalamy wzwód i całą serie hormonów, które sprawią że będzie się za nią uganiał. Życie tego człowieka jest nudne, w maraźmie, dawno nie zaznał szczęścia, sukcesu, nie osiągnął czegoś, dawno nie było w ciele endorfin etc zatem odpalmy mu depresje! Jako ciało dajmy mu znać że musi działać bo naturalnym jest posiadanie celu i do niego dążenie, stawianie sobie kolejnych poprzeczek i przechodzenie ich, a to wg natury jest większa szansa na przeżycie, zgromadzenie zasobów co daje większe szanse na rozmnażanie się i wychowanie potomków. Z punktu widzenia natury wszystko jest bardzo proste i łatwo się spina w jedną spójną całość. Oczywiście że możemy uznać głód za negatywne uczucie i nikomu go nie życzę, ale patrząc z innej perspektywy jest pozytywny bo zmusza nas do jedzenia i dostarczania organizmowi źródeł do odbudowywania organizmu oraz energii. I paradoksalnie jest z depresją, czy też tzw dołem, to tylko znak by zacząć działać i nikt wam nie powie co jest dobre dla was, co sprawi że będziecie szczęśliwi i wypełnicie ta pustkę, dlatego zawsze powtarzałem że trzeba szukać pasji, celów, hobby i je realizować. Brzmi banalnie ale na tym to polega, osiągnie się jeden cel to wyznacza się sobie następny. Znudzi się jedno zajęcie to szuka się kolejnego itd, to nieustający cykl, który jest w człowieka wbudowany u jego podstaw.
    Z punktu widzenia osoby wychodzącej z uzależnienia od porno musi być wzięte pod uwagę że lata w maraźmie praca/szkoła,jedzenie,porno,sen sprawiają że te negatywne stany mogą być silniejsze niż człowieka, który nie miał styczności z uzależnieniem, które było źródłem dużej "przyjemności". Na chłopski rozum osiągnięcie daleko posuniętego stanu, sprawi równie inne silne uczucie w tym przypadku depresji, jakby chęci do powrotu do tych niby pozytywnych uczuć. Na szczęście mózg jest plastyczny i szybko zapomina o porno ale ta deprecha/dół w jakiś formie zostaje na początku. Wiem że to co napisałem że jest to pewien pozytywny znak by coś zrobić z sobą brzmi absurdalnie, tak jakbym coś wypił mocniejszego. Ale z punktu widzenia natury jest to tylko uczucie mające pokierować życie w jakimś nowym kierunku niż tkwić w nijakim stanie. Wiem również że część z was powie, ale przecież ja chodze na tą siłownie, spotykam się z przyjaciółmi siedząc cicho ledwo łapiąc co się dzieje bo jestem na odwyku i trochę otumaniony. Musicie jednak zdać sobie sprawę że u was to negatywne uczucie doła będzie silniejsze niż normalnej osoby bo latami oglądaliście porno. Nie jest to jednak powód by się biczować i jak to wiele lekarzy kultywować i pielęgnować depresję, żeby was doić. Znając powyższe mechanizmy chyba jasne jest że ten okres jest stanem przejściowym i stymulując mózg nowymi doświadczeniami, zajęciami, hobby etc szukamy nowych źródeł przyjemności, frajdy i realizacji. To może być na wielu płaszczyznach jak przedsiębiorczość, sport, poznawanie kobiet, pasje, podróże, nauka etc. Nikt nie powiedział że będzie łatwo i jasne jest że porno banalnie działało na nasz zmysł przyjemności, a wypełnienie tej pustki wymaga działania, czasem podjęcia ryzyka, ale to właśnie sprawia że nagroda i satysfakcja smakuje lepiej, a my trzepiąc do obrazów ten mechanizm rozregulowaliśmy.
    Wyszedł mi bardzo długi art, w zasadzie dawno sam czegoś dłuższego nie napisałem, częściowo tez odpłynąłem od tematu, ale starałem się opisać problem z wielu perspektyw. Jasne że łatwo jest zgrywać wszystkowiedzącego, ale sam zaznaczam że nie jest to proste. Gdy jednak się zaczyna rozumieć jak ten mechanizm działa i zaczyna się wypełniać czas różnymi aktywnościami, nawet jak nas z początku nudzą to powoli widzi się poprawę i to promieniuje na całe życie. Dlatego ciągle do znudzenia piszę by wychodzić z domu i szukać nowych fajnych dla nas zajęć. Nikt za Ciebie Twojego życia nie przeżyje, masz je tylko jedno i przeżyj je tak by będąc w podeszłym wieku mile wspominać swoje życie i dzielić się mądrością z wnukami. O tym że porno robi kuku już wiesz i możesz im to przekazać, a ponieważ będziesz stary to będziesz miał wyjebane że powiesz o tym zagrożeniu bo raczej szkoła im nie powie. Została natomiast reszta życia, które wypełnij działaniem i podejmowaniem akceptowalnego ryzyka oraz sięganiem po swoje. Nie będzie łatwo, ale mocny fundament bez porno daje podstawy na wiele, a ty swoim działaniem możesz osiągnąć co chcesz.


ps: bardzo proszę o łagodne potraktowanie mojej wypowiedzi, nie mam talentu pisania o wielkich rzeczach, gdyż jestem prostolinijny, raczej staram się uchwycić niektóre tematy z pozytywnych stron. Jestem ciekaw waszej opini tylko błagam nie piszcie, Daniel dla mnie to nie zadziała bo ja dalej siedzę w domu i oglądam filmy czy gram w gry i mam doła. TO ku@$a weź zacznij coś robić innego, Działanie to podstawa! Facet bierny to facet nieszczęśliwy i dlatego ma się doła